• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Paweł Kowalski: Muzyka to moja pasja!

Ewa Palińska
25 lutego 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Dokładnie w 206. rocznicę urodzin Fryderyka Chopina, w najbliższy wtorek 1 marca o godz. 19 w Filharmonii Bałtyckiej, Paweł Kowalski nie tylko wykona kompozycje tego wielkiego kompozytora, ale i opowie o jego życiu i twórczości. Dokładnie w 206. rocznicę urodzin Fryderyka Chopina, w najbliższy wtorek 1 marca o godz. 19 w Filharmonii Bałtyckiej, Paweł Kowalski nie tylko wykona kompozycje tego wielkiego kompozytora, ale i opowie o jego życiu i twórczości.

Paweł Kowalski, jeden z najbardziej wszechstronnych pianistów i wielki znawca twórczości Fryderyka Chopina, wystąpi z recitalem w najbliższy wtorek 1 marca o godz. 19 w Filharmonii Bałtyckiej, w rocznicę urodzin kompozytora. W wywiadzie udzielonym naszemu portalowi opowiada m. in. o tym, dlaczego nie został piłkarzem, jakie utwory gra najchętniej i jak rozpoznać, czy koncert był udany.



Ewa Palińska: Zastanawiał się pan kiedyś, co by było, gdyby nie został pan posłany w odpowiednim czasie do szkoły muzycznej?

Paweł Kowalski: Chciałem być kościelnym! Kościelny w parafii mojej babci pozwalał mi ciągnąć za sznury uruchamiające dzwony. Potem chciałem zostać piłkarzem, ale miałem za słaby wzrok, więc zostałem kibicem.

Wyobraża pan sobie w ogóle życie bez muzyki?

Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki. Muzyka to mój zawód, ale przede wszystkim pasja. Bez muzyki nie poznałbym również czterdziestu krajów. Byłbym innym, zapewne mniej radosnym człowiekiem. Muzyka nie jest jednak moją jedyną pasją. Inne pasje to sport, literatura, teatr, film... Doba bywa czasami zbyt krótka.

Jedni uważają, że rozpoczęcie nauki gry na instrumencie w bardzo młodym wieku niesie za sobą same korzyści, inni przeciwnie - uważają, że to zabieranie dzieciństwa. Gdyby jednak rodzice nie podejmowali decyzji za swoje dzieci i od najmłodszych lat nie prowadzaliby ich do szkół muzycznych, nie rozwinęłyby się kariery wielu cenionych wirtuozów, w tym pańska. Kto zdecydował za pana?

Kiedy byłem w wieku przedszkolnym, podobno dość dziwnie się zachowywałem "edukując" rodziców na tematy muzyczne po słuchaniu różnych audycji w radiu (moja mama pracowała w Polskim Radiu). Mama zabrała mnie do koleżanki po studiach muzycznych, która zrobiła mi kilka testów na słuch. Takie testy trwają najwyżej kilka minut. Na koniec powiedziała: "Alicja, trzeba coś z tym zrobić, on ma absolutny słuch!" i rodzice zapisali mnie do szkoły muzycznej. Ja dość niewiele w niej robiłem, ale kiedy później postanowiłem zostać muzykiem, to miałem podstawy.

Kiedy zatem gra na fortepianie przestała być obowiązkiem, stylem życia, codziennością, a stała się planem na przyszłość?

Dość późno, ponieważ na drugim roku studiów, czyli w wieku 19 lat. A stylem życia była i będzie zawsze.

Fortepian to instrument aspołeczny - wirtuozi często podróżują sami, grają recitale solowe lub dołączają do innych zespołów na chwilę. Nigdy nie zazdrościł pan muzykom orkiestrowym tej ich zażyłości, wspólnych koncertów, wyjazdów na tournee, podczas których "różne rzeczy się dzieją"? No i zawsze można podrzucić którejś z koleżanek koszulę do wyprasowania.

Uwielbiam grać z orkiestrami - zagrałem czterdzieści różnych utworów na fortepian i orkiestrę, ale także muzykę kameralną, na przykład kwintety. Recitale są prezentacją najbardziej "samotną". Samotność w pracy i w ćwiczeniu jest rzeczywiście najbardziej odczuwalnym problemem mojej profesji. Im więcej koncertów, spotkań z muzykami oraz z publicznością - tym mniej samotności.

A co z krytyką? W orkiestrze krytyka rozkłada się na kilkadziesiąt osób. Solista "obrywa" personalnie.

