• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Po premierze "Cyrulika sewilskiego" Opery Bałtyckiej

Magdalena Raczek
17 listopada 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 

Cyrulik Sewilski - próba:

Kilkuminutową owacją na stojąco zakończyła się w piątkowy wieczór premiera "Cyrulika sewilskiego" - jednej z najsłynniejszych oper Gioacchina Rossiniego w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Kierownictwo muzyczne nad dziełem objął Maestro José Maria Florêncio, a reżyserii podjął się Paweł Szkotak. Wydawać by się mogło, że w tak znakomitym gronie sukces jest gwarantowany...



I faktycznie wiele osób i czynników na ten sukces pracowało. Przyciąga już oczywiście sam tytuł - można powiedzieć, że to wręcz operowy szlagier. "Cyrulik sewilski" należy wszak do czołówki najpopularniejszych oper świata i jest jednym z najczęściej wystawianych dzieł tego gatunku.

Ta włoska opera buffa napisana w dwóch aktach w 1816 roku miała swoją prapremierę w rzymskim Teatro Argentina. Libretto, napisane przez Cesarego Sterbiniego, oparte jest na znanej sztuce teatralnej Pierre'a Beaumarchais'go pod tym samym tytułem. Od tamtej pory "Cyrulika..." wystawia się rokrocznie na największych scenach operowych całego świata. Warto tu przypomnieć, że "Cyrulik..." pojawił się już na deskach gdańskiej opery w 1999 roku w reżyserii Zbigniewa Marka Hassa.

Dzieło to, zaliczane do oper komicznych, zawdzięcza swą sławę pełnemu humoru librettu, zawierającemu szybkie tempo akcji, a w połączeniu z piękną, choć prostą muzyką, pełną wspaniałych arii, które dają możliwość wykazania się śpiewającym aktorom, stanowią wybitną całość, tak chętnie podejmowaną w realizacji przez twórców na całym świecie. Cóż jednak jest tak pociągającego poza tym w dziele Rossiniego, że sięgają po niego wciąż kolejni twórcy? Jaki jest współczesny klucz interpretacyjny do odczytania tej opery?

Edyta Piasecka - Rozyna oraz Dariusz Machej - Don Bartolo w "Cyruliku sewilskim" Opery Bałtyckiej w reż. P. Szkotaka. Edyta Piasecka - Rozyna oraz Dariusz Machej - Don Bartolo w "Cyruliku sewilskim" Opery Bałtyckiej w reż. P. Szkotaka.
Szczerze mówiąc, zawsze można zadawać sobie pytanie, po co realizować po raz kolejny tak często grany tytuł, ale to tak samo, jakby pytać o to, po co wystawiać po raz wtóry np. "Komedię omyłek" Szekspira czy inne dzieła tego twórcy. Odpowiedź zawsze jest taka sama: poza chęcią zmierzenia się z wielkim dziełem, artystom powinna przyświecać chęć przynajmniej próby nowego odczytania albo nadania dziełu jakiejś ciekawej interpretacji. Czy tak się stało w przypadku gdańskiego "Cyrulika"? Jaki pomysł znalazł na niego reżyser?

Zobacz też: Paweł Szkotak: 'Cyrulik sewilski' współcześnie w amerykańskim Nowym Meksyku

Paweł Szkotak trójmiejskim widzom znany jest z realizacji "Sądu ostatecznego", którego reżyserii podjął się rok temu także w Operze Bałtyckiej. Twórca ten jest aktorem, reżyserem, psychologiem, a także założycielem i dyrektorem słynnego poznańskiego Teatru Biuro Podróży, laureatem wielu nagród (w tym Złotego Krzyża Zasługi), był również dyrektorem Teatru Polskiego w Poznaniu (w latach 2003-2015). Od jakiegoś czasu reżyseruje także w operze. Realizował swoje spektakle m.in w Teatrze Wielkim w  Łodzi, Gliwickim Teatrze Muzycznym w Gliwicach oraz w Teatrze Wielkim w Poznaniu.

Zobacz naszą recenzję z "Sądu ostatecznego".

