- 1 Dlaczego koncerty są tak późno? (45 opinii)
- 2 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (130 opinii)
- 3 Jak to jest z tym czytaniem książek? (6 opinii)
- 4 Noc Muzeów: 5 nietypowych atrakcji (42 opinie)
- 5 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (78 opinii)
- 6 Czy książki są drogie? (131 opinii)
Oko-uchem. Głodny widz to zły widz
Teraz się z wami rozprawię! Bo mamy na pieńku. Publicznie wypiorę nasze brudy. Pomszczę moje katusze, burczenia i jęki! Tak, właśnie teraz, gdy po zakończeniu sezonu śpicie nieczujne, nie spodziewające się ataku, wy, bufety w przybytkach kultury.
Dzielicie się na dwie grupy. Grupa pierwsza - to "wspomnienie kryzysu lat osiemdziesiątych" (tu paluch wskazujący w stronę bufetu Filharmonii Bałtyckiej). Półki bufetu, owszem, pełne. Ale to sztuczny tłok - finezyjnie ułożone serwetki, puste szkło i ostrzeżenie, że alkohol szkodzi zdrowiu. Wygłodniałym wzrokiem szukam jakichś kanapeczek, koreczków, tartinek. Czegokolwiek!
- Czy jest coś do zjedzenia? - pytam z nadzieją w głosie. - Nie - odpowiada beznamiętnie bufetowy. - Jakiś wafelek? - Nie ma. - Tic-tac chociaż! - wykrzykuję błagalnie. - Nie ma. - To co jest?! - JA jestem - odpowiada z demonicznym błyskiem w oku bufetowy.
By oszukać żołądek, zamawiam więc kolejną tego dnia kawę. Fortel działa zaledwie przez pierwszą część symfonii. W drugiej odzywają się moje trzewia, które burczą. Przeważnie wbrew muzyce - w innym metrum i tonacji, ale przeważnie głośniej niż cała orkiestra z podwójną obsadą puzonów i kotłów. Katusze dla mnie i najedzonych sąsiadów. Z głodu i wstydu zjadam program.
Do rodziny drugiej należą teatralne bufety typu "słodka dziurka". Tu łykam kawałek sernika i tortu czekoladowego przed i ze dwa-trzy wafle w przerwie. Gdyby nie to, że chudnę w Filharmonii, to po spektaklu mógłbym popuścić jedną dziurkę w pasku. I tak rósłbym z przedstawienia na przedstawienie.
W trakcie przedstawienia, miast oddawać się sztuce, oddaję się marzeniom. Na pierwszy rzut idą smakowite wizje dań z mojej ukochanej książki kucharskiej - Neli Rubinstein: nieco staroświeckiej, pełnej dobrych rad eleganckiej starszej pani, i co najważniejsze - sprawdzonej. No i jeszcze mieszczącej się w obszarze sztuki - autorka była córką jednego z najwybitniejszych dyrygentów Emila Młynarskiego (z tych Młynarskich), który oddał ją za mąż pianiście, Arturowi Rubinsteinowi. Wśród przepisów na kulebiaki, chłodniki czy raki migają tam niekiedy bohaterowie typu "kucharz Rachmaninowa, który wcześniej gotował dla cara".
Tych marzeń starcza na pierwszy akt. W przerwie przypominam sobie mini-bary i mini-restauracyjki w Covent Garden w Londynie, pyszne kanapeczki z wytrawnym winem w La Scali, maleńkie wursty w Filharmonii Berlińskiej... Ślinianki zaczynają szaleć. A w trakcie drugiej części wieczoru staczam się na samo dno, marząc po prostu o fast-foodzie.
Bufety! Weźcie się w garść! Zlitujecie! Zaopatrzcie! Póki co publicznie was przeklinam, posyłam was do Gesslerowej, niech was Gesslerowa weźmie i niech Gesslerowa was świśnie oraz pochłonie! Tak, to prawda, że sztuka łagodzi obyczaje. Na nic jednak jej magiczna moc, bo głód wzbudza agresję.
O autorze
Jerzy Snakowski
- Oko-uchem to rubryka, w której autor, wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku, autor show popularyzującego teatr operowy pt. "Opera? Si!", dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat trójmiejskiej kultury i nie tylko. Więcej o autorze: www.snakowski.pl
Opinie (40) 1 zablokowana
-
2012-06-19 21:20
Głodny widz to ... (1)
ostatnimi czasy - widz - który : może co prawda co nieco przekąsic, ale już "głodu artystycznego" nie może zaspokoic ! Na przykładzie takiej Opery Bałtyckiej w Gdańsku - cóż owy widz może ....niewiele .... tylko mocno ,seksistowsko uwspółcześnione opery , operetek zero , tanecznie w jednym tonie - wręcz nudnie ! Baletowo też nic , dla dzieci ,też makabra jakaś - (tylko ostatni Kopciuszek - prawie wyuzdany i nie dla dzieci ) ! chyba na ten głód trzeba by zerknąc ! ?
- 7 1
-
2013-02-19 11:05
WŁAŚNIE!!!ZGADZA SIĘ!!!!
- 0 0
-
2012-06-20 07:14
Panie Snakowski - rozumiem, że snaków Snakowskiemu nie dają i stąd to oburzenie?
Sugeruję, aby Pan spożył stosownie syty posiłek przed spektaklem - w teatrze człowiek karmi się strawą duchową, a nie hamburgerami.
- 7 3
-
2012-06-20 13:32
taa....
a kto za to płacił w Londynie, Berlinie, Mediolanie ??? Autor felietonu? Oops....
- 3 0
-
2012-06-20 15:01
"niech Gesslerowa was świśnie , oraz pochłonie "-o co chodzi w tym bełkocie ?
Człowieku , nie popełniaj więcej felietonów. Nie potrafisz,daruj sobie....
- 5 2
-
2012-06-21 00:10
daj pan spokój
pan jestes jak swinia, prawdziwi artysci przewaznie na głodnego komponowali swoje dziela,m niejeden wszak umierał w nedzy i na głodnego, a pan chcesz recenzowac ich tworczosc z kanapeczkami w trzewiach, wez sie pan ozen to zonka kanapeczki rano narychtuje
- 4 2
-
2012-06-21 13:01
a co to znaczy "narychtuje"? i na pewno przez "ch", nie przez samo "h"? Czy to jest jezyk polski?
- 2 1
-
2012-06-21 13:11
ciekawe...
w skm-ce, ci co nie czytają są bezmyślni
a jacy są ci którzy w filharmonii rozmyślają o jedzeniu?- 6 0
-
2012-06-23 19:38
obrusy
na Euro 2012 nawet nie bylo obrusow na stolach, skandal, taka sztuka gastronomi pokazana obcokrajowcom
- 0 1
-
2013-02-19 11:09
Panie Snakowski!Trzeba zejść na ziemię.Robi pan wrażenie rozkapryszonej małej dziewczynki tupiącej nóżką:)
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.