Z krytyką jest trochę tak, jak mówił Lutosławski - cytował Debussy'ego, a Debussy cytował Goethego: "Muzyka zaczyna się tam, gdzie kończą się słowa". Sam jestem swoim najsurowszym krytykiem. Dużo pracuje, ale również słucham dużo nagrań, czy koncertów na żywo. To jest połączenie przyjemności z uczeniem się, poszerzanie wyobraźni. Ma to później wpływ na moje własne wykonania. Najbardziej mobilizująco działa na mnie perspektywa najbliższego koncertu. Nie ma znaczenia gdzie - czy w Podkowie Leśnej, czy w Buenos Aires.

Krytyka to jedno, a jak wygląda sprawa z mową nienawiści w internecie? Czy to niebezpieczne zjawisko anonimowego i bezpodstawnego hejtowania przeniknęło ze sfery show-biznesu do świata muzyki klasycznej? Bywa pan hejtowany?

Bywałem i bywam hejtowany. Należy to ignorować, podobnie jak złośliwą krytykę i robić swoje. Nauczył mnie tego dawno temu Aleksander Bardini.

Muzyka to sport wyczynowy, który wymaga tężyzny fizycznej. W jaki sposób dba pan o kondycję?

Rower, pływanie, szybkie spacery i odpowiednia dieta.

Pianiści, może poza nielicznymi, bardziej ekstrawaganckimi wyjątkami, nie podróżują z własnymi instrumentami i skazani są na to, co zastaną na miejscu.

Raz zabrałem na koncert w Warszawie mój własny fortepian. Zdarzały się słabe fortepiany, a raz, w dalekim kraju, słabe... pianino - w dwumilionowym mieście, na uniwersytecie, nie było ani jednego fortepianu! Ćwiczenie na dobrych fortepianach daje poczucie komfortu i szybkiego zapanowania nad instrumentem, który zastaję w sali koncertowej. W Polsce sytuacja w ostatnich latach bardzo się poprawiła. Coraz więcej instytucji muzycznych posiada instrumenty najwyższej klasy. Sam wybierałem fortepiany koncertowe dla dwóch polskich filharmonii.

Podczas ostatniego Konkursu Chopinowskiego Paweł Kowalski wystąpił w roli eksperta i komentatora. Podczas ostatniego Konkursu Chopinowskiego Paweł Kowalski wystąpił w roli eksperta i komentatora.
Jest pan artystą niezwykle wszechstronnym. Zakładam jednak, że pewne kompozycje darzy pan większym sentymentem niż inne. Zdradzi pan, jaki utwór lubi pan grać najbardziej?

Zawsze najbardziej interesuje mnie to, co gram na najbliższym koncercie oraz to, czego akurat się uczę. Uwielbiam grać koncerty fortepianowe Mozarta, ale również Saint - Saëns'a, Paderewskiego, Ravela i Lutosławskiego, od którego wszystko się zaczęło. Ogromną radością było i jest wspólne wykonywanie z orkiestrami utworów Rachmaninowa, Skriabina czy Szymanowskiego. Jedną z największych przyjemności w moim zawodzie jest właśnie różnorodność repertuaru oraz odkrywanie nowych fascynacji. Natomiast, proszę mi wierzyć, że 1 marca moją ulubioną muzyką będą utwory Chopina wypełniające mój recital.

Jest pan zresztą wielkim znawcą twórczości Chopina. Podczas ostatniego Konkursu Chopinowskiego pełnił pan rolę komentatora, zaskarbiając sobie jeszcze większą sympatię publiczności, czego dowodem są chociażby wpisy melomanów na naszym forum.

Gram dużo Chopina - nie tylko utwory solowe, ale również Sonatę wiolonczelową, Trio fortepianowe oraz oczywiście utwory na fortepian i orkiestrę: koncerty fortepianowe, Andante spianato, Fantazję na tematy polskie. Przeczytałem sześć różnych biografii Chopina i jedną z nich, "Chopin w Paryżu" Tada Szulca, właśnie czytam po raz kolejny.

Mimo tego, że jest pan wybitnym artystą, który ma światu do zaoferowania znacznie więcej, niż swoją muzykę, najprawdopodobniej nie zostanie pan dyrektorem filharmonii, a i zdobycie uprawnień do pracy na uczelni wymaga od pana, ale również od wielu innych aktywnie koncertujących wirtuozów, wielu wyrzeczeń. Nie uważa pan, że nasze prawo jest pod tym względem absurdalne?

