- 1 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (88 opinii)
- 2 Noc Muzeów: 5 nietypowych atrakcji (37 opinii)
- 3 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (72 opinie)
- 4 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (128 opinii)
- 5 Iwona, ofiara hejtu. O premierze T. Wybrzeże (24 opinie)
- 6 Ciotka i skandal w uzdrowisku (58 opinii)
Blaski i cienie Festiwalu Teatrów Muzycznych
Tegoroczny Festiwal Teatrów Muzycznych zakończył się w przewidywalny sposób. Z wielu przyczyn miał on kształt daleki od spodziewanego. Podsumowujemy trzecią edycję gdyńskiego święta musicalu.
W drugiej części festiwalu, oprócz rewelacyjnej gdyńskiej "Lalki" w reżyserii Wojciecha Kościelniaka, o której pisaliśmy już wcześniej, zobaczyliśmy "Hair", "Tango Piazzolla" i "Romea i Julię".
"Hair" wrocławskiego Teatru Muzycznego Capitol jest z pewnością najbardziej kontrowersyjną propozycją III edycji Festiwalu Teatrów Muzycznych. Hipisów z East Village w Nowym Jorku reżyser Konrad Imiela umieszcza w przestrzeni przypominającą Fabrykę Andy'ego Warhola. To bohema artystyczna, zespół ambitnych, wrażliwych i pozbawionych zahamowań młodych ludzi, dla których wolny seks i używki pod wszelaką postacią, wpisane są w codzienność. Rozśpiewane, rozbawione i bardzo kolorowe towarzystwo spod znaku "flower-power" skontrastowano z jeżdżącym na łyżworolkach "dzieckiem z dworca zoo" - Jeannie (świetna Monika Dawidziuk).
Obserwujemy dzień z życia komuny hipisów - nieudolne próby sklejenia głębszych relacji w oparach narkotyków (marihuanę czuć jeszcze w piątym rzędzie) i z różnymi konfiguracjami seksu zbiorowego w tle. Imiela nie zapomina o najważniejszym przesłaniu "Hair" - pacyfistyczny wydźwięk musicalu przedstawia niezwykle radykalnie podczas wstrząsającej sceny finału, gdy wszyscy aktorzy (ponad trzydzieści osób) stoją przed widzami zupełnie nadzy w żołnierskiej postawie i pojedynczo padają, aż naszym oczom ukaże się pobojowisko - prawdziwe morze nagich ciał. Ta błyskotliwa, uniwersalna i bardzo dobrze zagrana (choć nieco słabiej zaśpiewana) opowieść, unosi się na młodzieńczym entuzjazmie i żywiołowości zespołu Capitolu. Do pełni szczęścia brakuje dobrego tłumaczenia (wersja Agnieszki i Konrada Imielów) i odpowiedniego nagłośnienia artystów. Obok "Lalki", "Hair" jest najbardziej wartościowym spektaklem festiwalu.
Z kolei "Romeo i Julia" (reż. Janusz Józefowicz) Teatru Studio Buffo w Warszawie to próba opowiedzenia szekspirowskiej historii dla współczesnego nastolatka. Temu służy młodzieżowy slang i chwyty pod (nastoletnią) publiczkę - Natasza Urbańska w roli gwiazdy i występy b-boyów. Czemu natomiast ma służyć playback, z którego puszczono większość utworów zbiorowych? Banał i porażająca naiwność tej inscenizacji idą w parze z tandetą wykonawczą - odgrywający Romea, a wyglądający na przerośniętego Małego Księcia, Krzysztof Rymszewicz i wcielająca się w Julię Maria Tyszkiewicz potrafią swoim postaciom sprostać tylko wokalnie. Inscenizacja Józefowicza to zdecydowanie najsłabszy musical III edycji FTM.
Zaś "Tango Piazzolla" (reż. Józef Opalski) Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie okazało się być kompilacją muzyki Astora Piazzolli z telenowelą argentyńską, wpisaną dodatkowo w poetykę snu. Świetnie zagrana przez zespół Tango Bridge muzyka pozostaje jedynym godnym zapamiętania elementem przedstawienia.
Swoje piętno na całym festiwalu odbiła katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem, w wyniku której odwołano pokaz spektaklu "Boyband" Teatru Komedia w Warszawie, a prezentację "Romea i Julii" przesunięto o przeszło tydzień. W tej sytuacji organizatorzy podjęli słuszną decyzję o rezygnacji z planowanego konkursu sztuki aktorskiej i oprawy towarzyszącej festiwalowi. Byliśmy więc świadkami przeglądu świeżych (przeważnie mających premierę już w tym sezonie) spektakli z większości polskich scen musicalowych (brakowało teatrów muzycznych z Poznania i Lublina) oraz spektaklu dodatkowego (muzyczne "Tango Piazzolla").
