• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Oko-uchem: Kultura gratis

Jerzy Snakowski
20 czerwca 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Oko-ucho. Pożegnanie z tytułem i czytelnikami
Artysta, w zderzeniu ze sprzedawcą wędlin i piwowarem, jawi się  jako frajer.  "Nie trzeba płacić za jego występ, to i za płytkę też nie muszę" – myśli widz czy słuchacz i bez oporów bierze się za piratowanie nagrań. Artysta, w zderzeniu ze sprzedawcą wędlin i piwowarem, jawi się  jako frajer.  "Nie trzeba płacić za jego występ, to i za płytkę też nie muszę" – myśli widz czy słuchacz i bez oporów bierze się za piratowanie nagrań.

"Wstęp wolny" - tak oto kuszą publiczność organizatorzy większości kulturalnych imprez plenerowych. Właśnie teraz, z początkiem lata, zaczyna się w całym kraju sezon na tego rodzaju wydarzenia. To wspaniały prezent dla tych, których nie stać na bilety za kilkadziesiąt złotych. Ale czy na dłuższą metę nie jest szkodliwy dla kultury?



Czy darmowe koncerty są szkodliwe dla kultury?

Ciekawe, że przeważnie hojnymi organizatorami są samorządy i ich agendy, a nie prywatne agencje, którym często udaje się nawet pozyskać sponsorów. A to nadaje tym imprezom posmak kiełbasy wyborczej. Są to te same samorządy, które niskie dotacje na kulturę tłumaczą brakiem środków. Dlaczego więc pozbawiają się dodatkowego źródła dochodów wpływów? Czy nie można wprowadzić symbolicznej opłaty za udział w masowych imprezach kulturalnych?

Niech będą to choćby dwa złote. Czyli mniej niż wartość paczki gum do żucia. Pół piwa. Cztery papierosy. Pieniądze pozyskane z jednego koncertu z udziałem - powiedzmy: 4 tysięcy widzów - mogłyby się złożyć na grant czy stypendium dla niezależnego twórcy. Tym samym impreza poświęcona przeważnie masowej rozrywce przyczyniłaby się do powstania ambitniejszych projektów.

Jest jednak w tym zjawisku coś gorszego niż czynnik finansowy. To tworzenie specyficznej mentalności odbiorcy. Wstęp wolny rodzi przeświadczenie, że artyści występują dla własnej przyjemności. Że to, co robią, nie jest pracą. Widz bez szemrania zapłaci za dojazd na koncert, za piwo wypite przed i za kiełbaskę w przerwie. Na kulturze zarabiają więc wszyscy dookoła, tylko... nie kultura.

A artysta, w zderzeniu ze sprzedawcą wędlin i piwowarem, jawi się jako frajer. "Nie trzeba płacić za jego występ, to i za płytkę też nie muszę" - myśli widz czy słuchacz i bez oporów bierze się za piratowanie nagrań. Organizatorzy określając wartość dostępu do artysty na zero złotych, do zera degradują wartość samego artysty i sztabu osób, które pracują na jego sukces.

O tym, że takie myślenie nie jest moim wymysłem, świadczą puste miejsca na wydarzeniach z udziałem vipów. Bardzo ważne osobistości potwierdzają przyjęcie zaproszenia, by ostatecznie nie pojawić się na imprezie. W ostatniej chwili wybierają grilla u znajomych. Niezapłacone, więc nie szkoda. Dobrze, że trójmiejskie instytucje odchodzą od tego modelu, każąc płacić wszystkim biorącym udział w wydarzeniach specjalnych.

Jestem za jak najszerszym dostęp do kultury, ale uważam, że nie musi to oznaczać dostępu bezpłatnego. Bo czy nas, podatników, na to stać?

O autorze

autor

Jerzy Snakowski

- Oko-uchem to rubryka, w której autor, wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku, autor show popularyzującego teatr operowy pt. "Opera? Si!", dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat trójmiejskiej kultury i nie tylko. Więcej o autorze: www.snakowski.pl

Opinie (81)

  • zgadzam się z opinią zawartą w artykule pod jednym warunkiem, że impreza jest przygotowana z budzetu miasta, gminy itd czyli (1)

    naszych pieniedzy. W tej sytuacji impreza biletowana jest nie do przyjęcia!!!

