- 1 Najsłynniejsza książka o giełdzie (32 opinie)
- 2 Takie koncerty zdarzają się coraz rzadziej (98 opinii)
- 3 Z Teatru Wybrzeże do wielkiego kina (21 opinii)
- 4 Noc Muzeów: 5 nietypowych atrakcji (43 opinie)
- 5 Znamy laureatów Splendor Gedanensis (19 opinii)
- 6 Tak kiedyś brzmiała Gdynia (17 opinii)
Koniec teatru po 25 latach. Sopocki Teatr Tańca przestaje istnieć
Kilka miesięcy temu poinformowali, że w tym roku oficjalnie zakończą swoją działalność. Artyści Sopockiego Teatru Tańca mówią "pas". Joanna Czajkowska i Jacek Krawczyk po raz ostatni zorganizowali wydarzenie pod szyldem STT - tym razem jest to Postscriptum - celebracja pożegnania" ich własnego teatru.
Spotkali się na scenie w 1998 roku. Artysta działający w Teatrze Ekspresji Wojciecha Misiuro i młoda tancerka współpracująca z Krzysztofem Leonem Dziemaszkiewiczem nie mieli prawa podejrzewać, że przypadkowy w gruncie rzeczy udział Jacka Krawczyka w spektaklu Joanny Czajkowskiej "Niunia poważnie myśli o życiu" będzie początkiem jednego z najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych teatrów niezależnych w Polsce.
Recenzja spektaklu "Dali" Sopockiego Teatru Tańca
Ich Sopocki Teatr Tańca początkowo był Teatrzykiem Okazjonalnym, ponieważ działać miał okazjonalnie, jednak większość zwracała uwagę na pierwszy człon nazwy, nie kojarzony z tradycją teatrzyków studenckich (co zainspirowało Czajkowską i Krawczyka), a z czymś pobłażliwym, nieprofesjonalnym. Dlatego Teatrzyk Okazjonalny po kilku latach stał się Teatrem Okazjonalnym, aby w 2010 roku przemianować się na Sopocki Teatr Tańca.
Dziś ten twór to już właściwie przeszłość. W niedzielę, 17 grudnia, po raz ostatni Joanna Czajkowska z Jackiem Krawczykiem wyjdą pod jego szyldem na scenę, na której obecny STT działał przez zdecydowaną większość swojego istnienia - w Teatrze Atelier w Sopocie.
- Dotarliśmy do ściany. Przez lata staraliśmy się o to, aby Sopocki Teatr Tańca stał się instytucją kultury, aby mógł zatrudniać tancerzy na etat. To się nie udało. Wytrwaliśmy przez 25 lat na scenie, grając chyba najwięcej jako niezależny teatr tańca w Polsce - około 20 razy w roku. Wiemy, że zasługujemy na to, by traktowano nas poważnie. Skoro nie udało się przekonać do tego włodarzy, kończymy działalność, bo prowadzenie prowadzenie teatru bez zespołu, bez gwarancji, że za rok znajdą się dla nas jakiekolwiek środki, z pomocą oddanych wolontariuszy, to wielki wysiłek i odpowiedzialność. Nie mamy chęci ani sił dalej co roku walczyć o przetrwanie - tłumaczyli oboje po sobotnim spektaklu.
Recenzja "Wariata i zakonnicy" Sopockiego Teatru Tańca
Artyści nieprzypadkowo na pożegnanie wybrali spektakl "Alchemik Halucynacji", który specjalnie wznowili na grudniowe zakończenie działalności. To spektakl, który grany był najdłużej, bo od 2006 do 2012 roku. Powstał w Teatrze Okazjonalnym, a grany był także po zmianie nazwy na Sopocki Teatr Tańca i wreszcie zjeździł z tancerzami pół świata. Zatańczyli go m.in. w Argentynie, całej Europie czy Indonezji.
Spektakl inspirowany jest poezją Zbigniewa Herberta i jego cyklem "Pan Cogito". Dlatego też krótkie taneczne występy wyłonionych z półmroku tancerzy pomyślane są jako interpretacje kolejnych wierszy Herberta - poświęcono je fizycznemu i duchowemu "ja" tancerzy, będących tu właściwie swoim lustrzanym odbiciem.
Recenzja "Traktatu o Estetyce. Techniki defektów i skaz" STT
"Alchemik..." chociaż zagrany został po przeszło dekadzie przerwy, zachował cały swój czar - elektryczny, intrygujący początek, delikatny, liryczny środek - gdy oboje tancerze się do siebie zbliżają oraz dynamiczny, bardzo wymagający fizycznie, synchroniczny taniec w finale. Joanna Czajkowska i Jacek Krawczyk tańczą w dalszym ciągu znakomicie, a oparty na klasycznym, prostym w wyrazie ruchu spektakl z powodzeniem mógłby być grany w dalszym ciągu. Niestety, tak się nie stanie.
W drugiej części wieczoru, będącej tytułową celebracją pożegnania, dziesięcioro tancerek związanych z teatrem Czajkowskiej i Krawczyka w różnych okresach jego istnienia, zatańczyło improwizowane etiudy do losowo wybranych przez publiczność haseł. Zatańczyły: Joanna Nadrowska, Aleksandra Foltman, Katarzyna Wyborska, Kalina Porazińska, Larysa Grabińska, Wiktoria Rudnik, Ewa Kliszewska, Justyna Matacz, Katarzyna Maślewska i Anna Andrzejewska. Jednak na widowni było co najmniej drugie tyle artystów związanych z tym STT przez lata. Niepowtarzalne jam session zapewnili Ireneusz Wojtczak i Michał Gos, a zaśpiewała sopranistka Lena Gruszczyńska.