Owszem, tak uważam! W Konserwatorium w Kopenhadze konkurs na stanowisko profesora muzyki dawnej wygrał Polak, który ponoć nie miał stopnia magistra. Ale był najlepszy! Kilku znakomitych polskich muzyków otrzymało w latach 90. stopnie profesorskie bez przewodów doktorskich - i słusznie! W Niemczech do konkursów na stanowiska profesorskie na uczelniach muzycznych po weryfikacji zgłoszeń, zapraszani są przede wszystkim koncertujący muzycy.

Jedni artyści mówią, że ich koncert jest udany, kiedy po występie mają podkoszulkę mokrą od potu. Inni, że mają świadomość tego, że zagrali dobrze, kiedy publiczność płacze. Kiedy Paweł Kowalski mówi sobie po koncercie "mój występ był genialny"?

Jeżeli człowiek przestrzega w miarę logicznej diety to nie ma powodu, żeby po koncercie wyciskał koszulę. Richard Strauss uważał, że kropla potu na czole dyskwalifikuje dyrygenta. Jeżeli uda mi się wyćwiczyć coś w 200 procentach, to jest duże prawdopodobieństwo, że prawie 100 uda się zrealizować na koncercie. Czuję to ja oraz publiczność. Dobry koncert to taki, kiedy znajdujemy właściwą barwę dźwięku, piękno frazy, spokój, który sprawia, że ręce, praktycznie same, robią to, czego od nich oczekujemy.

Wróćmy na chwilę do Konkursu Chopinowskiego. Pośród licznych komentarzy, jakie pojawiały się na forach internetowych, jedno pytanie przewijało się najczęściej - skąd jury wie, która z setek genialnych i bezbłędnych prezentacji jest najlepsza?

Zakładając, że jury w konkursie lub krytyk stara się być sprawiedliwy, to pierwszym i najważniejszym kryterium oceny wykonania jest tekst, czyli nuty, partytura, które pozostawił kompozytor. Chopin na przykład niezwykle dokładnie notował, czego oczekuje od wykonawcy utworu. Jeżeli wykonanie jest połączeniem perfekcji i inspiracji, to jest bliskie ideału. Moim zdaniem najlepszą prezentacją jakiegokolwiek utworu na ostatnim Konkursie Chopinowskim był Polonez - Fantazja op.61 w wykonaniu Kate Liu. Natomiast Son Jin Cho najlepiej, po prostu perfekcyjnie, wykonał Koncert fortepianowy w finale i dlatego wygrał cały Konkurs.

Wydarzenia

Recital fortepianowy Pawła Kowalskiego (3 opinie)

(3 opinie)
30 zł
muzyka poważna

Miejsca

Opinie (10) 1 zablokowana

  • Bardzo ciekawy wywiad (3)

    Przeczytałam go z przyjemnością :)

    • 13 2

    • (2)

      Tylko krótki.

      • 3 0

      • (1)

        stanowczo za krótki!!!!

        • 2 0

        • Zgadzam się ;-)

          • 1 0

  • dziękuję za wywiad

    Na trojmiasto wreszcie coś do rzeczy. Dziękuję za wywiad z Pawlem Kowalskim i już nie mogę się doczekać wtorkowego koncertu. Dzięki niemu laik i ignorant (ja) zaczął śledzić koncerty muzyki poważnej. Zachęcił mnie, podczas audycji w trakcie Konkursu Chopinowskiego.

    • 8 1

  • Paweł Kowalski świetnie gra i świetnie opowiada

    Bardzo ciekawy wywiad. Jak ma się wybitną osobowość do przepytania, to pewnie łatwiej stworzyć dobry tekst niż np. rozmawiając z politykiem, ale i tak należą się brawa p. Ewie Palińskiej. Pytania fajnie poprowadziły rozmowę i dały artyście możliwość, aby się w pełni zaprezentować.
    Ja też oglądałem z wypiekami na twarzy ubiegłoroczny konkurs i z uwagą słuchałem komentarzy Pawła Kowalskiego. No i muzyka Chopina rozbrzmiewa teraz dość często w moim domu. Ministerstwo Edukacji Narodowej powinno wziąć p. Pawła na etat. Muzykalność w narodzie by się znaczenie podniosła. To jest wyjątkowy talent popularyzatorski.

    • 4 0

  • Piękna muzyka

    :) nic dodać nic ująć

    • 1 1

  • Mogę dodać wyłącznie serduszo dla Mistrza

    • 0 0

  • Mogę dodać wyłącznie serduszo dla Mistrza

    • 0 0

  • Radosc

    Czekalam na Pana jako komentatora styl wiedza reszta widoczna na ekranie.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywał się zorganizowany w 1984 roku przegląd filmowy organizowany przez klub Żak, podczas którego zaistniał dziś znany reżyser Krzysztof Krauze?

 

Najczęściej czytane