- 1 14. NDI Sopot Classic pod znakiem natury (6 opinii)
- 2 Plenerowy koncert PG ściągnął tłumy (179 opinii)
- 3 Kabaret Starszych Panów na Scenie Letniej (24 opinie)
- 4 Koncertowe 10 lat Teatru Komedii Valldall (58 opinii)
- 5 Ponad 200 książek trafi na bruk (69 opinii)
- 6 Nowa galeria sztuki w Bankowcu w Gdyni (18 opinii)
"Gdybym wiedział, jakie to będzie trudne, to pewnie bym się tego nie podjął". Na szczęście Tomasz Czarnecki nie zdawał sobie z tego sprawy i stworzył teatr, który każdym kolejnym musicalem zachwyca coraz bardziej. W tym roku grupa świętuje 10-lecie istnienia. Z tej okazji w środę, 19 czerwca, w Filharmonii Bałtyckiej odbędzie się jubileuszowy koncert. My zaś rozmawiamy z założycielem teatru i reżyserem o sukcesach, porażkach i marzeniach.
Magda Mielke: W tym miesiącu Teatr Komedii Valldal świętuje 10-lecie działalności. Szmat czasu. Pamiętasz początki?
Tomasz Valldal Czarnecki: Te początki wspominam fantastycznie, bo jeszcze nie wiedziałem, ile to będzie wymagało później pracy i poświęceń. Myślało się tylko o kolejnych scenicznych światach do wykreowania. Ale to klasyczna historia pt. "gdybym wiedział, jakie to będzie trudne, to pewnie bym się tego nie podjął". Ten młodzieńczy entuzjazm, determinacja były dla nas znakomitą wyrzutnią. Na szczęście efekty zaczęły być tak zadowalające, że czuliśmy, że będzie dobrze, że wytyczamy piękne ścieżki do czegoś nowego.
Jak w ogóle doszło do tego, że teatr powstał?
To była naturalna kontynuacja tego, co robiliśmy jeszcze w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Po doświadczeniach pracy z dziećmi przy Teatrze Junior, przez egzaminy ze studentami Studium Wokalno-Aktorskiego, w końcu po własne próby reżyserskie na mniejszych scenach. Postanowiłem pójść za marzeniami i wyobraźnią. Miałem wokół siebie znakomitych twórców - choreografkę Vilde Valldal-Johannessen, kompozytora Artura Guzę, scenografkę Monikę Wójcik, producentkę Kasię Kiłyk oraz świetnych aktorów. Później dołączył do nas genialny scenarzysta Szymon Jachimek i nasz zespół nabrał własnego charakteru.
![](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/3408/150x100/3408987__kr.webp)
"Księga Dżungli", "Alicja w Krainie Czarów", "Wikingowie", "Hejt School Musical", "Fauna", "Piraci". Jakbyś miał wskazać najważniejsze, przełomowe momenty w waszej historii, co by to było?
Ponieważ robienia dużych spektakli tak naprawdę dopiero się uczyliśmy, każdy kolejny był wyciąganiem wniosków z poprzedniego. I chyba właśnie to "ewolucyjne" podejście było naszą siłą napędową. Po każdej premierze wsłuchiwaliśmy się z Szymonem w głosy widzów, naszych młodych aktorów, szukaliśmy nowych rozwiązań, żeby też się nie powtarzać. Momentem przełomowym na pewno byli dla mnie "Wikingowie", bo był to nasz pierwszy autorski musical. Żadna adaptacja czy gotowiec z Broadwayu - od początku do końca wymyślona fabuła, postacie, forma, przesłanie. Ogromna ekscytacja! I tą drogą idziemy do dzisiaj.