    • 21 22

    • Jak to zgadasz się pod warunkiem że impreza jest przygotowana z budżetu miasta???Chyba pod warunkiem że impreza NIE jest z budżetu.
      A po drugie bilet za np. 10 złoty wg mnie nie kłóci się w żaden sposób z finansowaniem przez miasto.Teatry też są utrzymywane przez budżety państwa/miasta a bilety trzeba kupić i dobrze. Autor miał chyba na myśli to, że mamy taką mentalność że jak nie zapłacimy to nie szanujemy. I z tym akurat się zgadzam

      • 31 1

  • (3)

    Bardzo dobry artykuł. Z własnego doświadczenia wiem, jak małą świadomością a propos ilości pracy włożonej w wykonanie dzieła, odznaczają się słuchacze.
    Ile razy słyszałem że dla mnie to tylko pół godzinki grania więc czemu chce za to pieniądze.Chciałbym zobaczyć minę hydraulika któremu mówie że to tylko parę rurek trzeba dokręcić więc czemu mam za to płacić:)

    • 71 12

    • (1)

      do Twójego pół godziny grania, musiałeś sie przygotować wcześniej, idąc OGÓLNYM TROPEM, najpierw musiałeś nauczyć się przez parę lat grać na jakimś instrumencie, później zainwestować ogromną masę pieniędzy w sprzęt, by taki pół godzinny/ godzinny występ wykonać. Widz niestety ma klapki na oczach i widzi tylko efekt końcowy, to przykre jest, że brak jest poszanowania dla artystów, muzyków, zespołów itp.

      • 17 3

      • no co Ty nie powiesz

        • 2 9

    • Masz rację.

      W końcu artyści żyją z koncertów, przedstawień itd. Powinni byc jak najbardziej wynagrodzeni za swoją pracę, to w ogóle nie podlega dyskusji.

      • 2 0

  • co to się porobiło z komediantami?! (8)

    "Wstęp wolny rodzi przeświadczenie, że artyści występują dla własnej przyjemności." Jeśli nie sprawia artyście przyjemności występ przed publicznością, to niech taki artysta buty czyści, będzie z tego przynajmniej dochód a i też żadnej przyjemności:/

    • 30 38

    • ...dla własnej przyjemności czyli że nie są w pracy...dekoder ironi by sie przydał...

      • 5 1

    • ej, ale z własnej przyjemności w tym kraju nie da się wyżyć. przez takie podejśćie i podejście w dodatku niektórych organizatorów koncertów, jak zaprezentowałeś - że artyści robią to tylko dla przyjemności, więc mogą za to nie brać kasy za to co robią - taki artysta, musi najpierw pracować na pełen etat i większość swoich dochodów pakować w np: wynajęcie sali prób + wyposażenie sali prób + kupienie całego sprzętu + studio nagraniowe + wynajecie transportu na koncert itp itd - czemu za cała reszte trzeba płacić a muzykom - nie? BO ROBIĄ TO DLA PRZYJEMNOŚCI :] choore podejście

      • 4 2

    • To samo miałem napisać. W d... niektórym sie przewraca, że tacy z nich "artyści" ale tylko jak im płacą. (1)

      Nikt im nie każe siedzieć nad tekstem czy muzyką. Jeśli nie czują potrzeby by się podzielić z innymi swoją twórczością to niech spadają na drzewo.

      • 6 13

      • Cholera, czy wy potraficie myśleć?!

        Przecież to jest też ich praca, z tego żyją. Ty może najchętniej chciałbyś mieć wszystko za darmo ale tak się nie da. Proponuję, żebyś zrezygnował z wynagrodzenia za swoje pracę na rzecz dzielenia się owocami swojej pracy za darmo. Sam spadaj na drzewo!

        • 1 0

    • mnie też moja praca sprawia przyjemność

      co nie oznacza, że wykonywałabym ją za darmo :P

      • 17 0

    • (1)

      makak to nie o to chodzi żeby nie brali datków z tego co robią ale niech nie kreują się na co najmniej bohaterów narodowych, przed którymi trzeba padać na kolana, bo wkład w tworzenie dobra jest na pewno nie większy niż budowlańca na budowie, a jakoś nikt nie płaci budowlańcowi za to że może oglądać jego dzieło, rozumiesz o co mi chodzi?

