Dobry pisarz potrafi najzwyczajniejszą pod słońcem historię przemienić w literacki majstersztyk, mierny - spartaczy nawet najciekawszą. Losy bohatera powieści "Zielony Księżyc" mogły stanowić materiał na całkiem niezły kawałek prozy. Niestety, zabrakło podstawowego warsztatu literackiego.
2010-02-08 17:53
To, że wszyscy znamy te mechanizmy marketingowe, wcale nie oznacza, że jesteśmy świadomi tego jak daliśmy się uwikłać w to wieczne zabieganie świata... że czasem biegniemy a w połowie drogi uświadamiamy sobie że nawet nie wiemy dokąd..."Papierowe postacie" "przewidywalne" i "banalne" to my spłyceni przez codzienność, przez to że ten świat dziś jest jaki jest - każdy widzi... mi książka się podoba choć muszę przyznać i zgodzić się że nad warsztatem językowym troszku popracować wypadałoby ;) Życzę Autorowi tej poprawności w przyszłości, bo nie wątpię, że to dopiero początek jego drogi
2010-02-08 20:09
Świetna recenzja! Z pewnością lepsza niż opisywana książka, do której, po tym co przeczytałem, z pewnością nie sięgnę.
2010-02-08 22:49
Godny szacunku człowiek, wpierw by przeczytał, a potem wypowiedział opinię. Zapewne apel do szacunku niegodnych, by nie zabierali głosu, jeśli nie wiedzą o czym mówią jest bezcelowy, ale milczeć też nie można, bo to milczenie tworzy normę.
2010-02-11 16:06
Jest wiele ksiazek, po ktore siegnelam po tzw swietnych recenzjach i albo sie wynudzialam, albo zdenerwowalam niepotrzebnie wydanymi pieniedzmi.Recenzent wypowiada wlasna subiektywna opinie i mysle, ze o tym nalezy pamietac zastanawiajac sie nad zakupem kazdej ksiazki.Wspomnianego autora nie czytalam, ale recenzja nie jest dla mnie podstawa decyzji i byc moze kupie ja z samej ciekawosci.
2010-02-09 10:27
Wg mnie to co Pani napisała nijak się ma do tej książki. Uważam, że jest napisana bardzo przystępnie dla każdego czytelnika, który po nią sięgnie. A przede wszystkim jest właśnie w niesamowity sposób napisana. Przecież nie chodzi o to, żeby zawsze pisać o czymś co jest oczywiste. Czasami fantazja jest potrzebna, bo przecież życie codzienne mamy na codzień.
Ponadto nie zgodzę się z opinią: "Coraz częściej wydaje mi się, że młodzi literaci nie potrafią pracować cierpliwie nad książką, po prostu przesyłają pierwszą jej wersję do wydawnictwa, w którym pracuje zaprzyjaźniony redaktor i voilà! Mogą sobie odhaczyć kolejną pozycję w CV pod hasłem: publikacje."
Wydaję mi śię, że za bardzo Pani szufladkuje młodych pisarzy, którzy chcieliby robić to co lubią. Nie koniecznie każdy kto pisze musi robić to dla kasy. Są tacy, którzy robią to z pasją, bo poprostu to kochają...
Pani recenzja chyba trochę jest zbyt krytyczna.
2010-02-09 12:22
Przerysowanie codzienności i świata, który nas otacza to jeden ze sposobów na to, byśmy uświadomili sobie, że to właśnie my sami kreujemy te wszystkie absurdy. Każdego dnia poddajemy się manipulacjom, dajemy się urabiać jak plastelina, nawet jeśli będziemy temu głośno zaprzeczać. Jesteśmy tak samo infantylni jak język i bohaterowie powieści.
„Zielony księżyc” to groteska napisana tak, że nie chce się przerywać czytania. Spędziłam przy niej dobrze czas, więc nie mogę powiedzieć, że to zła książka, wręcz przeciwnie!
Historie nieprawdopodobne? Przecież takich wokół nas bez liku. Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie.
Niewiarygodność językowa? Wyjdźmy na ulicę, podsłuchajmy Janka, Arka, panią Zosię, pana Włodka. Dziś nie usłyszałam „wywalone”, ale dobiegło mnie „okejos” i to wcale nie z ust zbuntowanego gimnazjalisty. Zdziwiło mnie to? Nic a nic! Musimy się z tym pogodzić. Literatura może, ale nie musi iść innym torem.
Ubolewamy nad tym, że co drugi Polak czyta ledwie jedną książkę do roku. Nie zmieni tego pojawianie się na rynku kolejnej pozycji napisanej wyszukanym, pięknym i trudnym stylem, choć i takie niewątpliwie są potrzebne. Estetyka ma dziś wiele twarzy. Ot tak, po prostu. I jest to znak naszych czasów.
