- 1 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (107 opinii)
- 2 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (78 opinii)
- 3 Noc Muzeów: 5 nietypowych atrakcji (42 opinie)
- 4 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (128 opinii)
- 5 Pierwszy taki koncert w historii! (31 opinii)
Igor Michalski i Teatr Muzyczny jego oczami. Co przyniosą kolejne sezony?
Wydarzenia, koncerty, przedstawienia muzyczne i premiery musicali - to wszystko czeka na widzów w nowym sezonie Teatru Muzycznego w Gdyni. Jakie plany repertuarowe ma na najbliższy czas jego dyrektor Igor Michalski?
W najbliższym sezonie w Teatrze Muzycznym odbędą się aż trzy premiery - w tym dwie na dużej scenie. W nowym sezonie placówka ma w planach zaprezentować lubiany przez widzów Koncert Sylwestrowy, w którym wrócimy do Wielkiej Brytanii, a w Polsce do lat 2000.
W repertuarze znajdziemy też ciekawie zapowiadający się tytuł "Wszystko w rodzinie", czyli farsę reżyserowaną przez Pawła Aignera oraz głośną premierę "Dziewczyn z kalendarza" w reżyserii Jakuba Szydłowskiego. To jednak nie wszystko. Najbliższe lata zapowiadają się równie ekscytująco, a nieco więcej na ich temat zdradził Igor Michalski - dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni.
Nie taki nowy dyrektor Opery Bałtyckiej. Pokojski wybrany na drugą kadencję
Mateusz Groen: Nowy sezon zapowiada się bardzo ciekawie. Co zaplanował Teatr Muzyczny?
Igor Michalski: Staramy się realizować tytuły, które rzeczywiście będą się cieszyły zainteresowaniem widzów. Mamy bardzo różnorodny repertuar. Zarówno na scenie dużej, jak i małej. Najbliższa premiera, czyli "Dziewczyny z kalendarza", już 9 września. Po obejrzeniu spektaklu na West Endzie uznałem, że powinniśmy mieć ten tytuł u nas w Gdyni z wielu powodów. Sprawa, którą niesie, jest ważna, a zarazem czuła i mądra. Słowo, które ma moc w tym spektaklu, to moim zdaniem przyjaźń. Nie będę za dużo zdradzał. Spektakl jest wzruszający, a fantastyczna muzyka i libretto dopełniają dzieła.
Drugi spektakl na dużej scenie to Koncert Sylwestrowy, który będziemy grali przez cały styczeń. Co roku cieszy się on dużą popularnością. Nic dziwnego - w końcu to czas karnawału i zabawy. Spektakl w reżyserii Bernarda Szyca będzie się składać z dwóch części: jednej - polskiej, drugiej - zagranicznej. Przedłużymy w tym roku Wielką Brytanię, bo jest tam dużo dobrego materiału. A z polskiej muzyki zaprezentujemy lata 2000. W kwietniu 2024 myślimy natomiast o dzieciach. Zapowiadamy na scenie kameralnej spektakl dla dzieci z debiutującą u nas reżyserką Agnieszką Płoszajską. Autorem scenariusza będzie Emil Płoszajski, a muzyki - Jan Stokłosa (nie mylić z Januszem Stokłosą). W tym sezonie również pojawi się farsa Raya Cooneya pt. "Wszystko w rodzinie" w reżyserii Pawła Aignera.
Jak udało się stworzyć dwie premiery w podobnym czasie i w jednym miejscu?
Udało się tym razem rozdzielić obsady "Dziewczyn z kalendarza" i "Wszystko w rodzinie", dlatego będziemy mogli grać równocześnie na scenie Dużej i Nowej. Widzowie będą mieli wybór. Przypomnijmy, że w repertuarze teatru mamy takie tytuły, które są dla nas ważne i nie chcemy się ich pozbywać, m.in: "Skrzypek na dachu", który miał premierę w 2008 r., "Piotruś Pan" premiera w 2016 r., "Lalka" już 13 lat w repertuarze, "Wiedźmin" z 2017 r., "Chłopi" - 10 lat, "Mistrz i Małgorzata" oraz "Hairspray" i "Something Rotten".
To zobaczymy w najbliższych miesiącach, a czy wiadomo co dalej? W końcu praca nad spektaklem i dopięciem wszystkiego na ostatni guzik trochę trwa.
