- 1 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (106 opinii)
- 2 Noc Muzeów: 5 nietypowych atrakcji (42 opinie)
- 3 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (77 opinii)
- 4 Te zdjęcia obejrzysz przez specjalne okulary (8 opinii)
- 5 Iwona, ofiara hejtu. O premierze T. Wybrzeże (24 opinie)
- 6 Pierwszy taki koncert w historii! (31 opinii)
W dżinsach i butach sportowych do filharmonii? Czemu nie!
Jak się ubrać na koncert do filharmonii, opery czy teatru? Choć powstało wiele artykułów na ten temat i nieustannie się o tym mówi, wielu osobom nadal brakuje pewności. Zdecydowanie wiadomo natomiast, w co się ubrać nie wypada - na czarnej liście wiodą prym dżinsy, swetry i sportowe obuwie. Tyle w teorii, bo w praktyce każdy ubiera się tak, jak chce, czuje i jak mu wygodnie. I bardzo dobrze!
Filharmonie, opery czy teatry to świątynie kultury, kojarzone z elegancją. Obowiązuje w nich określony dress code, wedle którego strój powinien być "odświętny", aby podkreślał nasz szacunek do miejsca i wyjątkowość chwili.
Melomanom w dżinsach brakuje dobrych manier?
Choć wiele osób nie ma pewności, jaki konkretnie ten "odpowiedni" strój powinien być, wiedzą doskonale, jaki być nie powinien.
- Na pewno dobrych manier zabrakło pewnemu panu z pierwszego rzędu, na wprost dyrygenta. Czerwone trampki i dżinsy to nie jest odpowiedni strój do filharmonii, a już na pewno nie do reprezentacyjnego pierwszego rzędu - zawyrokował jeden z czytelników pod naszą niedawną relacją z obchodów Międzynarodowego Dnia Muzyki w Filharmonii Bałtyckiej.
Przebojowy Międzynarodowy Dzień Muzyki w Filharmonii Bałtyckiej
Muzyk filharmonii: Proszę wrzucić na luz!
- Jestem muzykiem filharmonii i uważam że to żadne faux pas - ripostował. - Czasy strojów wieczorowych w filharmonii czy operze dawno minęły. Proszę wrzucić na luz!
Choć zdarzało mi się w przeszłości wielokrotnie stawać po stronie elegancji, już jakiś czas temu zmieniłam front i przyłączam się do tego apelu. Bo jeśli nie wrzucimy na luz, uszczuplimy liczbę uczestników wydarzeń kulturalnych, a na to zwyczajnie nie możemy sobie pozwolić. No i żyjąc w biegu ciężko czasem dostosować się do obowiązujących norm, nawet jeśli bardzo byśmy się starali.
Europa już dawno wrzuciła na luz. I wyszła na tym dobrze!
W Polsce lubimy podkreślać elitarność sztuki i się w tej elitarności pławić. Skutek jest taki, że wiele wydarzeń jest sztucznie napuszonych, przez co przyjemność z uczestniczenia w nich nie jest tak duża, jak mogłaby być.
W tym samym czasie zachodnia Europa wychodzi ze sztuką do ludzi w plener. Nie narzuca twardych norm czy reguł. Rekordy popularności biją festiwale w Arena di Verona, Chorégies d'Orange, Bregenzer Festspiele czy brytyjskie Promsy, gdzie celebracja sztuki najwyższej próby odbywa się w luźnej atmosferze.
Ludzie oswajają się z tym, czego być może wcześniej nie znali, dzięki czemu udział w wydarzeniach kulturalnych kojarzy im się z przyjemnością, a nie surowymi zasadami czy odpowiednim strojem. U nas masowy odbiorca idzie do opery tylko wtedy, kiedy śpiewa w niej Zenek Martyniuk. Na koncert muzyki poważnej nie pójdzie, bo się boi, że nie znając zasad się wygłupi. A my terroryzujemy się surowymi zasadami nawet podczas luźnych wydarzeń plenerowych.
Poluzowanie zasad to konieczność, bo dziś żyjemy inaczej
Potrzeba poluzowania zasad nie wzięła się znikąd. Gdyby koncerty abonamentowe w filharmonii odbywały się np. w sobotę, czasu na przygotowanie się do wyjścia byłoby więcej. Bylibyśmy też zapewne bardziej wypoczęci, zrelaksowani i ogólnie słuchałoby nam się muzyki z większą przyjemnością, niż w piątek po całym dniu pracy.
Pamiętajmy też, że Gdańsk jest miastem turystycznym i wiele osób podejmuje decyzję o udziale w koncercie spontanicznie, podczas rutynowego zwiedzania, na które z reguły ubiera się najwygodniej, jak się da. Z tego samego względu osoby w dżinsach, swetrach czy letnich sukienkach zobaczymy np. w operach paryskich, wiedeńskiej czy londyńskiej.
