- 1 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (83 opinie)
- 2 Noc Muzeów: 5 nietypowych atrakcji (37 opinii)
- 3 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (72 opinie)
- 4 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (128 opinii)
- 5 Pierwszy taki koncert w historii! (31 opinii)
- 6 Ciotka i skandal w uzdrowisku (58 opinii)
Po Hiszpanii i Maroko z notatnikiem - recenzja "Trzeciego dnia"
4 listopada 2012 (artykuł sprzed 11 lat)
Chyba każdy lubi wracać pamięcią do wakacji, zwłaszcza jeśli były udane, spędzone z ukochaną osobą i do tego za granicą. Wielu z nas upamiętnia go zdjęciami, filmikami lub przedmiotami, które mają go przypominać. Pochodzący z Trójmiasta Michał Głombiowski posunął się dalej. Napisał o nich książkę.
Trudno znaleźć właściwe określenie dla pozycji "Trzeci dzień", chociaż najbliżej jej do pamiętnika, sfabularyzowanego opisu własnej podróży albo po prostu obszernej relacji z bloga turystycznego. Każdy z kolejnych 17 rozdziałów książki opisuje jakiś wycinek wspomnień Michała Gombiowskiego z kilkumiesięcznych wakacji w Hiszpanii i Maroku, które przemierzał samochodem wraz ze swoją M. (przytacza m.in. fragmenty rozmów z nią, na przykład na temat tego, którą drogę wybrać).
Wspólnie odwiedzają różne miasta i miasteczka, zatrzymują się w przydrożnych barach. Autor chętnie przytacza zdawkowe najczęściej uwagi, z jakimi spotyka się każdy turysta w obcym kraju, pytając o menu, nocleg czy zaobserwowane przypadkiem zdarzenie. Książka zaczyna się obiecująco - bohaterowie trafiają do pensjonatu zdziwaczałej podstarzałej kobiety, która zamyka prysznic na klucz, a podczas kąpieli wali pięścią w drzwi. Jeśli jednak czekamy na rozwinięcie i jakiś ciąg dalszy, zawiedziemy się. To tylko obrazek, opisane w detalu wspomnienie z pobytu w osobliwym pensjonacie w Barcelonie. Urwane w najciekawszym momencie.
Obrazków, które faktycznie mogą nam powiedzieć coś o choćby przypadkowo odkrytym losie kogoś "stamtąd" (jak historia kobiety z drabiną z tytułowego rozdziału książki - "Trzeci dzień"), jest, niestety, jak na lekarstwo. Prędzej zapoznamy się ze opisem śmieci i etykietami porzuconych na ulicach puszek i butelek po piwie(rozdział "Navajas").
Tylko raz, senna i pełna niepotrzebnych nikomu (poza autorem) faktów książka zamienia się w fascynujący reportaż - w "Gdy noc jest dniem", przybliżającym dzień z życia marokańskiej miejscowości Tata, gdzie dzieciaki grają w piłkę od 4 rano do świtu, bo później upał odbiera ludziom chęci do czegokolwiek i to aż do zmierzchu. W tym właśnie rozdziale Głombiowski opisuje niemiłosierne upały równie sprawnym językiem, jak w pozostałych, ale w odróżnieniu od nich w końcu oryginalnie, pomysłowo i ciekawie, bo treść opakowuje w atrakcyjną formę i wreszcie ma nam coś wartościowego do przekazania.
Szkoda, że dzieje się tak tylko przez chwilę i zaraz narracja (zasilona informacjami z przewodników turystycznych) znów błądzi po kartach menu, widokach zza szyby samochodu i zapomnianych (dla większości czytelników zupełnie anonimowych) placach i uliczkach Hiszpanii i Maroka.
Opinie (16)
-
2013-03-03 11:53
Doświadczenia z timeshare / HTC
Chciałbym podpiąć się do tematu timeshare i organizacji takich wakacji jako, że najwyższy czas o nich pomyśleć. Znalazłem firmę HTC, działa długo wygląda na poważną i godną zaufania. Czy ktoś z was miał z nią styczność?
- 0 0
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.