• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Szybki akt taneczny. Recenzja spektaklu "Fast Act - Sztuka Znikania"

Łukasz Rudziński
22 grudnia 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 

Najnowszy spektakl Sopockiego Teatru Tańca "Fast Act - Sztuka Znikania" jest niezwykle odważną próbą zmierzenia filozofii prędkości za pomocą możliwości ludzkiego ciała. Afabularna, taneczna koncepcja współczesności pozostaje jednak, niestety, jedynie pustą deklaracją.



"Fast Act - Sztuka Znikania" Sopockiego Teatru Tańca to przede wszystkim zespołowość i współpraca szóstki tancerzy. "Fast Act - Sztuka Znikania" Sopockiego Teatru Tańca to przede wszystkim zespołowość i współpraca szóstki tancerzy.
Oprócz licznych synchronicznych układów zbiorowych każdy tancerz wystąpił w duetach. Na zdjęciu autorka koncepcji, scenariusza, reżyserii i tancerka Joanna Czajkowska (w wyskoku) oraz Maria Miotk. Oprócz licznych synchronicznych układów zbiorowych każdy tancerz wystąpił w duetach. Na zdjęciu autorka koncepcji, scenariusza, reżyserii i tancerka Joanna Czajkowska (w wyskoku) oraz Maria Miotk.
Wydarzenia sceniczne wielokrotnie dzieją się w kilku różnych miejscach sceny. Na pierwszym planie Jacek Krawczyk. Wydarzenia sceniczne wielokrotnie dzieją się w kilku różnych miejscach sceny. Na pierwszym planie Jacek Krawczyk.
W odróżnieniu od świetnego przedstawienia "Dali", przygotowanego przez Sopocki Teatr Tańca w podobnym zespole tanecznym, "Fast Act - Sztuka Znikania" rozgrywa się bez scenografii, tylko w ruchu i tańcu ubranych w pomysłowe szare kostiumy (duetu Julia Porańska i Beata Hadaś) tancerzy.

Przedstawienie rozpoczyna się od zbiorowego tańca w kole. Zaskakuje miarowa powtarzalność i zespołowość niemal mechanicznego, pozbawionego indywidualnego piętna ruchu. Wszyscy tańczą razem, w jednym rytmie. Są wspólnotą, a podczas najciekawszej wizualnie sceny współtworzą żywy organizm (drzewo?).

Twarda, niemal żołnierska choreografia przez większość spektaklu wyklucza indywidualne popisy. Tańczących "zamknięto" w krótkich mini etiudach - czasem to ledwie kilka sekund, gdy punktowe światło wydobędzie któregoś z tancerzy dosłownie na chwilę, czasem krótki, sprawiający wrażenie przerwanego w trakcie, pełen ekspresji ruch.

To powstawanie i zamieranie ruchu, zastyganie chwilę wcześniej poruszonego ciała, przyspieszanie i zwalnianie ma oddawać filozofię prędkości Paula Virilio, która głosi, że nasza cywilizacja a wraz z nią cały świat nieustannie przyspiesza, wymieniając jedne maszyny, czyli narzędzia przyspieszenia na bardziej wydajne, a więc jeszcze szybsze. To determinuje globalne zmiany funkcjonowania i postrzegania rzeczywistości. Filozofia Paula Virilio wydaje się co najmniej interesującym punktem wyjścia do spektaklu dla jego twórców, jednak dla widzów pozostaje kompletnie nieczytelna, bo w żaden sposób nie zostaje wyjaśniona czy zapowiedziana przez tancerzy.

Z szóstki tańczących największe wrażenie robi autorka koncepcji, scenariusza i reżyserii - Joanna Czajkowska, która w swoim tańcu godzi żołnierską stanowczość z miękkością i precyzją. Podobnie jak drugi sztandarowy tancerz STT, Jacek Krawczyk, w największym stopniu skupia na sobie uwagę. Do Krawczyka należy też najdziwniejszy fragment spektaklu, gdy tańczy w rytmie disco, tworząc z tej sekwencji fascynującą, niemal transową scenę. Najlepszy duet to Katarzyna Antosiak - Izabela Sokołowska, które tym razem w scenach zbiorowych nie są już tak widoczne.

Cieniem na tańcu w "Fast Act" kładzie się zły wybór kilku innych duetów, zwłaszcza bardzo dokładnej w każdym kroku Joanny Czajkowskiej z jeszcze surową technicznie, nie nadążającą za swoją nauczycielką tańca, Marią Miotk oraz Jacka Krawczyka z Kacprem Matuszewskim, którego od Krawczyka technicznie dzieli prawdziwa przepaść (znacznie lepiej wypada duet Matuszewskiego z Czajkowską). Niepotrzebnie tancerze mają też tak rozbudowaną choreografię ruchów ramion i dłoni, co w momencie gdy stoją w szeregu i "tańczą dłońmi" wygląda po prostu groteskowo.

Spektakl "Fast Act - Sztuka Znikania" pomimo to imponuje swoim rozmachem i tytaniczną pracą, zwłaszcza nad układami tańczonymi synchronicznie. Przy całym morzu choreograficznych pomysłów (m.in. dosłowny cytat z "Café Müller" Piny Bausch albo pokraczny krok 'a la strach na wróble) udało się wykreować przedstawienie oparte na bardzo zróżnicowanym ruchu i tanecznej symbiozie. I chociaż tancerze nie obalają praw fizyki i wraz z czasem trwania spektaklu wyraźnie zwalniają tempo, to prezentują taniec ciekawy, urozmaicony, momentami finezyjny. Taki, który warto zobaczyć.

