• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Smaki PRL-u w książce "Ślepa kuchnia" Moniki Milewskiej

Magdalena Raczek
21 lutego 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Przyjęcia organizowane w domach, szczególnie te z kategorii "u cioci na imieninach", były stałym elementem krajobrazu tamtych czasów. Co stawiano wtedy na stołach? Dowiecie się z książki. Przyjęcia organizowane w domach, szczególnie te z kategorii "u cioci na imieninach", były stałym elementem krajobrazu tamtych czasów. Co stawiano wtedy na stołach? Dowiecie się z książki.

Guma balonowa Donald, domowy blok czekoladowy, schabowy w chrupiącej panierce, móżdżki, płucka i flaczki, nóżki w galarecie, jajka w majonezie, a także inne przysmaki. O smakach PRL-u, ulubionym napoju premiera Cyrankiewicza, sklepach "za żółtymi firankami" i o tym, co się serwowało i jadało na imprezach w socjalistycznych czasach rozmawiamy z Moniką Milewską - autorką książki "Ślepa kuchnia. Jedzenie i ideologia w PRL", której premiera zaplanowana jest na 16 marca.



Recenzje książek z Trójmiasta



Magdalena Raczek: Zacznijmy od początku: pani książka nosi tytuł "Ślepa kuchnia". Czy odnosi się on do budownictwa PRL-u, kiedy kuchnie budowano bez okien, były ciasne i w zasadzie dziś nazwalibyśmy je raczej aneksami, choć często też pełniły wiele innych funkcji niż tylko te związane z gotowaniem i jedzeniem?

Monika Milewska: Wychodzę oczywiście od tego dosłownego znaczenia: ślepa albo ciemna kuchnia, charakterystyczna dla epoki gomułkowskiej małej stabilizacji była zmorą budownictwa socjalistycznego. Źle wentylowana i zaopatrzona w specjalne okienko podawcze przywodziła bardziej na myśl bar mleczny niż współczesny aneks kuchenny. To jednak tylko pierwsza warstwa znaczeniowa tytułu mojej książki. Ślepa kuchnia staje się w niej metaforą dogmatycznie zaślepionego systemu, w którym ideologia najczęściej brała górę nad racjonalnym zarządzaniem gospodarką, a władza miotała się na oślep, doprowadzając do kolejnych kryzysów żywnościowych.

Przeczytaj także: Jest pisane, będzie czytane. Plany trójmiejskich autorów na ten rok

"Ślepa kuchnia. Jedzenie i ideologia w PRL" Monika Milewska "Ślepa kuchnia. Jedzenie i ideologia w PRL" Monika Milewska
Mówiła mi pani ostatnio, że książka ma uchwycić "smak tamtej epoki". Jak zatem smakował PRL?

Myślę, że dla każdego z czytelników pamiętających te czasy, PRL może mieć inny smak: pysznej gumy balonowej Donald, domowego bloku czekoladowego czy schabowego w chrupiącej panierce. Źródła pokazują jednak, że kuchnia tego okresu była dość monotonna, mało urozmaicona, a nawet mdła, jak serwowane wówczas w barach móżdżki i płucka. Wynikało to nie tylko z tzw. przejściowych braków na rynku, ale też z przyzwyczajeń żywieniowych i bardzo ograniczonej oferty dostępnych na rynku produktów. Nie tylko owoce były wówczas egzotyczne. Do "mało znanych ziół" zaliczano w latach 60. tymianek, bazylię, estragon, miętę, szałwię, czarnuszkę i rozmaryn. Nieobecne na rynku były też m.in. brokuły, oliwki i kapary. Z owoców morza można było napotkać w sklepach tylko niedoceniane kalmary i znienawidzonego kryla. Znajomość kuchni światowej musiała być też w społeczeństwie niewielka skoro Zbigniew Herbert w wydanym w 1962 roku "Barbarzyńcy w ogrodzie" tłumaczył swoim czytelnikom, co to jest pizza. Nieco urozmaicenia w domowych posiłkach przyniosła w latach 70. moda na kuchnię węgierską i bułgarską. Przywożona znad Balatonu papryka wyostrzyła trochę nasz smak.

Wszystko wtedy było polityką, nawet jedzenie. Pisze pani: "Władza chętnie mieszała w garnkach swoich obywateli", a Gomułka analizował, ile cukru jest w burakach - proszę nam o tym opowiedzieć.

