• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Mirosław Pachowicz: Są podróże, na które się spóźniamy

Ewa Palińska
21 grudnia 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Mirosław Pachowicz, na co dzień fagocista Orkiestry Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, fascynat podróży. Mirosław Pachowicz, na co dzień fagocista Orkiestry Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, fascynat podróży.

- Najbardziej chciałbym pojechać na Bliski Wschód. Do Damaszku. Nieprędko będzie to jednak możliwe, a jeśli w regionie (w co gorąco wierzę) w końcu się uspokoi, trudno powiedzieć, czy będzie jeszcze do czego jechać. Niestety są podróże, na które się spóźniamy - tak jest i w tym przypadku - mówi Mirosław Pachowicz, z zawodu fagocista, członek Orkiestry Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, z zamiłowania podróżnik, fascynat lotnictwa i dziennikarz.


Ewa Palińska: Gdybyś miał do wyboru zagrać koncert z Filharmonikami Berlińskimi albo pojechać w podróż dookoła świata, co byś wybrał?

Mirosław Pachowicz: Filharmonicy Berlińscy zawsze wygrają. Podróże to pasja, ale też tylko pasja (przynajmniej w przypadku takiego wyboru). Jestem przede wszystkim muzykiem, a pewnie dla każdego muzyka zagranie z takim zespołem to wielkie, niedoścignione marzenie, wielka nobilitacja i ogromny prestiż.

Jesteś muzykiem bardzo aktywnym, a jednak znajdujesz czas na podróże. Jakim cudem?


Moja aktywność muzyczna nie przeszkadza mi w realizowaniu mojego hobby. Cóż tu dużo mówić - dzięki temu, że pracuję, mogę sobie od czasu do czasu pozwolić na wypad. Zresztą, każdy ma przecież coś więcej poza pracą. Nie ma zatem nic dziwnego, że udaje mi się jedno z drugim pogodzić - robią to przecież prawie wszyscy. A tak naprawdę tajemnica tkwi tylko i wyłącznie w dobrym planowaniu i organizacji. Poza tym, moja praca też często daje mi możliwość realizowania podróżniczych zamiłowań. Z Orkiestrą PFB byłem prawie 3 tygodnie w Chinach w ubiegłym roku, miesiąc temu z kolei odwiedziłem Moskwę. W styczniu wyjeżdżamy na dwa i pół miesiąca do USA. Z Gdańskim Triem Stroikowym, przy okazji konkursów, zobaczyłem Maltę i Barlettę we Włoszech. Uprzedzając kolejne pytanie - kiedy jadę zawodowo, zawsze też staram się znaleźć kilka wolnych chwil, żeby poznać miejsce, w którym jestem.

A wrażenia z podróży opisujesz jednym z portali podróżniczych. Jak zaczęła się ta współpraca?

Moja przygoda z tym portalem zaczęła się bardzo prozaicznie. Odpowiadając na ogłoszenie wysłałem swoje zgłoszenie i dwa teksty. Najwyraźniej spodobały się, bo redaktor prowadzący, Dominik Sipiński, postanowił przeprowadzić ze mną rozmowę. Tutaj też chyba wypadłem nieźle, bo po pewnym czasie zaproponowano mi współpracę. W portalu zajmuję się głównie liniami lotniczymi i lotniskami. Piszę o nowych połączeniach, o statystykach przewozowych, wynikach finansowych przewoźników. Można tam jednak znaleźć także sporo moich tekstów podróżniczych, jak np. publikowana "na żywo" relacja z wycieczki do Malezji i Brunei.

Domyślam się zatem, że samoloty to twój ulubiony środek transportu.

Oczywiście najchętniej podróżuję samolotem. Uwielbiam ten sposób przemieszczania się. Ma w sobie coś z magii - świadomość poruszania się nad ziemią, z ogromną prędkością, spoglądanie na świat z dystansu kilku tysięcy metrów - to zawsze mnie zniewala i ciągle nie mogę się temu nadziwić.

 - Z Belgradu zapamiętam zgliszcza Ministerstwa Spraw Wewnętrznych czy Obrony, które pamiętają jeszcze bombardowania ostatniej wojny - mówi Mirosław Pachowicz. 
 - Z Belgradu zapamiętam zgliszcza Ministerstwa Spraw Wewnętrznych czy Obrony, które pamiętają jeszcze bombardowania ostatniej wojny - mówi Mirosław Pachowicz.
Sporym sentymentem darzysz też kolej.

