• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Oko-uchem. Śmiechem w tenora, czyli żarty o muzykach

Jerzy Snakowski
23 września 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Oko-ucho. Pożegnanie z tytułem i czytelnikami
Bez tenora nie ma udanego spektaklu operowego. Nz. Tenor Łukasz Wroński. Bez tenora nie ma udanego spektaklu operowego. Nz. Tenor Łukasz Wroński.

Mieszkańcy Wąchocka, milicjanci, teściowe, Czukcze, Chuck Norris, baby u lekarza, blondynki czy - ostatnio - chłopi z Łotwy. Niewybredne żarty nie ominęły rzecz jasna poletka kultury. I tu znaleziono sobie chłopców do bicia. Tenorów.



Ich kosztem budujemy nasz towarzyski prestiż. Dzięki ich poniżaniu nasze życie jest przyjemniejsze i weselsze. To kozły ofiarne, wyselekcjonowane grupy społeczne, obiekty kpin - bohaterowie okrutnych żartów dalekich od poprawności politycznej.

Mieszkańcy Wąchocka, milicjanci, teściowe, Czukcze, Chuck Norris, baby u lekarza, blondynki czy - ostatnio - chłopi z Łotwy. Niewybredne, acz lubiane przez nas żarty nie ominęły rzecz jasna poletka kultury. I tu znaleziono sobie chłopców do bicia, czy raczej wyśmiewania.

Wchodząc do operowego czy filharmonicznego bufetu i słysząc zbiorowy rechot można być pewnym, że właśnie ktoś opowiedział dowcip o altowioliście lub tenorze. Skąd skłonność do kąsania niewinnych altowiolistów, którzy przeważnie w orkiestrze grają drugie lub wręcz trzecie skrzypce, tworząc częściej harmoniczne wypełnienie niż sekcję wirtuozów - nie mam pojęcia.

A jednak jest mnóstwo branżowych dowcipów o nich: "- Jaka jest różnica między dyrygentem a altowiolistą? - Dwa takty". Tak samo jak nie wiem, czym narazili się światu mieszkańcy Wąchocka i łotewscy chłopi. Ale co do blondynek i tenorów to nie mam najmniejszej wątpliwości. To ludzka zazdrość, okropna i pielęgnowana w milczeniu zawiść, spowodowały, że zrodziła się potrzeba zemsty, odegrania się i rewanżu.

Jakże łatwo jest wyśmiać, wykpić, poniżyć. Zranić śmiechem. Zabić pogardliwym rechotem. I - cóż za perfidia! - robi się to pod płaszczykiem żarciku. Tak rodzą się powiastki w stylu: "Po przesłuchaniu tenor do dyrygenta: - Mistrzu, czy dostanę się do opery? - Tak. Pod warunkiem, że kupi pan bilet".

Jak nic, to zawistny spisek barytonowo-basowy wspomagany przez frakcję sopranową tworzy te okrutne żarty słowne. Ginący w blasku tenora barytony i basy, skazani na granie tych złych albo tych nudnych i statecznych, obdarzani mniejszym aplauzem, pozbawieni możliwości zaśpiewania "O sole mio" i "Nessun dorma", nie sprawdzający się w sukceso- i fortunogennej formule "koncert trzech głosów", pojawiający się na afiszu na dalszych pozycjach wymyślają te plugawe pomówienia.

Ileż radości maluje się na ich twarzach, gdy pytają "Jak doprowadzić mózg tenora do wielkości ziarnka grochu?", a po krótkiej pauzie odpowiadają z sadystycznym uśmieszkiem: "Napompować go". W ich żartach Caruso, Gigli, Pavarotti, Cura, Beczała jawią się jako półgłówki, którym wysokie dźwięki wyżarły szare komórki. Zazdroszczą tenorom okrutnie popularności. Przeraża ich prawda, że "publiczność chora, gdy nie ma tenora", przeklinają los i naturę, że w cywilizacji, która upodobała sobie i ceni to, co wysokie, obdarzeni zostali głosami niższymi.

W akcie poniżania wtórują im sopranistki. Prowadzą z tenorami nieustające boje o sympatię dyrektorów, dyrygentów i publiczności, że wspomnę tylko przepychanki i małe bitwy na łokcie w trakcie ukłonów, które toczyli Maria Callas - sopran i Mario del Monaco - tenor. Ale gdy nie mogą dać kuksańca w bok na scenie, wówczas w ciszy garderób układają żarciki - słowne laleczki voodoo ("Tenor to nie jest rodzaj głosu męskiego. To diagnoza").

