- 1 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (132 opinie)
- 2 Nowa rzeźba w parku Herbstów (48 opinii)
- 3 Jak to jest z tym czytaniem książek? (82 opinie)
- 4 Znamy laureatów Splendor Gedanensis (18 opinii)
- 5 Carillon przestał grać "Rotę". Dlaczego? (177 opinii)
- 6 Tak kiedyś brzmiała Gdynia (17 opinii)
Tandetne pamiątki, czyli co sprzedajemy turystom
Turyści w Gdańsku mogą na pamiątkę kupić sobie albo sznur bursztynów, albo prezerwatywę opakowaną podobnie jak rybki. Co oferują handlarze przyjeżdżającym do najbogatszego w tradycje i zabytki miasta nad polskim Bałtykiem?
Na ul. Długiej podobnych stanowisk nie brakuje. Oblegają je głównie dzieciaki: kupują figurki mew, śnieżne kule z rybką wewnątrz i gadżety w ogóle nie związane z miastem i regionem.
- To jest po prostu super! - słyszę od kilkunastoletnich turystów, tłumaczących dlaczego wybierają zabawkę w formie muszli klozetowej. Dla dorosłych też znajdziemy coś ciekawego, na przykład koszulkę z hasłem "Dawca orgazmów".
Sprzedający przyznają, że najlepiej schodzą produkty najtańsze, w cenie poniżej 5 zł. Droższe są skazane na zaleganie na kramach. Nic dziwnego: panorama Gdańska kosztuje kilkaset złotych, naręcza bursztynów nie mniej niż 100 zł.
Niektóre sklepy postawiły na modne ostatnio pamiątki handmade. Jednak właścicielka sklepu Lady Pirate nie kryje rozczarowania. - Najlepiej idą śpioszki z napisem "Kocham Lechię", choć miały być tylko dodatkiem do ręcznie malowanych kubków i biżuterii z motywami marynistycznymi - mówi Ewa Sobieszczak.
Do pamiątek trzeba dorzucić żywe atrakcje. Pirat Andrzej to chyba jedyna postać mająca rację bytu i trzymająca się w klimacie miasta. Atrakcje takie, jak wielki pluszowy pies, z którym można zrobić sobie zdjęcie, papużki wyciągające wróżby czy Japończyk oferujący wykaligrafowanie imienia to tylko część z dziwnych postaci spotykanych na Długiej.
Dziwi, że miasto nie zadba lepiej o swój wizerunek, kontrolując to, czym handluje się w jego zabytkowej i najbardziej reprezentacyjnej części. Idealnym rozwiązaniem byłby chyba konkurs na lokalny gadżet nawiązujący do tradycji i historii. Można by też zachęcić plastyków sprzedających swoje prace na Głównym Mieście do tworzenie prac związanych konkretnie z Gdańskiem. W Barcelonie mogę kupić chociażby magnes na lodówkę, ale ozdobiony ceramicznymi motywami odsyłającymi do architektury Gaudiego, a w Amsterdamie parę drewnianych chodaków. Być może i to wykonano w Chinach, ale przynajmniej cieszy oko.
Opinie (158) 7 zablokowanych
-
2010-06-19 17:42
a najgorsze jest to, że te puszki zasilą wysypiska zwane wydmami ludzie nie zostawiajcie kondomów, podpasek i pieluch po
krzakach!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- 11 1
-
2010-06-19 17:44
dzieciaki zawsze chcą jakiś szajs
- 1 1
-
2010-06-19 17:50
szkoda, że nie ma już Indian w ponczach na Długim Targu
:)
- 7 0
-
2010-06-19 17:56
Wszędzie można kupić pamiątki;)
Byłem ostatnio w Pizie - co kram to krzywa wieża;)
Enjoy the summer- 7 0
-
2010-06-19 18:07
"Dziwi, że miasto nie zadba lepiej o swój wizerunek, kontrolując to, czym handluje się w jego zabytkowej i najbardziej (1)
reprezentacyjnej części." Może ciebie dziecko-autorko to dziwi. Ale jeszcze 20 lat temu był system, który wszystko kontrolował i na szczęście się skończył. Jak takie pamiątki zaspokajają czyjeś potrzeby, to niech się sprzedają. Byle nie promowały faszyzmu, komunizmu czy innej zbrodniczej ideologii.
Droga autorko - to ty masz zapędy totalitarne! A ktoś wcześniej słusznie zwrócił uwagę na twoje kolczyki na tym zdjęciu...- 6 6
-
2010-06-19 19:50
dokładnie!
- 1 0
-
2010-06-19 18:18
Te prezerwatywy w puszkach sa po prostu super!
Lepiej przywiezc do domu jako pamiatke taka puszke, niz trypla- albo?
Tak.
Miasto powinno jeszcze decydowac, co handlarze maja sprzedawac.
Dac im jakies inne buble, ktorych tez im nikt nie kupi, ale zatwierdzone przez urzednikow miejskich.
Dziwi mnie, ze autorka nie pomyslala o zatwierdzaniu pamiatek przez Kurie Biskupia.- 4 1
-
2010-06-19 18:20
pamiatki
pamiatka z nad morza-ciaza! ha ha ha prezerwatywy sie przydadza
- 4 3
-
2010-06-19 18:22
a ja kocham peruwiańczyków spod neptuna :)
- 1 3
-
2010-06-19 18:24
Jak można zdobyć błękitny melonik bez walki?
- 3 0
-
2010-06-19 18:46
rodzice są winni temu, że ICH LATOROŚLA KUPUJĄ GAWNO
czy przeprowadzili liczne rozmowy i świecą przykładem, co jest cacy, a co jest be? Czy zaprowadzili swoje dzieci do muzeum, na wystawę? A może mają na telewizorze w domu wazonik ze sztucznymi kwiatami, obowiązkowo na serwetce (albo z firany, albo z kordonka). Obok wazonika ustawione są słoniki. A mamusia pewnie kupuje na rynku szminki i gacie. A dzieci mają oczywiście mieć "gust".... skąd??
- 8 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.