Czasem przed wyborem czy iść na koncert i wyjść na prostaka, czy zachować honor i odpuścić, stają sami artyści. Pamiętam, jak przed dekadą, członkowie pewnej orkiestry bili się z takimi myślami przy okazji koncertu King's Singers. Po próbie do swojego koncertu, który mieli dać w Gdańsku dzień później, poszli na obiad do jednej z restauracji na Długim Pobrzeżu. Na neonie, który wówczas "zdobił" elewację, wyczytali, że za niespełna pół godziny odbędzie się koncert brytyjskiej grupy, którą uwielbiają. Był to dla nich taki rarytas, że nie zamierzali odpuścić, choć byli w krótkich spodenkach i sandałach. Mimo zakłopotania, które trapiło ich ogromnie.
Oklaski na koncertach. Czy spontaniczne brawa naprawdę przeszkadzają artystom?
Sztuka jest dla ludzi, a nie ludzie dla sztuki
Wielu koneserów sztuki chciałoby zachować jej elitarny charakter i ograniczyć grono odbiorców do najznakomitszego minimum. Na to pozwolić sobie nie możemy, bo jeśli nie otworzymy się na masowego odbiorcę, filharmonie, sale koncertowe czy teatry zaczną świecić pustkami. Edukacja kulturalna przecież w zasadzie nie istnieje.
Dziś o nowych odbiorców trzeba walczyć, dlatego zamiast trzymać się napuszonych zasad i szydzić z "pewnego pana w dżinsach", warto - jak radzi cytowany powyżej filharmonik pod moim niedawnym artykułem - zrewidować sensowność części z nich i wrzucić na luz.
Swoją drogą, ciekawi mnie, które z obowiązujących zasad wy uważacie za napuszone czy niepotrzebne, a które na tyle niezbędne, że powinno się o nich informować publiczność już na etapie kupowania biletów.
Opinie (209) 3 zablokowane
-
2023-10-04 07:38
Ciekawe
W Polsce sztuka nie istnieje
- 0 0
-
2023-10-04 09:34
Od razu w kąpielówkach, (1)
faceci mogliby przyjść w stroju kolarskim, a babki w bikini, koniecznie z zakupami w plastikowej czapce. Ponieważ mamy współczesne czasy, to aby zachęcić młodzież i starszych do słuchania muzyki poważnej proponuję w filharmonii sprzedaż popcornu i kebaba. Na sali warto by dopuścić piwo w plastikowych kubeczkach. I nie wiem, jak można zabraniać używania smartfonów. Będąc online można by się dzielić wrażeniami na bieżąco. Jakieś niedzisiejsze to towarzystwo od gajerków.
- 0 1
-
2023-10-04 11:45
No cóż... Wierz lub nie, ale tak wyglądały teatry w xvi, xvii, xviii wieku. Jedzenie, alkohol, hazard, schadzki.
- 0 0
-
2023-10-04 14:28
koleś w czerwonych trampkach to jeszcze luz
Ale dwa miejsca dalej siedziała babka z włączonym telefonem. To jest przypał!
- 0 0
-
2023-10-04 20:30
do przemyślenia !!!!! (1)
Jak widz może być w dżinsach i trampkach oraz w swetrze , to dlaczego muzycy mają być ubrani wizytowo ? Jeżeli chcemy żeby nas szanowano to szanujmy innych ( a ciekawie by wyglądali w filharmonii muzycy w dżinsach i trampkach)
- 0 0
-
2023-10-06 14:45
Normalnie, to też ludzie, nie kosmici.
- 0 0
-
2023-10-05 08:47
Postęp cywilizacyjny ?....nowy zwyczaj ?...
Do Filharmoni , Teatru ,na Bankiet , itp - w dresie , adidasach nie domyty , nie ogolony itd !... Chociaż jest to charakterystyczne tylko w naszym kraju , Europa i Świat kultywuje jednak mimo wszystko te stare dobre eleganckie zwyczaje ,nawyki i przyzwyczajenia ! .Nie raz restauracyjny niedzielny obiad przestaje smakować kiedy to przy sąsiednim stoliku siedzi "gość" - lump w przepoconych brudnych ciuchach do tego jeszcze z higieną na bakier ! .albo spójrzmy na takie domowe z okazji imienin ,urodzin czy innych uroczystości odwiedziny - niby to rodzina ,kumple ,przyjaciele itd , a jak miną próg domu czy mieszkania to na mdłości się zbiera ! Ludzie !!! - weżmy się w garść , przecież potrafimy ! ,nie schodżmy już dalej na psy !
- 0 2
-
2023-10-05 10:24
historyjka która chyba nie miała miejsca - otóż ...
dyr. filharmonijnej orkiestry dostał oferte zagrania koncertu dla nudystów, warunkiem otrzymania za ten koncert sowitego wynagrodzenia biał być koncert grany przez muzyków na nago , -taka też miała być widownia ! Muzycy przygotowani - kurtyna się podnosi ,cała widownia w eleganckich kreacjach a muzycy ... zaczęli po kolei czmychać na zaplecze !
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.