- 1 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (26 opinii)
- 2 Noc Muzeów: 5 nietypowych atrakcji (36 opinii)
- 3 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (71 opinii)
- 4 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (128 opinii)
- 5 Ciotka i skandal w uzdrowisku (58 opinii)
- 6 Te zdjęcia obejrzysz przez specjalne okulary (8 opinii)
Oko-uchem. Trójmiejska szopka, czyli cukierkowo-gipsowy kicz
W końcu spadł śnieg i pojawiła się spóźniona świąteczna atmosfera. Z tej okazji postanowiłem przejść się szlakiem trójmiejskich szopek, które wciąż można oglądać w kościołach. Choć obejrzałem ich kilkanaście, żadna nie oddała sensu przywoływanych wydarzeń. Każda z nich uciekła od drastycznej prawdy w cukierkowo-gipsowy kicz.
To najczęściej gipsowe figury przedstawiające nastoletnią lub nawet kilkuletnią Maryję. Zawsze smutna twarz ze szklanymi oczami, z których płyną wielkie jak groch łzy, wyraża przyszły dramat kobiety, która z pokorą będzie przyglądać się śmierci syna. Wykonane w najgorszym XIX-wiecznym guście - fascynują. Nie jako dzieło sztuki, ale jako zjawisko społeczne. Intrygująca jest troska jaką te manekiny otoczone są przez parafianki - zapewne starsze panie. Chcąc osłodzić cierpienie Madonny, przebierają je, jak robiły to w dzieciństwie z lalami, w inkrustowane kamieniami sukienki, koronują złotymi koronami, paląc wokół niej świece i układając sztuczne kwiaty. Pewnie mówią do niej, pocieszają, rozumieją, narzekają na swoich mężów.
Smutek Madonn znad mórz południowych kontrastuje z przaśną radością naszych szopek. Patrzę na nie i widzę obraz bezgranicznej szczęśliwości. Ciepło bijące z tego bukolicznego obrazka wynagradza odwieczny chłód panujący w kościołach. Święty Bobas leży wśród pachnącego sianka. Syty i przewinięty wyciąga do nas rączki. Szczęściarz! Ma nie tylko niebiańskiego tatę, ale i ziemskiego opiekuna, jakby ktoś obawiał się (głuptas!), że będzie sprawiał problemy wychowawcze.
W dodatku Mały dostał to, co nam zawsze jest obiecywane, a nigdy nie sprezentowane - gwiazdę z nieba. Maryja, miniaturka tych figur hiszpańskich, już wie, co czeka Małego. Ona jedna nie dostrzega tego, że przyszli goście: roześmiani pastuszkowie i królowie z - ho! ho! ho! - nietanimi prezentami.
Patrzę na tę krainę szczęśliwości i myślę, jak bardzo zmienił się nasz świat - to co kiedyś było poniżeniem, dziś jest luksusem. Nazywa się agroturystyką. Brakiem pośpiechu. Zastygnięciem w czasie. Ciszą wypełnioną tylko szeptami, bo Mały przecież ma zasnąć. I jeszcze dzwoneczki owiec, stuk kopytka osiołka, parsknięcie konika. I wokół trzaskający biały mróz.
Choć obejrzałem szopek kilkanaście, żadna z nich nie pokazała sensu tamtych dni. Każda z nich uciekła od drastycznej prawdy w cukierkowo-gipsowy kicz. Prawdy o tym, że Jezus urodził się w miejscu co najmniej tak podłym, jak my wszyscy. Czym byłoby dziś miejsce narodzin Człowieka-Boga? Mieszkaniem-widmem niewybudowanym przez dewelopera bankruta? Betonowym kościołem zaprojektowanym zgodnie z gustem atrapy bez gustu? Blaszanym kontenerem odciętym od świata planszami bilbordów?
Pewnie stałby w okolicy przypominającej naszą ulicę Słowackiego na wysokości Brętowa. Oblepiony strzępami wyborczych haseł i banerami tak brudnymi, że nikt nie zgadnie, po co tu wiszą. Widzę, jak z kieszeni mędrców wystają komórki i wysypują się gazetki handlowe, zebrane po drodze. Dla kontrastu, w wymytych domestosem boksach stoją wściekłe od tej czystości krowy. Na niebie pióroskrzydłe anioły kichają ptasią grypą. Józef zerkający w telewizor, Matka Boska zła, że goście przyszli bez zapowiedzi. Pastuszkowie narzekają na wszystko: że nie wiedzą czy ich recepty nie będą zrealizowane, że "k... jego m..." na Euro to nie zdążą z tymi drogami, że jeden z drugim musi odejść (pomimo, że sami na niego głosowali), że "k..., stajenkę znów ktoś wysmarował sprayem". Ot, moja, twoja współczesna mizerna, cicha, stajenka licha.
O autorze
Jerzy Snakowski
- Oko-uchem to rubryka, w której autor, wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku, autor show popularyzującego teatr operowy pt. "Opera? Si!", dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat trójmiejskiej kultury i nie tylko. Więcej o autorze: www.snakowski.pl
Opinie (46)
-
2012-01-16 15:51
Święty Bobas :)
dzięki za ten artykuł
też chodziłam kiedyś szlakiem szopek, dziś czasem zaglądam do kościołów ii zawsze jakoś mimo kiczu Święty Bobas tak samo cieszy- 20 4
-
2012-01-16 15:33
Hmm...
Czy wy nie macie ciekawszych tematów? Hallo?
- 17 16
-
2012-01-16 15:11
JEZUS z BETONU
1000 Lat postoi. Na wieki wieków AMEN :)
- 13 4
-
2012-01-16 14:58
Co kraj to obyczaj... Chociaż faktycznie zastanawiające jest, że na południu, gdzie wszystko kojarzy się z zabawą i radością mają takie szopki jak pisze autor...
- 8 3
-
2012-01-16 14:55
Szopki są robione zwłaszcza dla dzieci.Fundownie im takich jak chce autor -"mizernych,cichych stajenek" to marudzenie.Każda parafia robi stajenkę na jaką ją stać i co potrafią wykonać parfianie. A nad gustami nie ma co rozprawiać
- 56 17
-
2012-01-16 14:55
w Oliwie natomiast..
są bardzo ładne!
- 12 5
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.