• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Oko-uchem. Halloween jest dobre

Jerzy Snakowski
5 listopada 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Oko-ucho. Pożegnanie z tytułem i czytelnikami
Imprezowo-maskaradowe Halloween, wigilia dnia refleksji o tych, co odeszli i odnawiania wątłych rodzinnych więzów (gdy przy grobach spotykamy po raz pierwszy od lat najbliższe ciotki i kuzynów przysłowiowej dziesiątej wody), może stać się najciekawszą kombinacją dni w roku. Imprezowo-maskaradowe Halloween, wigilia dnia refleksji o tych, co odeszli i odnawiania wątłych rodzinnych więzów (gdy przy grobach spotykamy po raz pierwszy od lat najbliższe ciotki i kuzynów przysłowiowej dziesiątej wody), może stać się najciekawszą kombinacją dni w roku.

Obcy jest mi owczy pęd do nowinek. Ale w obliczu licznych głosów krytykujących jedno z importowanych świąt, postanowiłem stanąć w jego obronie. Dlaczego? Bo chcę się wpisać w poetykę tego święta i przyoblec w pisarską szatkę paskudnego, złośliwego gnoma, który nie tyle przestraszy, co zdenerwuje kilka osób i jeszcze mu za to zapłacą (tak, właśnie taki niehumanitarny cel mi przyświeca).



Jak spędziłe(a)ś Halloween?

Tekst ten dedykuję mamie pięcioletniego Kacpra, z którym radośnie przygotowywała strój Ohydnego Owłosionego Pająka na Halloweenowy Bal Przedszkolaka, by nagle dowiedzieć się, że jej milusiński zagraża polskiej tradycji i dostał się w szpony satanistów. Albo jest już jednym z nich.

A oto moje argumenty za tym, że Halloween jest dobre (uprzedzam: wagi rozmaitej).

Po pierwsze: każda tradycja ma to do siebie, że kiedyś i gdzieś musi się narodzić. Zwyczaj staje się zwyczajem nie wiadomo kiedy i jak. Czasem przybywa na skrzydłach cynicznej komercji. Albo dzięki odgórnym zarządzeniom wspartym wybijaniem zębów. A jeszcze indziej - bo ludzie jej chcą. Polacy po 1989 zaczęli wędrować po świecie. I nie ma nic złego w tym, że podpatrują różne zachowania, które przywożą z wakacji niczym pamiątki, począwszy od jedzenia oliwek, po poglądy. Tak też się stało w przypadku efekciarskiego Halloween. Ono już tu jest, a sądząc po zadeptanych dziś cmentarzach, nie wyparło z naszych serc Zaduszek.

Jako punkt drugi obrony, przywołam osobistą emocję. Halloween to miód na serce teatrologa! Zastępy przebierających się i grających coś dzieci! Patrzę na nie z zazdrością, przypominając sobie szczyt mojej teatralnej kariery - Anioła we wczesnoszkolnych jasełkach. Jak ja zazdrościłem koleżance-prymusce, która grała diabła (sic)! Miała rozkoszny ogon i rogi, wyrazistą rolę do zagrania i tak cudownie strącała w piekielną otchłań Heroda (kolejna wielka rola, która mnie wtedy ominęła). Podczas gdy ja z kolegą, przebrani w "babowe" sukienki z prześcieradeł, trzymaliśmy się za ręce, ramię w ramię, by nie było widać, że dysponujemy tylko jedną parą tekturowych skrzydeł wykonanych niedbale na ZPT. Do tego śpiewaliśmy kolędę, w której grany przeze mnie bohater mówił o sobie w trzeciej osobie (co było podejrzane), urągającą tradycyjnej polskiej prozodii - "Anioł PAsteRZOM móWIŁ". Pomimo marzeniu o byciu diabłem, jakoś nie wyrosłem na czciciela Szatana.

W trzecim punkcie wyrażę swoją wiarę, że obchody Halloween zmienią nasze podejście do śmierci. Bo albo wcale o niej nie mówimy, albo urządzamy sobie festiwale nekrofilii. Tymczasem Kacper wykorzystał (zapewne podświadomie) Halloween w celach autoterapeutycznych. Gdy mama wytłumaczyła mu, że ludzie przebierają się za szkielety i gnijące zwłoki po to, by obśmiać śmierć i nie lękać się, Kacper, który przeraźliwie boi się pająków wymyślił sobie strój najohydniejszego z nich.