Władza miała prawie pełną kontrolę nad tym, co trafiało na talerz przeciętnego Kowalskiego. Kontrolowała przecież produkcję, import i dystrybucję oraz ceny żywności. Propagowała też pewne wzorce kulinarne, "racjonalne" sposoby odżywiania, które często miały więcej wspólnego z aktualną sytuacją gospodarczą niż z naukową dietetyką. Władza lubiła także podkreślać swoje zasługi dla wzrostu dobrobytu oraz spożycia tych czy innych artykułów. Szczególnie niebezpieczną kwestią polityczną stało się w PRL-u mięso. Każda podwyżka jego cen wywoływała silny opór społeczny i prowadziła w konsekwencji do tzw. polskich miesięcy: Grudnia'70, radomskiego Czerwca'76, lubelskiego Lipca'80.

Przeczytaj także: Cukier na kartki. Mija kolejna rocznica reglamentacji

  • Zakupy w megasamie w latach 70.
  • Sklep spożywczy w latach 70.
  • Kolejki przed pawilonami handlowymi w 1981 roku.
  • Banany i cytrusy były towarami luksusowymi. Na zdjęciu Warszawska Spółdzielnia Spożywców "Społem".
  • Kolejki do sklepów były stałym elementem krajobrazu, a te za mięsem szczególnie.
  • Kolejka do lodów w Sopocie w 1977 r.
Nie tylko mięso, ale wiele innych produktów żywnościowych w PRL-u były czymś pożądanym, a niektóre wręcz luksusowym towarem. Co poza szynką, słodyczami, cytrusami, bananami i napojami w puszkach, które po wypiciu się zbierało i ustawiało jako ozdoby na półkach, można zaliczyć do strefy jedzeniowego luksusu?

To oczywiście zależy od epoki. W czasach stalinowskich luksusem mogła być nawet kanapka z kiełbasą, bo na co dzień przodownicy pracy jadali zamiast obiadu pajdę chleba posmarowaną marmoladą albo smalcem. Znalazłam w piśmie "Przyjaciółka" z 1950 roku artykuł, w którym piętnuje się dyrektora wrocławskiego oddziału "Caritas" za to, że zajadał czekoladę, kakao, mleko skondensowane, rodzynki, konserwy rybne i owoce suszone. Skuteczne epatowanie tak podstawowymi produktami spożywczymi możliwe było tylko w warunkach zupełnie ogołoconego rynku początków lat 50. W późniejszych czasach synonimem luksusu był na przykład tonik schweppes, ulubiony napój premiera Cyrankiewicza. Najważniejszym jednak symbolem komunistycznego luksusu był radziecki kawior, bo owoce morza, w tym ośmiorniczki, nie pojawiały się raczej na stołach ówczesnej władzy.

Takie towary dostępne były tylko dla nielicznych np. w sieci specjalnych sklepów, potocznie nazywanych "za żółtymi firankami". Co to było?

Funkcjonujące w czasach stalinowskich sklepy takie obsługiwały uprzywilejowanych przedstawicieli aparatu bezpieczeństwa, wyższych funkcjonariuszy partyjnych i państwowych. Deficytowe dobra rozmieszczone na ich półkach mogły wzbudzać w społeczeństwie niezdrowe emocje. Przed zazdrosnym wzrokiem zwykłych obywateli chroniły je więc żółte zasłony w oknach, którym punkty te zawdzięczały swoją nazwę: "sklepy za żółtymi firankami". Zlikwidowano je na fali październikowej odwilży, ale samo zjawisko uprzywilejowanych punktów sprzedaży nie zniknęło. Mundurowi zaopatrywali się w deficytowe towary w tzw. konsumach, a partyjni - w komitetach PZPR różnego szczebla.

Przeczytaj także: Życie z Peweksu, czyli o luksusie w PRL-u

  • Przyjęcie okolicznościowe zorganizowane przez Koło Gospodyń Wiejskich w 1978 roku.
  • Przyjęcie okolicznościowe zorganizowane przez Koło Gospodyń Wiejskich w 1978 roku.
  • Przyjęcie okolicznościowe zorganizowane przez Koło Gospodyń Wiejskich w 1978 roku.
A co się jadało podczas przyjęć? Mnie imprezy w stylu "u cioci na imieninach" kojarzą się z jajkami w majonezie, sałatką jarzynową, zimnymi nóżkami w galarecie, ogóreczkiem i śledzikiem, a do nich - zawsze czysta wódka "z kłoskiem" (żytnia). Dzieci piły oranżadę w butelkach lub woreczkach ze słomką, kompot, wodę sodową z syfonu z sokiem. Na stołach zawsze były też obecne domowe ciasta...

