• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

(Przed)wyborcza gorączka w Pipidówce w Teatrze Miejskim

Łukasz Rudziński
21 kwietnia 2024, godz. 09:00 
Opinie (23)
Jak załatwiać interesy, to nie "na sucho". To jedna z wielu przywar wyśmianych przez Krzysztofa Babickiego w "Niewolnicach z Pipidówki". Jak załatwiać interesy, to nie "na sucho". To jedna z wielu przywar wyśmianych przez Krzysztofa Babickiego w "Niewolnicach z Pipidówki".

W Pipidówce wielkie poruszenie - trzeba wybrać dyrektora banku, a i sam prezydent zapowiedział wizytę. Rzecz z pozoru prosta w komedii Michała Bałuckiego trafia oczywiście na wielkie komplikacje, bo kandydat rady nadzorczej nie podoba się kobietom. Premiera Teatru Miejskiego w Gdyni "Niewolnice z Pipidówki" w reżyserii Krzysztofa Babickiego w zaskakująco aktualny sposób wyśmiewa nepotyzm, korupcję, kupczenie stanowiskami oraz układy i interesy władz, niekoniecznie idące w parze z interesem społecznym.



Michał Bałucki w komediowym tonie pisał w ludzkich przywarach - pogoni za tytułami i stanowiskami, nepotyzmie czy korupcji. Wyśmiewał również stronniczość dziennikarzy i emancypację kobiet, szczególnie "nowe prądy", jak feminizm, oraz służalczość mężczyzn-pantoflarzy.

SPEKTAKLE Co grają w trójmiejskich teatrach

Klimakterium... i już
6.8
lis 16
Klimakterium... i już
spektakl muzyczny
Teatr Muzyczny
Klub mężusiów
6.0
gru 7
Klub mężusiów
komedia
Scena Teatralna NOT
KONCERT SYLWESTROWY - REWIA 2000+
gru 31
KONCERT SYLWESTROWY - REWIA 2000+
spektakl muzyczny
Teatr Muzyczny
Lepper. Będziemy wisieć albo siedzieć
cze 30
Lepper. Będziemy wisieć albo siedzieć
Teatr Szekspirowski
Pchła Szachrajka
7.3
maj 12
Pchła Szachrajka
teatr dla dzieci
Teatr Atelier Sopot

"Niewolnice z Pipidówki" jako jedna z jego ostatnich sztuk (powstała cztery lata przed śmiercią autora) zawiera większość tych przemyśleń. Zaś tytułowa Pipidówka, niewielkie fikcyjne galicyjskie miasteczko, wielokrotnie przywoływane przez Bałuckiego w swojej twórczości, stało się synonimem prowincjalizmu i małomiasteczkowości.

Krzysztof Babicki z tekstem Michała Bałuckiego zmierzył się po raz drugi (wcześniej wystawił go w 2007 r. w Teatrze im. Juliusza Osterwy w Lublinie). Reżyser dostrzegł ogromny potencjał komediowy sztuki Michała Bałuckiego, trudno zresztą w Pipidówce nie odnaleźć aluzji do mechanizmów współczesnej polityki, także w wymiarze lokalnym.

Najważniejszą personą w mieście jest burmistrz Grzmotnicki, który w satyrycznym ujęciu Piotra Michalskiego (po lewej) bawi każdym wejściem na scenę. Na zdjęciu z Mariuszem Żarneckim. Najważniejszą personą w mieście jest burmistrz Grzmotnicki, który w satyrycznym ujęciu Piotra Michalskiego (po lewej) bawi każdym wejściem na scenę. Na zdjęciu z Mariuszem Żarneckim.
Złośliwi w obrazie prowincjonalnej Pipidówki doszukiwać się będą wątków gdyńskich, bo przecież nieprzypadkowo sztuka o nepotyzmie i układach właśnie teraz trafiła na deski teatru (chociaż, gdy powstawała, nikt nie przypuszczał, że w gdyńskim magistracie nastąpi prawdziwa rewolucja, a dotychczasowa władza dostanie od wyborców "czerwoną kartkę").

Ważniejszy wydaje się jednak kontekst szerszy, ogólnopolski i afery wychodzące na światło dzienne po jesiennej zmianie rządu (w pewnym momencie pada ze sceny nawet "San Escobar"). W tym kontekście sztuka Bałuckiego pozwala spojrzeć na nie z dystansem i śmiechem, mocno przy tym piętnując skłonności do obdzielania stanowisk nie według kompetencji, a "za zasługi" i obecne podczas niemal każdych wyborów plotki i pomówienia, oczerniające kandydatów przeciwnego obozu.