Argumentem czwartym jest fakt wzbogacenia naszej pyrowo-kapuścianej diety niskokaloryczną dynią. Przez lata w niełasce, dziś stała się listopadową królową stołów. W zupie, w zapiekance, z piekarnika, z imbirem, kokosem, kiełbasą, wędzoną makrelą - wszyscy moi gotujący znajomi oszaleli na jej punkcie i udają, że od lat są z nią za pan brat.

Piąty argument na obronę - Halloween wnosi w jesienną szarugę nieco humoru. Fakt - dosyć upiornego. I owa radość może nie podobać się wielu najbardziej. Przecież u nas nawet Boże Narodzenie, a szczególnie presja radosnego bycia razem i przedświąteczne zakupowe szaleństwo powodują, że w tym okresie rosną policyjne statystki dotyczące przemocy w rodzinie i samobójstw. Tradycja świętowania 11 listopada rodzi się w bólach, choć powoli przyjmujący się zwyczaj organizowania retro parad pozwala mieć nadzieję na świetlaną przyszłość tego święta.

Tymczasem imprezowo-maskaradowe Halloween, będące wigilią dnia refleksji o tych, co odeszli i odnawiania wątłych rodzinnych więzów - gdy przy grobach spotykamy po raz pierwszy od lat najbliższe ciotki i kuzynów przysłowiowej dziesiątej wody - może stać się najciekawszą kombinacją dni w roku. To trochę jak próba generalna przed ostatkami, gdzie po hucznej zabawie rozlega się ponure "memento mori". Czyż każdy powód do zabawy nie jest dobry!

I argument ostateczny, eschatologiczny - gdyby Halloween było aż tak przeraźliwie złe, to całe generacje Amerykanów i Irlandczyków powinny smażyć się w piekle. A chyba tak źle naszym bliźnim nie życzymy.

O autorze

autor

Jerzy Snakowski

- Oko-uchem to rubryka, w której autor, wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku, autor show popularyzującego teatr operowy pt. "Opera? Si!", dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat trójmiejskiej kultury i nie tylko. Więcej o autorze: www.snakowski.pl

Opinie (137) 9 zablokowanych

  • A podczas Zapuszek i Wszystkich rąbniętych zgineło o wiele wiele więcej osób. Debile gupie !!!!!!!!!!!!!!!!!!1

    • 1 9

  • halloween (7)

    Muszę przyznać dużo racji panu Snakowskiemu. A drażnia mnie zażarci przeciwnicy tego święta, choć nie jest ono pńlskie. Sam od paru laj drążę dynie i wstawiam swieczkę a dzieci sąsiadów przychodzą po cukierki, a mój synek chodzi do nich także po słodycze. Dzieci dostają prezenty na urodziny, imieniy i inne święta kościelne, ale czemu zabronić im zabawy na święto dyni -bo taką nazwę możemy przyjąć w Polsce. Nie chcę tutaj wracać do bibli,naszej historii, bo przeciwników halloween i tak nie przekonam do tego świeta, ale proszę o zrozumienie dzieci które dobrze się bawią i dostają cukierki. I proszę o odpowiedź na pytania. Czy pan/pani w dzień dziecka lub dziekczynienienia za plony daje dziecią słodycze. 2. Czy pan/pani organizuje w takie dni jakieś zabawy z myślą o dziecia

    • 6 12

    • wydraz sobie swoją mózgownicę, która i tak juz przypomina pustą dynię (1)

      • 6 2

      • Ale patriota. Patriota którego patriotyzm to wyzywanie ludzi którzy mają inne zdanie od

        niego. Spadaj z takim patriotyzmem !

        • 0 3

    • jest taka piekna zasada wychowania dzieci (4)

      uczyc - bawiac, bawiac - uczyc. stare swieta niosa za soba symbole wyznawanych i wypracowanych przez pokolenia wartosci, niekoniecznie chrzescijanskich. czego uczy "swieto dyni" ?

      • 3 1

      • (3)

        przy okazji "święta dyni" nauczyłam się robić pyszną zupę z dyni.

        • 0 0

        • owszem jadłem. Moja babcia ze Lwowa (2)

          zawsze taką robiła. Rzeczwiście bardzo dobra, choć wolę dynię w occie. W każdym razie nie ma to nic wspólnego z tym anglosaskim zwyczajem.

          metronom

          • 1 0

          • Ja też od wielu lat zajadam się dynią. Dynia pocięta w kostkę w zalewie octowej to oprócz gruszek w occie i śliwek w occie, typowa przystawka do obiadu. I łatwo samemu ją zrobić na zimę.