Jest to bardzo ryzykowne, zwłaszcza przy musicalach, które są duże i kosztowne. Z tego powodu mało który teatr decyduje się na regularne pisanie własnych musicali, bezpieczniej wybrać gotowy materiał, który sprawdził się na świecie. Ale i w Polsce się to zmienia, a znakomite adaptacje polskiej literatury Wojtka Kościelniaka czy kultowy już "1989" Katarzyny Szyngiery pokazują, że nie mamy się czego bać. Są świetni tekściarze, kompozytorzy, reżyserzy, scenografowie i niezwykle sprawni śpiewający aktorzy. Trzeba ich tylko ze sobą spotkać, dać im scenę i trochę więcej czasu. Wyraźnie widać, że polskie tytuły potrafią przyciągnąć tłumy i przestajemy ślepo zachwycać się tylko tymi anglojęzycznymi. Polska publiczność musicalowa niesamowicie dojrzewa. Nas zawsze kusiło wymyślanie czegoś od zera. Daje to ogromną wolność i radość twórczą.
Z czego jesteś najbardziej dumny?
Jeśli z czegoś jestem dumny, to ze stworzenia naszej "Valldalowej Wioski". A jest to już całkiem spora, wielopokoleniowa społeczność. Od maluszków 5-7 lat, przez przeszło 100-osobową grupę nastolatków, po 30-osobową "seniorów". Do tego grupy taneczne, wokalne oraz ceramiczna. To wspaniałe grono instruktorów z pasją, niesamowite Ewel i Miśka z produkcji, to realizatorzy spektakli. Małe miasteczko cudownych ludzi w niewielkiej, ale pięknej przystani w Sea Towers. To ogromny powód do dumy, bo to miał być po prostu mały prywatny teatr.
A czegoś żałujesz? Coś można było zrobić inaczej, lepiej?
Och, oczywiście! Wiele rzeczy można było zrobić inaczej i lepiej - 10 lat to szmat czasu, dziesiątki produkcji, setki ludzi, więc i setki relacji, zdarzeń i wyzwań. Początkowo wziąłem na siebie za dużo ról - instruktora, reżysera, kierownika produkcji, dyrektora, marketingowca... Do tego czasem trzeba było wchodzić w rolę psychologa czy mediatora rodzinnego. Przysłowie mówi "mierz siły na zamiary" - a u nas te zamiary zawsze były ambitne, chciało się więcej i lepiej. A tu brak jakichkolwiek dofinansowań, brak własnej przestrzeni, pracowni, później koszmar pandemii i ryzyko zamknięcia teatru w połowie największej produkcji, czyli "Fauny". Dużo trudności. Bo teatr to praca na emocjach, marzeniach i ambicjach, do tego z niezwykle wrażliwymi ludźmi. Z jednej strony cieszysz się, że dajesz komuś możliwość realizacji, z drugiej strony nie jesteś w stanie dać jej absolutnie każdemu. Czasem są to marzenia nie dziecka, a rodzica. Kiedy więc słyszę "panie Tomku, bo mój tata chciałby, żebym zagrała większą rolę...", mówię - "zapraszam tatę na zajęcia dla dorosłych".
![W dawnym schronie i w konsulacie. Odkryj teatralne sceny Trójmiasta](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/3410/150x100/3410062__c_84_0_3426_2400__kr.webp)
Więc nie tyle żałuję, co staram się wypracowywać coraz lepsze standardy. Tak w komunikacji z ludźmi z kilku pokoleń, jak i atrakcyjności naszej artystycznej oferty. Przykładowo kiedyś robiliśmy castingi i trudno się było do nas dostać. Teraz dzięki powiększonej kadrze i własnej siedzibie możemy zaprosić do świata teatru nie tylko "najlepszych", którzy od wejścia wykazują sceniczne predyspozycje, ale każdego, kto tego zapragnie. I bardzo często ten twórczy potencjał nieoczekiwanie eksploduje dopiero po nawet 2-3 latach. Mamy zajęcia dla praktycznie wszystkich grup wiekowych, nie ma kryterium, które kogokolwiek by eliminowało. Oczywiście jak już robimy spektakl na dużą scenę, to artystycznie chcemy dać widzom najlepszą jakość i tu już selekcja jest konieczna. Ale każdy ma szansę spróbować swoich sił na starcie.