W ciasnych mieszkankach najlepszym rozwiązaniem miał być samoobsługowy zimny bufet usytuowany np. na biurku lub na wysuwanej z meblościanki półce. Królowały na nich słone paluszki, koreczki serowe i krakersy z wędlinami i piklami, ale nie przynosiły gospodarzom ujmy kromeczki bułki paryskiej z twarożkiem i odrobiną szczypiorku. Znalazłam też przepis na kanapeczki z "sardynkami" - w roli niezwykle luksusowych wówczas sardynek występowały parzone śledzie z puszki wymieszane z olejem. W stanie wojennym w "Kobiecie i Życiu" na karnawałowe przyjęcie polecano głównie dania jarskie: pieczarki w bułce, torcik naleśnikowy, groszek w miseczkach, koktajl mleczno-owocowy i pomidorowy. "Jedzenia nie powinno być zbyt dużo. Wszystko powinno być niezbyt drogie, niezbyt wyszukane. Wszystkiego ot tyle, by mieć dobry nastrój i ochotę do tańca". Muszę jednak przyznać, że znalazłam także przepis na kanapki z kawiorem - ćwierć kilo na jedną bułkę barową, ale na takie menu imprezowe stać było chyba tylko partyjne elity.

Czy jest coś z tamtej epoki, co można uznać za cenne i warte kontynuacji? Ludzie byli chyba bardziej zaradni, pomagali sobie nawzajem. Przyjęcia urządzano o wiele częściej niż teraz i każdy wiedział, czyje imieniny są świętowane. Czy nie brakuje nam tego?

Tak, ma pani rację, tej międzyludzkiej bliskości i zaradności na pewno żal. Z drugiej jednak strony powrót do peerelowskiej rzeczywistości mógłby być dla nas trudny. Czytam czasami moim studentom wycinek z gazety z 1981 roku opisujący procedury zdobywania przez rodziców uprawnień do nabycia mleka w proszku dla ich nowonarodzonego dziecka. Brzmi to jak zasady skomplikowanej gry terenowej, a studenci gubią się zwykle w jej zasadach już po kilku zdaniach...

Opinie (330) ponad 10 zablokowanych

  • To nie trza książki... (12)

    ... wiadomo jak się jadło! o wiele smaczniej o wiele zdrowiej i o wiele taniej jak dzisiaj i tyle w temacie!

    • 54 14

    • (7)

      Smaczniej ? Nie sądzę, biorąc pod uwagę dostępność wielu produktów, a raczej ich brak. Chyba że ktoś za domowe smakołyki z PRL-u uważa kalafior z bułką tartą, mielone na smalcu czy rozgotowany makaron z truskawkami. Zdrowiej ? Zależy jaka dieta i skąd brane składniki. Taniej - to najbardziej prawdopodobne. Dobrze pamiętam te czasy i chociaż nie brakowało w moim domu zbyt wielu rzeczy, nie czuję żadnej nostalgii do tamtej kuchni. Była przaśna, przyciężkawa i bez polotu. Jak cały PRL. Życie było za to wolniejsze i mniej absorbujące. Tyle.

      • 14 17

      • (4)

        Taniej też nie - wbrew mitom o "wspaniałym PRL" żywność wcale taka tania była.
        Warto też pamiętać o łagodnie mówiąc mizernym stanie higieny w zakładach spożywczych, barach czy restauracjach. Masowe zatrucia były wtedy niczym niezwykłym.

        • 12 6

        • Były częste, ale się o nich nie pisało, bo nie było niezależnych mediów. (3)

          I część ludzi wciąż bierze propagandę PRL za rzeczywistość.
          Zadziwia mnie jak krótka jest ludzka pamięć.

          • 5 3

          • (1)

            Co więcej cenzura miała wytyczne, by informacji np. zatruciach nie puszczać. A co do propagandy PRL - można odnieść wrażenie, że większość komentarzy piszą tu potomkowie kacyków z PZPR i rodziny ówczesnych mundurowych.

            • 7 3

            • Niewiarygodny był poziom kontroli informacji

              Kilka autentycznych zapisów cenzorskich z niezliczonej liczby ujawnionych w 77 roku dzięki byłemu pracownikowi krakowskiej delegatury Tomaszowi Strzyżewskiemu:
              Należy bezwzględnie eliminować wszelkie dane zbiorcze dotyczące ilości wypadków drogowych, pożarów, utonięć, jak również tonować zbyt alarmistyczne publikacje na ten temat.
              Nie należy dopuszczać do publikacji w masowych środkach przekazu danych liczbowych obrazujących stan i wzrost alkoholizmu w skali całego kraju.
              Nie należy dopuszczać żadnych informacji o sprzedaży przez Polskę mięsa do ZSRR.
              "Nie należy publikować żadnej informacji o katastrofie w kopalni »Katowice«, w której poniosło śmierć 4 górników
              Itd.

              • 2 3

          • byly czeste, ale rowniez czesto o nich pisano

            Byly glownie spowodowane ogromna migracja ludzi i koniecznymi zmianami zachowan.
            Ludzi jakos trzeba bylo nauczyc.

