• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kiedy dobry koncert jest dobry?

Ewa Palińska
13 marca 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Georgijsowi Osokinsowi kilka rozpiętych guzików u koszuli utorowało drogę do międzynarodowej kariery i zapewniło miejsce w finale XVII Konkursu Chopinowskiego. Georgijsowi Osokinsowi kilka rozpiętych guzików u koszuli utorowało drogę do międzynarodowej kariery i zapewniło miejsce w finale XVII Konkursu Chopinowskiego.

Podobno odróżnienie dobrej prezentacji od złej nie stanowi problemu - albo ktoś umie zagrać czy zaśpiewać dobrze, albo tego nie potrafi. Czy jednak wystarczy wykonać utwór bezbłędnie, aby występ został uznany za udany? Skąd wiadomo, że jedna prezentacja jest lepsza od innej, kiedy obie są genialne? Czy taka jednoznaczna ocena jest w ogóle możliwa? Podobno tak, choć doświadczenie podpowiada, że nie do końca...


Podczas koncertu zwracasz uwagę na:

Ileż to razy zdarzyło się, że po koncercie, którzy sami uznaliśmy za znakomity, krytycy zmieszali wykonawców z błotem. Co więcej, była to krytyka niepoparta żadnymi konkretnymi argumentami, a jednak "znawcy" byli w swej ocenie jednoznaczni. Takie sytuacje zdarzają się często, wywołując u słuchaczy niejednokrotnie poczucie dyskomfortu. Jedni zrażają się do udziału w wydarzeniach kulturalnych sądząc, że skoro nie są w stanie trafnie ocenić ich jakości, to nie ma sensu, aby w nich uczestniczyli. Inni przeciwnie - manifestują swoją opinię, zarzucając niekompetencję krytykom.

Czego oczekiwać od wykonawcy?

Tajniki profesjonalnej oceny wydarzeń z górnej półki mieliśmy okazję poznać podczas ostatniego Konkursu Chopinowskiego. Grono komentatorów, niczym podczas zawodów sportowych, relacjonowało przebieg zmagań konkursowych. Specjaliści zwracali uwagę na najmniejsze detale, rozczłonkowywali każdą z interpretacji na czynniki pierwsze, odkrywając przed melomanami specyfikę pracy jurorów.

- Zakładając, że jury w konkursie lub krytyk stara się być sprawiedliwy, to pierwszym i najważniejszym kryterium oceny wykonania jest tekst, czyli nuty, partytura, które pozostawił kompozytor - wyjaśniał w wywiadzie udzielonym naszemu portalowi pianista Paweł Kowalski. - Chopin na przykład niezwykle dokładnie notował, czego oczekuje od wykonawcy utworu. Jeżeli wykonanie jest połączeniem perfekcji i inspiracji, to jest bliskie ideału. Moim zdaniem najlepszą prezentacją jakiegokolwiek utworu na ostatnim Konkursie Chopinowskim był Polonez - Fantazja op.61 w wykonaniu Kate Liu. Natomiast Son Jin Cho najlepiej, po prostu perfekcyjnie, wykonał koncert fortepianowy w finale i dlatego wygrał cały Konkurs.
Dzięki temu profesjonalnemu wprowadzeniu każdy mógł się poczuć specjalistą. Ludzie nabrali odwagi - fora internetowe pękały w szwach od opinii internautów, którzy choć nie zawsze podzielali zdanie komentatorów, starali się swoje zdanie logicznie uargumentować.

Słuchacze lubią skrajności

Czym kierowali się melomani podczas oceny prezentacji konkursowych, skoro niemal każdy z wykonawców grał bezbłędnie, a większość interpretacji można było uznać za wybitne?