Czyli jesteś zadowolony z miejsca, w jakim teatr się teraz znajduje?
To była długa i ciężka droga, ale powstało coś, co żyje własnym życiem i to chyba największa satysfakcja szefa - że nie jest niezastąpiony, że jest otoczony ludźmi, których podziwia, którym ufa, z którymi może tworzyć piękne rzeczy. Miejsce, które dzieciom koloruje dzieciństwo, dorosłym pomaga odetchnąć od codzienności, zawodowym artystom pozwala realizować swoje pasje, a rodzicom daje to bezcenne poczucie, że ich dziecko jest w wartościowym miejscu, ma fajnych przyjaciół i robi to, co kocha.
Wasze spektakle można oglądać przede wszystkim na scenie NOT. Co z własną siedzibą, są takie plany?
Niedługo kończy nam się okres wynajmu naszej siedziby w Sea Towers, więc trzeba będzie podjąć decyzję, co dalej. Ta przestrzeń wspaniale nam się sprawdza do prowadzenia warsztatów, ale już spektakli nie mamy tam jak grać. Wiadomo, że marzy mi się własna scena na 200-300 widzów, zaplecze techniczne i możliwość grania kiedy tylko się chce. Koszty takiego przedsięwzięcia są niestety ogromne, a nie mamy żadnego zewnętrznego wsparcia. Pisanie wniosków o granty i dofinansowania to zniechęcające odbijanie się od ściany. Wierzę, że to się zmieni, że może 10-lecie będzie okazją, żeby przekonać do siebie jakiegoś patrona, sponsora, czy mecenasa. Poradzimy sobie i bez tego, ale nie lubię stać w miejscu i na pewno będę dążył do realizacji tego marzenia. Mamy potężną artystyczną społeczność, fajne spektakle, na które przychodzi kilkanaście tysięcy widzów rocznie, wielu ludzi, dla których to miejsce jest jednym z najważniejszych w życiu. To moja odpowiedzialność, powinność i pasja - żeby Teatr Komedii Valldal się rozwijał i dawał ludziom dużo dobrych przeżyć.
A co w najbliższej przyszłości?
Przed nami ekscytujące wyzwania artystyczne - w wakacje piszemy nowy musical, tu zdradzę, że oprzemy go na mitach greckich. Przygotowujemy też nową bajkę dla najmłodszych, bo widzimy, że zapotrzebowanie jest ogromne. Ludzie kochają teatr, dzieciaki przeżywają go jak nikt inny, chcemy go dostarczać tyle, ile trzeba. Ponadto po wakacjach wrócimy z naszymi starymi tytułami - na początek w październiku z "Hejt School Musicalem", we wrześniu przeprowadzimy kolejne nabory do teatru i będziemy zapewne powiększali ofertę warsztatową, bo zainteresowanie jest bardzo duże.
Przez Teatr Valldal przewinęło się mnóstwo młodych talentów.
Najbardziej spektakularne sukcesy to oczywiście te filmowe, bo mają największy zasięg. Przezdolny Eryk Biedunkiewicz grał m.in. na planie w piłkę nożną z Seanem Beanem przy serialu BBC "World on fire" i tańczył z Mają Komorowską jako Kajtek Czarodziej. Basia Papis podróżowała maluchem z Adamem Woronowiczem i Kingą Preis w "Zupie nic", a u Andrzeja Saramonowicza zagrała w filmie "Bejbis". Pola Król zagrała główną rolę w "Tarapatach 2", a jej portfolio na Filmwebie to już pięć tytułów (obecnie studiuje aktorstwo w szkole filmowej w Rzymie). Wyprzedza ją nasz absolwent Ignacy Liss, który jak dotąd zagrał w ośmiu filmach, w tym dużą rolę w nowym "Znachorze". Znakomicie też radzi sobie na deskach teatralnych, podobnie jak Gosia Polak, Marysia Adamska czy Malwina Laska.
