- 1 Noc Muzeów: 5 nietypowych atrakcji (34 opinie)
- 2 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (71 opinii)
- 3 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (128 opinii)
- 4 Pierwszy taki koncert w historii! (31 opinii)
- 5 5 wystaw, na które warto wybrać się w maju (7 opinii)
- 6 Te zdjęcia obejrzysz przez specjalne okulary (8 opinii)
Życie z Peweksu, czyli o luksusie w PRL-u
Dżinsy, zegarki, walkmany, kosmetyki, perfumy, coca-cola, prawdziwa czekolada, zagraniczne alkohole, papierosy i pomarańcze, a nawet komputery. O czym jeszcze marzyli Polacy w PRL-u i jaką cenę płacili za te marzenia? Co było wtedy uznawane za luksus i stawało się przedmiotem pożądania? Za sprawą debaty "Życie z Peweksu", zorganizowanej przez Bibliotekę Gdynia, mogliśmy się przenieść do tamtych czasów, powspominać i przywołać różne wizje luksusu i prestiżu w PRL. O tamtej rzeczywistości przez pryzmat literatury Olgi Drendy i Aleksandry Boćkowskiej rozmawiała z autorkami Dagny Kurdwanowska.
Zobacz spotkania autorskie w Trójmieście
Biblioteka Gdynia zainaugurowała cykl spotkań w ramach projektu "Życie codzienne i niecodzienne w biografii i literaturze faktu". Projekt ma przybliżać zagadnienia związane z historią, kulturą, nauką. W pierwszej części zatytułowanej "Życie z Peweksu" mogliśmy się przyjrzeć rzeczywistości PRL-u w literaturze Olgi Drendy i Aleksandry Boćkowskiej.
Przeczytaj także: Thorgal, Kajko i Kokosz, Kapitan Żbik, Yans, Tytus, Romek i A'Tomek i inni
"Pewex - tam jest wszystko"
Przedsiębiorstwo Eksportu Wewnętrznego "Pewex" było przedsiębiorstwem państwowym z siedzibą w Warszawie, prowadzącym sieć sklepów i kiosków walutowych w PRL-u. Powstało w 1972 r. z przekształcenia sklepów dewizowych banku PeKaO, w których można było kupić za bony towarowe lub dolary towary niedostępne w innych sklepach lub trudno dostępne - importowane i krajowe. Pod koniec roku 1989 Pewex miał 840 sklepów.
Pewex to ikona i symbol luksusu w PRL-u. Hasło reklamowe: "Pewex - tam jest wszystko" zapewne nie było na wyrost. Jednak sklepy z charakterystycznym niebiesko-żółtym logo były nie tylko miejscem, gdzie można było kupić deficytowe produkty, ale i namiastką wyjazdu zagranicznego, symbolem lepszego życia, synonimem tego, co najlepsze. Już samo wejście do takiego sklepu było jak podróż do innego świata: pachniało luksusem (drogimi perfumami i kawą), można było kupić towary dobrej jakości, zapakowane w elegancki, specjalnie wyprodukowany papier albo w reklamówkę z logo firmy, i bez stania w kolejkach.
Przeczytaj także: Aleksandra Boćkowska o gdyńskim luksusie w czasach PRL
I właśnie o tym opowiadały autorki zaproszone na spotkanie: Olga Drenda - pisarka, eseistka i tłumaczka, autorka książek "Duchologia polska. Rzeczy i ludzie w latach transformacji" oraz "Wyroby. Pomysłowość wokół nas", za którą otrzymała nominację do Paszportów Polityki i Nagrodę Literacką Gdynia w kategorii esej, a także Aleksandra Boćkowska - dziennikarka, autorka m.in. książek "To nie są moje wielbłądy. O modzie w PRL" oraz "Księżyc z peweksu. O luksusie w PRL".
Luksusowe, czyli jakie?
Prowadząca spotkanie Dagny Kurdwanowska zauważyła, że w czasach PRL-u to właśnie rzeczy z minimum życiowego i codziennego użytku były luksusem: mieszkanie z ogrzewaniem i ciepłą wodą, jedzenie, po które stało się w kolejkach, czy samochód. Luksusem było mięso, zazwyczaj niedostępne, dlatego tak bardzo liczyły się znajomości i - jak dodała Aleksandra Boćkowska - to właśnie zdobywanie tych wszystkich podstawowych produktów stało się głównym zajęciem Polaków.
Przeczytaj także: Dni bezmięsne - absurdy PRL-u w Trójmieście
Żeby było ładniej i bogaciej
Na przełomie lat 60. i 70., kiedy nastąpił koniec z gomułkowszczyzną, rodacy chcą mieć coś więcej niż tylko podstawowe produkty, chcą czegoś ekstra. Chcą mieć ładne meble i ozdoby w domu, nosić modne ciuchy i pić pepsi colę. Taka była potrzeba i takie ambicje.