To raczej nawiązanie do wspomnień z dzieciństwa. Mój tato jest emerytowanym kolejarzem. W latach 90. bardzo popularne wśród rodzin kolejarzy było podróżowanie na wczasy wagonowe. Taki specjalnie przygotowany wagon podczepiano do składu rozkładowego pociągu i jechał on np. do Helu czy Wisły. Tam odstawiany był na bocznicę i stał kilka dni. To wtedy chyba załapałem też podróżniczego bakcyla. Nim zainteresowałem się lataniem, to kolej była moją wielką miłością - jako dzieciak planowałem nowe linie, połączenia, stacje, bawiłem się w zawiadowcę. Teraz kolej w Polsce bardzo się zmieniła. Nie mogę powiedzieć, że na gorsze - wręcz przeciwnie, ale już często nie ma tego czaru podróżowania. Nigdy nie zapomnę jazdy piętrusem ze skajowymi siedzeniami, czy wolno sunącego pod górę składu do Kudowy...

W jaki sposób planujesz swoje wyprawy?

Staram się planować podróże z dużym wyprzedzeniem. Najpierw sprawdzam daty, które potencjalnie mogą być wolne (świetnie nadają się np. długie weekendy). Potem określam kilka potencjalnych kierunków. Przez popularne wyszukiwarki lotów sprawdzam ceny i możliwości połączeń. Często potem sam wyszukuję, czy nie taniej byłoby lecieć np. z dodatkową przesiadką lub - może trochę "dookoła". Dobrym pomysłem jest też sprawdzenie, jakie linie latają na wybrane lotnisko docelowe. Często z innych portów oferują one bowiem dużo niższe ceny. I tak np. ostatnio na Wyspy Zielonego Przylądka leciałem najpierw Lufthansą do Lizbony przez Monachium, a potem przesiadałem się na TACV Cabo Verde Airlines do Prai. To pozwoliło mi zaoszczędzić prawie tysiąc złotych, a czasowo wyszło porównywalnie z biletem kupionym u jednego przewoźnika czy pośrednika. Jeśli chodzi o pobyt w danym miejscu, to wymaga to przygotowania w Polsce. Zawsze wcześniej rezerwuję hotele. Obowiązuje zasada podobna jak w przypadku lotów - im wcześniej, tym taniej. Potem kupuję przewodniki i szukam informacji w internecie. Lecąc gdzieś zawsze mam jakiś ogólny plan, ale nigdy jeszcze nie stało się tak, abym zrobił dokładnie wszystko to, co w nim zawarłem. Zawsze pojawiają się niespodzianki lub zmieniam zamiary, bo okazuje się, że coś jest bardziej wartego zobaczenia.

Mindelo, Wyspy Zielonego Przylądka. Mindelo, Wyspy Zielonego Przylądka.
Czy podczas swoich podróży śledzisz lokalne trendy muzyczne? Zakładam, że fagotu ze sobą nie wozisz, więc pewnie nie było okazji na jam session z autochtonami.

Fagotu nie zabieram na wyprawy "czysto" podróżnicze. Nie jestem też osobą, która śledzi lokalne wydarzenia, chociaż zdarzało mi się wielokrotnie w nich uczestniczyć. Była to jednak raczej kwestia przypadku niż zaplanowanie działanie. Wyjątek stanowi tylko fado - tej muzyki najchętniej słucham na żywo, dlatego ilekroć jestem w Portugalii, to szukam ciekawych koncertów tego typu.

Co najbardziej cię zaskoczyło podczas twoich podróży?


Odkąd jeżdżę, a zaczęło się to już w szkole, zaskoczyła mnie różnorodność świata. To może bardzo banalne stwierdzenie, ale tak prawdziwe. Często świat wydaje się nam "płaski" - nie w sensie takim, jakim rozumieli go ludzie przed Kopernikiem. Chodzi mi bardziej o to, że ograniczamy się do wąskiej przestrzeni, w której się obracamy. Podróże zdecydowanie zmieniają tę perspektywę. Zmieniają naszą percepcję otoczenia. Otwierają oczy, które patrzą uważniej, uczą wypatrywać szczegółów, zmuszają do szukania, do pójścia "głębiej".