      • 2 1

      • oczywiście że rozumiem :) ale jednak za to że to dzieło stworzył, ktoś jednak mu zapłacił ;)

        • 0 0

    • Zapraszam w czystych butach na super koncerty bez muzyki, dodaj literaturę i inne sztuki piękne w miejsce muzyki, gdzie wtedy zostaniesz miłośniku przyjemności
      Aloha

      • 0 0

  • śmieszne (1)

    "Pieniądze pozyskane z jednego koncertu z udziałem - powiedzmy: 4 tysięcy widzów..." nie pokryłyby kosztów pobrania tej kwoty i zabezpieczenia, by nikt nie wchodził bez uiszczenia opłaty.
    Poza tym: to nie jest takie proste - sprzedaż kiełbasek i piwa zwiększy zyski lokalnych przedsiębiorców a to zasili również lokalny budzet miasta.

    • 21 3

    • Co ty nie powiesz

      To jaki niby jest koszt pobrania kwoty i "zabezpieczenia" towaru przez sprzedawcę kiełbasek? Robią to społecznie czy jednak się opłaca?

      • 0 1

  • NARESZCIE KTOS TO NAPISAŁ - dziękuję (4)

    Ważne słowa, tylko za mało :( A co z dennym poziomem takich koncertów? Co z kształtowaniem gustów "zjadaczy kiełbasy"? Chyba jedeynym światełkiem był ubiegłoroczny koncert "Możdżer i przyjeciele", ale nie pamiętam czy był biletowany czy nie. Było cudnie.

    • 25 12

    • (2)

      "A co z dennym poziomem takich koncertów?"
      "Takich" = niebiletowanych?
      Sugerujesz, że wysokość opłaty lub jej brak wpływa na poziom artystyczny?
      W takim razie Lady Gaga powinna byc lepsza od Możdżera :)

      czy może "Takich" = do kotleta
      Czy menu ma wpłwa na poziom artystyczny? Czy Pavarotti jest świetny bo nie podali piwa tylko szampana?

      Twój post jest podszyty pogardą a co najmniej poczuciem wyższości wobec "zjadaczy kiełbasy" - fanów "małoniszowej"/popularnej muzy/kultury.

      • 11 2

      • Przecież Lady Gaga (1)

        jest na pewno o wiele lepsza od jakiegoś tam Możdżera. A kto to jest ten Możdżer? To jakiś pseudonim czy co?

        • 1 5

        • Sorry , to miał być żart?!

          Żenada...

          • 0 0

    • Wstęp na Możdżera był za darmo (zakładam, że mówisz o widowisku w ramach "Solidarity of Arts" na Targu Węglowym).

      • 1 0

  • koniec cywilizacji nadszedł czas idiokracji

    Ludzie już dawno zatracili swoją indywidualność, jedzą, ubierają się, mówią, myślą i robią wszystko to co "zapodaje do mózgu" telewizja i inne głośne media. Przestali już racjonalnie myśleć, przecież taki artysta powinien tworzyć dla własnej przyjemności i być szczęśliwy gdy większości ludziom to się podoba i to jest dla niego wyznacznikiem jego talentu. W dzisiejszych czasach wszystko stanęło na głowie, artyści juz dawno przestali tworzyć dla widzów lub słuchaczy, otóż teraz oni tworzą przeważnie dla koncernów medialnych (radio, tv) dla swoich menadżerów i wydawców płyt. Wniosek jest jeden pieniądze przesłaniają im to co jest najważniejsze czyli kontakt bezpośredni z publicznością dla przyjemności.

    • 21 4

  • Chociąz raz się zgadzam. Brakuje tu tylko jednej rzeczy... (3)

    Artyści i organizatorzy sami są sobie winni - chcą zarobić w najprostszy sposób - takie imprezy nie mają ani jednego % ryzyka - nawet jak ludzie nie przyjdą to samorząd zapłaci.