- Słuchacze lubią skrajności, dlatego ostentacyjnie skromne wykonanie przyciągnie uwagę, tak samo jak brawurowe, ocierające się nawet o kicz. Uwagę przykuje jakieś nowe, oryginalne odczytanie tego, co znamy doskonale - mówi Marta Nadzieja, śledząca zmagania uczestników Konkursu Chopinowskiego i znawczyni twórczości kompozytora. - Żyjemy w kulturze obrazkowej, więc nie oszukujmy się, że wygląd i osobowość sceniczna nie mają znaczenia. Z aparycją amanta i nonszalanckim zachowaniem znacznie łatwiej było zaistnieć Georgijowi Osokinsowi, tak jak i porcelanowej Aimi Kobaysahi czy pięknej Ivett Gyongyosi.
Nie wystarczy dobrze zagrać

Artyści doskonale zdają sobie sprawę z tego, że aby oczarować słuchaczy nie wystarczy dobrze zagrać - liczy się również aparycja, styl, ekspresja, a nawet "choreografia". Muzyk dynamiczny czy "ostentacyjnie natchniony" bardziej przypadnie do gustu publiczności, niż tak samo grający flegmatyk. Czy Osokins zrobiłby równie wielkie wrażenie na publiczności, gdyby zasiadł za fortepianem w zapiętej pod szyję koszuli?

Konkurencja na rynku jest ogromna, dlatego po pozamuzyczne środki sięgają dziś najwięksi wirtuozi. Ekstrawagancki Lang Lang, kipiąca seksapilem Yuja Wang, uwodzicielski i szarmancki Andreas Ottensamer są wystarczająco utalentowani, żeby skraść serca słuchaczy wyłącznie muzyką. A jednak przykładają dużą wagę do tego, aby każdy z koncertów był również ucztą dla oka. Podobnych przykładów znajdziemy również sporo na naszym lokalnym gruncie.

- Od kiedy Leszek Możdżer zmienił wizerunek, jego koncerty bez wątpienia zyskały na atrakcyjności - mówi pianistka, Katarzyna Nowak. - Pamiętam, jak przed blisko dwiema dekadami grywał z kolegami w poznańskich klubach. Totalne dźwiękowe wariactwo! Siadałam wtedy w kącie, zamykałam oczy i delektowałam się każdym dźwiękiem. Dziś z zamkniętymi oczami słucham wyłącznie jego płyt. Kupując bilet na koncert wybieram miejsce z najlepszym widokiem, bo to, co widać na scenie, jest integralną częścią prezentacji.
- W zachowaniu wykonawcy jest drugie tyle emocji, co w samej muzyce, trudno jest oddzielić te kwestie. Jeśli artysta na scenie ma osobowość sceniczną, to trudno spuścić z niego wzrok - mówi Michał J. Stankiewicz, muzykolog.
Zobacz też: Na co patrzymy podczas koncertów

Muzykę odbieramy wszystkimi zmysłami, a każdy z nich ma wpływ na naszą ocenę, dlatego artyści przykładają tak dużą wagę do własnego wizerunku. Na zdj. Leszek Możdżer. Muzykę odbieramy wszystkimi zmysłami, a każdy z nich ma wpływ na naszą ocenę, dlatego artyści przykładają tak dużą wagę do własnego wizerunku. Na zdj. Leszek Możdżer.
Dr Chia-Jung Tsay z University College London poszła o krok dalej dowodząc, że podczas oceny występów muzyków słuch nie ma znaczenia, ponieważ kierujemy się wyłącznie wzrokiem. Czym zatem kierują się osoby niewidome, które nie mają przecież możliwości wizualnej oceny występu scenicznego?