            • 1 3

      • kalafior z bułką tartą itd. (1)

        Aleś się uczepił :) Ja wszystkie te potrawy po dziś dzień lubię, aczkolwiek makaron wolę w wersji al dente.

        • 4 2

        • Lubić można, ale to nie znaczy, że jest czym się chwalić przed światem

          • 0 4

    • (2)

      Smaczniej, zdrowiej i lepiej pod warunkiem, ze mieszkalo sie na wsi i jadlo sie swoje. W miescie jadlo sie to co udalo sie wystac w kolejce.

      • 10 1

      • i tak i nie, bo kiedyś po prostu nie stosowało się tyle chemii (1)

        i masowej produkcji jak teraz. Nie było tyle plastiku, środowisko było mniej zatrute. To wszytko wtedy teraz mogło by robić za żywność BIO.

        • 4 2

        • Walili chemie az milo. Gospodarze w Wielkopolsce, skad pochodze do teraz maja ogrodki dla siebie gdzie nie ma chemii. Warta byla takim sciekiem, ze w latach 80tych ludzie przestali chodzic na plaze po wielu przypadkach zapalenia opon mozgowych u dzieci. Podobnie wygladala sprawa na wielu miejskich basenach. W powietrze lecial dym bez oczyyszczenia z tysiecy kominow a w domach palono wszystkim co sie palilo. Choc trzeba przyznac, ze zdrowej zywnosci bylo wiecej ale tylko z biedy. Ludzie zwyczajnie byli zmuszeni do uprawy na wlasna reke, robienia wlasnych przetworow itd.

          • 0 0

    • "w temacie"?

      Lechu, to Ty?

      • 5 1

  • Polska w ruinie !!!! (6)

    Tak będzie już niedługo !!!! Prezes i populisci dotrzymują danych obietnic !!!!
    Żeby było jak było !!!!!

    • 29 24

    • Wyłącz TVN! (1)

      • 8 11

      • Tak! Włącz kur wizję i machającego łapami

        Pinokio

        • 6 6

    • Żeby było jak było to hasło kasty! (1)

      Mylisz pojęcia. Najgorzej jak nienawiść zaślepia!

      • 5 5

      • Najgorzej jak nienawiść zaślepia!- dlatego hest szczujnia TVP

        Tsm nawet sukces na IO mieliśmy

        Syn TW balbina, ten co spał

        • 5 6

    • Ruski trol Tuska jest az tak głupi ze nie wie ze przytacza hasła z oficjalnego programu PO z kampanii wyborczej (1)

      W necie jest pełno zdjec z banerami PO ztymi hasłami ale rustki trol nie pamieta.

      • 4 2

      • W necie jest pelno klamstw i afer pis

        ale ruskie trolle parti tego nie widza albo udaja ze nic sie nie stalo
        Przyklaskiwacze jarozbawa nie pamietaja obietnic, klamstw i hasel

        • 2 5

  • Opinia wyróżniona

    Tak uczylismy sie na kuchniach.. (4)

    Kuchni Polskiej ,Węgierskiej i Rosyjskiej .gdzie nie gdzie liznąć mozna było francuskiej czy niemieckiej . amerykańska to juz wysoka półka . pamiętam poledwica woł. krążek zawijany w bekon smażony na saute zwany amerykanem ... to juz rarytasio .:) Pozdrawiam ..

    • 20 13

    • Amerykańska kuchnia = wysoka półka. Mejd maj dej :P.

      • 12 4

    • amerykańska kuchnia to syf jakich mało

      kawał mięsa z grilla ciężko nazywać kuchnią, takie coś to od stuleci było jeszcze przed komuną bo wtedy nic nie było

      • 4 0

    • wszystkie kuchnie, to przede wszystkimn kuchnie biedakow (1)

      Szczegolnie kuchnia francuska. Zbierano wszystko, czym tylko czlowiek sie nie zatrul i co dawalo szanse na przetrwanie... Podobnie z kuchnia chinska.
      Dopiero w miare podnoszenia sie ogolnego poziomu zycia, dolozono staranie aby dawalo sie to latwiej przelknac, a moze i dalo przyjemnosc. Jeszcze pozniej dorobiono do tego filozofie...
      To i tak lepiej niz bezkrytyczne przejmowanie wzorcow "przemyslowego tuczu ludzkiej trzody".

      • 1 2

      • Interesująca teoria, szkoda, że nie wytrzymuje starcia z faktami. Skoro zbierano i zjadano wszystko, czym człowiek się nie zatruł, to wyjaśnij proszę, czemu określone produkty, łatwo dostępne, w jednym miejscu były powszechnie jedzone, a w innych nie? Czemu żaby były i są we Francji, jak i w Polsce, a w kuchni pojawiły się tylko tam? Czemu psy są w Polsce i w Chinach, a do kuchni trafiły tylko chińskiej? Wreszcie czemu to, co daje przyjemność, jest tak różne w różnych miejscach?