Zosia Pinkiewicz za chwilę zostanie reżyserką lalkową, a już ma na koncie wyróżnienie na wrocławskim PPA za spektakl offowy. Kuba Cendrowski zdobywa kolejne musicalowe szczyty w zawodowych teatrach, Paweł Wojtaszek od lat z sukcesami dubbinguje. Mamy obecnie duże grono "valldalowców" rozsiane po uczelniach artystycznych w całej Polsce. To tylko wycinek sukcesów, ale równie dumny jestem z tych naszych podopiecznych, którzy obecnie zostają lekarzami, prawnikami, psychologami itd. Budowali naszą społeczność, przekazywali młodszym wartości, dziś sami są może wzmocnieni teatrem w dorosłym życiu. Artur Drobnik i Patryk Makowski piszą przykładowo własną muzykę i teksty. Widzę w ich twórczości dużo mądrości i wrażliwości, które obserwowałem u nich na scenie.
Wróćmy do waszego jubileuszu. Jak zamierzacie świętować?
Przygotowujemy duży koncert w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej 19 czerwca o 20. Mamy przy tym mnóstwo zabawy, bo traktuję ten koncert trochę jak spektakl. Będą więc nie tylko piosenki z naszych spektakli, znanych musicali czy numery rozrywkowe, ale też wiele niespodzianek. Absurdalne zapowiedzi, przerywniki, występy niespodziewanych gości, pokaz grupy tanecznej seniorek, własna twórczość naszych młodych artystów. Będą zdjęcia i filmiki z wielu wydarzeń z tych 10 lat. I przede wszystkim - muzyka na żywo i mnóstwo barwnych postaci ze wszystkich spektakli. Serdecznie zapraszamy.
![Młodzi aktorzy z Trójmiasta: tu zaczynali, dziś grają w filmach i serialach](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/3640/150x100/3640708__c_156_56_883_618__kr.webp)
Czego wam życzyć?
Zdrowia i własnej sceny - o resztę postaramy się sami. I jeśli ktoś z Was ma sprawczą moc albo możliwości, żeby pomóc nam w realizacji tego scenicznego marzenia, dostanie złoty fotel z imienną tabliczką. Bo to jedyne marzenie, którego nie zrealizujemy zapałem, talentem czy cięższą pracą. Żaden teatr nie utrzyma własnej sceny z biletów czy zajęć.
Przy okazji tego wywiadu chciałem podziękować naszym cudownym widzom, którzy od 10 lat zapełniają miejsca na naszych widowniach rozsianych po całym Trójmieście. Dzięki, że jesteście. I na sam koniec - ogromne podziękowania wszystkim, którzy przez te 10 lat z nami tworzyli w jakiejkolwiek formie - jako artyści, organizatorzy, rodzice.
Zatem dużo zdrowia i do jak najszybszego zobaczenia na waszej własnej scenie. Dziękuję za rozmowę.
Wywiady
Miejsca
Spektakle
Zobacz także
Opinie wybrane
-
2024-06-18 13:07
Super! (1)
Gratulacje! Ten teatr to dużo więcej niż teatr. To ogromne wsparcie dla dzieciaków, młodzieży! Uwielbiam!
- 10 3
-
2024-06-18 17:04
Dzieci sławnych rodziców mają łatwiej....
- 4 1
-
2024-06-18 10:09
Gratulacje!
Super, że są tacy pasjonaci! Ludzie, którzy ciężko pracują, żeby spełnić swoje marzenia. Dobra robota!
- 19 2
-
2024-06-18 08:44
(1)
Gratulacje,oby teatr komedii trwał,wszak społeczeństwo zamiast uśmiechnięte,coraz bardziej smutne i zawistne.
- 16 2
-
2024-06-18 12:07
Oby
Nie trwał
- 2 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.