- 1 Wręczono Pomorskie Nagrody Artystyczne (18 opinii)
- 2 Wystawa trójmiejskiej malarki w Wenecji (69 opinii)
- 3 Pogadaj o książkach... przy piwie (57 opinii)
- 4 Spektakle z Trójmiasta w Teatrze Telewizji (10 opinii)
- 5 Prawdziwy hit na scenie Teatru Muzycznego (10 opinii)
- 6 Jak zarobiłem 2 mln USD na giełdzie (70 opinii)
"Wszystko w rodzinie" Teatru Muzycznego. Uśmiejecie się do łez
Zawrotne tempo, szalone zwroty akcji, parada przebierańców, absurd goni absurd, a do tego zabawne dialogi. Tak w skrócie można opisać nowa propozycję Teatru Muzycznego, a jednocześnie drugą już premierę w tym sezonie, jaką jest "Wszystko w rodzinie", farsa Raya Cooneya w reżyserii Pawła Aignera. Premiera odbyła się 7 października na Nowej Scenie. Dzień później, kiedy oglądałam spektakl, został on bardzo żywo przyjęty przez publiczność i nagrodzony owacją na stojąco.
Któż z nas nie lubi się śmiać? Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach to wyjątkowo ważne, zwłaszcza że nasze społeczeństwo nie należy do tych szczególnie zdystansowanych i wciąż wolimy się zamartwiać i narzekać. Tym bardziej cieszy, gdy pojawia się w trójmiejskim repertuarze pozycja, która pozwoli nam oderwać się od szarej codzienności i pośmiać się na całego. Takim spektaklem jest najnowsza premiera w Teatrze Muzycznym - farsa Raya Cooneya pt. "Wszystko w rodzinie".
Raya Cooneya (rocznik 1932) chyba nie trzeba nikomu przedstawiać - ten współczesny londyński dramatopisarz, twórca komedii i fars, aktor, reżyser i producent, uznawany za mistrza gatunku, jest autorem najbardziej znanych fars granych na West Endzie oraz w repertuarach teatrów na całym świecie, również w Trójmieście. Tytuły: "Mayday" ("Run For Your Wife"), "Nie teraz kochanie", "Mayday 2", "Kochane pieniążki" czy "Okno na parlament" znane są chyba każdemu widzowi.
"Wszystko w rodzinie" to kolejny tytuł tego autora, który nie schodzi z afiszy teatralnych od momentu swojego powstania (prapremiera miała miejsce w 1997 roku), a teraz znalazł się również w ofercie Teatru Muzycznego. Warto powiedzieć, że teatr ten nie stroni od takiego typu repertuaru i obok tytułów "poważniejszych" ("Chłopi", "Mistrz i Małgorzata") ma również kilka tytułów komediowych i farsowych, jak choćby "Okno na parlament" czy "Szalone nożyczki".
Akcja spektaklu "Wszystko w rodzinie" przenosi nas do londyńskiego szpitala św. Andrzeja, gdzie trwają próby do corocznego bożonarodzeniowego przedstawienia dla pacjentów. Jednocześnie doktor Dawid Mortimore (grany przekonująco i z pazurem przez Jakuba Firewicza) przygotowuje swoje przemówienia na zjazd neurologów, którzy przybyli tu z całego świata. Od tego odczytu zależy cała dalsza kariera lekarza. Tymczasem na jego drodze stają kolejne osoby i przeciwności, które oddalają wizję awansu i tytułu szlacheckiego, jakie obiecał mu popijający w pracy szef (w tej roli Bernard Szyc).
Igor Michalski i Teatr Muzyczny jego oczami. Co przyniosą kolejne sezony?
Ciąg niefortunnych zdarzeń rozpoczyna się, gdy w drzwiach pokoju lekarskiego, w którym rozgrywa się cały spektakl, staje dawna pielęgniarka Jane Tate (przekonująca w roli samotnej matki Ewa Walczak), której Mortimore nie widział od lat. Kobieta wyjawia mu, że była z nim w ciąży i wychowała syna samotnie. Teraz, gdy Leslie (wystylizowany na zbuntowanego i histerycznego nastolatka, autentyczny Igor Teodorowicz) skończył 18 lat, powiedziała mu, że jego ojcem jest pewien żonaty lekarz. Chłopiec przybył do szpitala, bo pragnie poznać tatę. Na razie jednak został zatrzymany przez Sierżanta policji (bardzo dobrze zagrany przez Rafała Ostrowskiego) za prowadzenie samochodu po alkoholu...
Tymczasem zjawia się Rosemary (Adrianna Koss), żona Dawida. Ten wpada w panikę: nikt nie może się dowiedzieć o jego nieślubnym dziecku. W sprawę angażuje swojego najlepszego przyjaciela - doktora Huberta Booneya (w tej roli przezabawny Sasza Reznikow) oraz część personelu medycznego, któremu obiecuje łapówki za krycie jego kłamstw. Jednym z nich jest stażysta - dr Mike Connolly (świetny w roli geja Jędrzej Gierach), który później okazuje się spokrewniony z sierżantem Connolly...