Którą ze swoich wypraw darzysz największym sentymentem?

Na to pytanie nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć, ponieważ z  każdej przywożę jakiś zamknięty w pamięci kadr. Z Ankary zapamiętałem ubraną w czarczaf kobietę, która na progu domu w starej dzielnicy Ulus łuskała fasolę. Z Chin - parę staruszków siedzących na ulicy i palących papierosy w otoczeniu licznych sprzętów domowych, których nie było w stanie pomieścić ich mikroskopijne mieszkanie. Z Bangkoku - starca, który uśmiechnął się swoim bezzębnym uśmiechem z okna rozklekotanego autobusu akurat wtedy, kiedy obok niego przechodziłem. Z Belgradu zapamiętam za to zgliszcza Ministerstwa Spraw Wewnętrznych czy Obrony, które pamiętają jeszcze bombardowania ostatniej wojny.

 - Z Chin pamiętam parę staruszków siedzących na ulicy i palących papierosy w otoczeniu licznych sprzętów domowych, których nie było w stanie pomieścić ich mikroskopijne mieszkanie - wspomina Pachowicz.  - Z Chin pamiętam parę staruszków siedzących na ulicy i palących papierosy w otoczeniu licznych sprzętów domowych, których nie było w stanie pomieścić ich mikroskopijne mieszkanie - wspomina Pachowicz.
Do jakiego miejsca w takim razie wróciłbyś niechętnie lub nie masz w ogóle zamiaru wracać?

Nie ma takich miejsc, które z jakiegoś powodu omijałbym szerokim łukiem. Są za to takie, których po prostu nie chciałbym odwiedzić ponownie, chociaż, jeśli ktoś dałby mi taką szansę, to pewnie bym nie odmówił. Wyjątkowo nieciekawie wspominam Malezję - to dobre miejsce, jeśli chce się zwiedzać zabytki przyrody. Będąc tam, raczej się na to nie nastawiałem, więc miasta w dużej mierze mnie zawiodły. Mogę za to długo wymieniać miejsca, które mnie urzekły. Szczególnie kocham jednak Lizbonę. Uwielbiam tam wracać, uwielbiam słuchać chrobotania tramwajów na wąskich uliczkach Alfamy i niezwykłą jasność tego miasta. Zafascynował mnie także Bangkok - ten niesamowity Babel zapachów, smaków, dźwięków i kultur. Ciekawe były także Wyspy Zielonego Przylądka. Proszę sobie wyobrazić 10 wysp, z czego 9 zamieszkanych, a każda zupełnie inna! Jedna zielona, druga płaska jak stół pustynia, trzecia - czynny wulkan, czwarta - skalista...

Udało mi się ciebie złapać na chwilę przed odlotem w kolejną podróż, tym razem do Kazachstanu.

To typowy wyjazd prasowy. To w zasadzie forma mojej pracy. Ukraińskie Linie Lotnicze (UIA) otworzyły tam niedawno połączenie do nowego miasta na wybrzeżu Morza Kaspijskiego. Skorzystałem z zaproszenia i postanowiłem tam pojechać.

Jakie jest twoje największe podróżnicze marzenie?

Oj, takich marzeń jest całkiem sporo. Niektórzy ciągle się ze mnie śmieją, że co drugi dzień przychodzi mi nowy pomysł na podróż. Ostatnio "choruję" na Birmę (Mjanmar). Myślę też o Maroku albo Wyspie Świętego Tomasza i Książęcej. A może Kuba? Ale najbardziej chciałbym pojechać na Bliski Wschód. Do Damaszku. Nieprędko będzie to jednak możliwe, a jeśli w regionie (w co gorąco wierzę) w końcu się uspokoi - trudno powiedzieć, czy będzie jeszcze do czego jechać. Niestety są podróże, na które się spóźniamy - tak jest i w tym przypadku.

Miejsca

Opinie (2)

  • PFB

    Mam przyjemność osobiscie znać pana Mirka z czego bardzo się cieszę .
    Gratulacje dla takich ludzi.

    • 12 6

  • Skromny człowiek, wywiad bez zadęcia

    • 6 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

W jakich latach dyrektorem Teatru Wybrzeże był Maciej Nowak?

 

Najczęściej czytane