Patrzę na znanych mi tenorów z naszym Pawłem Skałubą na czele i wiem, że to nieprawda. Niestety żart i stereotyp są silniejsze, bo efektowniejsze od prawdy i tenorzy będą musieli to znosić do końca świata. Ale nie martwcie się - tych, co was kochają jest więcej. To na was przychodzi publiczność, a bez was nie odbędzie się żaden spektakl (konia z rzędem temu, kto wskaże dziesięć oper bez udziału tenora).

I wiem, że sami z siebie potraficie się śmiać. Bo większość żarcików o was słyszałem z ust nie kogo innego, jak samego najprawdziwszego tenora, Jacka Laszczkowskiego. Kto chce posłuchać, niech odwiedzi bufet pracowniczy Opery Bałtyckiej. A tym, którzy biorą dowcipy do siebie, by następnie cierpieć niewymowne katusze, dam tarczę obronną, kontrdowcip, ciętą ripostę. Zapamiętajcie i brońcie się: "- Dlaczego żarty o tenorach są takie krótkie? By sopranistki mogły je zapamiętać".

O autorze

autor

Jerzy Snakowski

- Oko-uchem to rubryka, w której autor, wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku, autor show popularyzującego teatr operowy pt. "Opera? Si!", dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat trójmiejskiej kultury i nie tylko. Więcej o autorze: www.snakowski.pl

Opinie (29)

  • Śmiać się czy płakać z jakości zaprezentowanych tu dowcipów?

    Bo lekko żenujące

    • 10 8

  • Żali się i oburza na dowcipy o tenorach ,a sam je rozpowszechnia w internecie

    głupie zachowanie

    • 8 3

  • Czukcze a nie Czukczowie (2)

    :)

    • 10 1

    • (1)

      Snakowskiemu chyba chodziło o Czelabińsk, nie znam żadnych żartów o Czukczach

      • 0 0

      • wydaje mi się, że kawały o Czukczach

        są, a przynajmniej były, popularne w Rosji

        • 0 0

  • Nie miałam pojęcia, (1)

    że tenorzy są obiektem takich niewybrednych żartów.

    • 6 3

    • wogóle wokaliści są jacyś inni - twierdzą wszyscy instrumentaliści

      • 4 0

  • hahaha, kawał wyśmienity...tylko nie zrozumiałem końcówki, bo nie wiem czemu musiał kupić bilet

    • 3 2

  • No i wierszówka zaliczona

    • 9 3

  • Glupie to wszystko jest. Ja nie wyobrazam sobie

    aby wszyscy w operze w czasie przedstawienia spiewali tym samym glosem. Kompozytorzy oper wyraznie zaznaczyli kto jakie partie spiewa. I logiczne jest ze zawsze dwoje mlodych zakochanych "na scenie" bohaterow wykonywanych jest najwyzszymi glosami. Wyobrazacie sobie Romea I Julie w wykonaniu basa I contraltu? Albo Borysa Godunowa spiewanego tenorem? Powazniejsze w hierarchii spolecznej role wykonywane sa przez glosy nizsze. Wcale nie znaczy ze nizszy glos jest nizszej jakosci. Carmen, taka popularna i wystawiona latem publicznie na telebimie w Gdansku spiewana jest przez mezzsosopran. Elina Garanca ja spiewala. Przeciez to piekny glos.
    Z koleji osobiste pojedynki spiewakow na scenie to jest glupota ze szkoda dla samych spiewakow. Wspomniane przez Redaktora Snakowskiego slynne zejscia sie Callas z Mario del Monacem na scenie skonczyly sie tym ze po 50 roku zycia oboje zdarli sobie glosy. Najlepsze nagrania del Monaco i Callas pochodza z lat 1950tych. Callas potem powoli wycofala sie ze sceny a Monaco zaczal juz czesciej wystepowac w rolach barytonowych tak jak Tonio w Pajacach I Figaro w Cyruliku Sewilskim.

    • 4 0

  • Chcial bym pogodzic glosy tenorowe z nizszymi (1)

    na przyklad barytonem. Mam tu dwa linki do jednej z najpiekniejszych wloskich piesni "Feneste che Lucive" skomponowanej jeszcze przez Vincenzo Belliniego (Tego od opery Norma). Dwaj wielcy wloscy spiewacy okresu lat 50/60tych spiewaja. Tenor Franco Corelli (1921-2003) i baryton Ettore Bastianini (1922-1967). Nie moglem znalezc interpretacji wielkiego Mario del Monaco. Ale on chyba nigdy nie nagral tej piesni. Prosze o porownanie tych interpretacji.

    youtube.com/watch?v=aW65effv6H0
    youtube.com/watch?v=O4T_wQWkHz0

    • 2 0

    • Poprostu

      PIĘKNE!

      • 1 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Festiwal literatury, podczas którego przyznawana jest Nagroda Literacka Miasta Gdańska to:

 

Najczęściej czytane