- 1 Pogrzeby, które chcemy zapomnieć (102 opinie)
- 2 Tłum gości i kolejka po autografy (88 opinii)
- 3 5 wystaw, na które warto wybrać się w maju (7 opinii)
- 4 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (60 opinii)
- 5 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 6 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (16 opinii)
Teatralny shake zamiast spektaklu. O premierze Teatru Wybrzeże
Najnowsza produkcja Teatru Wybrzeże - "Dziewczyna, która podeptała chleb" - to dzieło, które wymyka się klasyfikacjom. Jest to ciąg etiud, niezwiązanych ze sobą zdarzeń i pseudobaśniowych przypowieści, prowadzących widzów donikąd. Uderza intensywność barw i kolorów, zaskakuje muzyka i pomysły inscenizacyjne, poparte bardzo dobrą grą aktorską. W tym przebodźcowanym seansie brakuje tylko dramaturgii i sensu.
Oczywiście w centrum przedstawienia Teatru Wybrzeże wystawionego na scenie Malarnia jest wierna adaptacja baśni Hansa Christiana Andersena "Dziewczyna, która podeptała chleb". Rozbito ją na kilka fragmentów i poprzeplatano zupełnie niezwiązanymi z losami bohaterki wątkami.
Wszystko w spektaklu Mariusza Grzegorzka rozpoczyna osobliwa nauka mówienia, w której za pomocą perswazji kobieta w białym kitlu (Małgorzata Brajner) przepędza ograniczenia pętające mowę niejakiego Mateusza (Janek Napieralski). Ten ciekawie, dobrze zagrany prolog nie doczekał się ciągu dalszego. Motyw rozmowy i obecność osób z ograniczeniami pojawia się w spektaklu kilkakrotnie, w podobnie zaskakujących, niekiedy szalonych czy kuriozalnych wręcz epizodów (wywiad przed kamerą).
Baśń Andersena przeniesiono w realia współczesne. Tytułową dziewczynę (Karolina Kowalska) poznajemy jako dwunastoletnią tiktokerkę, która serwuje swoim fankom tip, jak zrobić pierwszy makijaż. Później towarzyszymy jej "przemianie" w złą dziewczynę, która w wersji Teatru Wybrzeże jest egocentryczną zarozumiałą nastolatką, zwracającą uwagę na ubiór i wstydzącą się "obciachowej" matki.
W scenariuszu napisanym również przez Mariusza Grzegorzka aż roi się od młodzieżowej nowomowy, co samo w sobie brzmi nieznośnie pretensjonalnie. I taki jest chyba zamysł tego kabaretowo-komediowego wątku, prowadzonego przez ubranych w lśniące, cekinowe marynarki panów (ciekawe, bardzo efektowne kostiumy zaprojektował Grzegorz Gonsior).
Króluje kicz osadzony w estetyce kampu i wszechobecne, atakujące zmysły wizualizacje. Można odnieść wrażenie, że wszystkiego jest tutaj za dużo - ta przesada i przerysowanie dotyczą zarówno nadmiernego przeciągania scen (cierpienie poddanego linczowi prezentera z programu "Pyszna babeczka z kubeczka") i ich liczebności, zabawy materią teatru (ostentacyjne "wychodzenie" z ról, przerywanie sceny bez puenty, wykorzystanie aktorów w roli obsługi technicznej), jak i warstwy scenograficznej, sprawiającej wrażenie zarysowanej tylko na potrzeby kilkuminutowego kabaretowego show.
Niektóre sceny ukazują mniej lub bardziej absurdalne dramaty swoich bohaterów, ale przyglądamy im się tylko przez chwilę, to jakiś strzępek historii (jak klątwa leśnej wiedźmy rzucona na pewną wieśniaczkę czy depresja ojca i desperacka próba wyrwania go z niej przez syna). Wszystko rozgrywane jest bardzo intensywnie, dynamicznie i w dyskotekowym wręcz rytmie.
Wpływ na to mają także jaskrawe, bardzo kiczowate wizualizacje (przygotowane przez Mariusza Grzegorzka), dzięki którym spektakl mieni się wieloma kolorami, wręcz pulsuje. Ta bardzo efektowna forma w połączeniu z osobliwym komediowym seansem i groteską (jak podczas "Legendy o Panajezusowym Burku", zapożyczonej z "Chłopów" Reymonta) coraz bardziej oddala nas od głównego wątku opowieści. Co więcej, im dłużej trwa wątek "dziewczyny, która podeptała chleb", staje się on coraz mniej ciekawy. Wprawdzie bawi fakt, że w piekle, w którym się znalazła, pełno jest plastikowego popu, a uwięziona tam dziewczyna zmuszona jest śpiewać hity z playbacku. Tyle że w gonitwie nowych, coraz bardziej szalonych epizodów coraz mniej jest sensu i logiki.