        • 1 1

  • (17)

    Kuchnia to nie wszystko. Ludzie w tamtych czasach byli o wiele bardziej symoatyczni wzajemnie dla siebie. Nie było takiej bufonady i przepychania sie kosztem innych.Nie bylo takiego wywyzszania sie jdnych ponad drugich. Ludzie znani / dzisiaj celebryci/ umieli zachowac skromnosc i nie roznosila ich duma z powodu sławy. Ludzie bardziej gotowii byli do wzajemnej pomocy. Pomimo wszystko owczesni politycy komunisci przewaznie tylko z nazwy, nie byli takimi o.......i i z........i jak dzisiejsze elity.

    • 55 10

    • szczególnie sympatyczne były sprzedawczynie z fochem i opryskliwością, urzędniczki jak królowe (3)

      na każdym kroku cwaniactwo i szukanie towarów za wszelką cenę. Każdy kto miał trochę możliwości w usługach i handlu to woził się jak panisko

      • 15 4

      • (1)

        W przychodniach też wiecznie obrażone recepcjonistki były

        • 8 0

        • A teraz nie?

          • 3 0

      • "sprzedawczynie z fochem i opryskliwością"

        to były takie ewenementy, że filmy o nich kręcono...

        I pewnie z tych filmów znasz te sytuacje.
        Że towar rozchodził się bokiem, to nie sprzedawczyń była sprawa. Na to były za krótkie.
        I to zostało do dzisiaj, tylko "śmietana" się zmigrowała do innych intratnych działek.

        • 1 1

    • (4)

      Ludzie byli tacy sami. Byli karierowicze zapisujący się do PZPR albo zmuszający innych do zapisania się do partii. Byli donosiciele. A jaka "sympatia" kwitła w kolejkach, gdy ludzie się wpychali, kombinowali z uprawnieniami do zakupów poza kolejnością... Niezwykle "sympatyczne" było też wszechobecne pijaństwo i kradzieże.

      • 13 4

      • zgoda co do opisywanej patologii (3)

        Jednak tzw. "szara masa" była sobie życzliwa.
        Zwiększona obecnie możliwość wyboru skutkuje jednak zwiększeniem ilości patologii, która tego wyboru usiłuje pilnować...

        • 0 2

        • (2)

          To ta "szara masa" przepychała się w kolejkach, donosiła i piła.

          • 1 1

          • i robi to rowniez (1)

            Obecnie

            Nie generalizuj.

            • 0 0

            • Masz rację - dlatego napisałem wcześniej, że ludzie byli tacy sami jak teraz. Ani lepsi - ani gorsi.

              • 0 0

    • Billy, co ty wiesz o PRL...

      • 3 3

    • (3)

      No co ty? Pokazówka jakich mało była, jak sąsiadka miała schabowego na obiad to tak go tłukła,że cały pion w klatce słyszał. Najważniejsze pokazać się przed sąsiadem, samochodem,ciuchem z zachodu, alkoholem, nawet zapalniczką z Pewexu. Ale przyznam,że umiejętność gospodarowania i planowania posiłków przy słabym zaopatrzeniu sklepów to mistrzostwo było.Pierogi były częstym produktem na stole.

      • 5 0

      • "Pierogi były częstym produktem na stole"

        Podobnie jak w Chinach.

        • 1 0

      • taaa widzałem ten film że się tłukło w deskę i bez miesa aby tylko somsiad wiedzał (1)

        • 0 0

        • prawda czasu

          prawda ekranu?

          • 0 0

    • (1)

      Czyli co? Na ulicy w gebe nie dawali? Ja pare rezy oberwalem w PRLu. Po PRLu tylko raz. Takiego chamstwa, pijanstwa i zezwierzecenia jak w PRLu pozniej juz raczej nie widzialem. Teraz mozna to obserwowac jedynie wsrod patoli. W szkole wystarczylo zebys nie mial jeansow zeby cie wytykali palcami.

      • 9 2

      • miałeś pecha

        współczuję...

        Ale obyczaj "firmówek" to raczej objaw obecnych czasów.