Za każdym mężczyzną stoi jego kobieta - ta maksyma w sztuce Michała Bałuckiego nabiera szczególnego znaczenia. Za każdym mężczyzną stoi jego kobieta - ta maksyma w sztuce Michała Bałuckiego nabiera szczególnego znaczenia.
Spektakl rozpoczyna pochód rzępolących muzykantów, kameralnej (mini)orkiestry, której z bębnem i biało-czerwonymi flagami wymalowanymi na policzkach przewodzi agresywny, nietrzeźwy kibic (Krzysztof Berendt). Po chwili na scenie pojawia się Literat - alter ego Bałuckiego (Tomasz Czajka, który w ostatniej chwili musiał zastąpić chorego Dariusza Szymaniaka).

Literat w dopisanym przez Krzysztofa Babickiego fragmencie dowiaduje się, że powstać ma nowy teatr (aluzja do wieloletnich obietnic włodarzy Gdyni w sprawie nowej siedziby Teatru Miejskiego), więc potrzebna jest jakaś sztuka. Literat zapowiada "Niewolnice z Pipidówki", co wywołuje konsternację zebranych, bo przecież: jak to tak? - tutaj żadnych niewolnic nie ma. Sytuację uspokaja dopiero zapewnienie, że sztuka nie dzieje się w Pipidówce. Gdzie więc się dzieje? Na to widz musi odpowiedzieć sobie samemu.

Na scenie Teatru Miejskiego przez całą jej długość (w stronę widowni) wyłożono czerwony dywan, w tle mamy wielką czerwoną kotarę i drzwi obrotowe z lustrzanymi szybami - jakbyśmy znajdowali się przed wejściem na uroczystą galę, przed festiwalem czy premierą, gdzie wyczekujemy wyjątkowych gości. Tę pomysłową scenografię Marka Brauna dopełniają białe ścianki i obłożone czerwonym materiałem krzesła i sofa.

Maciej Wizner (po lewej) bawi do łez znakomitą rolą zahukanego Felisia, który nieoczekiwanie staje w szranki o stanowisko dyrektora banku z Karolem Miliczem (Szymon Sędrowski, po prawej). Maciej Wizner (po lewej) bawi do łez znakomitą rolą zahukanego Felisia, który nieoczekiwanie staje w szranki o stanowisko dyrektora banku z Karolem Miliczem (Szymon Sędrowski, po prawej).
Przy dźwiękach fanfar (to najbardziej udany motyw muzyki Marka Kuczyńskiego), z charakterystycznym gestem pozdrowienia, przez drzwi w tę i we w tę przechodzi burmistrz Grzmotnicki (znakomita rola Piotra Michalskiego), od którego wręcz bije majestat władzy, a okrągły brzuch podkreśla pozycję i powodzenie. To burmistrz obwieszcza zebranym wszystkie najważniejsze wieści, jest przedstawicielem "wielkiej" polityki, finansjery, prawdziwą elitą miasta. Poznajemy go i całą resztę pipidówkowej społeczności w stanie wskazującym na spożycie, co tu oczywiście nikogo nie dziwi, bo nikt tutaj za kołnierz nie wylewa, a alkohol towarzyszy wszystkim "ważnym" sprawom.

Szybko okazuje się, że niebawem do lokalnej elity dołączy kolejna istotna persona - Karol Milicz, sprowadzony z wielkiego miasta postępowy człowiek sukcesu (Szymon Sędrowski). Dziura w miejskiej kasie wymaga załatania, więc trwa konkurs na dyrektora banku, a idealny i kompetentny kandydat wyraził zainteresowanie i z miejsca zyskał uznanie najważniejszych członków rady, której oczywiście przewodniczy burmistrz. Milicz nie jest anonimowy, bowiem mieszkał kiedyś u jednego z członków szacownego gremium, Filatyńskiego (Rafał Kowal).