Spektakl snuje się od sceny do sceny, bodźców jest coraz więcej, bo w pewnym momencie pojawia się akordeonista Leszek Kołodziejski, znakomicie zresztą uzupełniając sceny o warstwę brzmieniową. Trzeba przyznać, że zespół Wybrzeża odnajduje w takiej grze dużą przyjemność. Znakomicie "Panajezusowego burka" odgrywa Piotr Witkowski, przekonujący jest Marcin Miodek, szczególnie w roli prezentera głupawego programu kulinarnego, z dużą swobodą właściwie w każdej odsłonie grają również Karolina Kowalska, Michał Jaros czy Janek Napieralski.
Swoje dokładają również Małgorzata Brajner, Małgorzata Oracz, Jerzy Gorzko i Marek Tynda. Jednak całość jest niespójna, pozbawiona dramaturgii, a przez to coraz bardziej męcząca i irytująca. Spektakl zamknięto w kilkunastu mniej lub bardziej udanych skeczach, utopionych w sosie popkultury, z odrobiną ludowości i religijności, spiętych do tego baśniową ramą.
Premiera goni premierę. Początek roku w trójmiejskich teatrach
Dobrym podsumowaniem jest pasująca jak kwiatek do kożucha śpiewana a cappella XVI-wieczna pieśń "Już się zmierzcha" Wacława z Szamotuł w finale spektaklu. W wykonaniu aktorów Wybrzeża brzmi ona znakomicie, ale okazuje się tylko efektowną błyskotką, jak wiele innych epizodów. Jeśli "Dziewczyna, która podeptała chleb" zawiera jakieś przesłanie, na które reżyser w swoim komentarzu do spektaklu się powołuje, to zagubiono je w morzu kabaretowych scenek i dziesiątkach podrzucanych z wprawą cyrkowego żonglera tropów.
Spektakl
Dziewczyna, która podeptała chleb
Miejsca
Spektakle
Opinie (37)
-
2024-01-19 20:11
Na szkolne kabarety to chadzałem do syna, na akademie w jego liceum (2)
Muszę powiedzieć, że w mojej ocenie stały wyżej, niż to co prezentuje aktualnie Teatr Wybrzeże. Do teatru zdarza mi się wpaść w Warszawie - Narodowy czy Teatr 6. piętro (ostatnio akurat tam byłem) jeszcze się trzymają bardzo dobrze. W Gdańsku to sprawdzę za jakieś 7 lat, chociaż powątpiewam by tu nastąpiła poprawa w takim okresie.
- 15 24
-
2024-01-20 13:25
To świetnie
Potrzebujemy więcej komentarzy z cyklu "Nie wiem, nie widziałem, ale i tak się wypowiem".
- 15 6
-
2024-02-01 01:04
A co takiego ciekawego w Warszawie... ?
A co takiego ciekawego w Warszawie... ? Czy te głupie komedyjki, które przyjeżdżają z Warszawy do NOTu zaprezentować prześmiewczy, kabaretowy występ, w którym widzimy kilku znanych aktorów? Czy to Was kręci...? Może tak, tylko to nie prawdziwy teatr! Teatr... Teatr jest czymś więcej niż tylko tanią, zwykłą komedią... którą zazwyczaj kupują wszyscy... bo można się pośmiać, z byle czego najczęściej.
Ja wielka FANKA naszego Teatru Wybrzeże, zapewniam Cię/Was, że jeśli ten spektakl był niezrozumiały, czy inny niż wszystkie, nie oceniaj zbyt pochopnie po jednym spektaklu całego teatru! Mogę polecić Tobie/Wam wspaniałe tytuły sztuk w TW, które skradną Twoje/Wasze serca, pozostawią niedosyt ale spełnienie oczekiwanej przyjemności po obejrzeniu! Chwilę zadumy, radość, czasem łzy... i szczęście, że mogliście być częścią tego wydarzenia... Ten teatr tworzą wspaniale utalentowani Aktorzy TW. Czasem zatrzymaj się, popatrz na grę aktorską tych cudownych ludzi... Polecam
Pozdrawiam serdecznie! i do zobaczenia w teatrze!
