- 1 Takie koncerty zdarzają się coraz rzadziej (104 opinie)
- 2 Najsłynniejsza książka o giełdzie (34 opinie)
- 3 Z Teatru Wybrzeże do wielkiego kina (21 opinii)
- 4 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (134 opinie)
- 5 Tak kiedyś brzmiała Gdynia (17 opinii)
- 6 Jak to jest z tym czytaniem książek? (82 opinie)
W muzyce żal, na widowni zachwyt. O Requiem Verdiego w Filharmonii Bałtyckiej
Wyprzedane bilety, znakomita obsada, monumentalny skład i dzieło, które publiczność pokochała, choć krytycy po premierze byli wobec niego bezlitośni. Trójmiejscy melomani z góry założyli, że piątkowe wykonanie Requiem Verdiego w Filharmonii Bałtyckiej będzie wydarzeniem sezonu i mieli rację. Gromkie brawa i owacje na stojąco po zakończeniu są tego najlepszym dowodem.
Requiem to kompozycja mszalna wykonywana w dzień zaduszny oraz podczas uroczystości żałobnych. Należy do typu tzw. mszy wotywnych, czyli takich, które były zamawiane przez wiernych w intencji ulżenia cierpienia duszom w czyśćcu.
Mszy żałobnych na przestrzeni wieków powstało wiele i spora część z nich faktycznie pełni funkcję liturgiczną, tzn. stanowi oprawę muzyczną mszy. Tak jest w przypadku najpopularniejszego requiem w historii, przypisanego Mozartowi, choć kompozytor nie zdążył przed śmiercią swojego dzieła ukończyć - utwór wykończyli - na prośbę żony Konstancji - jego znajomi kompozytorzy, Joseph Eybler oraz uczeń i przyjaciel rodziny Franz Xaver Süssmayr.
Zbyt operowe do kościoła, zbyt liturgiczne na operę
Z Requiem Giuseppe Verdiego jest inaczej - zdaniem współczesnych kompozytorowi krytyków jest to dzieło zbyt operowe na liturgię i zbyt liturgiczne na operę, a do tego, jak na mszę, bardzo długie - trwa ok. 1,5 godziny. M.in. z tego względu wykonywane jest w warunkach nie sakralnych, a koncertowych.
Słuchacze często podkreślają, że to, za co szczególnie uwielbiają Requiem Verdiego, to piękno i monumentalizm. Verdi rozpisał bowiem swoją mszę żałobną na czworo solistów, podwójny chór i orkiestrę. Co ciekawe, utwór nie powstał na zamówienie - impulsem do jego powstania była śmierć Alessandra Manzoniego, jednego z czołowych włoskich pisarzy romantycznych. Prawykonanie odbyło się 22 maja 1874 r. w kościele San Marco w Mediolanie w pierwszą rocznicę śmierci Manzoniego.
Requiem Verdiego jest nie tylko hitem, ale i rarytasem, bo nieczęsto wykonuje się kompozycje wymagające tak potężnego aparatu wykonawczego. Osoby, które planowały kupić bilety przed samym koncertem, tym razem niestety musiały obejść się smakiem - pula została wyprzedana.
Znakomita obsada i brawurowe wykonanie
Należy jednak przyznać, że kusząca była nie tylko sama kompozycja, ale także obsada. Na scenie wystąpili: Soojin Moon-Sebastian - sopran, Małgorzata Walewska - mezzosopran, Tomasz Kuk - tenor, Łukasz Konieczny - bas, Chór Filharmonii Łódzkiej przygotowany przez Artura Kozę oraz Orkiestra Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. Za pulpitem dyrygenckim stanął specjalista od brawurowych interpretacji muzyki romantycznej, Georg Cziczinadze.
Publiczność spodziewała się brawurowego wykonania i takie otrzymała. Zresztą nie mogło być inaczej, skoro Georg Cziczinadze otrzymał do dyspozycji dzieło przepełnione ogromną dramaturgią "rozdzierającą duszę", a do tego znakomitych wykonawców, którzy bezbłędnie odczytywali i realizowali jego intencje.
Zobacz fragment koncertu
Zasłużone długie owacje na stojąco
W partii chóru i orkiestry dopracowane były wszelkie niuanse, a wykonawcy z nadzwyczajną swobodą lawirowali pomiędzy subtelnością, a wybuchową wręcz ekspresją. Zapewniło to solistom solidny fundament do zaprezentowania ich interpretacji.
A te były, w przypadku trojga z nich, znakomite, chociaż dobór solistów okazał się dyskusyjny. Małgorzata Walewska zachwycała aksamitną barwą i subtelnością, Soojin Moon-Sebastian była niesamowicie dramaturgiczna, a jej głos w najbardziej ekspresyjnych momentach wręcz świdrował, za to Tomasz Kuk zaprezentował się bardzo poprawnie, ale dość zachowawczo. Trzy znakomite głosy, trzy fantastyczne interpretacje, ale każda - pozwalając sobie na kolokwializm - z innej parafii. Łukasza Koniecznego pod uwagę tu nie biorę, bo wyraźnie nie był tego dnia w formie. Nie wiem, z czego wynikała ta niedyspozycja, ale znając możliwości i dorobek tego artysty, była dość niepokojąca.
Długie, zasłużone owacje na stojąco, były oczywistą konsekwencją tak znakomitego wykonania. Fanom to jednak nie wystarczyło i po zakończeniu koncertu postanowili złożyć swoim idolom gratulacje osobiście.
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie (30) 2 zablokowane
-
2024-02-25 16:00
(1)
Trochę dziwi mnie fakt, że wydawca tego portalu pozwala pisać tej Pani na każdy temat, dlatego recenzji z zakresu kultury nie będę traktować poważnie. Jako widzka byłam zachwycona, dziwi mnie fakt krytyki przez tą Panią recenzentkę.. po koncercie Pani recenzentka robiła sobie zdjęcie z artystami. Trochę mi się to nie klei. Następnym razem prosiłabym nie psuć nam widzom zabawy i radości z wyjścia do filharmonii. Ukłony dla śpiewaków i dyrygenta. Długi utwór ale jaki wymagający. Każdy z twórców włożył na pewno kawał pracy, aby go wykonać. Ściskam
- 9 0
-
2024-02-25 23:37
No to widzka
czy Ktoś?
- 0 0
-
2024-02-25 18:54
Paszkwil (1)
poziom dziennikarski w niedyspozycji, niepokojące..
- 2 0
-
2024-02-25 19:09
No cóż
Pani Praliwska pisze jak widać i o muzyce i o szympansach i chodnikach, niepokojące.. Za to Karolinka z orkiestry jest wyjątkowo niesmaczną wtyką. Jacy ludzie taki poziom..
- 1 1
-
2024-02-25 23:30
..
Koncert się już odbył, a tu cały czas jest jątrzenie.. muzycy z Gdańska wiedzą, że Pani recenzent lubi pisać . Dla mnie i mojej rodzinki to koncert klasa. Góry basa podparte i wyciągnięte .. Pan tenor mocno i donośnie. Pani Walewska też ok, ale miałam wrażenie że miała mała nie dyspozycje, nie swój dzień. Ale na pewno pełen profesjonalizm i przygotowanie. Jak już ma Pani tak pisać to lepiej w ogóle nie pisać.. no chyba że dostaje się darmowe wejściówki z redakcji.
- 6 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.