• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pogrzebowe historie, o których wolelibyśmy zapomnieć

Mateusz Groen
8 maja 2024, godz. 13:00 
Opinie (108)
Niektóre zwyczaje pogrzebowe potrafią odcisnąć ślad w naszej pamięci na długie lata. Niektóre zwyczaje pogrzebowe potrafią odcisnąć ślad w naszej pamięci na długie lata.

Tradycje i zwyczaje pogrzebowe to ważny element kultury, w końcu śmierć jest nieodzowną częścią życia. Pogrzeby jednak dla większości osób są trudne, a niektóre zwyczaje z nimi związane szczególnie mocno potrafią utkwić w pamięci. Kto musiał czuwać przy zmarłym w domu lub nakazano mu całować dłonie nieboszczyka? Oto kilka historii, którymi podzielili się nasi rozmówcy.




Czy na pogrzebach powinno się robić zdjęcia?

Śmierć i pogrzeby to tematy, które z natury rzeczy są obciążone melancholią i smutkiem. Jednak czasami, kiedy wspominamy zmarłego, zamiast refleksji nad życiem i charakterem osoby, którą straciliśmy, nasze pierwsze myśli skupiają się nie tyle na nim, ile na doświadczeniach związanych z jego pogrzebem.

Szczególnie wyjątkowo zapadają w pamięci intensywne i odchodzące już do lamusa zwyczaje pogrzebowe, które niektóre osoby wspominają latami.

Spanie w jednym domu z nieboszczykiem



To zwyczaj, który był kultywowany w mniejszych miejscowościach i wsiach. Jeszcze do niedawna śmierć osoby była wydarzeniem, które angażowało całą okoliczną społeczność. Panowało przekonanie, że śmierć może mieć wpływ na ludzi żyjących, dlatego w tych smutnych okolicznościach zbierała się cała wioska przy zmarłym.



Wierzono, że śmierć może zabrać za sobą dusze tych, którzy w chwili zgonu spoczywali we śnie, dlatego zmarłemu nie towarzyszyła jedynie bliska rodzina - tradycja nakazywała budzenie wszystkich okolicznych mieszkańców, włącznie z ich zwierzętami domowymi, by wspólnie trwać u boku nieboszczyka.

- Kiedy miałem 7-8 lat, pojechaliśmy na pogrzeb pradziadka na wieś. W związku z tym, że była to dość daleka wyprawa, spaliśmy w domu prababci. W pokoju dziadka, który był położony obok mojej sypialni, całą noc stała otwarta trumna (z pradziadkiem wewnątrz). Jakby tego było mało, następnego dnia, podczas oficjalnej ceremonii, prababcia poprosiła dzieci, by pożegnały się z pradziadkiem, ściskając jego dłoń. Traumy co prawda nie złapałem, ale dreszczyk był - mówi Szymon.
Poszukiwanie pocieszenia w ostatnich momentach pożegnania jest czymś normalnym. Poszukiwanie pocieszenia w ostatnich momentach pożegnania jest czymś normalnym.
Na Kaszubach w niektórych domach wciąż obchodzone są puste noce, czyli spotkanie na różańcu, wspólna modlitwa i śpiew dzień przed pogrzebem. Według wierzeń ludowych do pogrzebu zmarły stale przebywa w okolicy swojego domostwa i jest to moment, w którym można go pożegnać, ale też wymodlić dla niego najwięcej.

- Pamiętam wiele takich pogrzebów, bo mimo że z rodzeństwem mieszkaliśmy w Gdańsku od urodzenia, tak nasi rodzice pochodzili z różnych stron Polski. Najgorzej wspominam sytuację z pogrzebu dziadka. Była to wieś, lata 90., środek lata. Na stację przyjechali po nas bryczką, co dla mnie akurat było atrakcją, ale w domu mojego zmarłego dziadka był bardzo dziwny klimat, masa ludzi, a dziadek leżał w trumnie w pokoju. Zjechała się cała rodzina, więc było naprawdę dużo ludzi, bo ponad 20, i wszyscy z najbliższej rodziny spali właśnie w tym domu. Wieczorem zaczął się różaniec, śpiewy w ciemności przy świecach. To dla mnie jako dla mieszczucha było już czymś dziwnym, a miałem może z 12 lat i znałem tylko "normalne" pogrzeby. Pamiętam gorąc i okropnie dziwny zapach, bo dziadek już leżał jeden dzień w pokoju. Najgorsza rzecz z tego wszystkiego jednak była taka, że po wszystkim rodzina uznała, że będę spał na łóżku obok dziadka... Czemu? Bo byłem jego ukochanym wnuczkiem. Nie zasnąłem nawet na minutę - wspomina Karol.
Wyższy zasiłek pogrzebowy trafi pod obrady rządu Wyższy zasiłek pogrzebowy trafi pod obrady rządu

Zdjęcia przy trumnie



Tradycja fotografowania zmarłych w otwartych trumnach była w przeszłości powszechnie przyjętą praktyką. Kiedyś posiadanie aparatu stanowiło luksus dostępny dla niewielu, dlatego w wielu albumach ponure portrety zostały pamiątką po zmarłych, a raczej ich ostatniej drogi. To, co kiedyś było traktowane jako sposób na uczczenie pamięci zmarłego, dziś często odbierane jest za nietakt.