            • 0 0

          • W occie nie jadłam, ale zupę z dyni znam i bardzo lubię

            • 0 0

  • Panie Snakowski-idź Pan do diabła:)))))

    • 5 7

  • Przecież czczenie Smoleńska 10 każdego miesiąca i świętowanie (jak można to świętować ?!) Powstania Warszawskiego jest bardziej (1)

    • 4 6

    • Dla michnikowszczyzny pożyteczny idiota

      Oczywiście nikt nie czci Smoleńska ani nie świętuje Powstania Warszawskiego.

      • 1 3

  • Ale durnie

    Brak im pomysłu na zabawę. Takie gumożujskie małpy.

    • 5 2

  • Czytam i oczom nie wierzę! (3)

    Czytam, że pan Snakowski jest "teatrologiem" (cokolwiek by to nie znaczyło), więc mniemam, że skończył studia (przynajmniej I stopnia) i ma wyższe wykształcenie. Poziom argumentacji pana Snakowskiego na to nie wskazuje, więc coś jest nie tak. Nasuwają mi się dwa rozwiązania tego problemu. Albo pan Snakowski kupił dyplom, albo na jego uczelni przepuszczają... sami sobie dopiszcie kogo...

    PS Z "argumentami" pana Snakowskiego nie będę polemizował, bo to byłoby kopanie się z koniem.

    • 12 4

    • Bolku (1)

      Pan Snakowski jest również cenionym wykładowcą na jednej z wyższych uczelni w Gd :-) Więc chyba czas zweryfikować Twoją - Bolku - argumentację ;-)

      • 1 4

      • Hm! Po tym, co tu przeczytałem, to go nie cenię. :(

        • 3 1

    • Ty mądralo masz argumenty ? W przeciwieństwie do anonimowej osoby która napisała

      wyżej 6 punktów polemicznych na temat Helloween ty jedynie w paru miejscach jedynie obrażasz Snakowskiego.

      • 0 3

  • Obchody wybuchu Powstania Warszawskiego w ostatnich latach zaczynają przypominać obchody zwycięstwa a nie narodowej tragedii. (1)

    • 3 2

    • pokonani, ale nie zwyciężeni!

      • 2 1

  • Hehehe!

    Ja słyszałem już o tej Akademii Muzycznej, ale nie chciałem do tej pory wierzyć. Teraz widzę na własne oczy, co za (ustawa o ochronie danych osobowych) tam "wykładają". Niejeden robol na młocie pneumatycznym ma więcej rozsądku, niż ten (ustawa o ochronie danych osobowych).

    • 7 4

  • (1)

    Nie, nie każdy powód do śmiechu jest dobry. Tak jak i poziom felietonów w Tr.pl jest tragiczny tak i ten autorski pomysł na małpowanie obśmiewania śmierci jest na tyle głupi, że aż niesmaczny. Dzięki takim 'autorytetom' jak Snakowski Polska młodzież straciła poczucie tożsamości i narodowości. Które to atrybuty w niczym nie przeszkadzają a jedynie pomagają. Również w świecie nauki, kultury, sztuki. Czy każdy wykładowca AM w Gdańsku nie potrafi napisać poprawnie po polsku tekstu czy tylko pan Sankowski? To pytanie nie jest bezpodstawne. Wiele błędów w tekście. Trochę to straszne. Nie śmieszne.

    • 6 6

    • Snakowski pożąda tylko sławy, nawet takiej mini

      w lokalnym wydaniu :) Nie jest winien upadku wartosci, a wlasciwie nawet sam jest ich ofiara jak my wszyscy;)

      • 3 2

  • Panie Jerzy (8)