  • Partia solowa Dawida Kwiecińskiego jako Conte Almaviva w "Cyruliku sewilskim" Opery Bałtyckiej w reż. P. Szkotaka.
  • Edyta Piasecka (Rozyna), Dawid Kwieciński (Conte Almaviva) na pierwszym planie, w tle - Łukasz Motkowicz (Figaro) w "Cyruliku sewilskim" Opery Bałtyckiej w reż. P. Szkotaka.
  • Edyta Piasecka (Rozyna), Dawid Kwieciński (Conte Almaviva) w "Cyruliku sewilskim" Opery Bałtyckiej w reż. P. Szkotaka.
  • Łukasz Motkowicz (Figaro), Edyta Piasecka (Rozyna), Dawid Kwieciński (Conte Almaviva) w "Cyruliku sewilskim" Opery Bałtyckiej w reż. P. Szkotaka.
  • Scena zbiorowa w "Cyruliku sewilskim" Opery Bałtyckiej w reż. P. Szkotaka.

Mówię o tym nie bez kozery, ponieważ od artysty tego pokroju, z jego doświadczeniem i wiedzą, wymagać można więcej niż od zkogoś mniej doświadczonego. Reżyser w przypadku "Cyrulika..." zdecydował się na przeniesienie akcji sztuki do współczesności, a dokładnie do Nowego Meksyku - stanu na południowym zachodzie Stanów Zjednoczonych, o czym informuje nas nie tylko wyświetlany w tle scenografii na projekcji napis, ale i wcześniej wprowadza do tego zamysłu plakat do spektaklu z kaktusem zamiast głowy u tytułowego bohatera. Swoją drogą, plakat przyciąga uwagę, choć jest w moim odczuciu plastycznie nieudany.

Dlaczego akcja przenosi się za ocean? Reżyser tłumaczy to tym, że bohaterowie zaczerpnięci są z commedii dell'arte, dziś już mało znanej, więc zarówno postaci, jak i rodzaj komizmu sytuacyjnego mogłyby być nieczytelne dla współczesnego widza. Dlatego też szukał on odpowiednika, który byłby jasny i zrozumiały dla wszystkich, i tym samym wpadł na to, by skorzystać z postaci najpotężniejszego polityka świata, czyli Donalda Trumpa - na niego właśnie został wystylizowany jeden z bohaterów, czyli Don Bartolo (grany z dużym powodzeniem przez Dariusza Macheja).

Pomysł wydaje się z jednej strony oryginalny, zwłaszcza że Bartolo Macheja jest dopracowany w każdym szczególe: zadbano zarówno o kwestie wyglądu (brawa dla charakteryzacji - peruka z grzywką, opalenizna), kostiumów (garnitur z zza długim czerwonym krawatem, strój do golfa czy przykrótki szlafroczek), jak i gry aktorskiej (stylizowane, charakterystyczne dla polityka gesty) oraz partii śpiewanych - Bartolo pokazany jest jako najbardziej komiczna postać, więc aktor żongluje głosem, od tonów niskich po wysokie, nie ogranicza się jedynie do basu, pozwala sobie również na różne wygłupy, co rzecz jasna zyskuje aplauz publiczności.

Osobiście jednak uważam, że było tego za dużo, pewne żarty były niesmaczne, a inne po prostu szyte zbyt grubymi nićmi. Ponadto dowcip jest śmieszny, gdy go słyszymy po raz pierwszy, a gdy ponownie jest wypowiadany, traci na sile i o tym zdaje się zapomnieli twórcy "Cyrulika" przy budowaniu postaci Bartola. Zbyt duża dosłowność, dosadność i dopowiedzenia, brak miejsca na własną interpretację widza oraz niewiara w jego inteligencję zgubiły twórców, którzy chyba zbyt uwierzyli w to, że spektakl można zbudować na jednej postaci.

Właśnie na tym polega problem, że nie jest to możliwe. Nie da się stworzyć całego świata na jednym elemencie czy nawet wokół niego, jeśli nie niesie to za sobą poza komizmem większego sensu. A w tym przypadku tak niestety jest. Bartolo-Trump oczywiście może być symbolem współczesnego mężczyzny, który posiada władzę i pieniądze, jednak Nowy Meksyk jako metafora świata, gdzie rządzi amerykański blichtr, szowinizm i pieniądze nie wydaje się celna. To trochę tak, jakby powiedzieć, że nasz świat wygląda dokładnie tak, jak w serialu "Świat według Kiepskich" - oczywiście poniekąd tak jest, ale nie do końca. Fragment świata tak, ale nie jego całość.