- Traumatycznie wspominam pogrzeb mojego dziadka, który odbył się zimą 1988 r. w Braniewie. Dziadek leżał w otwartej trumnie w kościele i każdy musiał do niego podejść i ucałować go na pożegnanie. Ja i mój brat zamienialiśmy się z innymi kolejką kilkakrotnie... ale i tak w końcu nadeszła nasza pora. Masakra po prostu. Całujesz zimnego trupa. Mimo że to dziadek, to wolałam pamiętać go, jak chodził uśmiechnięty... Ostatnio widziałam zdjęcie z tego wydarzenia, jak stoimy z bratem nad otwartą trumną, ale nie wiem, czy chcę je szukać i znowu na nie patrzeć. Straszne, że kiedyś robili zdjęcia wszystkiego. Mam cały zbiór moich zmarłych przodków leżących w trumnach - dodaje Kasia.
- Moja prababcia zmarła na początku lat 90., a jej pogrzeb ściągnął całą rodzinę, w tym wujka z nową kamerą przywiezioną z Berlina. Wujek tak bardzo się w to kamerowanie wciągnął, że nakręcił cały pogrzeb prababci, w tym także jej zwłoki w otwartej trumnie, płaczącą rodzinę, ludzi, którzy głaskali ją po głowie i rękach. Obejrzałam ten film kilka lat temu i było mi dziwnie wracać do tych wspomnień, inaczej zapamiętałam prababcię i kamerowanie pogrzebów wydaje mi się nie na miejscu. Z drugiej strony to wideo jest zapisem czasów, które były dla mnie wyjątkowe: początek lat 90., ówczesna moda, cała rodzina taka młoda itd. Kilka osób z filmu też już nie żyje, więc mimo wszystko wideo stało się cenną rodzinną pamiątką - wspomina moja redakcyjna koleżanka.

Otwarta trumna i zmiany na ciele



Trumna otwarta czy zamknięta? To pytanie zadaje sobie wiele osób. Trumna otwarta czy zamknięta? To pytanie zadaje sobie wiele osób.
Konfrontacja z ciałem zmarłego w otwartej trumnie potrafi stanowić doświadczenie głęboko traumatyczne. Osoby, które zetknęły się z takim widokiem, często opowiadają o tym, jak trudno jest im zapomnieć szczegóły związane z wyglądem bliskiej osoby po jej śmierci.

- Mój pierwszy pogrzeb z otwartą trumną miał miejsce, gdy miałam ok. 10 lat i to chyba był mój pierwszy pogrzeb, na jakim byłam. Zmarły był bratem mojego dziadka, właściwie go nie znałam, ale pamiętam go w trumnie. Był postawny i posągowy, ubrany w szary garnitur, a najbardziej zdziwiły mnie jego dłonie: splecione sztywno z sinymi, fioletowymi wręcz końcówkami. Do dziś to pamiętam. Dziś by mnie to pewnie ruszyło, ale wtedy było to na zasadzie ciekawostki. Następne pogrzeby z otwartą trumną były już, kiedy byłam po 30 i dotyczyły bardzo bliskich mi osób. I nie żałuję, że je widziałam w tej ostatniej drodze, że mogłam je tak pożegnać - pogrzeby były w małych miejscowościach. Te osoby wyglądały w trumnie naturalnie, jakby spały. Nie czuję się straumatyzowana przez pogrzeby i otwarte trumny. O śmierci myślę często i traktuję to jako nieuchronną część życia. Sama jednak wolałabym być spopielona - dodaje Ola.


- Widok zmarłych jest dla mnie tak trudnym doświadczeniem, że jeśli mogę, to staram się nie zbliżać do trumny w ogóle. Zazwyczaj staję na końcu sali, by widzieć jak najmniej, tyle co nic. Boję się, że widok zmarłego utkwi mi w pamięci, a chcę zachować inny obraz nieboszczyka. Nie wyobrażam sobie też dotykania zwłok, to już dla mnie nie do przejścia. Pamiętam, jak w młodości musiałam na jednym z pogrzebów położyć różę przy dłoniach bliskiego zmarłego i to było dla mnie zdecydowanie za dużo. Rodzina naciskała, ktoś robił wtedy zdjęcia, ja w rozpaczy... Źle to wspominam - mówi Alicja.
Nie wiedzą, kto leży w tych grobach. W Trójmieście są ich dziesiątki Nie wiedzą, kto leży w tych grobach. W Trójmieście są ich dziesiątki

Całowanie zmarłych



Po śmierci bliskiej osoby naturalną potrzebą jest chęć pożegnania się z nią w sposób możliwie najbliższy temu jak wspominamy za życia. Jednak żegnanie się ze zmarłym przez pocałunek lub dotyk w otwartej trumnie budzi kontrowersje.

- Miałem kilkanaście lat i to był pogrzeb mojej prababci. Prawie jej nie znałem, ale na pogrzeb pojechaliśmy. Sam pogrzeb normalny. Ostatnie pożegnanie w kaplicy i zanim zamknięto trumnę, to pojawiła się kolejka do babci. Już wtedy rozumiałem pogłaskanie po dłoni czy po policzku, ale pocałunek i to w usta mnie przerastał. Najgorsze, że stałem z moimi rodzicami, którzy koniecznie nalegali, bym dał buziaka babci w policzek. Już wtedy wiedziałem, czym jest trupi jad, i zamiast smucić się po pogrzebie z odejścia babci, to miałem stres do końca dnia, że umrę przez trupi jad. Nigdy swoim dzieciom nie będę nakazywał czegoś takiego, a sam chcę być spalony - zdradza Mateusz.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (108)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywał się zorganizowany w 1984 roku przegląd filmowy organizowany przez klub Żak, podczas którego zaistniał dziś znany reżyser Krzysztof Krauze?

 

Najczęściej czytane