2010-02-09 23:14
Myślę ze interesuje się Pani innym rodzajem literatury. Książka nie wpadła Pani w gust, bo nie jest „arcy” majstersztykiem a ma być? Są ludzie, którzy lubią czytać tego rodzaju opowiadania. Nieprawdopodobne postacie? Chyba jest Pani zamknięta przed światem i nie widzi tego, co się dzieje. Moja propozycja to przed przeczytaniem kolejnej książki zrobić sobie długi spacer i uważnie obserwować to, co się widzi do dokoła. Może spotka się Pani z miałczącym nieprawdopodobnym Jarkiem, któremu opowie swoja nieprawdopodobną przewidywalną recenzje z której dziś tak słyną recenzenci. Książka „Zielony Księżyc” wciąga i jest interesująca. Ktoś, kto pisze recenzje musi brać na serio i pod uwagę wszystko i wszystkich, nieprawdopodobnych i papierowych, przewidywalnych i nieprzewidywalnych, tak aby opinia nie była tylko papierową recenzją a majstersztykiem. Zdaje się że to Pani zabrakło czasu na przemyślenia. Pojechać po kimś to nie sztuka … typowe dla polaka… myślę, że nie umieści Pani tego w swoim CV, bo chyba mamy to już na stałe wszyscy przypisane prawda?
2010-02-09 23:44
Coż za jad bije z tej recenzji, ta Pani to z pewnością jakać niespoełniona i nieszczczęśliwa osoba
2010-02-10 09:51
sądząc po recenzjach.
2010-02-10 15:46
Brawa dla Pani Oli, ze nie daje sie zjesc egzaltowanym internautom i demaskuje infantylnosc, wtornosc i kompletną nieistotnosc takich wypocin.. Kochani komentujacy, chocbyscie nie wiem jak sie spinali nad klawiatura, nie wybronicie takiej lektury. Z pustego i Salomon nie naleje. A autorowi, zanim podzieli sie ze swiatem swoja tworczoscia, radze jeszcze troche poczytac. Np Marka Hłaski, ktory tez pisal o outsiderach - ale po pierwsze JAK on pisal, po drugie ile mial wtedy lat..
2010-02-10 21:54
Ooo, Pani recenzent ma nawet znajomego ;) Albo to cichy wielbiciel. Radzę sobie odpuścić nim będzie za późno. Po takich recenzjach choćby nie wiem jak się spinał nad klawiaturą to i tak wypociny nie zostaną zauważone.
Drogie truskawkowe słoneczko Nikt tu niczego nie broni jakby zauważyć. Czytaliśmy książkę i uważamy, że recenzja tej Pani jest niedorzeczna. Nie wszystkie książki musza być wzorowane jakimś przykładem na kimś innym. Nawet najlepsi pisarze nie maja wszystkich fanów – to kwestia gustu. I o tych gustach Pani zapomniała pisząc recenzje, proszę zauważyć.
Zawsze do recenzji podchodziłem z nieufnością. Gdybym najpierw przeczytał recenzje to zapewne książki bym nie kupił. Ale kupiłem przed i uważam, że popełniłbym błąd sugerując się opinia Pani Oli.
Dobry recenzent potrafi więcej wykrzesać i napisać cos ciekawego. Ale tutaj było po bandzie po całości i po prostu.
Dlatego nigdy więcej nie przeczytam i nie będę brał pod uwagę recenzji Pani Oli. I również zachęcam tą Panią do przeczytana książki po raz drugi i popracować nad swoim warsztatem, aby nie była stała się przypadkiem po raz kolejny powodem do takich rozmów.
2010-02-11 08:01
A ja mam pytanie do turkusowego słoneczka, czytałes Waść Pan / Pani książkę o której recenzji się wypowiadasz? Czy tak w dobrym polskim stylu, napluje i zobaczę co będzie? Odpowie mi ktoś czy nie?
Bronisz Pani recenzentki... masz do tego prawo? Ale czy zauważyłeś pewną sprawę? Pani recenzentka pisze o wiarygodności językowe, bo przecież nie ma dorosłych osób które mówią "wylane". Idąc dalej tym tropem, według Pani recenzentki, reprezentujesz szkołę gimnazjalną używając w wypowiedzi słowa "spinacie się nad klawiaturą". Jeżeli tak jest, to nie ma co w ogóle odpowiadać na Twoje wypowiedzi... wiadomo wyszalejesz się, wiek buntu... przejdzie. Ale coś tu sie nie zgadza, w połowie wypowiedzi okazuje się, że znasz Marka Hłasko i jego twórczość. I w tym momencie parafrazując słowa recenzentki: "To nie kwestia mojego braku wyobraźni i dobrych chęci. Problem leży gdzie indziej - dotyczy wiarygodności językowej, a raczej jej braku. Przez jakieś połowę postu byłem przekonaya, że bohaterem wypowiedzi jest chłopak maksymalnie 14-letni. Jakie było moje zdziwienie, gdy jako przykład przywołał Marka Hłasko, którego twórczość znana jest jedynie starszym i doświadczonym odbiorcom..."