Dlatego właśnie "Cerulika sewilskiego" nie można nazwać sukcesem, bo interpretacyjnie jest zbyt płaski. Po prostu pokazuje nam pewien fragment zamiast całości, nawet się nie sili, by pogłębić ten obraz. Zatrzymuje się na powierzchni i nie wnika głębiej. Co gorsza, trudno odnaleźć również choćby cień krytyki tego ukazanego świata. Ponadto dosłowność zabija nawet najlepsze dzieła - w tym przypadku mnożą się te dopowiedzenia w kolejnych scenach, jakby reżyser nie chciał zachęcić publiczności do wysiłku intelektualnego. Najgorsza jest chyba scena, gdy panie lekkich obyczajów pojawiają się w jeżdżących różowych klatkach - zupełnie nie wiem, po co, skoro wcześniejsze dwuznaczności były już i tak jednoznaczne.

Reżyser co prawda zapowiadał, że weźmie pod uwagę w realizacji "pojawiający się feminizm w debacie społecznej" - ubolewam, że tego nie dostrzegłam - w żadnej ze scen nie widziałam ani krzty feminizmu, wręcz przeciwnie - pokazany został świat, którym rządzą w stu procentach mężczyźni (choćby patrząc na ich przewagę liczebną), gdzie kobiety pełnią jedynie role żon lub dwuznaczne role protegowanych czy pokojówek.

Jest raczej za to szowinizmu co niemiara - kobieta (Rozyna, w tej roli Edyta Piasecka) przechodzi z rąk do rąk, jest tylko księżniczką zamkniętą pod kluczem w swej "wieży" (balkonik jako okno na świat), molestowana wciąż przez swego "opiekuna", a w kusej spódniczce i kozaczkach, z długimi blond włosami może faktycznie uosabiać pewien rodzaj współczesnych kobiet, ale raczej nie feministek...

  • Próba do spektaklu "Cyrulik sewilski" w reż. P. Szkotaka w Operze Bałtyckiej.
  • Próba do spektaklu "Cyrulik sewilski" w reż. P. Szkotaka w Operze Bałtyckiej.
  • Próba do spektaklu "Cyrulik sewilski" w reż. P. Szkotaka w Operze Bałtyckiej.
  • Próba do spektaklu "Cyrulik sewilski" w reż. P. Szkotaka w Operze Bałtyckiej.
  • Próba do spektaklu "Cyrulik sewilski" w reż. P. Szkotaka w Operze Bałtyckiej.
  • Próba do spektaklu "Cyrulik sewilski" w reż. P. Szkotaka w Operze Bałtyckiej.
Niestety, scenograficznie willa w Nowym Meksyku, która miała symbolizować ten wielki świat, nie udźwignęła ciężaru gatunkowego. Scenografia (za dekoracje i kostiumy odpowiada Anna Chadaj) pozostawia wiele do życzenia. Są co prawda sztuczne palmy, jest fikuśne ogrodzenie, wystylizowany na nowobogacki salonik, a nawet białe posągowe figury psów, a także pokaźny żyrandol, ale całość pozostawia niedosyt. Dekoracje - najogólniej mówiąc - powstały w stylu eklektycznym, podobnie zresztą jak widowisko.

Dobrym pomysłem była otwarta zmiana scenografii - choć i tutaj, jakby zachowawczo - zatrzymano się w pół kroku. Dekoracje zmieniają się przy otwartej kurtynie, ale z opuszczonym "tiulowym" ekranem - coś widać, ale nie do końca. Choreograficznie za to panowie wynoszący dywany i wyrywający drzewo dostają zasłużone brawa. Koncepcja, by włączyć to w akcję, była ciekawa, jednak szkoda, że niekonsekwentnie przeprowadzona.

