- 1 Pomnik twórcy Bitcoina stanie w Gdańsku? (271 opinii)
- 2 Czy książki są drogie? (32 opinie)
- 3 Iwona, ofiara hejtu. O premierze T. Wybrzeże (22 opinie)
- 4 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (123 opinie)
- 5 5 wystaw, na które warto wybrać się w maju (7 opinii)
- 6 Pogrzeby, które chcemy zapomnieć (108 opinii)
Oko-uchem: Zanikająca kultura języka
Biorąc pod uwagę tempo w jakim zmienia się nasz język, a przede wszystkim rosnące zamiłowanie do skrótowości i ekonomii, już po tym zdaniu powinienem zakończyć ten felieton. Ale wierzę, że znajdzie się kilkanaście osób, które jeszcze chcą i potrafią przeczytać tekst dłuższy niż sms.
Czy niedługo Rada Języka Polskiego włączy emotikony do oficjalnego systemu znaków w naszym języku? Wszak uzus tworzy regułę. Albo, ulegając demokratycznej większości, postanowi, że królowa polskich słów przestanie być uważana za słowo wulgarne? To by nawet ulżyło wielu z nas. Uznajmy, że "k...." to po prostu zwokalizowany znak przestankowy. A za słowo wulgarne przyjmijmy któreś z rzadko używanych. Na przykład "pompon". Dzięki temu posunięciu świat stanie się piękniejszy i przez dłuższą chwilę (aż do czasu upowszechnienia się pompona jako wulgaryzmu) przestaną więdnąć nam uszy. Skoro wspomniałem o Radzie - plotką jest jakoby uznała ona formę "poszłem" za poprawną. Póki więc Rada nie ulegnie większości - "ja poszedłem".
W dodatku język polski zaczyna być coraz mniej polski. Jadąc np. do Skandynawii, chcę się czuć jak w Skandynawii. Nie służy temu globalizacja rynkowa. Wszędzie te same pamiątki, dania, produkty, marki. Jedyne, co nas jeszcze różni, to języki. Lubię, będąc w Szwecji, widzieć dookoła siebie napisy z charakterystycznymi dla tamtejszego języka znakami diakrytycznymi. Miło jest przywieźć z zagranicy kilka ichniejszych słówek i łamać sobie na nich język. Niedawno widziałem grupę roześmianych zagranicznych turystów, którzy robili zdjęcie napisowi "Wrzeszcz" i dziwiących się, że istnieje słowo, w którym na tyle spółgłosek przypada jedna samogłoska. I założę się, że było to jedyne zdjęcie, jakie zrobili we Wrzeszczu. Nie sądzę, że zaintrygować mogły ich napisy w stylu "Ergo Arena", "Madison", "Hevelius" czy "Lech Walesa Aiport".
Nie bez przyczyny piszę dziś o języku polskim. Pretekstem do tego nie jest moje utopijne marzenie o nowej funkcji pompona. Otóż podczas spaceru w Gdańsku, na ulicy Warzywniczej natknąłem się na punkt handlowo-usługowy o nazwie "Paznokieciarnia". Aż przystanąłem. Znają Państwo historię mistrza brzytwy i zarazem seryjnego mordercy z XVIII-wiecznego Londynu, Sweeneya Todda? Jest nawet musical o nim, skomponowany przez Sondheima, który doczekał się wersji kinowej z Deppem i Carter w głównych rolach. Otóż partnerka krwawego golibrody utylizowała ciała ofiar, wypiekając paszteciki z mięsnym farszem. Ponoć najsmaczniejsze były te z księżmi (tu powinienem wstawić emotikon - "dwukropek, zamknięty nawias", ale wiem, że Ty, wrażliwy Czytelniku, i bez tego, oczyma wyobraźni, widzisz mój uśmieszek). Stojąc tak przed "Paznokieciarnią" wyobrażałem, że w środku musi odbywać się handel takimi właśnie wypiekami.
Po zapoznaniu się z ofertą sklepu, okazało się, że można się w nim zaopatrzyć we wszelkiego rodzaju produkty potrzebne do wykonania manikiuru. I wtedy dopiero doceniłem pomysłowość i finezję tej nazwy. Stworzonej na wzór słowa choćby takiego słowa, jak "rupieciarnia". Miejsce, gdzie jest wszystko, co posiada związek z paznokciem. Brawo! I rzeczowo, i zabawnie, i intrygująco! I, co coraz rzadsze, po polsku! Bo zgodnie z Ustawą z dnia 7 października 1999 roku o języku polskim. Ustawą, która, przypomnę, wciąż obowiązuje. Nas wszystkich.
O autorze
Jerzy Snakowski
- Oko-uchem to rubryka, w której autor, wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku, autor show popularyzującego teatr operowy pt. "Opera? Si!", dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat trójmiejskiej kultury i nie tylko. Więcej o autorze: www.snakowski.pl
Opinie (128) ponad 10 zablokowanych
-
2011-09-14 07:28
Fryzjernia
Codziennie jeżdżąc do pracy widzę szyld z napisem Fryzjernia. Zastanawiam się co to ma znaczyć, i czym różni się od Zakład Fryzjerski, lub po prostu Fryzjer. Swoją drogą nie zły chwyt reklamowy.
- 3 1
-
2011-09-14 08:56
Po prosu Detektyw Monk...tylko językowy (1)
Proszę wytrzeć ręce przed podaniem dłoni, ustawić równo buty, sztućce muszą leżeć równolegle do siebie...to są zwyczajne natrętstwa, nie ma czym się zachwycać.
- 1 2
-
2011-09-14 09:13
"natrętstwa"
... a byłoby inaczej gdyby kultura języka nie zanikała ...
- 2 1
-
2011-09-14 09:28
Rewelacyjny artykuł!
Trafiłam przypadkiem, przeczytałam, popieram i serdecznie pozdrawiam!
- 4 1
-
2011-09-14 09:52
bardzo dobry i potrzebny felieton
I to tyle w temacie :)
- 4 1
-
2011-09-14 10:07
Bardzo dobry tekst!
Mam nadzieję, że da do myślenia redaktorom portalu Trójmiasto.pl. Rubryka, w której ów artykuł się pojawił, nazywa się "Strona felietona". Rozumiem, że to się rymuje, ale - na litość - jest tak niepoprawne, że aż oczy więdną.
- 5 1
-
2011-09-14 10:12
durne makaronizmy i nazewnictwo z angielskiego, niczym te z francuskiego w latach zaborów... (2)
popularyzowane w mediach niestety: "dokładnie" klepano wszędzie, plagą ostatnich lat jest "generalnie, destynacja, celebryci, gejty lotniskowe i loty longhoulowe" i wiele innych...i zakompleksione nacje tytułujące budowle i osiedla z angielska .... a w polskiej telewizji amerykańska papka filmowa....
- 4 1
-
2011-09-15 09:55
Prawdziwa plaga to (1)
"ogarniać" we wszystkich możliwych odmianach...
- 2 1
-
2011-09-15 18:46
a mi to słowo akurat podpasowało. i na pewno nie jest żadnym makaronizmem z angielskiego.
- 1 0
-
2011-09-14 11:38
dobry, potrzebny tekst
każdy kto czuje się Polakiem, będzie pielęgnował i szanował swój język. Ale patrząc po dzisiejszych forach...załamka...sami wiecie, jak można tak kaleczyć swój język??
- 2 1
-
2011-09-14 11:40
a kiedyś, 15 lat temu taki baner widziałem:
usługi: "żwir przywieze". Po jakimś czasie zniknął, ale co się naśmiałem, to moje:))))
- 6 1
-
2011-09-14 13:14
Poszłem...
Przecież wiadomo że jak blisko to poszłem a jak daleko to poszedłem. Czemu kobieta poszła a nie poszedła? I stary dowcip a propos wulgaryzmów: - Idę sobie, k..., patrzę, k..., a tu, k... , z naprzeciwka, k... , idzie, k..., po chodniku, k..., ta, no, jak to się mówi, no ta, no... kobieta lekkich obyczajów.
- 5 0
-
2011-09-14 21:51
Słowacki triumfuje (2)
"Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa"Ideał osiągnięty. W głowie zazwyczaj trudno o jakąś myśl, a język tę pustkę werbalizuje. Nie ma się zatem czym denerwować.
- 1 0
-
2011-09-15 09:54
(1)
Czy aby na pewno Słowacki to powiedział? ;)
- 0 0
-
2011-09-16 14:47
Na 100%
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.