I tyle jest warta ta recenzja i Twoje infantylne, wtórne, kompletnie nieistotne wypociny, egzaltowany internauto. Pani recenzentka, zbyt przejęła się swoją pracą "krytyka literackiego", a przynajmniej tego pierwszego z zestawu dwóch słów i wystawiła swoją opinię. Przynajmniej wiadomo, że przeczytała książkę i wie o czym pisze, a Ty? Zostawiam, bez komentarza... A na podstawie mojej wypowiedzi, zastanów się czy wiesz co bronisz?
2010-02-11 16:00
Nie czytalam ksiazki, ale fragment recenzji, ktory bardzo mi sie nie spodobal a dot rozniez tej ksiazki,,po prostu przesyłają pierwszą jej wersję do wydawnictwa, w którym pracuje zaprzyjaźniony redaktor ".Zatem autorka uwaza, iz jezeli jej sie cos nie podoba to innym tez.Widocznie wydawnictwo dostrzeglo cos w tej ksiazce.I jeszcze cos: nie podoba mi sie ksiazka Wojna polsko ruska ,a tyle osob sie nia zachwyca, wiec... co czlowiek to gust.Pozdrawiam.
2010-02-11 17:34
Na forum wypowiedzieli się już: autor "Zielonego Księżyca" wraz z rodziną i gromadką znajomych, wydawca, jego żona, kochanka oraz papużka falista. Prawie nikt nie zauważył, że recenzja jest bardzo dobra warsztatowo, a wytknięte wady książki poparte są racjonalnymi argumentami. W przeciwieństwie do większości komentarzy, w których pojawiają się idiotyczne zarzuty ad personam w stylu: "ech, ta Lamek to pewnie jakaś nieszczęśliwa, niedorżnięta i brzydka singielka".
Proszę Państwa, faktem jest, że jeżdżący na deskorolce bezdomny 45-latek używający języka gimnazjalistów, który ma za sobą przygody z SB i misję charytatywną w Ghanie, to absurd do kwadratu. Podobnie jak autorka recenzji, nie wierzę w ani jedno słowo tej książki. Nawet jeśli przyjiemy, że "kto z kim przestaje, takim się staje", to i tak niczego nie tłumaczy. Bo gdzie niby bohater nauczył się slangu młodzieżowego? W więzieniu, w latach 80.? Czy wśród misjonarzy w Ghanie? A może wśród innych bezdomnych? Większa część książki jest niemiłosiernie banalna i pretensjonalna. To nie jest kwestia gustu, to kwestia słabego warsztatu.
Niech kwintesencją tejże dyskusji będzie fakt, że jeden z komentatorów użył argumentu na temat znajomości książek Hłaski, pisząc, iż to lektura dla osób starszych i wyrobionych. Moi drodzy, Hłasko to jedna z podstawowych postaci w historii polskiej literatury. Poznają go dzieciaki w szkołach średnich. I jeśli dla wypowiadających się tu internautów znajomość jego twórczości to kryterium, wedle którego można poznać, czy ktoś jest oczytany, lub, co gorsza, ile ma lat, to chyba najlepsze świadectwo kompletnego braku obeznania we współczesnej literaturze.
2010-02-12 09:47
Podążając Pańskim tropem, musi byc Pan mężem, kochankiem, albo papużką falistą recenzentki, bo stanął Pan w jej obronie. Nie zauważył Pan, że nikt nie wytyka Pani Lamek "niedorżniętości" ani "singielstwa". Jedynym zarzutem, jest brak obiektywizmu w recenzji wywołany tym, ze recenzentka, jak wypowiada się w innym artykule, nie lubi masłowszczyzny, która zalewa ją z każdej strony.
(Książka autora, masłowszczyzną nie jest, ale jego książka rónież nie jest klasycznym tekstem)
Pisanie o tym, ze książka wydana zostałą przez znajomego redaktora? To jest dobra warsztatowo recenzja i rzeczowe argumenty?
Skąd Słodki Śmieć miał się nauczyć słowa "wylane"? Z ulicy, od ludzi, których spotyka codziennie i rozmawia, od Baryły?
A co do Hłaski... Biedny człowieku, ironia i jej odczytanie, nie jest Twoją mocną stroną. Albo ja jestem w tym słaby? Jeżeli staram się zasugerować, że autor postu ma lat 10-11 (napisałem góra 14), to stawiam go, w celu pokreślenia infantylności, w świecie lektur pokroju Psa, który jeździł koleją, czy maksymalnie Harrego Pottera.
PS: Pozdrów recenzentkę, jak się spotkacie ;]
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Filmy
Trylogię kryminalną: "Boska proporcja", "Materiał ludzki" i "Białe kłamstwa" napisał mieszkający w Trójmieście:
