- 1 Noc Muzeów: 5 nietypowych atrakcji (36 opinii)
- 2 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (71 opinii)
- 3 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (128 opinii)
- 4 Pierwszy taki koncert w historii! (31 opinii)
- 5 Te zdjęcia obejrzysz przez specjalne okulary (8 opinii)
- 6 Ciotka i skandal w uzdrowisku (58 opinii)
Oko-uchem. Piekielna muzyka z Wrzeszcza
Wrzeszcz, który niegdyś skazany był na zapach zupy pomidorowej, bo tak pachniało na pewnym etapie warzenia produkowane tu piwo, obecnie skazany jest na muzykę. I to jaką! Piekielną!
Lidka Makowska, działaczka społeczna i obrończyni naszej dzielnicy, przestrzegała przed tym monstrum - nowym strzelistym biurowcem ochrzczonym imieniem Neptun. Ale pewnie i jej w najgorszych snach nie przyśniło się coś tak potwornego. Na czym polega upiorność budynku? Otóż przy najmniejszym podmuchu wiatru wieżowiec - gra.
Gdy wieje zefir - gra cicho i subtelnie. Gdy robi się sztormowo - wyje w niebogłosy. A że wieje tu niemal stale, więc gra jakby ktoś włączył mu funkcję "repeat". Mamy zatem we Wrzeszczu, za jednym zamachem: nową powierzchnie biurową, kolejny drapacz chmur (choć drapanie następuje tylko w momencie, gdy chmury zejdą naprawę bardzo, bardzo nisko; gdzie mu tam do gmaszysk w Dubaju!), a przy okazji - ogromną fletnię pana, która czasem przemienia się w stado puzonów, bywa że w całą sekcję dętych blaszanych, a w porywach staje się wręcz organami Jana Sebastiana.
I jak to gra! Skala dźwięków jest bogata, podobnie jak dynamika i zakres barw. To poszepce, to powrzeszczy. Jedyny plus, jaki mamy z tego miejskiego instrumentu - w końcu stało się jasne, dlaczego Wrzeszcz nazywa się Wrzeszcz.
Wiele stuleci temu obrotni Egipcjanie zrobili z podobnego zjawiska niezły interes. Otóż podczas trzęsienia ziemi uszkodzona został monumentalna rzeźba tzw. Kolos Memnona. Od tego czasu codziennie o świcie, na skutek działania jakichś praw fizyki, kamień wydawał dźwięki przypominające zawodzenie i jęki. Dorobiono do tego chwytliwą legendę, że to zabity przez Achillesa Memnon przywołuje swą matkę - Jutrzenkę. I tak powstała lokalna atrakcja turystyczna - każdy chciał usłyszeć ów cud. Cuda się jednak skończyły, gdy któryś z pragmatycznych cesarzy Rzymu kazał zaklajstrować w posągu ubytki.
To jednak nie te czasy, gdy wszystko, co wydawało w niewytłumaczalny sposób dźwięki, było mile widziane. Dziś, gdy gra wszystko - począwszy od wind, poprzez kartki z życzeniami, komórki i centra handlowe - w cenie jest cisza. Hotele kuszą "strefami ciszy", a przewoźnicy każą dopłacać za podróż w "przedziałach ciszy". Zatem wszystkim deweloperom, którzy zainwestowali w budownictwo mieszkaniowe w okolicach naszego architektonicznego grajka, wróżę krach i pomór.
Co robić? Mogę się wyprowadzić (z dylematem przy sprzedaży - zataić przed kupującym ową kakofonię czy być "szczerzynką", przyznać się i zejść z ceny?). Albo wmówić sobie, że do wszystkiego można się przyzwyczaić. Ale to nie rozwiąże jednego z problemów nie tylko tej dzielnicy, ale - powiem górnolotnie - naszej cywilizacji. Problemu pozbawienia nas prawa do ciszy. Walczył o nie Witold Lutosławski, argumentując niechęć do hałasu tak: "Ze smutkiem myślę o ludziach , którzy słyszą pseudomuzykę przez szereg godzin dziennie. Czy będą oni w stanie ze skupieniem i satysfakcją wysłuchać kiedykolwiek jednej symfonii Beethovena?".
Skoro grozi nam stępienie wrażliwości na dźwięki, to czy deweloperzy, architekci i konstruktorzy, planując kolejne inwestycje mogliby oddać się refleksji nad tym, jak wpłyną one na akustykę miasta?
Zaczyna wiać. Zamykam więc okna i w dzień 750. urodzin Wrzeszcza, by zagłuszyć infernalną pieśń wieżowca, głośno acz retorycznie wykrzykuję: "Czy ktoś mógłby zabić tę muzykę?!".
O autorze
Jerzy Snakowski
- Oko-uchem to rubryka, w której autor, wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku, autor show popularyzującego teatr operowy pt. "Opera? Si!", dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat trójmiejskiej kultury i nie tylko. Więcej o autorze: www.snakowski.pl
Miejsca
Opinie (134) 5 zablokowanych
-
2014-03-24 17:09
faktycznie słychać dziwne świszczenie
ostatnio stałem na peronie skm we wrzeszczu i długo słuchałem tego irytującego dzwięku, myślałem że to jakies syreny wyją albo coś, a to ten okropny wierzowiec, szczerze wpółczuję okolicznym mieszkańcom, mają prawo otrzymać odzkodowanie od inwestora ze względu na spadek wartości mieszkań w których mieszkają.
- 36 3
-
2014-03-24 16:07
WRZ
Ewidentny wrzód na pupie
- 13 6
-
2014-03-24 15:47
prawo do spokoju
mnie też przeszkadza ciągła kakofonia dźwięków wydawana przez "pseudodrapacz" chmur, ale z Wrzeszcza się nie wyprowadzę
ponarzekam od czasu do czasu i ubolewać będę nad dyktaturą developerów- 26 3
-
2014-03-24 15:38
Tia... "w niebogłosy"... Po słownik marsz!
- 9 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.