- Polacy mieli aspiracje, żeby było ładniej i bogaciej. Stąd rodziły się pomysły na to, jak to wszystko zdobywać. Zaradność i kombinowanie, które dziś zapewne nazwalibyśmy przedsiębiorczością, były dobrze widziane i pożądane - mówiły na spotkaniu autorki.
Skąd czerpano pomysły? Przede wszystkim z własnej wyobraźni i z prasy - dużą rolę odgrywały czasopisma, takie jak: "Ty i ja", "Przyjaciółka", "Przekrój", "Nowa Wieś", a także początkowo sprowadzana z zagranicy "Burda" czy "Filipinka", w której były przedruki z czasopism zagranicznych, porady, jak coś uszyć. Warto było mieć zaprzyjaźnioną krawcową, która umiała wszystko uszyć. Polacy ubierali się sami, nie było zbyt dużego wyboru ubrań w sklepach, więc szyto nowe, przerabiano stare, niemodne już ciuchy, a nawet farbowano domowymi sposobami. Modne były kożuchy, wspomniane dżinsy i ortaliony. Na spotkaniu przypomniano również postać niezwykłej projektantki czasów PRL-u - Barbary Hoff.
Przeczytaj także: Tym żyło Trójmiasto 50 lat temu
Marynarze, meblościanki i przegrywane kasety
Jak podczas spotkania mówiła Boćkowska, wiele modnych ciuchów oraz innych luksusowych towarów szmuglowali z zagranicy piloci, stewardesy i marynarze - dlatego Gdynia stała się prawdziwym eldorado dla ludzi z całej Polski. Przyjeżdżano tutaj na zakupy do Hal Targowych, gdzie można było kupić produkty niedostępne gdzie indziej. Gdynia była też ewenementem ze względu na obycie z trendami - tutaj m.in. powstał drugi w Polsce sklep "Moda Polska" (pierwszy w Katowicach), a także pod względem muzycznym - rozwijał się polski rock'n'roll, którego młodzi muzycy słuchali z przeszmuglowanych płyt zachodnich zespołów. Na spotkaniu przypomniano też o słynnym "Zegarkowie", pierwszym osiedlu zbudowanym specjalnie dla marynarzy pod koniec lat 50. w Orłowie - między Kępą Redłowską a aleją Zwycięstwa.
Modne były wtedy meble jugosłowiańskie, czeski kryształ i meblościanki. Co ciekawe, z racji tego, że mało kto mógł sobie na nie pozwolić, bałkańscy producenci zrezygnowali ze zmian wzornictwa, dzięki czemu przez lata można było kupować pojedyncze elementy i skompletować cały zestaw. Co się znajdowało w typowej meblościance, w jej witrynce - opisuje Drenda w katalogu do wystawy "Eryka i Jan Drostowie. Polskie projekty polscy projektanci", którą można oglądać w Muzeum Miasta Gdyni.
Podobnie było z muzyką, o czym opowiadała Olga Drenda. W latach 80. królowały na targowiskach przegrywane kasety z samoróbkowymi okładkami, o prawach autorskich nikt wtedy jeszcze nie słyszał, choć na każdej kasecie widniał napis "Oryginal. All rights reserved". Panujące piractwo i anarchia wydawnicza skończyły się dopiero w roku 1994, gdy zmieniło się prawo w Polsce. Plusem tej sytuacji było to, że dużo muzyki trafiało do słuchaczy - kasety były tanie i każdego było na nie stać. Podobnie dostęp do wiedzy i samokształcenia: poprzez tanie książki, prasę i powszechną edukację artystyczną.
Przeczytaj także: Dolarowiec we Wrzeszczu kończy 50 lat
Pochodząca z Katowic Olga Drenda wspomniała też o sklepach dla górników Giewex, w których kupowało się za specjalne bony dla górników. Warto też przypomnieć, że z Gdyni wywodzi się też inna sieć sklepów luksusowych podobnych do Peweksu, czyli - sklepy i kioski "Baltony". Towary luksusowe, które można było kupić w sklepach Baltony za waluty wymienialne, najczęściej dolary lub bony marynarskie, to produkty światowych marek - od alkoholi, przez papierosy, ubrania, sprzęt RTV i AGD, po kosmetyki.