Największe wrażenie robi zaś wejście Figara - a dokładnie jego wjazd różowym cadillakiem. I wcale nie dlatego, że wóz prezentuje się całkiem okazale, choć oczywiście robi wrażenie, mimo że ten zabieg już w teatrze się opatrzył (podobnie jak otwarte zmiany dekoracji). W tym przypadku chodzi o rolę Łukasza Motkowicza jako Figara. W mojej opinii Figaro jako ni to raper, ni to dresiarz, ni to mafioso, ni to alfons - jest rewelacyjny i bardzo autentyczny.

Motkowicz chyba jako jedyny w zespole odnalazł się w swojej roli perfekcyjnie. Widać, że sprawia mu przyjemność taka stylizacja i nie wyczuwa się w niej fałszu. Jednocześnie zadziwiająco pasuje do tradycji Figara i wokalnie - mimo "raperskiego" chodu - daje sobie świetnie radę. Wielkie brawa.

Jeśli chodzi o muzyczną stronę widowiska, to trzeba przyznać, że jest to największy jego atut. Śpiewacy-aktorzy, zarówno soliści, jak i chór, prezentują się wspaniale. W głównych partiach słyszymy, poza wspomnianymi wyżej aktorami, Dawida Kwiecińskiego jako Hrabiego Almaviva, Piotra Nowackiego jako Don Basilio, Jana Szurgota jako Fiorello, Marzannę Rudnicką w roli Berty (choć bardzo słabo wypadła solowa partia, jakby aktorka nie czuła tej roli "ponętnej" pokojówki) oraz Leszek Kruk jako Ambroży.

Chapeau bas dla muzyków pod kierownictwem José Maria Florêncio - opera wybrzmiała naprawdę dobrze, zagrana została, zgodnie z zapowiedzią, w całości, bez skrótów, w odpowiednim tempie i dawała solistom możliwość pokazania swoich możliwości. Mimo że niektóre fragmenty muzyczne zagłuszały solistów, to i tak świetnie wypadły w większości i partie solowe, i duety, i partie zbiorowe. Dało się poczuć moc orkiestry, co nie zdarza się zbyt często.

Spektakl

6.3
26 ocen

Cyrulik sewilski

opera / operetka

Miejsca

Opinie (90) 6 zablokowanych

  • moja opinia

    Nie byłam zachwycona Niektóre żarty niesmaczne. Panienki jak z uliczki czerwonych świateł w Amsterdamie, elementy garderoby damskiej, czy męskiej jako wyraz przekazu czego?. Podniesiona spódniczka pokojówki Berty? i żyrandol ?. Muzycznie OK'.

    • 0 0

  • Dobrze (3)

    przygotowany chór, przez Jana Kurka : brawo!!!

    • 2 0

    • Chor ma pani od prigotowania Agneschka (2)

      Ty nie spiewac w chor

      • 1 0

      • Ja (1)

        ne szpewacz w chor, ale chodżycz na przedtawenia.

        • 1 1

        • Ty

          ne spewac w chor, ty ne chodźycz na przedtawenia, ty prosto stolki i cwjaty nosycz i w sam tył koljegi pjejesz a patom snim pijosz, i ty tracysz djengi na bjenzin, no to malo skaczesz

          • 0 0

  • Ptaszki śpiewają

    że po roku do pracy wraca Dyr. Kunc .
    Do wyborów musiał zostać schowany ze względów politycznych, a teraz ma wrócić
    w glorii i chwale, za zasługi które położył oczyszczając ten teatr z elementów wywrotowych.

    • 2 0

  • Cyrulik na miarę współczesnych czasów. (2)

    Przedstawienie super. Warto się wybrać. 3 godziny dobrej zabawy. Polecam.

    • 8 9

    • Fantastyczne!

      • 0 1

    • cyrulik sewilski=hit sezonu

      bylem, widzialem, sluchalem. wszystko w tym spektaklu bardzo mi sie podobalo, a zwlaszcza popis i opanowanie partii kazdego artysty muzyka -wokalisty czy instrumentalisty. Akrobacje wokalne solistow, brzmienie orkiestry, dobre tempa, recytatywy. Jako ze sam spiewalem w kilku realizacjach tego dziela to wiem dobrze ile to wymaga wysilku psycho-fizycznego oraz kondycji sportowo-artystycznej. gratuluje calemu zespolowi wspanialego przedstawienia-to bedzie hit sezonu, dlatego bedzie sie on podobal-z pozdrowieniami-Jacek Szymanski

      • 7 1

  • the dude

    miałem nieodparte skojarzenia z" The Big Lebowski" Braci Coen
    w tym sensie wg przedstawienia nasz świat zatrzymał się w epoce 90's w Jameryce :)

    Zgodzę się, że śpiewaczo brylowali Bartolo , Rozyna i Figaro
    Almaviva raczej się męczył...

