• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Oko-uchem. Wydarzenie roku, którego nie było

Jerzy Snakowski
1 stycznia 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Oko-ucho. Pożegnanie z tytułem i czytelnikami
Grudniowy koncert Jordi Savalla, wirtuoza violi da gamba, byłby po prostu koncertem wielkiego muzyka, który do tej pory nie gościł w Gdańsku, gdyby nie to, że miał się stać wydarzeniem niemal politycznym. Otóż poszła po kraju wieść, że na koncercie ma pojawić się sam premier. Grudniowy koncert Jordi Savalla, wirtuoza violi da gamba, byłby po prostu koncertem wielkiego muzyka, który do tej pory nie gościł w Gdańsku, gdyby nie to, że miał się stać wydarzeniem niemal politycznym. Otóż poszła po kraju wieść, że na koncercie ma pojawić się sam premier.

Z wielką podejrzliwością, spode łba patrzę na wszystkie imprezy anonsowane jako "wydarzenie roku" - pisze Jerzy Snakowski.



Czy pod koniec roku podsumowujesz ważne wydarzenia w swoim życiu?

Oczywiście zapowiadają je tak organizatorzy, nawet jeśli wydarzenie owo ma miejsce w styczniu. Tym samym utrudniają sobie zadanie przy organizacji wydarzeń w lutym, marcu, kwietniu itd., które siłą rzeczy muszą uznać za "wydarzenia nierewelacyjne", bo by wyszli na głupków, którzy kit wciskają. Ewentualnie dopiero od września mogą zapowiadać kolejne "wydarzenie roku", licząc na demencję odbiorców.

Ale, jako że za nami nie tylko cały rok, ale wręcz i koniec świata, z czystym sumieniem mogę wskazać, co dla mnie było największym poruszeniem roku, jego rewelacją i sensacją. Zapisałem na kartce wszystko to, co spontanicznie wyłoniło mi się z pamięci - imprezy, które mnie poruszyły, które rozpoczęły się o czasie, zmieniły moje spojrzenie na świat, kazały zastanowić się nad sobą.

I już, już miał wygrać pewien koncert, a może płyta, książka, teraz już nie pamiętam, gdy nagle zza węgła pamięci wypadło spóźnione, zdyszane wspomnienie pewnego wydarzenia, które dodało mi skrzydeł, wzbiło mnie pod niebiosa, alleluja!, a następnie rzuciło w otchłań rozpaczy i sponiewierało w pyle rozczarowania. Ok, przesadzam trochę; wszystko, by dodać dramaturgii. Powiem prościej - było to wydarzenie, które dało nadzieję jak żadne inne, a gdy już wybrzmiało, mogłem je skwitować: "wyszło jak zwykle".

Grudniowy koncert Jordi Savalla, wirtuoza violi da gamba, byłby po prostu koncertem wielkiego muzyka, który do tej pory nie gościł w Gdańsku, gdyby nie to, że miał się stać wydarzeniem niemal politycznym. Otóż poszła po kraju wieść, że na koncercie ma pojawić się sam premier! Słownie: PREMIER. Była to wieść tak niesamowita i rażąca, że sami organizatorzy i media częściej w anonsach wymieniali nazwisko słynnego potencjalnego słuchacza niż wykonawcy.

Wsławiony niebywaniem na wydarzeniach kulturalnych premier na koncercie muzyki dawnej - to jest to! Rarytas! Cymes! Nawet angielska królowa, słynąca bardziej z pasji do psów rasy welsh corgi pembrooke niż do kultury, czasem zmusi się, by wpaść do Albert Hall lub Covent Garden, by posłuchać tego nudnego Beethovena czy Brahmsa. A nasz premier - bardziej oporny. Na boisko wybiegnie chętnie, teatrem się nie zhańbi. A tu nagle okazało się, że nie znam mojego premiera - nie dość, że będzie na koncercie, to jeszcze doniesiono, że jest on wręcz zafascynowany Savallem.

Chyba wszyscy melomanii byli skłonni pogodzić się z zamieszaniem, jakie powoduje pojawienie się VIP-a, byle był, pokazał, że władza też kulturalna i że ceni wydarzenia ambitne, by dał odgórny, dobry przykład. Bo jak się spodoba, to przy kolejnym krojeniu budżetowego tortu może dołożyłby na talerzyk ministra Zdrojewskiego małą dokładkę.

Niestety. Wyszło jak zwykle. Wbrew szumnym zapowiedziom i rozbudzonym nadziejom, premier nie przybył. Ponoć przysłał swojego doradcę, który tamtego wieczora robił za uszy premiera. Co mu powiedział po koncercie? Co doradził? Czy premier w ogóle spytał "jak było?". I znów okazało się, że dla władzy, nieważne z którego obozu się wywodzi, jest o wiele więcej ważniejszych rzeczy niż kultura. O tak, nie przeczę - dzięki nim powstaną drogi i szpitale. A wtedy zdrowi na ciele będziemy mogli bezpiecznie przemieszczać się pomiędzy jednym supermarketem a drugim i zwieźć do domu, wszystko, co udało nam się tam zdobyć po okazyjnej cenie. Komfortowo i w bezrefleksyjnej sytości.

W ostatnim dniu 2012, w którym - wbrew latom chudym i niezainteresowaniu polityków - trójmiejska kultura nadal trwa, Panu premierowi oraz Państwu i sobie życzę pełnego wydarzeń, kulturalnego Nowego Roku!

O autorze

autor

Jerzy Snakowski

- Oko-uchem to rubryka, w której autor, wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku, autor show popularyzującego teatr operowy pt. "Opera? Si!", dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat trójmiejskiej kultury i nie tylko. Więcej o autorze: www.snakowski.pl

Opinie (30) 2 zablokowane

  • (3)

    Autor chyba uważa, że jak premier zacznie zmuszać się do bywania na koncertach, to się koncertami zachwyci i zacznie dbać o budżet na kulturę, ale ja wątpię. A o ile dobrze pamiętam tą plotkę (a może źle pamiętam?), to żona była zainteresowana jakimś koncertem.

    • 5 1

    • tę plotkę a nie tą (2)

      i co ma do rzeczy Twoja wypowiedź / żona / plotka

      tu nikt nie czyta ze zrozumieniem. Żałosne

      • 2 3

      • nie "ta plotka" tylko "ta wieść"

        "Otóż poszła po kraju wieść, że na koncercie ma pojawić się sam premier! Słownie: PREMIER."

        • 1 0

      • Żona premiera była zainteresowana muzyką z filmu "Wszystkie poranki świata", ale pan premier się nie pojawił. Czy pojawiła się żona, nikt nie pisze. Wydarzenie się nie udało :P

        • 0 0

  • e-tem

    Jak nie lubi, to nie lubi, na razie nie mamy szansy na takiego co lubi.
    Co prawda, jest taki co wszystko lubi i się na wszystkim zna, i nawet śni żeby być ale ja dziękuję, wole już kupić pełnopłatny bilet do filharmonii, choć wolałbym do opery.
    Mam tylko nadzieję, ze już wszystkie stadiony wybudowane i że olimpiady zimowej nam nie dadzą.
    Może Premier-ten (a nie tamten który chce, lubi i się zna) zbuduje coś "niepotrzebnego" czyli jakiś teatr albo operę, no dobrze - rozmarzyłem się, niech nie buduje ale niech szczodrzej zasili :)

    • 0 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku "Sołdek" jeden z oddziałów Narodowego Muzeum Morskiego został pierwszy raz zwodowany?

 

Najczęściej czytane