- 1 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (88 opinii)
- 2 Noc Muzeów: 5 nietypowych atrakcji (37 opinii)
- 3 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (72 opinie)
- 4 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (128 opinii)
- 5 Iwona, ofiara hejtu. O premierze T. Wybrzeże (24 opinie)
- 6 Ciotka i skandal w uzdrowisku (58 opinii)
Punki kontra politycy. Rusza DIY Hardcore Punk Fest
- Nie zabiegamy u władzy o pieniądze. Może dzięki temu ciut więcej ostanie się na jakieś przedszkole? - mówią organizatorzy DIY Hardcore Punk Fest, który odbędzie się w piątek i sobotę w klubie Ucho. W tym roku na festiwalu wystąpi kilkanaście zespołów, w tym brytyjski Zounds i fiński Rattus. DIY oznacza "zrób to sam" - nie idź na kompromisy, bądź niezależny. Punkrockowcy coraz częściej także nawołują do tego, by żyć ekologicznie i troszczyć się o planetę niszczoną przez wielkie koncerny. Bilety kosztują od 35 zł i 40 zł.
Na festiwalu w tym roku wystąpi 16 zespołów. W piątek na scenie Ucha pojawi się Rattus, pochodząca z Finlandii grupa powstała w 1978. Zespół zagra w Polsce po raz pierwszy. W sobotę wystąpią zaś m.in. Zounds i Oi Polloi. Ci pierwsi to zespół założony w 1976 roku w Reading, inspirujący się Sex Pistols i Velvet Underground. Słowo Zounds zostało ukute przez Williama Szekspira i oznacza "God's wounds" czyli rany boskie. Oi Polloi to szkocka kapela, znana z bezkompromisowej postawy antyfaszystowskiej i proekologicznej. Koncerty zaczynają się o godz. 18. Bilety kosztują 35 zł (piątek) i 40 zł (sobota).
- Fajnie jest zrobić coś, co jest niezależne, poza oficjalnym nurtem kultury - mówi Darek, miłośnik punkrocka. - Bez oglądania się na państwo czy prywatny kapitał. Chcemy być poza tym układem. Pomoc z zewnątrz często wiąże się z kompromisami. A to trzeba wywiesić jakiś baner, albo zaprosić kogoś, kogo lubi sponsor. DIY oznacza wolność: to my decydujemy, co gramy, co mówimy. Ludzie, którzy przychodzą na ten festiwal, często nie chcą mieć nic wspólnego z instytucją państwa, które wygląda tak, jak ostatnio było widać przy okazji afer taśmowych.
Punk to muzyka buntu, ale słuchają jej nie tylko nastolatki. Na DIY spotkamy także rodziców, a nawet dziadków: lekarzy, prawników, nauczycieli, bezrobotnych.
- Słucham punka, bo mam dużo sentymentu do tej muzyki - mówi 38-letni Darek. - A poza tym identyfikuję się z tym, co śpiewają młode punki. System jest do bani, więc warto tworzyć coś swojego. Rozwalenie systemu jest oczywiście niemożliwe, ale można robić coś równolegle. Jak choćby akcja Food Not Bombs. Punkrockowcy coraz częściej mówią o ekologii, bo widzą, że postępująca zagłada planety spowodowana jest przez działalność wielkich korporacji i rządów. Wycina się lasy, żeby postawić kolejną fabrykę, wydobywa się ropę w Arktyce. To się nam nie podoba, więc głośno o tym mówimy. Pokazujemy, że można żyć inaczej, na przykład jeździć na rowerze.
Idea DIY zakłada, że organizatorzy imprezy nie korzystają z dotacji, ani pieniędzy sponsorów. Poglądy twórców festiwalu są przy tym zdecydowane i radykalne.
- Większość z nas uważa system podatkowy, w takiej formie w jakiej istnieje on teraz, za system w dużym stopniu służący kradzieży zamiast wyrównywaniu szans i pomocy najsłabszym - mówi Marek. - Rozrastająca się kasta urzędników i polityków oraz powiązanych z nimi osób, w tym także tzw. artystów i innych "ludzi kultury", żyje sobie całkiem nieźle z trudu ludzi wykonujących społecznie pożyteczne prace. Ci ostatni muszą często emigrować, rozbijane są więzi rodzinne i pokoleniowe. Sprzeciwiamy się takiej sytuacji i nie chcemy brać w tym udziału, dlatego nie zabiegamy u władzy o pieniądze. Może dzięki temu ciut więcej ostanie się na jakieś przedszkole?
Tak wyglądał festiwal w 2011 roku.
Miejsca
Opinie (42) 1 zablokowana
-
2014-07-11 18:31
haha punka nie ma dawno juz.
punk to bylo napier... sie w pogo, awantury po koncertach i uchlewanie sie.
a nie pedaIskie sączenie soczku marchwiowego na eko zlotach.- 1 6
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.