W 2024 r. zaczynamy pracę nad kolejną premierą na Dużej Scenie, czyli "Quo Vadis" w reżyserii Wojciecha Kościelniaka.
Czy rezygnujecie z jakiejś pozycji repertuarowej, by jednak było miejsce dla nowej premiery?
Na ten moment nie planujemy z niczego rezygnować. Jednak nadejdzie taki moment, że będziemy musieli pożegnać jakiś tytuł, tak jak pożegnaliśmy się z "Notre Dame de Paris", "Ghost" czy "Gorączką sobotniej nocy", ponieważ musimy zrobić miejsce kolejnym tytułom.
A oprócz dużych spektakli?
Kontynuujemy działania związane z inicjatywami aktorskimi. Okazało się, że te propozycje cieszą się zainteresowaniem widzów. Już w listopadzie zaprezentujemy nowy tytuł, będzie to spektakl "Herbert zaśpiewany", w którym na scenie zobaczymy: Sandrę Brucheiser, Jakuba Brucheisera, Aleksandrę Meller i Rafała Ostrowskiego pod opieką artystyczną Bernarda Szyca. W przyszłym roku będziemy obchodzili 100-lecie urodzin poety.
Czy uważa pan, że obecnie jest dla kogo grać?
Świadczyć o tym może frekwencja, która sięga ponad 98 proc. 335 spektakli, 224 tys. widzów. Teatr musi być dobry "tu i teraz". Tego nie można odłożyć na później.
W tym roku 10-lecie pana dyrekcji w Teatrze Muzycznym. Jakie są pana dalsze plany?
Sam jestem zdziwiony, że w tym roku minie 10 lat mojej dyrekcji. W dalszym ciągu chciałbym rozwijać teatr dwutorowo. Przede wszystkim kontynuować myśl polskich twórców i polskiego musicalu. Niebagatelną rolę w takim podejściu miała Danuta Baduszkowa, która rozpoczęła pracę z adaptacjami literatury polskiej. W tamtych czasach dostęp do licencji zagranicznych z Broadwayu i Westendu był praktycznie niemożliwy. Każda kolejna dyrekcja łączy polskie realizacje z musicalami broadwayowsko-westendowskimi, dlatego za rok będziemy mieli "Quo Vadis", a później, czyli w 2025 r., na Dużej Scenie zagramy musical "Producenci" Mela Brooksa w reżyserii Tomasza Dutkiewicza, do którego niedawno pozyskaliśmy wyłączne prawa w Polsce.
W teatrze trudno mówić słowo "na pewno", ale takie są plany. Na 2026 r. myślimy bardzo intensywnie o "Operze za trzy grosze" w reżyserii Pawła Aignera. Z paru względów. Jest to wspaniałe libretto Bertolta Brechta, z wybitną muzyką Kurta Weilla. Spektakl opowiada o tym, jak świat przestępczy zaprzyjaźnia się ze światem rządzących i policją. A w 2027 r. skończy się moja kadencja.
No właśnie, co wtedy?
A co dalej? Życie pokaże.
Dziewczyny z Kalendarza - Odważ się:
Wywiady
Miejsca
Spektakle
Opinie (17) 2 zablokowane
-
2023-09-05 15:15
Obejrzałabym jeszcze raz Notre Dame
Trochę szkoda, że skończyła się licencja.
- 1 3
-
2023-09-05 16:51
Abc
Proszę o powrót nędzników
- 4 0
-
2023-09-06 20:57
Potrzeba hitu
Prawda jest taka, że Teatrowi Muzycznemu zwyczajnie potrzeba hitu.
Teatr dysponuje fantastycznym zespołem i potencjałem, który jest palony na przedstawienia, które nie mają szans na osiągnięcie komercyjnego sukcesu.
"Dziewczyny z kalendarza", mimo ogromnego zaangażowania twórców, prezentują się marnie. Jak przedstawienie wystawione w stołówce podstawówki. Bez werwy.
Teatr powinien nabyć prawa do musicalu "Mamma Mia". Po prostu.
Kiedyś ubiegła go Roma. A teraz? Teraz potrzeba hitu. ABBA nim jest.- 9 0
-
2023-10-10 10:43
Koncerty Noworoczne
Teatr Muzyczny zachwyca rokrocznie koncertami noworocznymi. Już nie mogę doczekać się tegorocznego spotkania sylwestrowego z zespołem Teatru. Dziękujemy Panu Dyrektorowi za całokształt.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.