Już za kilka miesięcy nowym odcinkiem autostrady A1 pomkną autokary narodowych reprezentacji piłkarskich i ich fanów. Jednak nim wszystkich ogarnie futbolowy szał, warto wykorzystać tę drogę do celów kulturalnych.
Już teraz mieszkańcy Trójmiasta powinni sprawdzać, jak wygląda repertuar Teatru im. Horzycy w Toruniu, jakie są plany tamtejszego Centrum Sztuki Współczesnej, co pokażą w ramach "Kontaktu", na co warto iść do Teatru Polskiego i Opery Nova w Bydgoszczy. Ba! W planach podróży można już zacząć uwzględniać nawet Poznań.
Istniejący odcinek autostrady stwarza możliwość kulturalnego przemieszczania się także w drugim kierunku. Trójmiejscy organizatorzy i animatorzy kulturalni powinni poszerzyć obszar rażenia promocją. Lada dzień możemy się spodziewać na naszych koncertach, spektaklach, wystawach, performansach i premierach kulturalnych ludzi z Borów, Kociewia, ziemi kujawskiej, a może nawet i Wielkopolski. Tak więc Teatr Muzyczny w Gdyni nie musi się martwić, kim wypełni widownię w trakcie stu spektakli "Shreka" (kocham ten spektakl!), które jest zobowiązany kontraktem zagrać do maja przyszłego roku.
Wybrzeże coraz dalej i śmielej zaczyna wyrzucać swoje kulturalno-drogowe macki. Ponownie mamy połączenie lotnicze z Berlinem i mocno trzymam kciuki, by nie była to kolejna powietrzna efemeryda. Także kolejarze zaczynają się łamać i przebąkują coś o połączeniu ze stolicą Niemiec. Ponoć szybko zorganizować się tego nie da. Ale jeśli niemieccy piłkarze będą rozgrywać w Gdańsku mecz, to się jednak da. Oto potęga futbolu! Nie tylko pociąg uruchomi, ale i mnie zmusiła do tego, bym pierwszy raz w życiu trzymał kciuki za jakąś drużynę piłkarską. W tym przypadku - niemiecką.
A w Berlinie - raj dla kulturalnych ludzi! Ziemia obiecana! Tam już jest wszystko, czego złakniona wydarzeń kulturalnych na najwyższym poziomie dusza zapragnie. Co prawda, zasmakowawszy w berlińskiej ofercie, kulturalny człowiek Wybrzeża może się rozpuści jak dziadowski bicz, zacząć mieć większe wymagania wobec własnych instytucji kultury, kręcić nochalem na poziom lokalnych wydarzeń. Tak, istnieje taka ewentualność. Ale przecież tymi samymi drogami podążą artyści i lokalni bonzowie kultury, szukając inspiracji i pomysłów godnych przeszczepienia. Jest więc szansa, że konkurencja przyspieszy puls naszego życia kulturalnego.
Powoli, powoli, dzięki nowym drogom, Gdańsk coraz mocniej wnika w europejski obieg kultury. Nie zdobyliśmy tytułu ESK, ale niespiesznie stajemy się jednym z przystanków w europejskiej siatce kulturalnych połączeń.
Jest już połączenie z takimi potentatami kultury, jak Londyn i Barcelona. Dzięki tanim przewoźnikom okazało się, że miasta te położone są tuż za miedzą. Jeszcze tylko godziwe połączenie ze stolicą. Jeszcze tylko coś (pociąg, samolot) do Petersburga. Jeszcze tylko... Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Póki co pakuję torbę, zabieram garnitur, krawacik, wygodne buty i do Berlina! Nie do pracy. Nie po lepszy, a tańszy proszek. Po kulturę.