    A darmowe koncerty ludzie rozbestwiają. W tym momencie na koncert popowy jak Budki Suflera nikt w Polsce nie pójdzie jeśli będzie musiał zapłacić. Takie zespoły grają przynajmniej raz na rok albo dwa w Trójmieście za darmo.

    Jakby artyści i organizatorzy nie rzucali się na łatwą kasę - to by tego nie było.

    Proponuje zobaczyć punkowe i undergroundowe koncerty - tego samorząd nie sponsoruje, i jak ktoś chce naprawdę czegoś posłuchać na żywo to musi zapłacić. I nikt z tego problemu nie robi.

    Pazerność organizatorów i artystów zwróciła się przeciwko nim.

    • 23 7

    • Bluźnisz człowieku (2)

      Budka suflera i pop? ta zniewaga krwi wymaga!

      • 1 15

      • Budka Suflera to muzyka popularna - w tym tego słowa znaczeniu.

        • 5 0

      • oczywiście,że pop...

        ... i to denny z zadufanymi grajkami typu Cugowski i Zeliszewski.

        • 3 0

  • Bzdura (3)

    " - myśli widz czy słuchacz i bez oporów bierze się za piratowanie nagrań" - Ja sobie myślę: "jak fajnie, że mogę iść na koncert chociaż za darmo skoro za płytę dałem >30 zł". Niestety nie uciekniemy od tematu, że głównym powodem piracenia są ceny płyt (a żeby być już do końca uczciwym, to zarobki w Polsce, a ceny płyt światowe). Przepraszam bardzo, ale jest taka znana akcja "zagraniczna muzyka, polska cena", a tam cena płyty ... 40 zł. Sorry, ale widocznie jako student należę do plebsu, że nie stać mnie na płytę za 40 zł... Inaczej, stać, ale co najwyżej na jedną w miesiącu, a chciałbym sobie na ten rodzaj kultury pozwolić częściej....

    • 36 3

    • (2)

      plyta 80 zeta ok nie stac
      ale plyta 40 cena do przyjecia..

      studencie na xero wiecej wydajesz

      • 0 7

      • (1)

        Mówię w skali miesięcznej. Możemy rozmawiać o 10 zł w tą czy w tą. Ja mówię o fakcie. Ceny płyt (przepraszam, wciąż się na tym łapię... zarobki) nie są adekwatne i tu jest cały problem. Łatwiej kupić na alledrogo kilka płyt używanych (w bardzo dobrym stanie) z dobrych komisów UK od osób zajmujących się ich wysyłaniem albo sprowadzaniem, niż w rodzimym sklepie. To chyba nie ze mną jest coś nie tak ;> Nawiasem mówiąc, szkoda że u nas nie ma takich komisów. Są czasem wyprzedaże płyt w sklepach nie dla idiotów, ale najczęściej są śmieszne (w tym sensie, że wartość płyt z czasem spada i w innych sklepach bez łaski są tańsze) albo są to płyty nieznanych artystów, których od x czasu nikt nie chce kupować.

        • 5 0

        • Jest nawet lepiej. Porównałem cenę płyty Beyonce na empik.pl i amazon.co.uk. W empiku 65zł a w amazon po przeliczeniu ok. 20zł. To jest nie do przyjęcia!!

          • 4 0

  • "Wstęp wolny" jest dla (3)

    niektórych jedyna szansą na spotkanie z jakąkolwiek formą kultury, dla innych okazją by posmakować czegoś, na co zwyczajnie nie byłoby ich stać przy wstępie biletowanym - wspomniany koncert Możdżera kosztowałby krocie w jakiejś sali!

    Na bezrefleksyjność publiki nie ma wpływu cena wejściówki tylko brak ich własnej kultury, a na to nie ma prostego antidotum.

    Artyści nie grają za darmo (chyba, że charytatywnie) - płaci sponsor lub miasto (czyli właśnie podatnicy) więc nie są pokrzywdzeni w żaden sposób.

    • 25 1

    • Czytaj ze zrozumieniem. (2)

      Chodzi o _symboliczną_ opłatę. Autor wspomina o dwóch złotych. Według ciebie ilu z nas taka cena uniemożliwi obejrzenie widowiska?