    Wygrana w Wielkiej Grze (niejedna), ogromna wiedza, pasja dla mnie taki powinien być celebryta. Pan Jerzy w tej kwestii imponuje. Nie można jednak przejść obojętnie wobec wygłoszonej opinii, jak rozumiem w obronie pięcioletniego Kacpra. Wyjaśniam. Mam zupełnie odwrotny problem. Starając się wychować moje dzieci w wierze Chrześcijańskiej, czuję się przymuszany do Halloween. W szkołach organizuje się bale z obowiązkowym na tę okazję przebraniem, wróżeniem itp. Prawda jest taka, że zgodnie z katechizmem Kościoła Katolickiego tego typu praktyki są zakazane. W Biblii jest wiele przykładów zabaw i praktyk, które są Bogu niemiłe. Myślę, że Go w ten sposób zasmucamy.
    Obok tematyki religijnej, zastanawia mnie cel jaki przyświeca świętowaniu Helloween. W kulturze, a zatem także w tym, co chcieliśmy przekazać dzieciom jako prawda o świecie istniały zawsze na dwóch odrębnych biegunach sfery: dobra i zła. Tak funkcjonują one np. w tradycyjnych bajkach: kłamstwo jest złe, prawda dobra, zazdrość jest zła (por. np. królewna śnieżka), odwaga dobra itd. Świat czarownic, wilkołaków, wampirów, strzyg, diabłów zawsze był zły. Ale my jako społeczeństwo zaczynamy w niepokojący sposób oswajać lub nawet przyswajać to co złe. W dzisiejszych bajkach przemoc, kłamstwo, podstęp okazują się niekoniecznie złem. Ostatnim rozpaczliwym krzykiem kultury przemawiającym za tradycyjnym rozumieniem zła w tym również negatywnych bohaterów jest Szrek II gdzie sugestie, że to właśnie negatywni bohaterowie są skrzywdzeni przez los zostały potraktowane jako rodzaj kpiny, ironii. Ja osobiście nie chcę wychowywać swoich dzieci w przekonaniu, że może jednak czarownice, strzygi i wilkołaki są dobre. Nie bawi mnie takie pomieszanie dobra ze złem. Nie bawi mnie, a tym bardziej nie śmieszy. Natomiast artykuł wyżej wspomnianego autora niestety utwierdza mnie tylko w moich przekonaniach.

    • 17 4

    • A co wspólnego z Helloween mają wampiry, czarownice ? Hm ? (2)

      • 0 3

      • (1)

        E, przestań, bo to nie jest śmieszne!

        • 3 1

        • Wcale nie jest mi do śmiechu obrażanie p. Snakowskiego. Mogę się z nim nie zgadzać

          i jedynie chyba dwie osoby przedstawiły jakieś kontrargumenty. A reszta to tylko go obraża.
          Co do wywodów Rodzica - przepraszam, ale znam tradycyjne bajki od wielu, wielu lat i nigdy nie słyszałem aby wiązano z nimi, zwłaszcza ze światem zła czyli wilkołaków, czarownic pojęcie Helloween. O dobrych czarownicach zetknąłem sie jako dzieciak gdzieś ze 40 lat temu.
          Teraz to: "Nie bawi mnie takie pomieszanie dobra ze złem". Oczywiście powinniśmy dążyć do jasnego rozdzielenia białości (dobra) i czerni (zła), ale nasze życie jest bardzo skomplikowane i nie zawsze czarne jest czarne, a białe jest białe. Świat jest pełen pozorów. Mam jeszcze parę uwag co do wypowiedzi Rodzica ale jest już późno, a te moje uwagi nie ograniczają się tylko do kilku zdań tym bardziej że jego uwagi odnoszą się do Bibli i Boga. Parę razy chciałem tu na forum przedstawić swoje poglądy na różne tematy, ale uznałem że skrótów nie ma sensu tu wstawiać bo to wypaczyłoby te moje poglądy. A w mojej głowie chodzi mi pełno pomysłów.
          Jedynie przedstawię na koniec iż nie ma tak bardzo nie funkcjonalnego narodu jak Polacy, których spora część robi wszystko aby życie w tym kraju postawić na głowie i mam na myśli nie tylko urzędników, ale też sporo zwykłych ludzi którzy rzucają na forach takie pomysły że nie dziwi mnie np. dalsze ograniczanie swobodnej działalności gospodarczej i nawet zwykłego życia.
          Dobranoc !

          • 0 3

    • Rodzicu! (4)

      trafiłeś w sedno! tym sie różnia stare, rowniez chrzescijanskie wartosci, ze do swiat przylepiaja dosc niemodne obciążniki: odpowiedzialność, tradycję, dobro... A współczesne wartości i promujące je święta tego balastu chca sie pozbyc. "Baw sie, pij, nie martw sie niczym". KONSUMUJ. A wszystko co stoi na drodze konsumpcji (wiara, rodzina, tradycja, patriotyzm, itd.), jest tej konsumpcji wrogiem.