- Oprócz samego stylu reprezentowanego przez wykonawcę, ważna jest dla mnie akustyka i klimatyzacja. I jeszcze brzmienie samego instrumentu lub instrumentów oraz to, w którym miejscu są na scenie. Nie potrafię podać swoich kryteriów, ale to, czy np. główny instrument solowy lub instrument o interesującym, intrygującym brzmieniu jest bliżej lub dalej ode mnie, wpływa na mój odbiór - zdradza Rafał Charlampowicz niewidomy informatyk i pracownik Biura ds. Osób Niepełnosprawnych na Uniwersytecie Gdańskim. - Jestem natomiast mniej wrażliwy na dźwięki wydobywane poprzez nieklasyczne potraktowanie instrumentów, np. szarpanie strun pianina, czy uderzanie pałeczkami w struny gitary. Muzyka może mi się bardzo podobać (uwielbiam eksperymenty), ale podczas oklasków słyszę, że widząca publiczność reaguje o wiele bardziej żywiołowo. Ja o tym, jak wyglądało wykonanie utworu, dowiaduję się już po koncercie.
Co zatem decyduje o tym, która z genialnych prezentacji jest lepsza od innych? Odpowiedź jest prosta - wszystko! Muzykę odbieramy wszystkimi zmysłami, a każdy z nich ma wpływ na naszą ocenę. I zawsze będzie to ocena słuszna - każdy ma przecież prawo do własnej opinii.

Opinie (18) 1 zablokowana

  • U nas w UK jest inaczej, tu wszystko sie rozni. Jest lepiej (2)

    • 6 21

    • Zapewne macie lepszy płyn do czyszczenia na zmywaku. (1)

      Polska i ogólnie kraje słowiańskie biją na głowę cały świat, jeśli chodzi o kulturę.

      • 15 5

      • ...a przynajmniej ten 1% społeczeństwa... :)

        • 1 7

  • Do roboty, a nie...

    • 4 8

  • koncert jest dobry jak jest dobry (3)

    dziękuję za uwagę

    • 25 7

    • Czytając tytuł tematu, byłem pewny, że ktoś wpadnie na to jakże błyskotliwe stwierdzenie. (1)

      Gratuluję.

      • 9 5

      • Dobry koncert nie jest zły ;)

        • 1 0

    • 1. Zgadzam się.
      2. Nie ma za co.

      • 4 1

  • Też się zdarzają (2)

    Mam już dosyć tego tłumaczenia marketingowców, że to faktycznie seks sprzedaje muzykę (klasyczną wszak jak najbardziej). "Sex" to po angielsku chodzi jednak po prostu bardziej o płciowość. A ta jest faktycznie wszędzie gdzie są ludzie. Nie trzeba odsłonić całych pleców by wyobrazić sobie kogoś na golasa. Więcej więc jest w tym gadaniu zawiści, że jakaś skrzypaczka czy pianistka faktycznie całkiem młoda i nie najbrzydsza. No i jak na złość przystojni pianiści czy skrzypkowie też się zdarzają.

    • 3 7

    • Jak nie wiesz (1)

      kiedy TRUE == TRUE

      • 1 6

      • Życie nie jest jak informatyka. Dlatego na większość studentów ETI to życiowe głąby.

        • 0 0

  • niektórzy lubią słaby film, słabą książkę i panią Sylwię z tego programu.. i pewnie słaby koncert

    • 1 6

  • W 3m tłuste muzyczne koty....

    nawet jak klezmerują to i tak jest och i ach.

    • 2 6

  • Brawo

    takimi artykułami sami wbijacie deskę do trumny Muzyki. Nie wiem czy mam się śmiać czy płakać patrząc na bandę głupców, uważających, że wygląd ma JAKIEKOLWIEK znaczenie w odbiorze Muzyki. Głusi jesteście, głuchymi umrzecie, ale mnie w to nie mieszajcie.

    • 5 7

  • Z muzyką jest jak z wódką...

    Wódka jak wódka smakuje jednakowo - czyli wspaniale
    Wiesław Wszywka

    • 5 4

  • -Widziałam jak pewna skrzypaczka ciągnęła krytyka za krawat

    • 1 0

  • Kolejne pseudowynurzenia redahtorzyny t.pl

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Z okazji obchodów 25. rocznicy powstania Solidarności na terenie Stoczni Gdańskiej odbył się koncert:

 

Najczęściej czytane