- 1 Noc Muzeów: 5 nietypowych atrakcji (6 opinii)
- 2 Jak zarabiać na giełdzie codziennie? (70 opinii)
- 3 Ciotka i skandal w uzdrowisku (58 opinii)
- 4 Te zdjęcia obejrzysz przez specjalne okulary (8 opinii)
- 5 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (128 opinii)
- 6 Pierwszy taki koncert w historii! (31 opinii)
Kiedy sztuka ociera się o politykę, trudno oceniać jej wartość, a nie tylko poglądy
Zimne ognie, światełko do nieba i ciosy nożem, które dla prezydenta Gdańska okażą się śmiertelne - tak rozpoczyna się opera "Łaskawość Tytusa" w reżyserii Mai Kleczewskiej, która miała swoją premierę w miniony weekend w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Na wątkach lokalnych opiera się w zasadzie cała ta inscenizacja, co jednych zachwyciło, innych rozczarowało. Tym bardziej że przekaz polityczny jest jednoznaczny, a w takich przypadkach o popularności sztuki decyduje nie wartość artystyczna, a poglądy.
"To zabawne, że można napisać operę z tak piękną muzyką, która tak bardzo opowiada o niczym" - skomentował jeden z widzów po zakończeniu sobotniej premiery "Łaskawości Tytusa" w Operze Bałtyckiej. Trudno nie przyznać mu racji, bo choć do warstwy muzycznej ciężko mieć zastrzeżenia, fabularnym arcydziełem ta opera nie jest.
"Łaskawość Tytusa": odważna i kontrowersyjna premiera w Operze
Od zamachu na prezydenta Gdańska...
Co więcej, opiera się na wątkach i wydarzeniach lokalnych, a to z pewnością podsyci ciekawość trójmiejskiej publiczności. Problem pojawia się wówczas, kiedy w groteskowy sposób przedstawiane są wydarzenia tragiczne, jak np. zabójstwo prezydenta Pawła Adamowicza oraz to, co do niego doprowadziło. Bo wokół tego snuje się fabuła pierwszego aktu.
Od sceny zabójstwa podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy opera się zaczyna. Później następuje lekka retrospekcja i przyglądamy się temu, co przyczyniło się do tak tragicznego finału. Jest na bogato - od zawiści kobiety urażonej tym, że władca wzgardził jej uczuciem (która dziwnym trafem łudząco przypomina obecną prezydent Gdańska, Aleksandrę Dulkiewicz), po plujące jadem paski TVP. I tutaj w głowach widzów, szczególnie dość dobrze zorientowanych w polityce lokalnej, może pojawić się bałagan. A reżyserka brnie dalej. Więcej na ten temat pisze w swojej recenzji moja redakcyjna koleżanka Magda Raczek.
...po cudowne ocalenie i finał ze szczęśliwym zakończeniem
Faktem jest, że doszło do zbrodni, co zasługuje na najwyższe potępienie. Tyle że zamach na Tytusa w operze Mozarta się nie udaje. Władca przeżywa. Czy zatem przywoływanie tego tragicznego wydarzenia i poświęcenia na analizę tego, co do niego doprowadziło, całego pierwszego aktu, znajduje tutaj swoje uzasadnienie? Jeśli chodzi o poglądy polityczne, nasze społeczeństwo jest bardzo spolaryzowane, a jednostronnie ukierunkowana sztuka tylko te animozje podsyca. Czy potrzebujemy tego szczególnie teraz, przed wyborami?
Pod recenzją opinie są podzielone. Jedni chwalą reżyserkę za wartką, konkretną akcję oraz puentę, która przemawia do każdego. Inni krytykują za efekciarstwo i celowe wzbudzanie kontrowersji. Ja byłam tak przytłoczona nadmiarem wrażeń, że tym razem nie opowiem się po żadnej stronie. Przyznaję jednak, że snucie akcji, pełnej groteskowych i zabawnych rozwiązań fabularnych wokół autentycznego wydarzenia mającego tragiczny finał, może być uznane na zwyczajny nietakt i prowokować do kąśliwych, nietaktownych komentarzy - tu nasi czytelnicy tradycyjnie nie zawiedli.
Komu się nie podoba, ten z "tej drugiej" partii
Publiczność po premierze jest wyraźnie spolaryzowana, co z pewnością wpłynie korzystnie na sprzedaż biletów. Nie będzie to pierwszy przypadek w ostatnim czasie, kiedy o popularności zdecyduje nie wartość artystyczna, która - jeśli chodzi o reżyserię, jest tu dość dyskusyjna - ale to, jakie sztuka wzbudza kontrowersje.
Krytykując bądź chwaląc wartość artystyczną "Sprawiedliwości Tytusa" w reż. Mai Kleczewskiej, zostaniemy - co ostatnio modne - zaszufladkowani jako wyznawcy jednej ze skrajnych frakcji. Bo sztuka kontrowersyjna nie może być dobra albo zła. Możesz albo popierać poglądy twórców, albo stać do nich w kontrze.
Dało się to bardzo mocno odczuć podczas rozmów kuluarowych po premierze. Opinie były wyważone i ostrożne, bo niezręcznie wypowiadać się źle o czymś, co opowiada o tak tragicznym wydarzeniu, jak zabójstwo prezydenta Adamowicza. Z drugiej strony trudno dobrze się bawić i delektować groteską drugiego aktu, mając w pamięci przywołaną rekonstrukcję zdarzeń z pierwszego.
Miało być mocno, i było. Aż za bardzo
Próbowałam dać szansę inscenizacji Mai Kleczewskiej, ale mimo usilnych starań nie jestem w stanie rozszyfrować, co robił szympans na kanapie przed telewizorem w domu starców. W tym samym, w którym przebywał Paweł Adamowicz, który 50 lat wcześniej oświadczył się kobiecie łudząco podobnej do Aleksandry Dulkiewicz i mimo upływu dekad nie zdążył tego celu zrealizować, mimo faktu, że zamach na jego życie się nie udał.
- Przecież ten szympans to ten Tytus, z "Romka, Tomka i Atomka" - pomógł mi jeden z widzów. - To o nim jest ta opera.
Może faktycznie to nie w wizji reżyserki jest problem, tylko ja pomyliłam głównych bohaterów?
Spektakle
Opinie (31) ponad 10 zablokowanych
-
2023-10-10 13:32
Opinia wyróżniona
Analogiczna sytuacja jak z "Zieloną Granicą"
Film jest przeciętny, jak na standardy Holland wręcz słaby, ale nie o tym się mówi, tylko o tym, że dowaliła PiSowi. Wyrażając głośno opinię, że uważasz film za słaby, stajesz się sojusznikiem partii rządzącej, bo jeśli nim nie jesteś, masz moralny obowiązek pochwalać ten film. Z inscenizacjami Kleczewskiej, w tym ostatnią, jest podobnie. W
Film jest przeciętny, jak na standardy Holland wręcz słaby, ale nie o tym się mówi, tylko o tym, że dowaliła PiSowi. Wyrażając głośno opinię, że uważasz film za słaby, stajesz się sojusznikiem partii rządzącej, bo jeśli nim nie jesteś, masz moralny obowiązek pochwalać ten film. Z inscenizacjami Kleczewskiej, w tym ostatnią, jest podobnie. W recenzjach, które się już ukazały, nie ma informacji na temat tego, czy to była dobrze wyreżyserowana opera. Mamy natomiast napisane, że jest manifestem, aktem politycznym i że jest kontrowersyjnie. Tego, że odbywa się to z pominięciem dbałości o wartość artystyczną, żaden recenzent już nie napisał. To potwierdza, że autorka felietonu ma rację. Kiedy w grę wchodzi polityka i robi się kontrowersyjnie, jakość artystyczna przestaje stanowić wartość.
- 18 1
-
2023-10-10 19:33
Opinia wyróżniona
Dziękuję za ten felieton
gdyż porusza on pewne istotne zagadnienie . Czy idąc do Opery Bałtyckiej nie przekraczany granicy pomiędzy kulturą a subkulturą .
- 7 0
-
2023-10-10 06:38
Opinia wyróżniona
Przestancie kombinowac jak tu uwspolczesnic
Robcie klasyke bo jeszcze troche to zaczniecie wystawiac opery z "artystami" co nie umieja spiewac i nie maja glosu ,dykcji
- 22 1
Wszystkie opinie
-
2023-10-09 17:31
Premiera (1)
To na takie spektakle idą podatników pieniądze
- 25 7
-
2023-10-10 07:27
Kasa podatników to idzie niestety na kościół.
- 3 6
-
2023-10-09 18:00
Co tu kontrowersyjnego? (2)
Nic. A czy dobre? Cisza.
- 6 11
-
2023-10-10 07:00
Jak jest trafnie o adamiczu to z chęcią pójde na to. Nie znosiłem tego gościa. (1)
- 4 1
-
2023-10-10 15:05
Przeczytaj libretto to ocenisz czy to o nim
- 0 2
-
2023-10-09 18:14
Uffff, dobrze, że na to trafiłem (1)
Gdyż chciałem na to iść, bo myslałem, że klasyk...
- 34 1
-
2023-10-10 16:32
A ja nie miałam takiego szczęścia
Dziś właśnie miałam być na tym, nazwijmy to manifeście politycznym. Zgłębiłam wszystkie recenzje, skojarzyłam nazwisko, nazwijmy to politykierki, i dopiero poniewczasie poczułam się zmanipulowana
W przededniu wyborów.
Do kasy Opery nie można się symbolicznie dodzwonić. Czeski film, a raczej gdańskie piekiełko samorządowe. Jedno wiem, nawet strata dużych dla mnie pieniędzy nie spowoduje, że odejdę od swoich ideałów. Środowiska, które uznają się za istotę demokracji w Polsce, to w rzeczywistości przemocowa i uciekająca się do każdej z możliwych sztuczek, choć tradycyjnie kojarzonej opery wykorzystanej jako broni się nie spodziewałam, masa. Dzisiejszy wieczór zamiast w Operze Bałtyckiej spędzę z mężem w domu. Będą nam towarzyszyć uczucia typu: bezradność, żal, strata zaufania do ukochanej Opery Bałtyckiej, przegrana. Zaczniemy też się zastanawiać, jak załatać tę dziurę w budżecie domowym, czyli 200 zł. Niemało. Pojawia się też pytanie, dlaczego w Gdańsku nie szanuje się widza? Każdego. Bez względu na poglądy. Quo vadis, Opero Bałtycka?- 5 2
-
2023-10-09 18:34
Takie gnioty powstają tylko za publiczne pieniądze
Gdyby ktoś miał wydać prywatne, to nigdy by to nie ujrzało światła dziennego. Pomijam oczywiście fundacje lewackie wszelakiej maści typu Sorosy i inne, które mają dużo kasy, tak aby wpływać na inne państwa i ochoczo finansują totalsów w Polsce.
- 55 7
-
2023-10-09 18:45
Czy ta sztuka otarła się w ogóle o sztukę? (1)
W dzisiejszych czasach sam fakt, że impreza odbyła się w jakimś miejscu zwiazanym ze sztuką i kulturą nie oznacza automatycznie, że miała wiele wspólnego z tymi dziedzinami.
Tak jak np. ECS ma niewiele wspólnego z "Solidarnością"- 40 3
-
2023-10-09 19:27
Która? Tą obecną na pewno nie bo ona na więcej wspólnego z CRZZ za komuny
- 3 4
-
2023-10-09 19:16
Dajcie zdjęcie tej artystki co wygląda jak Ola Dulkiewicz (1)
Wszystko dla Gdanska?
- 26 1
-
2023-10-09 21:19
masz na czwartym zdjęciu
- 4 1
-
2023-10-09 19:23
Pani Ewo, pani wrażliwość chyba faktycznie kończy się na małpie
Może warto pójść do ZOO i napisać recenzję sprzed małpiarni?
- 25 10
-
2023-10-09 21:20
eciepecie (1)
No nie zgodzę się, bo ta opera nawet w tej aranżacji jest nudna. Pierwszy akt dzieje się na obradach i jest nudny, drugi dzieje się w domu starców i jest żenujący
- 32 1
-
2023-10-10 07:10
Prawda w oczy kole?
- 2 5
-
2023-10-10 03:03
Jak to niegdyś komentował Szymon Kobylinski (1)
Szukaj sensu, szukaj!
- 4 0
-
2023-10-10 08:14
Gdańsk i sens?
- 4 0
-
2023-10-10 06:38
Opinia wyróżniona
Przestancie kombinowac jak tu uwspolczesnic
Robcie klasyke bo jeszcze troche to zaczniecie wystawiac opery z "artystami" co nie umieja spiewac i nie maja glosu ,dykcji
- 22 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.