      • 6 1

      • Nie do końca się zgodzę - Kościół Katolicki powinien do końca wyjaśnić sprawę konsumpcji, (3)

        bo to co słyszę to płycizna dla mnie. Co to jest konsumpcja ? Konsumpcja to zakup codziennej pracy milionów ludzi - zakup towarów i usług po to aby ci ludzie swoim dzieciom mogli zapewnić byt i opierunek. Łańcuszek zależności zaczyna się od żołądka i jego pragnienia nasycenia go. Aby go nasycić trzeba mieć pożywienie którego nie dostaje się za darmo. Na nie trzeba mieć pieniądze, których zdrowym źródłem jest praca. A co to jest praca - nie przypadkiem jakaś produkcja lub jakieś usłuig gdzie najważniejszym momentem jest ich sprzedaż klientowi. Ten moment to transakcja. Czy można prowadzić sklep nie sprzedając niczego i wyrzucając z niego klienta ? Z punktu widzenia klientów transakcja jest aktem konsumpcji który zapewnia sprzedającemu egzystowanie.
        Bo konsumpcja jak każde inne zjawisko ludzkie ma swoje wady i zalety a nie tylko wady. Niczego nie ma na 100 % - same zalety lub na odwrót same wady. A wadami konsumpcji jest to że niektórzy ludzie tracą panowanie w tym nad sobą."Baw się, oij, nie martw się niczym" - tak pół na pół się z tym zgadzam. Zabawa też ma wadę że niektórzy bawią się za dużo, bez umiaru i kosztem innych. Ale nie możemy z zabawy całkowicie zrezygnować bo nawet zabawa daje wielu codzienny chleb (kluby nocne, dyskoteki, domy weselne itp).
        Są w gospodarce branże niezbędne do naszej codziennej egzystencji, ale postęp technologiczny sprawił (on też ma swoje zalety, ale też i wady) że wielu nie może już tam otworzyć swoich warsztatów pracy. Liczba podmiotów jest tam bardzo wysoka, dlatego wielu ludzi swojej szansy szuka w tych dziedzinach życia które dla utrzymania naszego biologicznego jestestwa (egzystencji) zbędna. Czyli coś dla duszy np. Kiedyś na gdańskim jarmarku byłem świadkiem jak jakiś człowiek demonstracyjnie kupił cały towar jakiś kiczowatych zabawek w odpowiedzi komuś takiemu jak Ty - ten ktoś a właściwie ona pozwoliła sobie na głośną uwagę, ze jarmark to jedno wielkie święto próżniaczej konsumpcji. Więc w odpowiedzi ten ktoś kupił cały wspomniany towar - paniusi powiedział iż sprzedawca to jego daleki znajomy na bezrobociu, który w domu zaczął robić domowym sumptem takie proste kiczowate zabawki po to aby móc zapewnić swojej rodzinie byt.
        Więc przed krytyką czegokolwiek trzeba się zastanowić nad wadami i zaletami rzeczy, zjawisk, ludzi. Bo nic nie jest proste w naszym życiu. Chcielibyśmy aby było ono czarno-białe, czyli kryteria zła i dobra czytelne, ale ciężko nam wybielić biel i poczernić czerń. Ciągle towarzyszą nam różne odcienie szarości.
        I absolutnie w związku z powyższym jest dla mnie nie do przyjęcia twoja myśl:" A wszystko co stoi na drodze konsumpcji (wiara, rodzina, tradycja, patriotyzm, itd.), jest tej konsumpcji wrogiem." Jedynie tylko gdy ktoś - powtórzę - straci panowanie w konsumpcji nad sobą. A tak nie widzę sprzeczności - powiem więcej - rozmyślna i roztropna konsumpcja jest i zgodna z wiarą, rodziną, tradycją i patriotyzmem (przyczyniając się do rozwoju gospodarczego), więc tym czterem cnotom nie sprzeczna i nie wroga, i nie stojąca na drodze.
        Dobranoc !

        • 0 4

        • czy "dobranoc" oznacza niechęć do dalszej dyskusji? (1)

          • 4 0

          • nie, ale jest już późno, i żona mi marudzi że jeszcze siedzę przed laptopem.

            • 2 1

        • Konsumowanie Halloween to spożywanie trucizny.

          • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Relikty Zamku Krzyżackiego w Gdańsku można oglądać w...?

 

Najczęściej czytane