      • 1 2

      • ZROZUMIENIE (1)

        mojej wypowiedzi jak widzę nie kompletne u przedmówcy - co załatwi ta "symboliczna opłata"? Ile szacunku dla artysty zyska się dzięki 2pln? Czy ta kwota powstrzyma "przypadkowych konsumentów"?
        Nie ma żadnej różnicy między widowiskiem nieodpłatnym, a takim za "2pln".
        To idee fixe, że koncert np Maryli dofinansuje mała kapele z Tczewa...prędzej sama artystka doceni jakiegoś wykonawce ze sceny niezależnej i prywatnie go wypromuje. Autor tekstu chciałby zdaje się świata idealnego, a mój przedmówca lubi sobie popolemizować ;)

        • 1 1

        • Nie zgadzam się

          Maryla Rodowicz ma gdzieś zespół z Tczewa, a obowiązkiem miasta jest wspomaganie kultury (nie z Tczewa akurat a z Gdańska). Jeżeli rzeczywiście zbierana byłaby kwota rzędu 2-5zł i dawałoby to ok 10000zł dla bardziej ambitnych artystów - NIEZŁY POMYSŁ a nie idee fixe

          • 0 3

  • nawet 3, 4 zecisze powstrzymają większość przypadkowych widzów, którzy (13)

    wybiorą tanie piwo lub na spółę tanie wino

    • 28 6

    • (12)

      A dlaczego wg Ciebie nalezy powstrzymywać przypadkowych widzów? Chcesz pozostać jak najbardziej elitarny :) :) ?

      • 6 11

      • (9)

        Nie, nie elitarny.
        Ale nie mam przyjemności w obijaniu się o nachlanych wieśniaków, nie czerpię satysfakcji z unikania zaczepek nawalonych, szukających okazji do mordobicia typów, ani nie lubię mieć obrzyganego przez kogoś ubrania.

        • 23 4

        • (1)

          twoją "kulturę" widać po sposobie postrzegania ludzi i ich ocenianiu
          jak bym musiał wybierać to wybrałbym "nachlanych wieśniaków"
          niż napuszonego snoba

          • 5 14

          • Nie, nie jestem napuszonym snobem...
            Wolałbym zapłacić z 5 - 10 zł za koncert Hey na Targu Węglowym z okazji święta Gdańska, czy dni Pruszcza, żeby uniknąć tego wszystkiego, o czym napisałem.
            Ale jeśli wolisz takie klimaty...

            • 17 3

        • (6)

          piszesz oczywistosci, ale nie wiem dlaczego uwazasz, ze "przypadkowi" się upijają i rzygają a ci "nieprzypadkowi" są pachnący i kulturalni :) ?

          Ciekawe kryteria.

          • 6 8

          • (5)

            bo to chyba logiczne, że większość nieprzypadkowych się nie uwali na betona, bo chciałaby posłuchać tego, na co przyszła; dla przypadkowych to tylko "impreza" i okazja do naj**ki, po czym części włącza się agresja i nieśmiertelność

            nawet młody Stuhr napisał pracę dyplomową udowadniając, że jeśli ktoś zapłaci (choćby minimalną cenę) za wstęp na imprezę, to będzie się starał dobrze wykorzystać tak wydane pieniądze

            trochę podobna jest sytuacja z imprezami niby biletowanymi, gdzie gros biletów rozprowadzanych jest w dużych zakładach pracy (JMJ w stoczni choćby) - przychodzi masa ludzi, którzy są tam tylko dla tego, że mają w ręku bilet, za który ktoś inny musiał zapłacić, natomiast są kompletnie niezainteresowani koncertem, muzyką, mają o wszystko pretensje (deszcz, tłok, komunikacja, hałas), a sami np. palą fajki w tłoku, kłują parasolami

            z kolejnej strony niebiletowane koncerty (inwazja mocy, jedynka itp) psują rynek, bo wiele osób widząc, że na Rodowicz, czy Zakopower można iść za darmo myśli, że skoro na Lao Che, czy Czesława trzeba KUPIĆ bilet, to znaczy, że nie mogą znaleźć sponsora, bo są kiepscy...

