• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Brutalne zderzenie z grawitacją. O "Księdze grawitacji" Dawida Majera

Łukasz Rudziński
16 grudnia 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 

Każdy z nas przeszedł jakieś traumy w dzieciństwie, okresie dojrzewania lub w życiu dorosłym. Nie każdy postanawia jednak ogłaszać je wszystkim w tomiku poezji swojego autorstwa. Przykład "Księgi grawitacji" przekonuje, że wiadomość o tym, co nas uwierało przez ostatnie lata, czasami lepiej zachować dla siebie.



"Księga grawitacji" Dawida Majera. Wydawnictwo Mamiko, Nowa Ruda 2009. Cena 10 zł. "Księga grawitacji" Dawida Majera. Wydawnictwo Mamiko, Nowa Ruda 2009. Cena 10 zł.
Dawid Majer debiutancki tom swoich wierszy, pisanych na przestrzeni ostatniej dekady, rozpoczyna od wspomnienia ukochanego pieska ("Ostatni aport"). Później jest jeszcze gorzej - czytelnik otrzymuje do strawienia filozoficzne sentencje typu "jeżeli zwierzę jest w świecie jak woda w wodzie, człowiek jest w świecie jak w wodzie kamień" ("Homo erectus") lub "ciało jest spowiedzią. Czy tylko jeden spowiednik udzielić rozgrzeszenia może?" ("Nawiązanie"), albo "prawdziwe zło nie jest odruchem. Pamiętaj o tym, bo jeżeli chcesz być dobry musisz być naprawdę zły. Diabeł tkwi w szczegółach, dlatego kochaj, kochaj siebie nad życie - w przeciwnym razie nigdy nie obudzisz się martwy..." ("Ars amatoria").

Majer rejestruje życie wokół siebie, czyniąc je tematem kolejnych wierszy. Niestety, idzie na łatwiznę. Są to spostrzeżenia najprostsze, wyprane z refleksji, przedstawione wprost lub w niezbyt odkrywczy sposób. Ewidentnie autor "Księgi grawitacji" zapatrzony jest w twórczość Marka Hłaski, nie dostrzegając chyba, że Hłasko pisał prozą. Faktycznie często drastyczną, niezwykle obrazową, nieraz bardzo poetycką i zmetaforyzowaną, ale prozą. W "Księdze grawitacji" Majer naśladuje Hłaskę (sądząc po języku, tematach i strukturze utworów) - odkrywamy Hłaskowskie fascynacje "zapachem benzyny" i mocą silnika ("Paliwo") czy porannym przypadkowym spotkaniem prawdziwych mężczyzn ("Wyszowatka, ósma rano").

Tym wytłumaczyć można też skłonność do opisów relacji damsko-męskich. Poza najciekawszym wierszem tomu - "Huta Różaniecka", gdzie podmiot liryczny pewną Anię opisuje poprzez skojarzenia z mydłem - przeczytać można jednak mdławe erotyki ("Gorączkowo szukam ognia po kieszeniach, nie odrywając od niej wzroku", "Nowa prywatność", "Krzyk") czy pretensjonalne utwory poświęcone kontaktom z prostytutkami ("Punkt zero", "Sezon", "Dom wschodzącego słońca", "O obrotach ciał bezimiennych"). Szczytem wyrafinowanego humoru "Księgi grawitacji" pozostaje parafraza znanej pieśni wojskowej w puencie wiersza "Sopot nocą", poświęconego sopockiemu clubbingowi - "czerwone cipki na Monte Cassino".

Tom wierszy Majera nie wywołuje emocji, którymi naładowana jest twórczość Hłaski i pomimo usilnych starań autora, nie ma w nim również śladu erotyzmu, który Hłasko potrafił zawrzeć choćby w prostym opisie krajobrazu. "Księga grawitacji" nie skłania do refleksji, nie otwiera żadnej innej perspektywy niż prywatne "ja" autora, którego najlepszym przykładem jest bardzo eksponowana w tomie choroba i śmierci matki podmiotu lirycznego. Fascynacja emblematami socrealu w połączeniu z absurdalnie brzmiącymi cytatami, np. "odnowię oblicze ziemi, tej ziemi" w "Ostatnim kroku w chmurach", brzmi jak ponura autoironia. Ta poezja zwyczajnie nudzi.

Opinie (29) 1 zablokowana

  • Matka odchodzi. Na szczytach rozpaczy – jeszcze raz o "Księdze grawitacji" Dawida Majera (1)

    Dlatego też ten głos, na tle innych głosów poetów w czasach postmoderny, kiedy to poeci młodej generacji dystansują się wobec świata, przyjmują postawę obserwatora, lub smakosza wyławiającego różne detale, starają się zadziwiać językiem, ukrywają własne „ja”, wydał mi się głosem szczególnym, wyjątkowym na tle tej dekady; podobnie jak głos Pawła Sarny z jego tomikiem „Biały ojcze nasz” – poświęconym w całości pamięci jego ojca, którego znałem.

    Odwołałem się w tytule szkicu o poezji Dawida Majera do natchnionej, szaleńczej, desperackiej debiutanckiej książki Emila Ciorana z 1934 roku nie przypadkiem. Bowiem w tomik Majera przepełniony jest rozpaczą i – przeciwstawną jej chęcią życia, życia za wszelką cenę, siłą absurdu. Majera i Ciorana łączy jeszcze to, że obaj byli w podobnym wieku, wydając swoje pierwsze książki. To jakby przykład na to, że niezależne od czasu w którym przyszło nam żyć. Bynajmniej nie chcę sugerować, że obu rozpacz autorów ma jedno źródło, lub przyczynę, ale tytuł książki Ciorana oddaje dobrze temperaturę wierszy Majera z Księgi grawitacji. Od rozpaczy niedaleko do samobójstwa, śmierć osoby bliskiej może popchnąć do takiego kroku. Dlatego też wiele lat później w tomie Zły demiurg Cioran napisze: „Człowiek zabija się tylko wówczas, gdy w takim, bądź innym sensie pozostawał na zewnątrz wszystkiego. Chodzi tu o jakieś pierwotne niedostosowanie, którego można nie być świadomym. Ten, komu pisane jest się zabić, jedynie mocą przypadku należy do tego świata; w gruncie rzeczy nie należy do żadnego”.

    Cytowane słowa dość dobrze opisują sytuację i rozpacz syna, czy też dziecka, odłączonego od matki – by użyć terminu Kierkegaarda. z Bojaźni i drżenia. Tam matka poczernia swą pierś, by odłączyć dziecko, dając mu żyć swoim życiem. Tu śmierć poczerniła pierś i usta matki, zostawiając dwudziestoletnie syna „na zewnątrz wszystkiego”, z jego „niedostosowaniem”.

    To jest ten okres rozwoju, kiedy w świecie kreowanym, a właściwie stworzonym przez matkę, w którym syn zaczyna tworzyć swój świat odrębny, obok matki, a nawet wbrew matce – z czego matka się cieszy. Dlatego Majer może napisać w wierszu „Placebo” szczerze o swojej niedojrzałości, okrutnej wobec matki:

    „Nie poszedłem na mszę odprawioną w intencji

    powrotu do zdrowia mojej matki, wpatrzony w okno,

    bo rozstrzyga się czy matka

    da na upatrzone desantówki”

    powołując się przy tym na matkę:

    „Każe przecież zapomnieć

    wyjechać na czas bliżej nieokreślony

    i jeszcze na przekór nieokreśloności czasu

    wrócić

    Dlatego buty muszą być kościołem –

    latem chłodzić, grzać zimą...”.

    Wierz nosi datę 2003. Pięć lat później Majer napisze w „Testamencie matki”, wkładając w jej usta słowa:

    „nie chcę żebyś nosił żałobę nie ubieraj się na czarno,

    musisz się teraz obrócić o trzysta sześćdziesiąt stopni,

    obróciłeś się już o sto osiemdziesiąt,

    nie masz ubierać się na czarno nic się nie stało, niczego

    nie zostawiaj na ostatnią chwilę, pamiętaj niczego, nic

    się nie stało, dzisiaj przyjęłam olejki, to koniec”.

    A wiersz kończy się banalnym: „na koniec zjedz mango nic nie mów”. Co znaczy polecenie, że syn ma się obrócić o 360 stopni i stwierdzenie, że obrócił się już o 180, lub zalecenie by zjeść mango „co mi babcia zostawiła”? Syn obrócony o 180 stopni, to syn stojący tyłem do matki, odwrócony do niej tyłem. Do niej, a właściwie do śmierci tyłem. Nastąpił czas rozejścia się, a bardziej rozstania. Matka przyjęła olejki – przekonana o końcu.

    Jak uczy św. Paweł: „Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (List św. Jakuba 5, 14-15).

    W modlitwie o ratunek i podźwignięcie nie chodzi wyłącznie ratunek dla ciała, ale też dla duszy – dlatego grzechy będą odpuszczone. Namaszczenie jest przygotowaniem do życia – zarówno tu, jak i tamtym świecie. Matka sama wie, który to świat będzie. Wie jak rozumieć słowa „Pan podźwignie”, dlatego każe synowi nie ubierać się na czarno i zrobić pełny obrót – iść drogą wskazaną przez nią, kiedy ona zniknie jak Henoch.

