- 1 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (88 opinii)
- 2 Noc Muzeów: 5 nietypowych atrakcji (37 opinii)
- 3 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (72 opinie)
- 4 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (128 opinii)
- 5 Iwona, ofiara hejtu. O premierze T. Wybrzeże (24 opinie)
- 6 Ciotka i skandal w uzdrowisku (58 opinii)
Mariusz Szczygieł: Mam apetyt na ludzi
Mariusz Szczygieł to niewątpliwie jeden z tych autorów, których każda kolejna książka wywołuje ogromne zainteresowanie czytelników. We wtorek wieczorem reportażysta promował w Gdańsku najnowszą z nich, zatytułowaną "Projekt: Prawda". Podczas spotkania w Sztuce Wyboru można było dowiedzieć się, co zrobić, żeby nakłonić ludzi do szczerej rozmowy, jak skonstruować dobry reportaż i czy można przekuć traumatyczne wspomnienia w opowieść dającą nadzieję.
O tym, że Mariusz Szczygieł działa na publiczność jak magnes, można było przekonać się, zanim jeszcze wtorkowe spotkanie zdążyło się rozpocząć. Sala Sztuki Wyboru na terenie gdańskiego Garnizonu pękała w szwach - na spotkaniu z popularnym reportażystą zjawiło się ponad sto osób, w związku z czym szybko zabrakło miejsc siedzących.
Choć pretekstem do zorganizowania wydarzenia był wydany miesiąc temu zbiór reporterskich miniatur "Projekt: Prawda", więcej niż na temat samej książki można było dowiedzieć się o metodach pracy Szczygła czy jego refleksjach dotyczących tworzenia reportaży.
- Pisanie jest dla mnie jak orgazm - przyznał z rozbrajającą szczerością. - Ten moment, kiedy człowiek już wie, że udało mu się napisać naprawdę dobre zdanie, to tak jak po dobrym seksie. Oczywiście, mam tu na myśli orgazm metafizyczny.
Takich "dobrych zdań" udało się Szczygłowi napisać wiele - jego książki sprzedają się w Polsce doskonale, a w Czechach zbiór reportaży "Gottland" ma status niemal kultowy. Skąd ta popularność? Z pewnością to nie tylko zasługa świetnego warsztatu dziennikarskiego, ale także stylu bycia autora. Jego dar opowiadania zwykłych-niezwykłych historii i błyskotliwe pointy, które konstruuje z zadziwiającą lekkością, błyskawicznie oczarowują publiczność.
Podczas spotkania w Sztuce Wyboru Szczygieł wspominał m.in. swoje wycieczki do Nowego Jorku i Laosu, przytaczał rozmowy z taksówkarzem i kasjerką z Biedronki oraz wyjaśniał, dlaczego przy pisaniu reportaży nie należy nadużywać przymiotników. Jak stwierdził, właśnie z tego powodu, dla którego nikt dziś nie pamięta opisów przyrody u Orzeszkowej.
Ale wśród zabawnych anegdot znalazło się także miejsce dla poważniejszych refleksji. Autor "Gottland" mówił o tym, czy można traumatyczne zdarzenia - takie jak śmierć bliskiej osoby - przekuć w dobre i wartościowe doświadczenie. Tłumaczył też, dlaczego daleko mu do bycia nihilistą i w jaki sposób postrzega świat.
- Wiem, że obroty kuli ziemskiej tak naprawdę nie mają żadnego głębszego sensu, ale to nie znaczy, że gdybym mógł nacisnąć guzik i ją wysadzić raz na zawsze w powietrze, zrobiłbym to - mówił. - Dlaczego? Bo ja chyba po prostu lubię ludzi. I wciąż mam na nich apetyt.
Miejsca
Wydarzenia
Opinie (32) 8 zablokowanych
-
2016-06-01 20:41
"Pisanie jest dla mnie jak orgazm"
Znaczy namiot w gaciach?
- 3 8
-
2016-06-02 00:02
Dla mnie praca, którą wykonał p. Szczygieł przy antologii reportażu jest czymś niebywałym. Pozdrawiam
- 8 2
-
2016-06-02 13:38
(1)
Najlepszy reportażysta polski na świecie. Każdy tekst ma super!
- 2 1
-
2016-06-02 19:41
Polska mistrzem Polski
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.