Miejsca

Opinie (56) 6 zablokowanych

  • (12)

    Uwielbiam STT choć nie każdy ich spektakl mnie zachwyca. Podczas oglądania Fast Act nie zrozumiałam co autor miał na myśli i wydaje mi się, że nie byłam osamotniona lecz to nie o to chodzi. Ludzie piękni, ruch piękny, miło popatrzeć na ludzkie talenty :)

    • 12 2

    • hmmm a ja myślę że właśnie chodzi...

      • 1 0

    • (10)

      gdyby to był zespół taneczny to sam taniec by wystarczył, ale skoro to jest TEATR TAŃCA to ja akurat oczekuję czegoś więcej poza samym tańcem

      • 2 0

      • (9)

        ale to nie wykonawców akurat wina, że ja nie zrozumiałam tego spektaklu!!!
        Widziałam wiele spektakli teatrów tańca i teatrów w ogóle. Jedne mnie zachwycały, wzruszały, rozśmieszały a inne nie. Niektórych nie rozumiałam nie dlatego, że spektakl był "do bani" tylko dlatego, że akurat temat był mi np.obcy czy niezrozumiały. Sztuka ma to do siebie, że do jednych trafia a do innych nie i nie wydaje mi się byśmy musieli tutaj nie wiadomo ile dyskutować na ten temat.
        Vincent van Gogh też nie wszystkim się podoba.... ;)

        • 1 2

        • no właśnie (8)

          mówimy tutaj o tym konkretnym spektaklu, a nie o sztuce w ogóle...a akurat ten spektakl "nie trafił" do wielu osób...i uważam że właśnie dyskutowanie o sztuce jest potrzebne, po to jest to forum żeby wyrażać opinie na temat danego konkretnego widowiska

          • 2 0

          • ale to bardzo dobrze że różnimy się także w samym podejściu do sztuki i myślę że dla dojrzałych aktorów/tancerzy uwagi krytyczne widzów są cenne bo wtedy pozwalają się zastanowić nad pewnymi kwestami które w przyszłości można udoskonalić. Krytyka (konstruktywna a nie chamska oczywiście) jest tak samo ważna jak pochwały bo nie pozwala stać w miejscu:))

            • 1 0

          • (2)

            oczywiście, że dyskutowanie o sztuce jest potrzebne! Sztuka ma to do siebie, że można ją spostrzegać na wiele różnych sposobów więc dyskusje na jej temat wzbogacają, poszerzają horyzonty, pobudzają nasze myślenie ale i emocje...
            Tylko nie zgodzę się, że to akurat forum jest idealnym miejscem na tego typu dyskusje....
            ...o czym po raz kolejny się przekonałam czytając niektóre posty wyżej...

            • 0 0

            • a co do krytyki (oczywiście konstruktywnej) - jest potrzebna i prócz wewnętrznej motywacji jest ważnym elementem do samodoskonalenia się :)
              tu zgadzamy się w 100% :)

              • 0 0

            • nie napisałam że forum jest idealne

              do dyskutowania o sztuce. Jest jednym z wielu środków

              • 0 0

          • skąd wiesz, że nie trafił do wielu osób? (3)

            czytałam chyba wszystkie recenzje z tego spektaklu i wszystkie są bardzo pozytywne. Na spektaklu byłam ze znajomymi i niektórzy z nich byli wręcz zachwyceni, a inni po prostu zaintrygowani i po spektaklu wywiązała się ciekawa dyskusja. A skłanianie publiczności do refleksji, do dyskusji jest jednym z zadań sztuki. Pisanie, że spektakl nie trafił do wielu osób, wydaje mi się niepotrzebnym uogólnieniem i nadurzyciem... Jeśli nie trafił do Ciebie, to trudno, ale po co pisać od razu o wielu...

            • 0 0

            • nie jest to uogólnienie ani nadużycie

              jeżeli trafił do Ciebie i Twoich znajomych to fajnie. Do mnie i osób z którymi byłam na spektaklu (a dyskutowaliśmy o nim sporo)ta akurat sztuka nie przemówiła. ponieważ są tacy którym spektakl przypadł do gustu, nie napisałam że to zupełne dno i nikomu się nie podobało tylko że wiele osób było zawiedzionych i tyle. Jednym się podobało a innym nie i tyle. Były takie spektakle STT gdzie rzeczywiście chyba wszystkim widzom sie podobało. Ten taki nie jest

              • 0 0

            • do dyskusji

              skłaniać może akurat tak samo badziewie jak i dobra sztuka

              • 2 0

            • ja też miałem mieszane uczucia

              po tym przedstawieniu (ani mnie zachwyciło ani jakoś mocno zawiodło) i także miałem wrażenie że nie jestem w tym odosobniony. A akurat recenzjami się nie kieruję bo to też tylko subiektywne oceny.

              • 1 0

  • a co ja mam z tym wspólnego? Przecież nikogo nie obraziłam? (1)

    napisałam po prostu swoje zdanie. Ja lubię osobowości w teatrze, Ty nie... no i cóż takie życie.. Moim zdaniem omawiany spektakl jest bardzo spójny. Ale to moje zdanie. Każdy może mieć swoje. Nikgo przeceiż nie obraziłam swoją opinią. Pozdrawiam wszystkich poświątecznie.

    • 0 0

    • nie chodzi przecież o Ciebie

      pierwsza część wypowiedzi odnosiła się do Twojej opinii - ja mam swoją, trochę inną bo aż tak mnie nie zachwyciło STT, i nie musiało. Druga część to była zwyczajnie ogólna uwaga po przeczytaniu wszystkich komentarzy. Myślę, że akurat obie nasze wypowiedzi były normalne i na poziomie, choć przeciwstawne (szkoda że jesteśmy w mniejszości:). Pozdrawiam

      • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywa się styl architektoniczny, którego przykładem jest Zielona Brama w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane