- 1 Nowa rzeźba w parku Herbstów (31 opinii)
- 2 Carillon przestał grać "Rotę". Dlaczego? (160 opinii)
- 3 Tak kiedyś brzmiała Gdynia (17 opinii)
- 4 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (131 opinii)
- 5 ORGANy PLUS+ ponownie w Gdańsku (11 opinii)
- 6 Dlaczego koncerty są tak późno? (83 opinie)
Czy doroczne podsumowania mają sens?
Koniec roku to czas podsumowań. Wybieramy najlepszych polityków, artystów, sportowców, najlepsze imprezy i najgorsze korki. W ostatnie dni grudnia wszystko jest "naj". Kiedy pisaliśmy nasze podsumowania - kulturalnego i rozrywkowego Trójmiasta, w mojej głowie pojawiła się dość paradoksalna wątpliwość: dlaczego akurat teraz? Wbrew pozorom, 31 grudnia nic się nie kończy, a 1 stycznia nic się nie zaczyna.
Kalendarz jest ważny, bo daje nam punkt oparcia, do którego możemy się odnosić. Ale bywa złudny. Wyobraźmy sobie dwóch chłopców, którzy urodzili się w odstępie godziny od siebie. Jeden 31 grudnia 1989 roku o 23:30, drugi 1 stycznia 1990 roku, trzydzieści minut po północy. Pierwszy będzie rok starszy i będzie należał do pokolenia lat osiemdziesiątych, pokolenia przemian politycznych i disco-romantic, drugi zaś będzie już z "nowego" rozdania, rodzącego się kapitalizmu i kraciastych koszul muzyki grunge. Różni ich tylko godzina i (aż) rok.
Premiery płyt i książek często przesuwają się ze względu na mnóstwo czynników: ważnych i błahych. A to przedłuża się praca twórcza, ktoś zachoruje, wyjedzie. Może zabraknąć pieniędzy, nawalić komputer, paść twardy dysk. Czasem nawet niewielka, kilkutygodniowa zmiana może się wiązać ze zmianą roku. W ten sposób film, książka czy płyta zamiast rywalizować o miano najlepszego w 2011 roku, będzie rywalizował w 2012.
"Czerwony" Krzysztofa Kieślowskiego miał zdobyć Złotą Palmę w Cannes. Niestety, ukazał się w tym samym roku co przełomowe i genialne dzieło Quentina Tarantino: "Pulp Fiction". Czy to sprawia, że "Czerwony" jest gorszy? Nie. Gdyby Kieślowski skończył film pół roku później (obojętnie z jakiego powodu) walczyłby "tylko" z "Underground" Emira Kusturicy. I mógłby wygrać.
Filmy, płyty, książki - ich proces powstawania często trwa kilka lat: od narodzin pomysłu przez fazę realizacji aż po datę publikacji. W dziennikarskich podsumowaniach decyduje tylko ta ostatnia: z punktu widzenia historii niekoniecznie najważniejsza. Przy obecnym dostępie do informacji data produkcji w ogóle przestaje mieć już znaczenie.
Oczywiście jest grupa osób, dla których odkrywanie kolejnych hipsterskich załóg to życiowa misja. Ale coraz częściej ludzie rezygnują z pogoni za nowościami. Przesłuchiwanie po łebkach setek świeżych płyt tygodniowo nie ma nic wspólnego z prawdziwym smakowaniem muzyki. "Jest tyle dzieł genialnych, że szkoda czasu na bardzo dobre". Zamiast polować na nowe, nawet przyzwoite nagrania, niektórzy ostentacyjnie eksplorują dzieła wielkich mistrzów. Dla nich nowością może być utwór sprzed pięćdziesięciu, stu czy dwustu lat. Kto akurat rozgryza stare płyty Czesława Niemena lub zespołu Polanie, nowy album Nosowskiej potraktuje bez entuzjazmu.
W przypadku imprez, które odbywają się co roku, podsumowania roczne są adekwatne i na miejscu. Co dwanaście miesięcy mamy kolejną odsłonę festiwali, przeglądów, konkursów i te odsłony możemy do siebie porównywać. Na osi czasu, w równych odstępach, umieszczamy różne wydarzenia i sprawdzamy, czy się rozwijają, wzrastają, czy wręcz przeciwnie: więdną i marnieją. Możemy porównywać pomysłowość i sprawność poszczególnych organizatorów i w obrębie jednego roku oceniać kto najlepiej wypadł w tej korespondencyjnej rywalizacji.
Jednak w przypadku wszystkich innych rankingów: ludzi, płyt, książek, filmów trzeba przymknąć oko i patrzeć z dużego dystansu.
Opinie (20) 1 zablokowana
-
2012-01-01 16:26
podsumowac to trzeba kaczora doanlda i jego pomysly
i to ze narod cierpi przez rzady kaczora
- 9 2
-
2012-01-01 17:00
kolejny debilny tekst o podsumowaniach...
- 8 2
-
2012-01-01 20:58
zaden.
wyrzucenie to chinskiego badziwia w powietrze za niemala kase, po tem z tego powstaje pozyteczna gora smieci, ale na chleb nie ma.
- 2 1
-
2012-01-02 04:50
Kasa ?!?!?!
Masz za mało pieniędzy? Ja znalazłam na to sposób. Ale zrozumieją go tylko nieliczni i nieliczni będą mogli zarabiać po 10 tyś. miesięcznie. Poszukaj sobie w google "fizyka zarabiania", tam jest to opisane.
- 0 3
-
2012-01-03 00:56
PODSUMOWANIE JEST TAKIE, ŻE 20% POLAKÓW MA TAK NISKĄ WYPŁATĘ, ŻE DO KOŃCA MIESIĄCA IM NIE STARCZA NA JEDZENIE
I TO ŻE POLSKA JEST JEDNYM Z 5 NAJBIEDNIEJSZYCH KRAJÓW UE
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.