- 1 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (115 opinii)
- 2 Noc Muzeów: 5 nietypowych atrakcji (42 opinie)
- 3 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (78 opinii)
- 4 Te zdjęcia obejrzysz przez specjalne okulary (8 opinii)
- 5 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (129 opinii)
- 6 Galiony 2023: Gdynia nagrodziła artystów (47 opinii)
"To jest niemiłe". Aktorzy gorzko o zachowaniu widzów w teatrze
"Przeszkadzajki" w postaci dzwoniących telefonów, budzików, rozmów, a nawet przeglądanie internetu w trakcie spektaklu - to już właściwie norma i zdarza się regularnie. Czy zatem teatr przegra walkę z technologią o naszą uwagę? Lokalni aktorzy mają coś do powiedzenia na ten temat.
Zapominamy o innych
Takie zachowania, zwłaszcza w momencie poważnego monologu, który dzieje się na scenie, nie są tylko nieuprzejme wobec innych widzów, ale także wobec aktorów. Spektakl teatralny jest dialogiem - wymianą pomiędzy twórcami a widownią, wymagającym obecności obu stron. Kiedy jednak jedna z nich skupia się na czymś innym, ten ulotny dialog zostaje przerwany.
Niedawny apel opublikowany na łamach profilu Teatru Muzycznego w Gdyni sprawił, że ponownie zaczęto mówić o zachowaniu w teatrze. Niektóre zachowania zaczynają być czymś powtarzalnym, a nawet coraz częściej spotykanym.
- W imieniu nas wszystkich od dłuższego czasu zamierzam podzielić się swoimi refleksjami. Choć to trochę niezręczna sytuacja. Teatr to miejsce, gdzie bardzo ważny jest dialog między obiema stronami rampy. Na dwóch zdjęciach aktorka, ewidentnie rozemocjonowana, widziana z perspektywy widza. Na jednym widzowie sprawdzający swoje telefony w trakcie spektaklu, widziani z perspektywy aktorki. Kochani widzowie, jesteście widzialni, nawet jeżeli wydaje wam się inaczej! - napisała aktorka Magdalena Smuk na Instagramie Teatru Muzycznego w Gdyni.
Uzależnieni od smartfonów?
Telefony wrosły się nam w ręce i nawet w teatrze nie potrafimy ich odłożyć. Tylko niestety nie wiemy, że to przeszkadza aktorom, a oświetlone twarze widać ze sceny, co ściąga uwagę. Dodatkowo dźwięk z zewnątrz "przerywa iluzję", w którą zarówno aktorzy, jak i widzowie są zanurzeni. W teatrze, gdzie każdy gest i słowo ma znaczenie, niewielkie zakłócenie może sprawić, że odbiór sztuki będzie niepełny.
Nocnik, schabowy i pistolet. Najdziwniejsze rzeczy, które widzowie wnieśli do teatru
- Nie mam za bardzo takich doświadczeń, jeszcze mi się nie zdarzyło być w takiej sytuacji i wydaje mi się to bardzo absurdalne. Chociaż ostatnio na jednym spektaklu była taka sytuacja, tylko to już w trakcie braw, ale to też przedziwne uczucie, że ledwo się skończył spektakl i następuje moment, w którym my, aktorzy, spotykamy się z widzem i możemy sobie wzajemnie podziękować. My się kłaniamy widzom w podziękowaniu, że byli, a oni dziękują nam brawami... i nagle widzisz, że są ludzie, którzy "MUSZĄ" już teraz, natychmiast zerknąć w telefon, jakby nie mogli poczekać jeszcze tych 5 minut, to jest niemiłe. I oczywiście są różne sytuacje w życiu, że trzeba szybko zareagować, odebrać telefon, odpisać, ale myślę, że w takim pilnym przypadku powinno się po prostu wyjść. No i dzwoniące telefony w trakcie spektaklu... przed każdym spektaklem jest komunikat z prośbą o wyciszenie telefonów, a wciąż to nie wystarcza. Smutne - mówi Weronika Nawieśniak z Teatru Miejskiego w Gdyni.
Dzwonią i szumią podczas spektakli
Dzwoniące telefony, alarmy czy dyskusje przez telefon podczas spektaklu to zachowania, które powodują więcej niż zwykły dyskomfort. Nie jest to tylko błąd w etykiecie, to działanie wybija artystów ze świata, któremu oddali swoje umiejętności, emocje, ale potrafi zakłócić nawet płynność narracji i tym samym magię spektaklu. Komunikaty z prośbą nic nie dają.
Czy jest jakiś lepszy pomysł, by rozwiązać ten problem?
- Mam doświadczenie, że na prawie każdym spektaklu zdarza się, że komuś zadzwoni telefon, zegarek lub alarm. To jest bardzo irytujące zarówno z perspektywy widza, jak i aktora. Za każdym razem są puszczane komunikaty, by wyłączyć urządzenia elektroniczne. To rozprasza, wytrąca ze świata, który aktorzy próbują stworzyć. Chyba wszyscy mamy takie zdanie na ten temat. Chyba nie ma pomysłu, co z tym więcej zrobić, niż te komunikaty. Zabierać telefony? Nie można tego zrobić. Wprowadzić obowiązek zostawiania w szatni? Może to by było najlepsze, jednak trudno byłoby to zrobić. Zauważyłem, że dużo częściej jest to spotykane wśród osób starszych, które często nie umieją włączyć trybu samolotowego i przez kilka minut włączają się te same alarmy - mówi Robert Ciszewski z Teatru Wybrzeże.
Każdy szept, każdy szmer w publiczności, błysk telefonu komórkowego - to wszystko dociera do artystów. Paradoksalnie, chociaż światła skupiają się głównie na nich, tak zarówno tak jak my widzimy ich, oni też widzą nas - i to bardzo dobrze.
- Wszystko widać i słychać. Każdy szelest otwieranych cukierków, otwieranej puszki z napojem gazowanym itd. Najbardziej mnie zastanawia, jak można zapomnieć wyciszyć telefon przed rozpoczęciem spektaklu czy po powrocie z przerwy, jeżeli są puszczane komunikaty przypominające? Albo, co najlepsze, coś, co na własne uszy słyszałem - odebrać dzwoniący telefon i jeszcze powiedzieć kilka słów podczas spektaklu - mówi Krzysztof Berendt Teatru Miejskiego w Gdyni.
Miejsca
Opinie (138) ponad 10 zablokowanych
-
2024-03-17 09:11
Xx
Myślę że brak skupienia i ślęczenie w telefonie podczas wydarzeń kulturalnych nie jest największą plagą młodego pokolenia. O wiele bardziej przeszkadza mi, że jest to praktykowane w pracy podczas wykonywania codziennych obowiązków za które młody człowiek otrzymuje wynagrodzenie. A brak umiejętności skupienia uwagi na dłużej niż 30 minut to już smutne następstwo faktu nałogowego tkwienia w telefonie. Uważam, że to dobrze, że artyści teatralni podnoszą ten problem ze swojej perspektywy, bo ich wysiłek sceniczny również zasługuje na formę uznania przynajmniej poprzez poświęcenie im należnej uwagi.
- 2 0
-
2024-03-18 10:23
Serdeczne i szczere gratulacje dla redaktora Mateusza za napisanie (w końcu) normalnego artykułu na normalny lokalny temat.
- 0 0
-
2024-03-18 17:20
Jaki teatr taka publiczność
- 0 1
-
2024-03-20 20:27
To są wychowani przez osobę w czerwonych spodniach. Jego hasło: "Róbta co chceta".
To co się dziwić...
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.