P.S. A jeśli ktoś z Was chciałby polecone tytuły TW, to proszę pisać. Chętnie podzielę się ulubionymi tytułami spektakli abyście również mogli w pełni cieszyć się wyjściem do teatru ;)- 1 0
-
2024-01-20 15:38
A Grzegorzek jest już oczyszczony z zarzutów? (2)
- 8 9
-
2024-01-20 15:57
Jakich
- 0 2
-
2024-01-20 17:46
Tak
- 2 2
-
2024-01-20 16:10
,,W tym przebodźcowanym seansie brakuje tylko dramaturgii i sensu" (?!) (1)
,,Teatralny shake zamiast spektaklu..." - czy może być bardziej miażdżąca ocena przedstawienia pracy Mariusza Grzegorzka i zespołu?
Wydaje mi się, że reżyser celowo zilustrował aktualne trendy artystyczne (a może i społeczne) na gdańskiej scenie.
Klątwa Leśnej Wiedźmy, depresja ojca zmiksowana z blichtrem codzienności brzmi wręcz upiornie ale może tak właśnie wygląda nasza codzienność?
Jeśli tak, to inny sposób przedstawienia artystycznego byłby tylko nudną publicystyką albo wręcz medyczną diagnozą. Gdyby to była tylko wizja reżyserska to byłoby nieźle ale jeśli jest to odzwierciedlenie rzeczywistości?- 10 4
-
2024-01-21 00:57
Grzegorzek prowokuje!
To nie marznąca na mrozie, wyciskająca łzy ,,dziewczynka z zapałkami" ale jej zaprzeczenie. ,,Depcząca chleb" (jako imię indianskie) tłumaczyłoby dzisiejsze - ,,Robta co chceta" - i zobaczymy gdzie się
obudzimy! Andersen miał depresję ale
nie spodziewalem się, że ktoś tak dosłownie zrealizuje wizję jego ponurych baśni.,,Depcząc chleb" wyszliśmy poza dekalog. I co dalej - pyta Grzegorzek?- 6 3
-
2024-01-20 17:05
Shake? (1)
sr*ke! Same pierdoły i głupoty! Gdzie się podział Teatr?
- 20 10
-
2024-01-21 08:55
Jakie głupoty
Wybitny kawałek teatru.
A ze recenzent nie zrozumiał, cóż... zdarza się- 9 3
-
2024-01-20 17:07
(2)
prof. dr hab. Mariusz Grzegorzek, rektor naszej szkoły, w trakcie prac nad dyplomem wielokrotnie, niemalże codziennie przez okres trwania prób wpadał w furię i nazywał mnie xxx
- 17 6
-
2024-01-21 02:18
ta pani była sterowana , dochodzenie nie potwierdziło zarzutów a wszyscy inni studenci stanęli murem za Grzegorzkiem
- 7 2
-
2024-01-22 07:22
opisz teraz, jak sie zachowywalas, ze on czul sie zmuszony aby nazywac ciebie w ten sposob
- 2 1
-
2024-01-20 21:46
Jedno wielkie g... (2)
Czyli Teatr Wybrzeże prezentuje. Od kilkunastu lat poziom sięgający dna.
- 16 16
-
2024-01-21 00:18
wybranie tej opinii (1)
pokazuje, że moderatorem jest troglodyta. Kogo wy tam zatrudniacie w tym Trójmieście?
- 6 2
-
2024-01-24 21:29
no raczej nie pajaców z
Teatru Wybrzeże
- 0 0
-
2024-01-20 23:58
"osobliwa nauka mówienia" (1)
ta" osobliwa nauka mówienia" to cytat. Scena zaczerpnięta jest z najbardziej osobistego filmu Tarkowskiego, również go otwiera, również podobnie jak tam, nadaje prawo do mówienia, zlepiania niespójnych pozornie scen, epizodów, wspomnień, snów.Dla mnie bardzo wyraźny klucz.
- 13 3
-
2024-01-22 16:30
Zgoda
Ale trzeba mieć zaplecze i otwartość na przyjmowanie abstrakcji i wrażeniowości. Niektórzy potrzebują żeby im ktoś pokazał drogowskaz. Jak pan recenzent. Inni, którzy mają w sobie przestrzeń na sztukę, potrafią wypełnić sobą obraz który widzą. Ciekawe, czy Pan recenzent, musi mieć na obrazie martwą naturę, żeby wiedział o co chodzi autorowi?
- 3 3
-
2024-01-21 00:16
Recenzent nie zna Grzegorzka sądząc po tej recenzji
to nie zarzut, ale ja dokładnie wiedziałem czego się spodziewać i to otrzymałem.
Spektakl jak dla mnie świetny, ale jak mówiła Kowalska - to nie pomidorowa, nie każdemu musi się podobać.- 23 5
-
2024-01-21 01:26
Recenzent swoim poziomem inteligencji sięga dna
Jeśli ktoś nie rozumie abstrakcji i potrzebuje dramaturgii w każdym spektaklu to polecam zmienić zawód.
- 22 10
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.