    PS. Intelektualnej uczty to ja po naszych elitach "kultury wyższej" się nie spodziewam, raczej dobrego rzemiosła i tego było chyba sporo. :)

    • 0 0

  • Och artysty (3)

    Och artysty, wszyscy wy, wypowiadający się na tym forum w ukryciu. Sami wszystko wiecie najlepiej. Jesteście idealni i doskonali. Może sami powinniście sobie recenzje pisać? Po główkach głaskać, po ramionkach klepać? Cieszcie się, że w ogóle ktoś o was pisze. Że ktoś przychodzi was oglądać. Naprawde czas można spędzić ciekawiej i przyjemniej niż w tym wątpliwym przybytku kultury. A jeszcze pisać potem o tym?! naprawde podziwiam jak sie komuś chce. Rozpieszczeniście.

    • 15 8

    • Może za sponsoruje Pan dekoracje z epoki, albo najlepiej godny (2)

      budynek opery. Wtedy będzie można krytykować i kręcić nosem do woli. Problem w tym, że recenzja dotyczy sztuki teatralnej czyli spóźniona o parę ładnych lat. Pretensje o gagi? Przecież to opera buffa, więc warto zapoznać się z innymi wykonaniami. Za dużo mężczyzn na scenie - no tu już padłam - zażalenie proszę kierować do Rossi jego. Po co ta Pani przyszła do opery, skoro nie zna dzieła

      • 3 1

      • (1)

        Recenzentka miała głównie zażalenia o sposób prowadzenia postaci. Może w tej operze jest mało postaci, ale to uzupełnił listę kobiecych postaci (Rozyna i służąca) o postaci prostytutek. Widzisz powód do krytyki, jeżeli na scenie ogląda się kobiety tylko w takich rolach?

        • 0 0

        • Rossini nie przewidział nobliwych matron, a Figaro w tutejszej odsłonie aż prosi się o takie towarzystwo. Przecież to Wycinek pewnej rzeczywistości. Ktoś martwił się, że nie ma pola dla wyobraźni, a ja mam wrażenie, że niektórym jej zabrakło

          • 0 0

  • Polecam (14)

    Polecam wszystkim Operę Bałtycką to artyści na najwyższym światowym poziomie, a my nie potrafimy ich docenić. We wrześniu byliśmy na Traviacie w Operze Wiedeńskiej ,a potem tak dla przekory pojechaliśmy do Gdańska . No i jak myślicie , które wykonanie zrobiło na nas większe wrażenie ? Gdańska ! Scenografia ,reżyseria i przede wszystkim wykonanie przyprawiało o dreszcze ! Karina Skrzeszewska w roli Violetty po prostu zachwyca i trudno się dziwić Alfredowi ,że ją pokochał ! Łukasz Załeski w roli Alfreda powala głosem ,ale podobał się mojej żonie... Chór w cygankach porywał tak ,że chciało sie wejść na scenę , a widzowie siedzieli nieruchomo ... Japończycy w Wiedniu wstawali i klaskali ,a u nas byłby chyba orgazm . Jedyne czego mi brakowało u nas to właśnie spontanicznych reakcji publiczności i kwiatów dla solistki... oraz telebimu przed operą jak w Austrii . Tam ludzie siedzą sobie na ławeczkach i jak ich nie stać lub nie chcą to oglądają na zewnątrz i też jest fajnie. A kiedyś kupią bilet i wejdą do środka ! Kochani nie bójcie się opery i spróbujcie ! Nie musimy jeździć do Wiednia - możemy jeździć i się nie wstydzić !