        • 1 1

    • Co to za banialuki xD

      • 0 0

  • Znów propaganda. (2)

    Tradycyjnie autor artykułu o PRL sądzi, że ci co pamiętają tamte czasy wymarli albo mają już głębokiego alzheimera. Można wciskać gawiedzi każdą głupotę. np. "luksusem mogła być kanapka z kiełbasą". Problemy z zaopatrzeniem / kartki itp/ zaczęły się pod koniec lat 70-tych a potem im dalej tym gorzej. szkoda ,że nie ma zdjęć sklepów, zwłaszcza Delikatesów na Rajskiej z lat 60 - 70. Poszczególne działy były pełne towarów, a bar kawowy na środku -oblężony. Oczywiście nie było takiego wyboru towarów jak dziś ale żadna wędlina czy mięso nie leżały w gablocie tygodniami reanimowane i odświeżane mimo naładowania konserwantami jak dziś. Kanapka z kiełbasą była podstawowym śniadaniem zabieranym do szkoły. Czasem ktoś przynosił kanapki z marmoladą albo topionym serkiem. Gdyby wtedy podano w szpitalu takie "frykasy" jak dziś , to wylądowało by to za oknem razem z lekarzem. Dzisiejszą obfitość towarów odchorowujemy, bo nie o jakość żywności chodzi tylko żeby nic się w handlu nie zmarnowało.

    • 62 9

    • Lodówki

      Niedawno zdjęcie mojej dawnej, dawnej kuchni wpadło w ręce młodzieży. Oczywiście śmiechy, że lodówka taka dziwna, z zaokrąglonymi kantami, jak szafa pancerna itp., że taka to wiadomo, PRL. Zapytałem się, jakie w tym czasie były na zachodzie. Usłyszałem, że takie duże, w większości dwudrzwiowe, z kostkarką. Ha, ha, ha... Powiększyłem zdjęcie: produkt Liebherr. Mimy im zrzedły. Podobnie kiedyś było z samochodami. Ci co teraz najwięcej mówią o PRL-u, to właśnie taką młodzież.

      • 10 2

    • Nieuprawnione jest porównanie 1:1 początku lat 50. i lat 70. Zerknij do roczników statystycznych i sprawdź jakie było spożycie i produkcja mięsa na osobę w tych latach. Przejrzyj książki kucharskie z tych dwóch dekad i sprawdź różnice. Przeczytaj choć jakieś opracowanie popularnonaukowe, np. "Wielka trwoga".

      • 9 0

  • Chleb bułki rogale i inne pieczywo (22)

    Pychota, warzywa owoce co za smak już nie zjemy pomidora tak dobrego jak kiedyś,maslo lepsze gatunkowo było w czerwonym opakowaniu a te troszkę gorsze w niebieskim ( dzisiejsze nie ma szans z tym dawnym niebieskim)brakowało mięsa owszem to prawda ale było masę innych nie skażonych chemią produktów ogólnie rzecz biorąc tamtych smaków już nie ma a szkoda

    • 86 8

    • (16)

      Masa innych produktów? Niby jakich? Ze dwa rodzaje sera - jeśli udało się kupić? Radzieckie konserwy? A może pomarańcze na Boże Narodzenie i Wielkanoc - wystane wcześniej w kolejce?

      • 8 12

      • cytrusów było mało (11)

        ale nasze zdrowe owoce miały więcej witamin Znasz smak i zapach truskawek z tamtych latach? jak nie znasz to nie poznasz juz nigdy ! a jabłek? a gruszek? porzeczek ? nigdy nie brakowało tych smaczności a że nie było mięcha to i ludziom na dobre wyszło !nikt w tamtych latach nie głodował każdy jadł naturalną żywnośść za którą teraz uganiają sie po tzw sklepach eko ale to nie jest to co było

        • 15 3

        • Tak, znam smak jabłek- papierówek, tak kwaśnych,że nie szło zjeść i zawsze zarobaczonych

          • 5 4

        • (4)

          Nie glodowalem bo matka cale dnie stala w kolejkach (ja czesem tez po szkole) a ojciec po pracy a w weekendy cala rodzina zasuwalismy na dzialce - to byly nasze wycieczki. Nie chce powrotu czasow kiedy mimo tego ze sie pracuje to trzeba jeszcze kolejne tyle wysilku wlozyc w zdobycie jedzenia. Chce isc do sklepu i kupic jedzenie za pieniadze, ktore zarobie i miec czas po pracy dla siebie i rodziny a nie spedzac go na polowaniach na miescie w kolejkach i wiecznym "odpoczynku" na dzialce zeby miec ziemniaki do obiadu czy owoce na zime.

          • 11 4

          • skoro chcesz

            to bierz co dają...

