- 1 Dlaczego koncerty są tak późno? (52 opinie)
- 2 Jak to jest z tym czytaniem książek? (37 opinii)
- 3 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (130 opinii)
- 4 Noc Muzeów: 5 nietypowych atrakcji (42 opinie)
- 5 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (78 opinii)
- 6 Czy książki są drogie? (131 opinii)
Street-art to sztuka, a nie wandalizm
Uliczny artysta Banksy stał się tak sławny, że z ulicy trafił do galerii, a jego dzieła są sprzedawane na aukcjach za zawrotne sumy pieniędzy. Choć w Polsce na sztuce ulicznej jeszcze nikt fortuny nie zbił, powoli zaczyna się dostrzegać jego zalety, szczególnie edukacyjne.
- Gdy dziesięć lat temu zacząłem malować, byłem bezdomny. Potem przez jakiś czas mieszkałem w hostelu i na squacie, będąc nieustannie w trudnej sytuacji materialnej. Street-art był moim sposobem na zdystansowanie się do codziennej walki. To było jak medytacja. Dzięki temu zacząłem o sobie myśleć nie jak o "człowieku z problemami", lecz jak o "artyście z problemami", a to ogromna różnica - opowiada STIK, brytyjski street-artowiec.
Na zaproszenie gdańskiego CSW Łaźnia STIK (od angielskiego słowa "stick", czyli patyk, co odnosi się do charakterystycznych patykowatych postaci malowanych przez artystę) przyjechał na kilka dni do Gdańska, by poprowadzić warsztaty street-artu dla młodzieży. To też jest obecnie jego głównym zajęciem w Londynie, gdzie mieszka.
- To bardzo ważne, żeby dzieciaki z dzielnicy miały coś do powiedzenia, właśnie za pomocą street-artu. Te rysunki to alternatywa dla wszędobylskiej reklamy zewnętrznej i sposób na odciągnięcie dzieci od świata mediów - twierdzi artysta.
Młodzi ludzie, którzy przyszli na warsztaty z artystą, zdają się myśleć podobnie. Z zaangażowaniem wykańczają rysunki postaci namalowanych przez Brytyjczyka jako bazę pod ich wspólne dzieło. W przerwach dużo dyskutują.
- Takie warsztaty są bardzo pozytywne, można poznać fajnych ludzi. Niektórzy patrząc na street-art nie widzą nic poza tagami, czy niecenzuralnymi słowami.. A tak naprawdę street-art to lata pracy, sporo pieniędzy i poświęcenia - uważa 16-letnia Zó, uczestniczka warsztatów.
Jej rówieśnik Sali dodaje: - To jest dobry sposób na zwrócenie uwagi na różne problemy. Często czerpiemy inspirację z otaczającej nas rzeczywistości.
To samo przyznaje STIK, który w subtelny sposób, jedynie za pomocą jedynie paru linii i kropek ukazuje problemy, z jakimi boryka się on i jego przyjaciele, a które często odzwierciedlają nastroje większych grup społecznych.
Dolne Miasto, na którego terenie odbywają się warsztaty, zdaje się świetnie nadawać do tego typu działań.
- Takie zapomniane dzielnice, jak Dolne Miasto bardzo potrzebują tego typu wydarzeń. To pozwala nadać im charakter. Street art może być jak reklama, jak slogan "hej, my tu mieszkamy i kochamy to miejsce!"- opowiada STIK.- Sam pochodzę z Hackney, a to bardzo biedna dzielnica Londynu. Wielu ludzi zbudowało tam swoje domy i otworzyło sklepy, bo było bardzo tanio. Stworzyliśmy wspólnotę, także za pomocą street artu. Niestety teraz zbliża się Olimpiada w Londynie i ceny nieruchomości już poszły tak wysoko w górę, że ludzie zamykają sklepy i się stamtąd wyprowadzają.
Jednak na to, aby za pomocą sztuki artyści mogli legalnie zmienić oblicze Dolnego Miasta, muszą zgodzić się przede wszystkim właściciele budynków. Jak na razie pomocni okazali się dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 65, Jolanta Kwiatkowska-Reichel i Klub Kajakowy Motława, którzy na warsztaty ze STIKiem udostępnili dwa szare baraki z kajakami stojące na terenie szkoły. Być może potrzeba jeszcze czasu, by więcej ludzi doceniło wartości płynące ze street artu.
- Żeby naprawdę zrozumieć street-art, trzeba w tym być i widzieć to od strony artysty, a nie tylko zwykłego przechodnia - komentuje 16-letni Adrian, uczestnik warsztatów.
Warsztaty są preludium do festiwalu Brit Cult zaplanowanego na późną jesień w Gdańsku i poświęconego sztuce i muzyce brytyjskiej.
Miejsca
Wydarzenia
Opinie (68) 4 zablokowane
-
2011-08-22 21:54
Ten tzw (2)
Street Art to zwykły syf i tyle. Takie obrazki mogą sobie malować na płótnie lub czymś podobnym. Ściany budynków to nie jest miejsce na bazgroły."Dzięki ulicznemu artyście o pseudonimie Banksy, Bristol stał się rozpoznawalnym miejscem w świecie street artu. Czy to samo może się stać kiedyś z Gdańskiem?"Oby nie. Bristol niech sobie bazgroli, ale Gdańsk niech zostawi w spokoju.
- 4 6
-
2011-08-22 21:59
Mam tylko nadzieję, (1)
że żaden głupek nie wpadnie na pomysł by pobazgrać budynek w którym mieszkam. Jakże zdewaluowało się obecnie pojęcie artysty.
- 2 2
-
2011-08-23 14:28
o ile nie jest to mur miejski
to mozesz spac spokojnie
- 0 0
-
2011-08-23 04:02
(1)
przykre, że nie odróżniacie street artu i graffiti od bazgrołów.prosiłabym poprawienie zu na zó. :)czytałam wraz z chłopakami artykuł i bardzo się ucieszyliśmy, osobiście warsztaty były super (przypominam, że to głównie artykuł o warsztatach a nie o tym, kto komu co pomalował) i uważamy, że takich eventów potrzeba więcej!
- 5 5
-
2011-08-24 12:58
dziękuję. :)
- 0 1
-
2011-08-23 14:27
streetart to anarchia
- 4 0
-
2011-08-24 09:44
Rzecz w tym, że nie każdy ma ochotę oglądać takie rzeczy w przestrzeni publicznej, nawet, jeśli są sztuką. Na tej samej zasadzie nie chciałbym, żeby ktoś się ustawił z pianinem pod moim oknem i nawalał Szopena, chociaż ogólnie nic do tej muzy nie mam i jest to sztuka przez duże "sz". Obcowanie ze sztuką powinno być chęcią człowieka a nie przymusem.
- 2 1
-
2011-08-24 11:55
WANDALIZM
i nic poza tym.......
- 2 4
-
2011-08-27 21:27
Street art – dziedzina sztuki tworzona w miejscu publicznym, najczęściej "na ulicy" w formie bezprawnej ingerencji. Termin zawiera w sobie tradycyjne graffiti, lecz często jest użyty dla odróżnienia aktywności artystycznej w przestrzeni miejskiej od wandalizmu.
- 3 0
-
2011-08-27 21:29
wpiszcie w googlach "street art" i obejrzyjcie obrazy dla tego hasła
- 3 1
-
2011-09-08 11:11
gdanszczanie nie gesi swoich street artowcow maja
oni maja Stika a my mamy Krika :)
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.