            • 10 5

            • (4)

              trochę racji masz (z tymi zakładami pracy), ale:
              musza być zawsze najpierw jacyś przypadkowi - bo to własnie spośród nich rodzą sie ci nieprzypadkowi.

              Miał być koncert Swans (choć tylko "miał"), stanąłem przed wyborem:
              1. być przypadkowym za 100 pln (chyba- juz nie pamietam)
              2. nie iść
              3. pożyczyć płytę/plyty i się osłuchać

              Na 1 - mnie nie stać. Nie stac mnie ryzykować utratę stówki.
              2. Nigdy nie słałbym się "nieprzypadkowy"
              3. Wybrałem 3 - bo miałem możliwość (i odpuściłem sobie), ale nie jest to możliwość tak powszechna.

              Inna sprawa, że gdyby oprócz 100 osób "nieprzypadkowych" na koncert wybrałoby się 2000 całkiem "przypadkowych zarzyganych wieśniaków" to może koncert by sie jednak odbył.

              • 1 6

              • (3)

                Ale granica przypadkowości nie przebiega w okolicach 100 PLN, tylko znacznie bliżej zera. Menele nie zapłacą ani złotówki za wejście, a dla przypadkowego widza, który ma ochotę posłuchać czegoś, czego nie zna opłata 5-10 PLN to nie bariera.

                • 10 1

              • (2)

                Jednak dla niektórych 5-10 to jest bariera. Gdy sie ją ustawi to część osob poprzestanie na serialach w TV. Patrzysz tylko ze swojego punktu widzenia, pomyśl: czy 40-60 pln za płytę to duzo? Jeśli tak to dla niektórych możesz być tego typu menelstwem.

                Pójdźmy o krok dalej:
                wprowadźmy opłaty za poruszanie się w "dobrych" dzielnicach. Niech menele zostana u siebie w domach. Np wstęp na ul. Długą 2 pln. Długa nam wypięknieje.
                Przecież takie podejscie to absurd.
                Organizator musi zapewnić bezpieczeństwo (np. pijanymi karkami zaczepiającymi ludzi powinna się zająć policja, podobnie jak i rzygającymi) - niezaleznie od ceny biletów, a nawet gdy ich brak. Twoj pomysł jest identyczny jak pomysł Grzesia Laty: "podwyższymy ceny biletów to będzie fajniej na stadionach -rodziny z dziećmi pojda na mecze". Ty dorzucasz do tego: jak zapłaci 2 pln za wstęp to się nie upije. Byłes kiedyś na jakimś koncercie np. rockowym, albo meczu - oni płacą i jakoś to nie działa.

                Po prostu im wiecej ludzi na imprezie tym więcej szans na pijaństwo i zaczepki/bójki - podobnie jak na np. kradzieże.

                • 4 4

              • (1)

                Masz sporo racji - bariera finansowa odsieje kompletnie niezainteresowanych, ale też niektórzy z potencjalnych odbiorców nie będzie stanie przyjść - można wylać dziecko z kąpielą. Jako widz na takich koncertach wolałbym jednak te 2, może 5 zł za wstęp.

                Co do koncertów rockowych - chodzę regularnie, pijanych jest czasem dużo, zdarza się ktoś leżący pod ścianą, na kilkudniowych festiwalach normą są zalegający na trawie ;) ALE na palcach jednej ręki mogę policzyć przypadki chamskich zaczepek, czego niestety nie mogę poiedzieć o np. dniach Pruszcza...

                • 1 0

              • Kurna LPK dobrze prawisz!

                Polać mu :)

                • 1 0

      • (1)

        no właśnie, święta racja!!!! spora grupa osób chciałaby powstrzymywać innych, jak policja, a dlaczego? Jak ktoś ma tylko na wino to co? jest gorszy???!!!

        • 1 9

        • Jeśli ktoś ma tylko na chleb, to jest biedny. Jeśli ktoś ma tylko na wino, to jest alkoholikiem.

          • 14 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaką nazwę nosił festiwal, który później został przekształcony w odbywający się do dziś Festiwal Polskich Filmów Fabularnych?

 

Najczęściej czytane