Nie warto tu zdradzać fabuły, ponieważ oczywiście feeria powikłań, gagów i absurdów jest - jak na dobrą farsę przystało - podana w dużej dawce i zawrotnym tempie. Za całość tego szaleństwa odpowiada Paweł Aigner - reżyser, któremu nie straszny jest żaden komediowy gatunek. Ten specjalista od wprowadzania widzów w dobry humor, znany jest w Trójmieście ze spektakli wystawianych w Teatrze Wybrzeże, tj. "Wesołe kumoszki z Windsoru", "Arabela", "Zakochany Szekspir" czy "Karmaniola, czyli od Sasa do Lasa" i "Awantura w Chioggi".
Aigner świetnie sobie radzi z farsą Cooneya. Początek spektaklu w Teatrze Muzycznym, co prawda, nie należy do zbyt udanych - akcja zawiązuje się powoli i nieporadnie, jednak z czasem nabiera on tempa i dostaje rumieńców, by na koniec już gnać na całego. Widzowie przyjmują ten dowcip sytuacyjny i słowny ochoczo, a śmiechom i brawom po niektórych scenach nie widać końca.
Nic dziwnego - mamy tu bowiem wszystko, co powinna mieć udana farsa: dobrze napisany tekst, sprawna reżyseria, zabawne dialogi, ciekawe - trochę karykaturalne postaci, szybkie tempo akcji, ucieczki i pogonie, zamiana ról (przebieranki), jakaś część społeczeństwa w krzywym zwierciadle (tutaj lekarze i NFZ), a także spora dawka absurdu z cyklu "zabili go uciekł". I choć nie wszystkie żarty są na poziomie (za dużo seksualnych odniesień jak na mój gust), to nie przekracza to granicy dobrego smaku.
To będzie grane! Jesień w trójmiejskich teatrach
Jeśli chodzi o kwestie wizualne, to jak wiadomo, farsa potrzebuje jedynie drzwi, by aktorzy mogli przez nie wchodzić i wychodzić. Tutaj mamy aż czworo drzwi - cała akcja rozgrywa się w jednym miejscu - w pokoju lekarskim. Pomieszczenie urządzone jest w prosty sposób. Na scenie stoją białe, "szpitalne" meble (biurko, kilka stolików, szafki, łóżko, wieszak), gdzieniegdzie widać już elementy świątecznego wystroju (choinka, girlandy), a w tle widoczne jest okno, które również odegra ważną rolę w spektaklu. Za scenografię odpowiada Wojciech Stefaniak, który niestety identyczną scenografię stworzył już w Teatrze Powszechnym w Łodzi, a za kostiumy Magdalena Gajewska - warto wyróżnić tu kostium zbuntowanego nastolatka Lesliego i stroje eleganta Mike`a. Szkoda jedynie, że w spektaklu nikt nie zadbał o reżyserię świateł - przedstawienie grane jest cały czas w tej samej oprawie świetlnej i zmiana świateł następuje tylko jeden raz (wyciemnienie na koniec).
Choć na scenie głównie rządzi prześmieszny duet Firewicz-Reznikow (zwłaszcza w scenach przebieranek z pielęgniarkami i pastorem), warto jeszcze wspomnieć o pozostałych aktorach grających w spektaklu, bo wykonali kawał dobrej roboty: Renia Gosławska (zabawna Przełożona pielęgniarek), Beata Kępa (Pielęgniarka), oraz gościnnie wspaniali seniorzy: świetny Tomasz Budyta jako upierdliwy pacjent Bill i Krystyna Wodzyńska jako zażywna Matka Huberta.
Spektakl powinien zapisywać lekarz rodzinny każdemu pacjentowi na receptę - na poprawę humoru i profilaktycznie. Polecam.
Spektakl
Wszystko w rodzinie
Miejsca
Spektakle
Opinie wybrane
-
2023-10-09 20:37
Fantastycznie
Byłam, bawiłam się Super, mega obsada
- 7 0
-
2023-10-09 15:56
Byłem wczoraj (1)
Spektakl super, aktorzy bardzo dobrze dobrani. Sasza jak zawsze bawi do łez. Ale największe brawa dla głównego bohatera Jakuba Firewicza, który miał parę dni żeby zastąpić i przygotować się do objęcia głównej roli po niedyspozycji oryginalnego aktora i całe przedstawienie dyskretnie jak i rozczulająco wspomagał się skryptem :)
- 12 4
-
2023-10-09 16:10
Potwierdzam
Dawno sie tak nie uśmiałem. Brawo!
Zagrane w takt :)- 12 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.