Recenzja "Wszystko co widać. OHIO" Sopockiego Teatru Tańca
To niestety kolejny niezależny teatr tańca, który kończy swoją działalność. Od dwóch lat nowych spektakli nie przygotowuje Teatr Dada von Bzdülöw, tworzony przez trzy dekady przez Leszka Bzdyla i Katarzynę Chmielewską, któremu skończyła się rezydencja w Teatrze Wybrzeże. Sopocki Teatr Tańca przez cały ostatni 25 rok działalności żegna się z publicznością, organizując radosne, pogodne święto, podszyte smutną refleksją i nutą goryczy, że nie udało się zmienić struktury funkcjonowania.
Przypomnijmy, że teatr formalnie działał jako Stowarzyszenie Dance sic! Association i uzależniony był od corocznych programów grantowych i stypendiów, aby móc prowadzić działalność artystyczną i edukacyjną (kształcił młodych tancerzy w ramach Grupy Projektowej STT, również przygotowującej spektakle). Co roku STT w konkursie grantowym otrzymywał od miasta Sopot środki na działalność, zapewniono mu też stałą rezydencję w Teatrze Atelier w Sopocie. Przez wiele lat nie udało się jednak przekonać włodarzy miasta czy województwa do stworzenia instytucji, w której założyciele teatru mieliby etaty i mogli prowadzić regularny zespół taneczny.
Recenzja "Melencolii" Sopockiego Teatru Tańca
Artyści Sopockiego Teatru Tańca schodzą ze sceny na własnych warunkach, z podniesioną głową i pomimo ćwierćwiecza spędzonego na scenie, w bardzo dobrej kondycji artystycznej. Wielka szkoda, że tak dobry teatr, który przygotowywał spektakle przemyślane, dopracowane intelektualnie, wizualnie, muzycznie i przede wszystkim tanecznie, kończy swoją działalność.
Wydarzenia
Miejsca
Spektakle
Wydarzenia
Opinie (61) 7 zablokowanych
-
2023-12-17 15:21
Polityka kulturalna Sopotu od lat chora na wstydliwą chorobę
- 22 1
-
2023-12-17 15:31
Nie ma pieniędzy i woli na Teatr niezależny w Sopocie
, zamiast tego w UM Sopot są pieniądze na etat dla rzecznika LGTB i wspieranie organizacji bliskich sercu byłego prezydenta.
- 24 2
-
2023-12-17 18:48
(4)
Sopot : bez teatru , bez szpitala , bez komunikacji miejskiej. Takie " coś " na mapie Polski . Żerują na całej okolicy.
- 22 1
-
2023-12-17 22:17
ale najważniejszy był fryzjer dla kudłatego.
- 10 1
-
2023-12-17 23:02
I bez apteki całodobowej
- 6 1
-
2023-12-18 01:47
Bez wysypiska śmierci i musi podrzucać innym gminom
- 3 0
-
2023-12-18 02:56
Dlaczego 30 tysięczne miasto miałoby mieć teatr?
- 3 3
-
2023-12-17 19:49
Karnowski
Nie miał pieniędzy na etaty dla tych ludzi dlatego teatr zakończył działalność po 25 latach,szkoda mam nadzieję że artyści nie pozwolą o sobie zapomnieć a może zdarzy się tak że kiedyś wznowi działalność.ps w naszym mieście pracuje paru znajomych Karnowskiego których zatrudnił,znaczy etaty i pieniądze się znalazły wstyd to jest jego prawdziwe oblicze jak traktuje ludzi. Ten teatr promował również nasze miasto Sopot
- 19 2
-
2023-12-17 20:21
Kilka razy byłam tam,
za każdym razem wychodziłam zachwycona. Wielka szkoda, że już nie ma możliwości spędzenia wieczoru z Sopockim Teatrem Tańca.
Cała nadzieja w tym, że wkrótce odrodzą się gdzieś, kiedyś w nowej przestrzeni- 18 1
-
2023-12-17 21:35
Tracę serce do Sopotu, jeśli nie ma w nim miejsca na tak pięknych ludzi i ich inicjatywy. Chciałabym myśleć, że ten koniec jest tylko początkiem czegoś większego.
- 17 2
-
2023-12-17 22:22
msss
szkoda
- 6 2
-
2023-12-17 22:49
Karnowski
Pamiętajcie o tym drodzy czytelnicy i miłośnicy kultury że byt tego teatru zależał od Jacka Karnowskiego.
- 10 1
-
2023-12-18 02:41
A co na to
sopoccy radni,żadnego sprzeciwu,pomocy no panie i panowie co jest nic was to nie obchodzi, 25 lat promowania miasta i nie ma kasy na parę etatów, pamiętajcie 7 kwietnia są wybory samorządowe rozliczymy was,my mieszkańcy.
- 5 1
-
2023-12-18 08:44
Jak to jest?
Artyści najpierw żądają wolności twórczej, dowolnych godzin pracy, niewiązania się z jednym miejscem... A potem każdy chce etat i własną instytucję kultury do emerytury.
To się wyklucza. System kształcenia artystów jest chory. Wypuszczamy setki magistrów sztuki, a potem minister Gliński wrzuca ustawę, że jak artysta nie zarobi minimalnej krajowej, to składki ZUS zapłaci za niego państwo (czytaj: pozostali podatnicy, którzy ewidentnie nie są fanami sztuki tego artysty, skoro nie sprzedał biletów i nie zarobił).- 3 6
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.