    • 33 12

    • (8)

      Miły jest taki lokalny patriotyzm, ale nieco naiwny i wprowadzający w błąd. Parę tygodni temu też byłem w Wiedniu, ale na trzech operach, potem byłem na dwóch operach w Dortmundzie, wcześniej na kilku festiwalach we Włoszech i Niemczech. Niestety nasza opera w Gdańsku odstaje mocno od oper europejskich, czemu nie należy się dziwić, bo opera to niestety pieniądze. Pieniądze od sponsorów, od państwa , od gminy, ale i z biletów. W dobrej operze, dobre miejsce kosztuje około 800 do 1200 zł i nie musi to być miejsce najlepsze np w Covent Garden jeden bilet w loży kosztuje 700 funtów a w Baden Baden w ogóle nie jest do kupienia bo otrzymują go sponsorzy. Jedyna w Polsce operą na wysokim poziomie, światowym poziomie, to nasza Opera Narodowa w Warszawie. Porównywanie opery Wiedeńskiej, jedną z najlepszych na świecie, z naszą operą jest kompletnym nieporozumieniem i naiwnością. Przemawia za tym wiele argumentów, ale choćby jeden, jak mocny musi być głos by zabrzmiał w sali która jest kubaturowo wielokrotnie większa od naszej opery. Cyrulik Sewilski ogólnie mi się podobał, zwłaszcza cała kompozycja, pomysł z Nowym Meksykiem i z Trampem. Trudno wymyślić coś ciekawego gdy opera miała kilkadziesiąt tysięcy inscenizacji. Głosy na miarę naszej opery, nie powalały, ale też nie raziły, aczkolwiek Dawid Kwieciński jako Hrabia Almaviva moim zdaniem w pierwszy akcie miał nie rozgrzany głos by móc śpiewać na scenie.

      • 9 2

      • Tak?????? (1)

        Negatywną postać doktora przyrównywac do Pana Prezydenta jest nietaktowne łagodnie rzecz ujmując. Cała scenografia to istny kicz. Tragedia i żenada. Natomiast Pani Edyta Piasecka i Pan Dariusz Machej są wspaniali, ale to wiemy nie od dzisiaj. W Gdańsku jest tak mało sztuki, to niech w operze ta Prawdziwa Sztuka zostanie a nie jakiś nowy Meksyk i naśmiewanie się z Pana Prezydenta. Wystarczy, że robi to już lewica niemiecka i polska na czele z gazeta.pl

        • 3 7

        • Myślisz, że projektujący scenografię nie mają poczucia gustu i nie dostrzegają kiczu? Jeżeli mają, a mimo to kicz pojawia się na scenie - jest w tym jakiś cel. Zadanie dla widza: zinterpretować po co pojawił się kicz, a nie trwanie w poczuciu interpretacyjnego święta, bo dostrzegło się kicz w "Cyruliku..." Szkotaka...

          • 2 0

      • Ciągle wydaje mi się, że o jakości wykonania decyduje szata. (4)

        Ta sama opera wykonana w pięknym wnętrzu będzie pozwalać, a w starej ujeżdżalni już nie. Kiedyś Joshua Bell dał koncert na dworcu - ponieważ był za darmo nie wzbudził zainteresowania
        O przewrotna publiczności....

        • 1 0

        • Opera (3)

          Scenografia, wystrój wnętrza, kostiumy są ważne, kluczowe z szacunku do Muzyki. Tak jak na ślub nie idzie się w dresie, do pracy w stroju kąpielowym. Opera to Teatr, to też elegancja. J. Bell może sobie grać nawet pod mostem przy SKM Orłowo. To jego sprawa.

          • 2 2

          • (2)

            Czyli jednak szata zdobi - co za małostkowość

            • 0 1

            • Tak? (1)

              Z szacunku dla drugiego człowieka. Chyba, że ty chodzisz po dworze na golasa

              • 0 0

              • Chodzi o skromną szatę. W czystej i "że starszego brata" najpiękniejsze arie będą miałkie.

                Innego piękna nie jest Pan w stanie dostrzec

                • 0 0

      • Buahahahahahahahahahahahahahahaha

        800-1200 chyba denominacją

        • 0 3

    • Tak?????