            • 1 0

          • Wtedy nie było (2)

            Weekendów a ziemniaki zawsze były w sklepach lub rozwoził je pod domy gospodarz krzycząc kartofle kartofle ale jak chcieliście mieć ze swojej działki to wasza sprawa

            • 3 1

            • (1)

              To, ze się wtedy nie mowilo weekend to nie znaczy, ze tego nie bylo, a gospodarzy rozworzacych cokolwiek po mieście nigdy w PRLu nie widzialem. Przynajmniej nie w Wielkopolsce gdzie wtedy mieszkalem. Tam to się zaczęło dopiero w latach 90tych

              • 2 0

              • "nie mowilo weekend to nie znaczy, ze tego nie bylo"

                Nie było.
                Pierwsze wolne soboty (raz w miesiącu) to zjawisko z lat 70.
                Więc inne PRL znamy.
                Przypuszczam że odnosisz się do lat 80. To zupełnie inna bajka. A w 90 wyrosły nam długie zęby, które szczerzymy do dzisiaj.
                W Wielkopolsce może gospodarze nie jeździli po miastach/dzielnicach, bo tam dobrze funkcjonowały targowiska rolne. Wiem, bo wuja zabierał mnie na furmankę i miałem okazję w takich atrakcjach uczestniczyć. Na wybrzeżu w 90 latach to właśnie przestali. Obecnie odtwarza się to w znacznie bardziej cywilizowanych formach.
                Ciekawe, że ostatnio trafiłem na takowe targowisko w... Warszawie (słynny Wolumen). Zmiana jest jedynie taka, że zamiast furmanek są dostawczaki i ciężarówki... ;) Ale sceny i zapachy, bardzo podobne ;)

                • 1 0

        • (2)

          Znam zapach takich jabłek, gruszek czy truskawek - bo za PRL-u całą rodziną zasuwaliśmy w ogrodzie, żeby je mieć. Nawet kury przez pewien czas babcia hodowała, podobnie jak wielu sąsiadów. I to wszystko w Gdańsku - wcale nie na jakiś obrzeżach miasta. Tyle, że z konieczności - nie dla przyjemności.
          Może jeszcze napiszesz, że dzięki wszechobecnym brakom ludzie się więcej ruszali, więc byli zdrowsi ;)?

          • 7 1

          • I się nie przejadali, nie było problemu otyłości.

            • 4 1

          • w sumie nikt ci nie broni i teraz uprawiać w ogrodzie własncy owoców czy warzyw

            sam sobie chemii nie dowalisz do nich

            • 1 0

        • (1)

          Podaj proszę badania porównujące zawartość witamin i składników odżywczych w owocach z lat 70. i współczesnych. I wykaż na gruncie naukowym wyższość tych pierwszych. Twoje preferencje smakowe kilkadziesiąt lat temu są dowodem czysto anegdotycznym.

          • 1 2

          • widzisz, gdyby się dało te "preferencje smakowe"

            skodyfikować i udostępnić jako produkt a przynajmniej jako "dowód", którego oczekujesz, pewnie przedmówca byłby bogatym człowiekiem.

            Niestety, "przemysłowy tucz trzody ludzkiej" jest faktem i pracochłonne oraz mało wydajne metody zaspokojenia "preferencji smakowych" nie mają szans.

            Ale sentymenty i pamięć pozostają.
            Kto nie zna, niech żałuje.

            • 1 2

      • (3)

        Prawdziwe mleko (wieczorem już na zsiadłe się nadawało). Ale były i gorsze rzeczy, np. jogurt tylko w jednym smaku i pitny.

        • 14 0

        • Czy pitny jogurt jest gorszy to rzecz dyskusyjna ;)

          • 3 1

        • Jogurt bywał też często w postaci "bomby", kiedy za daleko posunięta fermentacja wypychała wieczko do góry. Była loteria, czasem jogurt trafiał na stół, a czasem do sedesu.

          • 4 0

        • Mleko nadal jest prawdziwe tylko na poczatku lat 90tych upowszechnila sie technologia sterylizacji, tzw UHT. Po sterylizacji masz w mleku mniej zywych bakterii niz po pasteryzacji. Mniej o kilka rzedow wielkosci i to cala tajemnica zsiadlego wieczornego mleka.

          • 2 1

    • (3)

      Masło, tak jak i smalec były sprzedawane na wagę - wycinane z bloku. Ser żółty, również plasterkowany na miejscu. Tak to wyglądało przynajmnej w początkach epoki Gierka. Pomidory w zasadzie tylko latem i rarytasem były "bułgary", ale faktycznie to wielu ludzi miało swoje pomidory z działek i ogródków. Mięso i jego przetwory (kiełbasa zwyczajna) tylko chwilami pojawiały się w mięsnych, a kultowa szynka prasowana z puszki była przedmiotem marzeń na święta. Pieczywo - o ile nie kupione w piekarni, było czerstwe, bo nie było zwrotów, sprzedawano więc najpierw te z najstarszych dostaw.
      W późnych latach 70 mleczarnie zaczeły produkowac takie rarytasy jak serek homogenizowany, pleśniowy (były poważne podejrzenia, że towar jest zepsuty), a także smak dzieciństwa - mleko zagęszczone w tubce.