Trzeba przyznać, że odwołanie konkursu było z punktu widzenia festiwalu szczęśliwym posunięciem. Jury musiałoby bowiem znaleźć odpowiedź na pytanie, jak ocenić występy dzieci w wieku gimnazjalnym z czternastoletnim odtwórcą głównej roli ("Oliver!") i młodzieży licealnej wybranej w ogólnopolskim castingu do "High School Musicalu" w konfrontacji z profesjonalistami oglądanymi w innych przedstawieniach. Przyszłoby im oceniać w jednym konkursie spektakle scen muzycznych i - nieoczekiwanie - także produkcję teatru dramatycznego (odwołany "Boyband").
Niefortunny dobór spektakli konkursowych (to teatry muzyczne wybierają spektakle, z którymi chcą przyjechać do Gdyni) zaowocował również tym, że propozycja gospodarzy - "Lalka" - była właściwie skazana na sukces. Wspomniane wcześniej "Hair" jest raczej kreacją zbiorową, a w kontekście "Romea i Julii" Studia Buffo można prędziej mówić o aktorstwie rodem ze słabego serialu niż musicalowej konstrukcji roli. Z kolei w spektaklach kameralnych (pokazywanych w Malarni Teatru Muzycznego) rola wykonawcy drastycznie różni się od tej w wieloobsadowych produkcjach. Nie dziwi więc, że nagrody publiczności pozostały w Gdyni. Zasłużenie otrzymali je Renia Gosławska za kreacje Izabeli Łęckiej oraz Andrzej Śledź za postać Tomasza Łęckiego w "Lalce".
Jeśli formuła konkursu ma zostać utrzymana w kolejnych edycjach, warto pomyśleć o formie selekcji przedstawień konkursowych, albo przynajmniej wyróżnieniu musicali i kameralnych spektakli muzycznych odrębnymi nurtami.
Warto również zastanowić się nad sensownością windowania cen biletów (na Dużą Scenę były one droższe o 10 zł w porównaniu do poprzednich edycji, na spektakle kameralne dwukrotnie droższe niż w ubiegłym roku), ponieważ już teraz organizatorom udało się sprzedać wszystkie wejściówki tylko na dwa przedstawienia ("Hair" na Dużej Scenie i wieczorny pokaz "Zabawek Pana Boga" w Malarni).
Cały tydzień FTM-u był jednak udany i to nie tylko dla Teatru Muzycznego w Gdyni. Jeśli festiwal w dalszym ciągu będzie się rozwijał, może stać się impulsem dla stojącego ciągle na dość przeciętnym poziomie teatru musicalowego w Polsce. A dobrze przemyślana konfrontacja w formie konkursu również będzie temu sprzyjać. Dlatego raczej z nadzieją niż z obawami czekam na czwartą edycję.
Miejsca
Wydarzenia
Opinie (6)
-
2010-04-28 15:34
Romeo i Julia - gniot! (1)
potwierdzam opinie autora na temat R&J... totalna klapa. Wyszliśmy zirytowani i wkurzeni.Cena za ten "spektakl" 100 i 120 zł to coś czego długo nie zapomnę.Wycieczka szkolna, która chyba w ostatniej chwili zapełniła teatr miała bilety po 10 zł... i to była realna cena za taki gniot.
- 7 0
-
2010-04-29 00:11
Hehehe no stary nie gadaj ?! Serio ?! :D Wy wybuliliscie w sumie ponad 200 zl, a dzieciaki wchodzily po dyche? :D To niezle zrobili was w bambuko, a skad te info o 10 zl? Dzieciakow sie pytaliscie, czy jak?
- 2 1
-
2010-04-29 11:09
BUFFO TO BANDA OSZUSTÓW
Obiecują sztukę a pokazują gniot!
- 1 0
-
2010-04-29 12:04
"Hair" - najlepszy spektakl festiwalu!!!
Chociaż ta "Lalka" też niczego sobie.
A warszawski "Romeo i Julia" jest na you tube - i to jedyna forma, w jakiej warto go zobaczyć, bo na żywca za 200 ziko we żadnym wypadku.- 1 0
-
2010-05-01 16:41
naciaganie
nie oplaca
- 0 0
-
2010-05-09 10:52
hehe
A ponad to cała koncepcja FTM jest jednak skradziona
prawda panie Maćku?- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.