Najmniej udany wątek spektaklu to występ ubranych identycznie feministek (na pierwszym planie Wanda Moniki Babickiej, u góry od lewej: Weronika Nawieśniak, Olga Barbara Długońska i Martyna Matoliniec). Najmniej udany wątek spektaklu to występ ubranych identycznie feministek (na pierwszym planie Wanda Moniki Babickiej, u góry od lewej: Weronika Nawieśniak, Olga Barbara Długońska i Martyna Matoliniec).
Istnieje jednak pewna przeszkoda związana z pobytem Milicza u Filatyńskiego, zaś córka burmistrza Sabinka (Agnieszka Bała) czuje się marginalizowana, właśnie straciła lożę w teatrze i wspólnie z przyjaciółką Aurelią, żoną Filatyńskego (Beata Buczek-Żarnecka) zastanawia się jak odzyskać wpływy. Wybór nowego szefa banku to idealna okazja. Panie postanawiają obsadzić pogrążonego w książkach i "studiującego starożytne kobiety" męża Sabinki, nauczyciela Felisia (w tej roli Maciej Wizner), do czego trzeba będzie sprytu, przebiegłości i skorzystania z typowych płci niewieściej przewag nad mężczyznami.

W tym aspekcie spektakl Miejskiego wpisuje się w tematykę poruszaną w niedawnej "Lizystracie", tyle że czyni to ze znacznie lepszym skutkiem. Tekst Bałuckiego w spektaklu Teatru Miejskiego brzmi naprawdę komicznie, a aktorzy grają role nakreślone grubą kreską, jednak nie przerysowując przesadnie bohaterów.

Świetnie w drugim planie prezentuje się Elżbieta Mrozińska jako żona burmistrza Katarzyna (szczególnie udane jest jej konanie na oczach męża). Bardzo udane role są zasługą Piotra Michalskiego (przekomicznego w swoim burmistrzowskim majestacie) i Rafała Kowala, który pociesznie gra pantoflarza. Dużo wdzięku ma sprzedajny dziennikarz Saturnin Mariusza Żarneckiego, łasy na łapówki w każdej postaci. Wszystkich bardzo pomysłowo w kostiumy ubrała Hanna Szymczak.

W pomysłowej biało-czerwonej scenografii Marka Brauna kluczowe miejsce zajmuje czerwony dywan, po którym niczym po wybiegu przechadza się burmistrz witając mieszkańców. W pomysłowej biało-czerwonej scenografii Marka Brauna kluczowe miejsce zajmuje czerwony dywan, po którym niczym po wybiegu przechadza się burmistrz witając mieszkańców.
Spośród pań obok Mrozińskiej najlepiej gra Agnieszka Bała, której Sabinka jest przykładem niedowartościowanej kobiety, która dla możliwego awansu społecznego nie zawaha się przed niczym - doskonale wypada zwłaszcza podczas sceny z doktorem Dmuchalskim (Bogdan Smagacki). Jej zahukanego męża Felisia bardzo udanie kreuje Maciej Wizner. Postać buduje na niemal pantomimicznych gestach i generuje w ten sposób zdecydowanie najwięcej komizmu. Bez wyrazu gra za to Milicza Szymon Sędrowski, którego rola jest powierzchowna i zaskakująco mało dowcipna. Rozczarowuje też pozbawione dramaturgii rozwiązanie wątku Karola i Wandy (Monika Babicka).

Sprawny warsztatowo spektakl ma właściwie jeden słabszy moment - nie pasujący do reszty taneczny występ "ksero" feministek (choreografia Katarzyny Migały), przez reżysera przerysowanych, ubranych w jednakowe kostiumy z perukami jak z kreskówki. To postaci wyraźnie zainspirowane wypowiedzią Milicza o tym, że feministka to coś gorszego niż kobieta, bo "to takie kobiety, którym sprzykrzyło się być kobietami i chciałyby być mężczyznami". Ani głębia myśli Bałuckiego, ani pomysł Babickiego nie pasują do dzisiejszych realiów, w których poza tym fragmentem zgrabnie i bez zbędnych uwspółcześnień osadzono sztukę sprzed prawie 130 lat.

Recenzja spektaklu "Lizystrata" Teatru Miejskiego w Gdyni



"Niewolnice z Pipidówki" są gorzką satyrą na polską politykę na każdym szczeblu, w której "mierny, ale wierny" może się, niestety, liczyć się nie mniej niż kompetencje, które zakwestionować można pod byle pretekstem. Gonitwa o stołek dyrektora ma tu bardzo wiele wspólnego w kampanią wyborczą. Powrót do Bałuckiego jest w tym wymiarze naprawdę dobrym pomysłem, chociaż jest to spektakl, w którym śmiech nie raz grzęźnie nam w gardle.

Spektakl

6.5
13 ocen

Niewolnice z Pipidówki

Miejsca

Spektakle

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (23)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Na dachu którego teatru w sezonie letnim możemy oglądać filmy na wielkim ekranie?

 

Najczęściej czytane