• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Oko-uchem: Reklama kultury? Szukajcie, a znajdziecie

Jerzy Snakowski
1 sierpnia 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Oko-ucho. Pożegnanie z tytułem i czytelnikami
W świecie kultury zdarzają się spektakularne akcje promocyjne, jednak zazwyczaj kończy się na plakatach rozwieszanych na ulicach, ulotkach i reklamie w prasie. W świecie kultury zdarzają się spektakularne akcje promocyjne, jednak zazwyczaj kończy się na plakatach rozwieszanych na ulicach, ulotkach i reklamie w prasie.

Zdarzyło się Państwu dowiedzieć się o interesującej imprezie kulturalnej już po jej zakończeniu? Mieliście żal do organizatora, że nie dotarł do Was z reklamą? Sądząc po ilości komentarzy na trojmiasto.pl w stylu "szkoda, że nie było promocji", "nic o tym nie słyszałam" to dosyć częste przypadki. Czy przeoczenie wydarzenia to jedynie wina organizatora?



Imprezy kulturalne w większości nie są nastawione na zysk. "Sprzedać się" nie jest ich priorytetem. Ich przeważnie skromny budżet przewiduje to, co jest dźwignią handlu - akcje promocyjne. Jednak środki na nie przeznaczone nie mogą równać się z budżetami gigantów oferujących nam jogurty, kredyty, połączenia telefoniczne i inne mniej lub bardziej potrzebne dobra. Siłą rzeczy, reklama offowego festiwalu filmowego zginie w blasku citylighta informującego o promocji na majtki. Ale od reklamy tegoż festiwalu nie oczekuję, że w sposób kłamliwy, przy pomocy kosztownych modelek ubarwi rzeczywistość, tylko rzetelnie mnie poinformuje i ewentualnie pomysłem graficznym naprowadzi na przesłanie imprezy.

Owszem, w świecie kultury zdarzają się spektakularne akcje promocyjne, korzystające z mechanizmów rynku komercyjnego, by przywołać reklamę krakowskiego festiwalu Misteria Paschalia (pamiętają Państwo szokującą fotografię Roberta Wolańskiego przedstawiająca skatowanego mężczyznę, odwołująca się do Męki Pańskiej?).

Czy trójmiejskie wydarzenia kulturalne są promowane wystarczająco?

Jednak promujący imprezy kulturalne przeważnie liczą się z tym, że są one skierowane do ograniczonego, specyficznego grona odbiorców. To ludzie umysłowo aktywni, wzbraniający się przed karmieniem ich na siłę reklamową papką. Mający świadomość, że ostatecznie to oni płacą za udział celebryty w reklamach, choć nie mają ochoty ani na celebrytę, ani na płacenie. A przede wszystkim to osoby poszukujące i to w szerokim znaczeniu tego słowa. Poszukujące także informacji. Czerpiące z tego satysfakcję. Wyczulone na słowa, które zawsze kołaczą się w tyle ich głów: festiwal, wernisaż, premiera, koncert, spotkanie itd. Zastępują one im takie wyrażenia, jak: okazja, promocja, wyprzedaż.

Informacje o wydarzeniach kulturalnych przychodzą do mnie po cichu, nienachalnie. A przeważnie sam je odkrywam. Bo ich szukam. Tak jak dzieło sztuki zakłada wielokrotny z nim kontakt, tak reklama wydarzenia kulturalnego wymaga od nas maleńkiej żyłki odkrywcy i wysiłku. Jak duży to wysiłek? Termin Festiwalu Szekspirowskiego mam już od lat zakodowany w pamięci i wiem, że z nastaniem lata muszę wejść na jego stronę internetową. O festiwalach organowych w Katedrze i Mariackim dowiedziałem się, czytając prasę. Informacja o cyklu Filharmonii "Chopin nad wodami Motławy" dotarła do mnie, gdy obierałem ziemniaki, słuchając radia. Akcja "Otwarty Kurort Kultury" objawiła mi się za pomocą ulotki, którą dojrzałem stojąc w kolejce po pieczywo. Festiwal Sopot Classic? Przechodząc obok siedziby BART-u, zajrzałem do ich gabloty. Premiera w Atelier? Trąbią o tym słupy reklamowe, których studiowane należy u mnie do rytuału (trwającego około kilkunastu sekund i dziejącego się mimowolnie podczas marszu ulicą). Wystawa najlepszych dyplomów ASP? Przeczytałem nagłówek newslettera. Info o Letniej Akademii Śpiewu? Dzięki sieci facebookowych kontaktów. No i raz w tygodniu po prostu siadam z gazetami, przeglądam strony internetowe poświęcone kulturze, czytam walające się po mieście (wystarczy chcieć je dojrzeć) ulotki oraz repertuary i  patrzę, co się będzie dziać i na co się wybrać.

W tym miejscu zaznaczam, że felieton nie jest sponsorowany przez organizatorów wyżej wspomnianych imprez. Moje teksty nie są żadną kryptoreklamą. Są jak najbardziej jawną promocją kultury i zaproszeniem do dyskusji o niej.

Tak więc wysiłek zdobycia informacji o imprezie kulturalnej nie wystarczy na spalenie nawet jednego tic-taca. A do klasycznego modelu działania reklamy czyli "stay, look, buy", w przypadku reklamy kulturalnej wystarczy dodać na początku "znajdź mnie!".

O autorze

autor

Jerzy Snakowski

- Oko-uchem to rubryka, w której autor, wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku, autor show popularyzującego teatr operowy pt. "Opera? Si!", dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat trójmiejskiej kultury i nie tylko. Więcej o autorze: www.snakowski.pl

Opinie (16) 3 zablokowane

  • niestety, portali trojmiasto.pl kiepsko wypada w promowaniu kultury

    tu też idzie się na ilość. duże nagłośnienie robi się imprezom pop kulturowym albo prestiżowym (z celebrytami i urzędnikami jako gośćmi, sponsorowanymi przez urzędy i z patronatem urzędników). wygląda na to, że z kulturą to nie ma wiele wspólnego, więcej z promocją portalu. im bardziej niszowa jest inicjatywa, tym bardziej należałoby ją promować, żeby nie przepadła. to się widocznie redakcji nie opłaca, stawiają na to, co im zagwarantuje większy ruch w serwisie (a co za tym idzie - większy zysk z reklam). i pozamiatane.

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaka telewizja nagrała i wyemitowała musical "Lalka" w reż. Wojciecha Kościelniaka?

 

Najczęściej czytane