      Porównywanie naszej biednej choć kochanej Opery Bałtyckiej z Narodową Operą Wiedeńską jest co najmniej nietaktowme

      • 11 0

    • To czemu nie przyniosłeś kwiatów a masz pretensje do innych?

      • 0 0

    • Niewiele słyszałeś,niewiele widziałeś. Dlatego jesteś usprawiedliwiony Radziu.

      • 3 2

    • Tak (1)

      Opera Narodowa w Wiedniu to najcudowniejsze miejsce, w którym byłam. We Wrocławiu bardzo kiepska. My może w Gdańsku doczekamy się gmachu na miarę współczesności. Oby...

      • 13 1

      • Najważniejszy jest architekt, ale w Gdańsku to już przesądzone, projekt dostanie Kozikowski.

        • 1 0

  • (1)

    Hrabia Almavivo...porażka. Najlepsze role to Figaro i Don Bartolo

    • 2 1

    • . . . i Rozyna z pierwszej obsady

      • 1 1

  • Vivat golibroda (2)

    "Są co prawda sztuczne palmy, jest fikuśne ogrodzenie, wystylizowany na nowobogacki salonik, a nawet białe posągowe figury psów, a także pokaźny żyrandol, ale całość pozostawia niedosyt:"
    A jakie palmy Szanowna Pani by sobie życzyła na scenie jak nie sztuczne, jaki rodzaj ogrodzenia Pani sobie wymarzyła, może różowe figury kotów były by właściwe...? Z pozycji widza, symbolika scenograficzna była jak najbardziej trafiona i czytelna, świetnie zagospodarowana przestrzeń tej naszej (Gdańskiej} niewielkiej, technologicznie niewydolnej sceny. Sam spektakl uważam za bardzo udany, niemal pod każdym względem.

    • 4 4

    • cyrulik sewilski=hit sezonu (1)

      bylem, widzialem, sluchalem i bardzo mi sie podobalo. Wszystkie zespoly artystyczne - muzycy instrumentalisci oraz muzycy wokalisci wspanialy dali popis swoich umiejetnosci. Jest to trudne dzielo, bo komedia jako forma jest trudna dziedzina. Opera komiczna zwlaszcza-Rossiniego wymaga wielkich umiejetnosci. Akrobatyka wokalna, finezyjne sprawne ale i optymalne tempa partii orkiestrowej - wszystko to zostalo w pelni zrealizowane. Aktorstwo, wspolczesna konwencja scenograficzna i kostiumy oraz rezyseria, dopelnily arcydzielo muzyczne. Wiem i znam strukture muzyczna tego dziela-spiewalem je bowiem w kilku realizacjach, dlatego uwazam ze bedzie ,,Cyrulik Sewilski,, hitem sezonu Opery Baltyckiej. Gratuluje wszystkim tego sukcesu-tak-jest to wielki sukces! Pozdrawiam serdecznie cale Kolezenstwo Operowe-Jacek Szymanski

      • 3 1

      • taki hit, że zagrany 8 razy

        ja tam czekam na "Kandyda"

        • 0 1

  • za Kunca wszystkie gnioty wystawiane przez semi reżysera były (1)

    wspaniałe ,cudowne i wszyscy recenzenci piali z zachwytu nad szmirami scenograficznymi i solistami z 4tej ligi.Teraz nagle Sz.P zdobywa się na szczerość prezentując własną opinię .No właśnie czy na pewno własną?Te feministyczne marzenia trącą bardzo poprawnością polityczną tak bardzo sztucznie i nachalnie aplikowaną wszędzie.Ogólnie bawiłem się dobrze chociaż tęsknię za klasyczną wersją bo tej nowości i nowoczesności to już za dużo wszędzie.Orkiestra b.dobrze.Chór również .Scenki zmiany dekoracji -rewelacja! Soliści zwłaszcza Pan główny amant w okularach trochę jeszcze jakby "od Kunca".Dekoracja zabawna i nie nachalna.Bałem się,że wydam pieniądze i dostanę kolejną semi stage-miłe zaskoczenie. Ogólnie polecam.

    • 9 3

    • najgorsze że semi "reżyser" nadal pojawia się na spektaklach - głównie premierach - i czuje się jak u siebie

      • 2 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Najlepszy film Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni otrzymuje:

 

Najczęściej czytane