- 1 Dlaczego koncerty są tak późno? (62 opinie)
- 2 Jak to jest z tym czytaniem książek? (53 opinie)
- 3 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (130 opinii)
- 4 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (78 opinii)
- 5 Noc Muzeów: 5 nietypowych atrakcji (42 opinie)
- 6 Te zdjęcia obejrzysz przez specjalne okulary (8 opinii)
Nieudany eksperyment na "Tangu" Mrożka. O spektaklu w Operze Bałtyckiej
"Tango" Sławomira Mrożka należy do kanonu sztuk dramatycznych, doczekało się przeszło 100 różnych realizacji na profesjonalnych scenach i tysięcy odczytań amatorskich. Dzięki Warszawskiej Operze Kameralnej powstała również jego wersja operowa, którą w tym sezonie realizuje Opera Bałtycka z udziałem Orkiestry OB. Dzieło to budzi jednak bardzo mieszane odczucia.
Imponującą pracę wykonał Michał Dobrzyński tworząc operę "Tango", pełną niespokojnych, agresywnych dźwięków, łącząc brzmienie orkiestry z dźwiękiem akordeonu, inspiracje jazzowe z bogatą ornamentyką operową i krótkie, staccatowe dźwięki z przedłużonymi, budującymi napięcie. Wprawdzie muzyka ta jest bardzo ilustracyjna, momentami w typowo filmowy sposób podkreśla kulminacyjne momenty, ale jest nowoczesna, urozmaicona, pełna zmiennych rytów i interesująca sama w sobie.
Zobacz, kiedy można zobaczyć "Tango" w Operze Bałtyckiej
Podczas gdańskiej premiery spektaklu, w którym premierowy był udział Orkiestry Opery Bałtyckiej pod batutą maestro José Marii Florência, muzyka znalazła się zdecydowanie na pierwszym planie (szczególnie w pierwszym akcie spektaklu, gdy jej przesadne nagłośnienie uniemożliwiało zrozumienie wielu kwestii śpiewaków nie mających szans przebić się przez orkiestrę).
Oczywiście "Tango" Mrożka opowiada o brutalnym zderzeniu świata idei i wyższych wartości z prymitywną, ciemną masą ludzką. To sprowadzony do wiwisekcji rodziny świat inteligencji biernej, pasywnej i wycofanej. Jedyne przejawy jej aktywności to pustosłowie, deklaracje bez pokrycia, demagogia i teoretyzowanie. Degrengoladę i upadek Mrożek pokazał na przykładzie wielopokoleniowej rodziny "inteligentów" bratających się z chamem, którego prostota zachwyca Eleonorę, matkę Artura, i uwodzi Alę, jego narzeczoną.
Przeczytaj także: Piękno klasycznego baletu. O "Giselle" Opery Bałtyckiej
Nie ma tu głowy domu, bo mąż Eleonory, Stomil, jest obecny, ale niezdolny do jakichkolwiek czynów. Podporządkowuje się sytuacji nawet, gdy dowiaduje się o zdradzie żony. Dziadkowie nadają się tylko do gry w karty. W tej sytuacji rozpaczliwy bunt Artura to zwrot ku konserwatywnym, tradycyjnym wartościom i próba wskrzeszenia tego, co było kiedyś.
Rolę Artura powierzono kontratenorowi Janowi Jakubowi Monowidowi, co okazało się bardzo dobrym pomysłem, bo kontrast między dumną postawą i posturą solisty a głosem, doskonale wpisuje się w interpretację postaci Artura. To idealista pragnący przywrócić dawny porządek. Napuszony, nadęty i pełen pretensji o wszystko. Jego rodzice - Eleonora i Stomil w wykonaniu sopranistki Anny Mikołajczyk i barytona Piotra Płuski - są ludźmi bez wyrazu, ubrani w modne skórzane kurtki nałożone na krótką sukienkę (Mikołajczyk) i goły tors (Płuska), co dodaje groteskowości tym pogrążonym w kryzysie wieku średniego ekscentrykom. Wyjątkowo żałosny jest Stomil, niczym kameleon dostosowujący się do sytuacji, niezdolny do jakiejkolwiek stanowczej reakcji.
Przeczytaj także: Teatr jednego aktora. O Gali Operowej na inaugurację sezonu Opery Bałtyckiej
Rewersem buntowniczego Artura jest Eugeniusz, poruszający się o lasce dziadek-kombatant w oficerskim płaszczu z medalem i szkockiej spódniczce. W wykonaniu basa Piotra Pierona, który sam tytułuje się strażnikiem idei, to żywy symbol minionej epoki. Najmniej ze wszystkich bohaterów nacechowana jest babcia Eugenia. Wykonująca tę partię Marzanna Rudnicka (sopran) ma do wykonania właściwie jedną, ale bardzo udaną arię "Umieram".
Wreszcie Edek, ubrany w dresy i bejsbolówkę, jak się wydaje bezmyślny, ale posłuszny. W interpretacji basa Piotra Nowackiego jest osowiały, nieobecny, bierny, zupełnie niepasujący do towarzystwa. Podobnie zresztą jak Ala, dla Artura będąca tylko instrumentem, służącym do przywrócenia pożądanego przez niego ładu i porządku. Kreująca tę partię sopranistka Aleksandra Żakiewicz tworzy najciekawszą postać prostej, zmanipulowanej i wykorzystanej dziewczyny, której niedojrzałość podkreślono kusą spódniczką i piórkami w głowie (ciekawe, bardzo plakatowe kostiumy przygotowała Wiganna Papina).
Przeczytaj także: Romuald Wicza-Pokojski: Opera Bałtycka ma być teatrem dostępnym
Michał Dobrzyński dokonał odważnego eksperymentu, sprawdzając czy tekst "Tanga" da się zaśpiewać operowymi głosami. W libretcie dokonał oczywiście skrótów. Wypowiedzi Edka to pojedyncze, sylabizowane, wielokrotnie powtarzane słowa. Najwięcej swobody ma Aleksandra Żakiewicz, której bohaterka ma do wykonania najbardziej śpiewne frazy (bardzo udane jest dzięki temu wejście Ali), jednak wszyscy pozostali zmuszeni są śpiewać tekst dramatu, który po prostu się do tego nie nadaje.
Efektownym pomysłem jest rozbudowanie postaci Artura o czteroosobowy chórek. Jednak zadań typowo muzycznych dla wykonawców głównych partii przewidziano niewiele: albo - jak Piotr Nowacki - sylabizują oni frazy, powtarzając je kilkukrotnie, albo usiłują zmieścić się w tempie, zmuszeni melorecytować tekst pozbawiony rytmu i harmonii. I chociaż dwoją się i troją, to i tak najlepiej wypadają w momentach, gdy po prostu wypowiadają tekst. Ich wysiłek budzi duże uznanie, jednak w pogoni za słowem zabrakło w kilku przypadkach miejsca na przemyślaną budowę postaci.
Lekturowego odczytania libretta pilnuje reżyser Maciej Wojtyszko. Poza symbolicznym finałem niewiele tu śladów reżyserskich ingerencji. Wojtyszko skupił się na przejrzystej interpretacji przekazu dramatu Mrożka. Całość mieści się w granicach teatralno-muzycznego eksperymentu, który przekonuje, że nie można przenieść dowolnego tekstu do teatru operowego w stosunku jeden do jednego, bez szkody dla jednego i drugiego.
Zapada w pamięć postać Ali Aleksandry Żakiewicz oraz Artura najbardziej ze wszystkich solistów zapracowanego Jana Jakuba Monowida oraz efektowna muzyka Dobrzyńskiego w dobrym wykonaniu Orkiestry Opery Bałtyckiej. Chłodne przyjęcie pierwszego "Tanga" Dobrzyńskiego przez publiczność wypełniającą widownię Opery Bałtyckiej może w dwóch trzecich, potwierdza, że zaproponowana formuła spektaklu nie przekonała nie tylko mnie.
Zobacz fragmenty Gali Otwarcia sezonu w Operze Bałtyckiej.
Spektakl
Tango
Miejsca
Spektakle
Opinie (32) 1 zablokowana
-
2018-10-28 23:59
Zgadzam się z recenzją
Zgadzam się z opinią recenzenta.Niestety tekst Mrożka jest zbyt skomplikowany żeby przełożyć go na język opery. Wiele kwesti uciekło część została wycięta. Duch Mrożka kompletnie nieuchwycony.Muzyka bardzo dobra...orkiestra znakomicie brzmiała...soliści niestety kompletnie nieczytelni, nie potrafili przebić się przez orkiestrę.Fatalna sala i wstyd że opera w Gdańsku jest wystawiana w takich warunkach.Mimo wszystko brawa dla zarządzających operą, że zdecydowali się wystawić takie dzieło wbrew koniunkturze.
- 14 1
-
2018-10-29 15:53
To nie jest muzyka nowoczesna
Muzyka nowoczesna skończyła się ponad 40 lat temu. "Tango"można ewentualnie uznać za przejaw muzycznego postmodernizmu (ale zrozumienie czym jedno się od drugiego różni to już chyba zbyt wysokie progi jak na Pana). Drogi Panie redaktorze, jeśli nie ma ma Pan o czymś pojęcia, to może lepiej się o tym nie wypowiadać. Czy w 3mieście naprawdę nie ma krytyków muzycznych posiadających odpowiednie przygotowanie?
- 7 5
-
2018-10-31 11:50
Do Bydgoszczy będę jeździł... (4)
Za to premiera „Awantury w Recco” z librettem Młynarskiego w Operze Nova, doskonała!
- 3 3
-
2018-10-31 14:38
znowu ten pa..nt ze swoją Bydgoszczu
dwie godziny w jedną dwie w drugą korki benzyna i powrót chyba nad ranem przestań z tymi idiotycznymi wpisami bo my chcemy chodzić na spektakle w Gdańsku
- 7 2
-
2018-11-01 17:22
Kiedy pojedziesz?
- 3 0
-
2018-11-03 15:26
Teatr w Elblągu polecam
- 0 0
-
2019-05-16 19:21
wez w końcu wyjedz tam na stałe i odwal się od OB
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.