Peweksy, sklepy Baltony, Delikatesy, pachnąca kawą ulica Świętojańska z butikami, gdyńskie hale targowe, rynek w Oliwie - te miejsca w Trójmieście wymieniła na koniec prowadząca spotkanie, podsumowując, gdzie zaopatrywano się w luksusowe towary w PRL-u. Jednak warto pamiętać, że Polacy głównie sami wytwarzali sobie luksus na swoje potrzeby i na swoje możliwości, o czym m.in. pisze Olga Drenda w swoich "Wyrobach".
Aleksandra Boćkowska - pisarka, dziennikarka. Współpracuje m.in. z "Dwutygodnikem", "Vogue", "Gazetą Wyborczą" i "Wysokimi Obcasami Extra". Autorka książek "To nie są moje wielbłądy. O modzie w PRL", "Księżyc z peweksu. O luksusie w PRL" i "Można wybierać. 4 czerwca 1989 rok".
Miejsca
-
Biblioteka Śródmieście - Filia nr 2 Gdynia, Władysława IV 7-15
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (158) 6 zablokowanych
-
2021-10-06 16:19
To byly czasy kiedy produkty niemieckie byly robione w Niemczech,a angielsjie w Anglii.
Nikt wtedy nie myslal,ze dojdzie do tego,ze wszystko bedzie robione w fabrykach Szi-tu w chinach.
- 55 0
-
2021-10-06 16:14
Luksus to luksus, kiedy będzie dostępny dla wszystkich, przestanie nim być.
- 29 0
-
2021-10-06 16:05
Dobre wspaniale
Byly dobre wspomienia w ktorych zylo sie spokojnej jak dzisiaj w swiecie pospiechu i internetu chetnie wracam do tego swiata
Pozdrowienia- 30 5
-
2021-10-06 16:04
Teraz
nawet najbardziej eleganckie sklepy nie pachną tak jak kiedyś Pewex-y. To był zapach dobrobytu.
- 54 0
-
2021-10-06 16:03
Opinia wyróżniona
Można krytykować lub zachwalać , ale zapach w pewexie pamietam do dziś .To była mieszanka perfum , ubrań i kosmetyków w dobrym gatunku . Towar był atrakcyjny nie dla wszystkich dostępny i tez z tego powodu miło wspominam tamte czasy .Nie znaczy ze chciałabym powrotu Pewexów ale byto tam tak światowo .
- 94 7
-
2021-10-06 14:27
Świetnie że miasto wydaje moje pieniądze (1)
na tego typu imprezy. Tylko mi codziennie przypominają PRL płyty chodnikowe pamiętające tow. Edwarda Gierka w centrum Gdyni- prz pogotowiu ratunkowym. Przełożone co prawda raz za św.p. p.Cegielskiej. Na co idą moje podatki ? Nagroda "Perła samorządu" z tego co pamiętam kosztowała 250 tyś :)
- 35 4
-
2021-10-06 14:28
Ale mieszkasz w najlepszym miejscu do życia w Polsce :) taka nagrodę chyba też Gdynia posiada :)
- 12 4
-
2021-10-06 14:19
Lalka Barbie, wersja zimowa -12 dolarów, marzenie
- 20 0
-
2021-10-06 14:02
Szczyt niezrozumienia rzeczywistości?
Wejść do Pewex'u i poprosić o azyl.
Taki żart z cyklu "Szczyt...". Z dawnych czasów, gdy to my prosiliśmy o azyl...
Obecnie niezbyt zrozumiały, ale pokazujący kontrast rzeczywistości.- 23 1
-
2021-10-06 14:01
Dziwne.
Dolary u cinkciarzy można było kupić prawie na każdym rogu.Może małe porównanie.Kiedyś tylu ludzi nie było stać na zakup w Pewexie ilu dzisiaj nie stać na wykup lekarstw.
- 39 5
-
2021-10-06 13:05
(5)
Za 1 dolca to flaszkę żytniej można było kupic
- 64 0
-
2021-10-06 13:17
(3)
A konkretniej to za 95 centów można było kupić 0,75 żytniej "z kłoskiem". Kupowało się u konika bony zamiast dolarów i za chwilę wydawało w sklepie. Eeehh były czasy.
- 31 0
-
2021-10-06 13:38
(2)
Te koniki obecnie są dużymi biznesmenami :)
Nie wszyscy oczywiście ale cała masa byłych funcjonariuszy SB i ich konfidentów to obecnie biznesowa elita, filantropia, biznes kluby, działalnosć charytatywna, deweloperka, dealerka samochodowa i td :)- 54 1
-
2021-10-06 13:46
(1)
No i nie zapominajmy o TV :)
- 20 0
-
2021-10-06 13:48
Czyli do teraz ktoś wciąż za nimi stoi. Tylko młodsze pokolenie..
- 17 0
-
2021-10-06 13:18
żytko
a dokładnie 95 centów lub bonów dolarowych
- 22 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.