      • 10 7

      • Masło na wagę to była rzadkość i głównie w latach 80-tych. (2)

        Wcześniej było wszędzie w kostkach, zwykłe i tzw ekstra.
        I kostki miały chyba 250 g, a nie 200 jak teraz.

        • 11 0

        • Masło na wagę, w dużym bloku, było przed epoka kostkową. No i było solone (uważane za gorsze) i niesolone. Dopiero kolejnym etapem były kostki 250, a jeszcze kolejnym kostki 200. A pamiętacie mleko i śmietanę rozlewane z dużych kanek do przynoszonych słoików?

          • 1 0

        • Za jedyne 16 zł kostka. Zapłać dziś 16 zł za kostkę masła, to też będzie "prima sort".

          • 0 2

    • Już samo to, że w 34-milionowym wówczas, i rolniczym kraju miałeś do wyboru dwa rodzaje masła świadczy o poziomie żywności w tym czasie.

      • 3 0

  • Lata komunizmu to (10)

    czarny okres Polski i Polaków! Byłem wtedy młody i teraz oprócz tej młodości nie wspominam tego okresu mojego życia za dobry! Nigdy nie należałem do żadnej organizacji przestępczej typu zms czy pzpr i to wtedy miało duży wpływ na mój los! Teraz mam przynajmniej czyste sumienie a życie ułożyło mi się lepiej niż niejednemu zdrajcy Ojczyzny!

    • 17 27

    • Czarny okres to jest teraz

      Mały mściwy realizuje plan Moskwy

      • 4 7

    • Nigdy nie należałem do żadnej organizacji przestępczej typu zms czy pzpr (1)

      No widzisz a sporo w twojej partii przy korycie już tak!

      TK też obsadzony nimi

      • 2 6

      • A skąd wiesz jaką partie popieram?

        • 5 1

    • Piotrowicz chyba nie narzeka (3)

      Jarek też nie

      • 3 6

      • Miller, Cimoszewicz, Belka i inne czerwone euro posly (2)

        Rowniez nie...

        • 0 0

        • Ale to nie oni rządzą, nie są przy korycie. (1)

          Miało być inaczej, dobra zmiana
          A komuniści przy korycie wytykają i sortują
          A rządzi karakan czerwony

          Gnidy partyjne zrobiły dekomunizacje? Pozabierali emerytury rodzicom?

          • 1 1

          • nie rządzą? nie są przy korycie?

            Rządzą poza naszymi głowami i goszczą się przy lepszym korycie, niż krajowe.
            Na dodatek, nikt im na ręce nie patrzy...

            • 0 0

    • ZMS... (1)

      organizacja przestępcza ???. Opinia prawdziwego patrioty !!!

      • 2 1

      • Byłem w ZMS...

        i absolutnie nie czuję się przestępcą , a tym bardziej zdrajcą ojczyzny. Jest to jednak tylko moja samoocena. Jak jednak widać Prawdziwi Patrioci są innego zdania .

        • 2 0

    • Tak sobie tylko tłumaczysz, a byłeś zwykłą lebiegą

      Jak byłeś zaradny to bez partii świetnie można było sobie radzić.
      A jak ktoś był lebiegą, to i partia nie pomogła.
      A i dzisiaj jest nie inaczej. :)

      • 1 2

  • Ślepa

    Teraz większość kuchni jest ślepych.

    • 36 1

  • (1)

    No to was zaskoczę. Pracowałem w WPHW jako konwojent i zaopatrywaliśmy również milicyjne Konsumy i tzw. kantynę czyli sklep-bar na I piętrze w kw pzpr czyli te sklepy " za żółtymi firankami". Widziałem co było na półkach i czasem też coś zjadłem. W KW np. była bez kartek kiełbasa toruńska i Winiak Klubowy. Najczęściej zamawiano sałatkę jarzynową i galaretkę. Bar Konsumów jak w 007 zgłoś się - pieczeń wołowa z puree i kapustą. D...nie urywało.

    • 30 2

    • ale tam było mięso bez kartek jakie późńiej wprowadzono

      i wtedy to d. urywało jak w sklepach nic a tam pełno i to bez kartek czyli bez limitu

      • 2 0

  • Z wiekiem obumierają kubki smakowe, ot i cała tajemnica

    ględzenia jak to kiedyś były czasy, a teraz nie ma czasów.

    • 9 27

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Dwa spektakle Teatru Wybrzeże zarejestrowała Telewizja Polska w ostatnich kilku latach i wyemitowała w TVP Kultura. Jakie?

 

Najczęściej czytane