    • 4 1

    • Chłopie, czyś kiedyś spróbował przeczytać to co piszesz? Należysz do tych, co po napisaniu wielokrotnie złożonego zdania i dodaniu inwersji, od razu mają się za pisarzy. BIEDA.

      PS
      Wszedłem tu, bo miałem okazję poznać ostatnio Dawida i mówiąc całkiem szczerze - liczyłem, że chociaż poezją się może obronić. No ale widzę, że raczej nie. To młode pokolenie trójmiejskich artystów bryluje póki co w pisaniu komentarzy na swój własny temat.

      • 1 1

  • kilka słów (4)

    Czytam te komentarze i mam ubaw po pachy, ale kilka zdań o pisaninie Majera dodam od siebie. Nie ma w tych wierszydłach niczego, co przyciągałoby uwagę. Faktycznie nawrzucał co mu wpadło do głowy - tu nawiązanie do papieża, tam do Barana, gdzie indziej do Kopernika... Grafomania na resorach. I ciszę się, że ktoś o tym napisał głośno. Dawid, a Ty może już lepiej zamiast pisać, wybierz się na "głębszego". W tym faktycznie jesteś dobry.

    • 5 6

    • Inny poeta czyli kto

      J. Sz. ?

      • 0 0

    • Stary podpisz się Inny Poeto!

      • 5 0

    • No właśnie w głębszych jest słaby. I tu, i tu stara się jak może, ale efekty zawsze takie same.

      • 2 4

    • inny poeta?

      w sensie inny - czyli konkurencja? że on dostał nagrodę a nie ty? to wiele wyjaśnia.

      • 3 5

  • recenzjopodobne

    nie ma pan przygotowania oraz wrazliwosci, aby obcowac z poezja. przepuszczenie calego tomiku przez filtr hlaski to zwyczajne dyletanctwo, dzieki

    • 2 1

  • najgorzej

    jak pierwsza liga jest sprzedajna i kupowana przez fajzy,co by przybos powiedzial

    • 0 0

  • Gratuluję dowcipu i ironii Panu Rudzińskiemu.... skojarzenie z Hłaską odważne ,ale chyba jednak kulą w płot. Nie ten klucz,rzekłbym raczej młotek
    .Z drugiej strony porównanie do Majera do Hłaski ( w końcu dobry pisarz)jest chyba pochwałą pomimo "niedoskonałości autora "Księgi Grawitacji"" prawda?
    Prawie Wszystko , naprawdę wiele można napisać o tym tomiku ,ale to ,że on jest nudny....bój się Pan Boga Panie Rudziński.Chyba inaczej definiujemy nudę.
    Z poważaniem Andrzej Mestwin
    Ps. Warto czytać poezję.Naprawdę warto Panie redaktorze

    • 8 8

  • RIPOSTA AUTORA TOMU (5)

    http://www.myspace.com/282532547/blog/541271406

    pod tym adresem bardzo dobra riposta samego Autora "schlastanego" tomu! z riposty jasno wynika, że Łukasz Rudziński nie jest merytorycznie przygotowany do chlastania czegokolwiek.
    przydałaby się reakcja Łukasza Rudzińskiego na ripostę Autora. niech się szczerze wyspowiada, czy czytał wymienione książki, czy zauważył odniesienia do innych tekstów kultury, o których pisze Dawid Majer.
    Autor recenzji zostanie rozgrzeszony, jeśli otwarcie przyzna się, że poza Hłaską niczego nie czyta.

    • 10 5

    • (3)

      książka jest dla czytelników, czy w celu zrozumienia wiersza muszę szukać po bibliotekach danej książki, o której myślał autor, i dopiero wtedy doceniać symbolikę? Jestem pewny, że czytałem książki, o których istnieniu nie masz pojęcia, jeśli napiszę związany z nimi, słaby wiersz, to od razu czyni go to dobrym?

      PS
      Jakkolwiek riposta rzeczywiście odsłania braki autora recenzji

      • 2 1

      • niedouczenie recenzenta lub czytelnika nie może obciążać autora. najprostsza możliwa zasada (2)

        współczesna poezja jest bardzo mocno osadzona w kulturze i literaturze, i żeby ją zrozumieć trzeba wiedzieć to i owo. można oczywiście nie wiedzieć, ale nie wolno wtedy posuwać się do oceny. jeśli ktoś nie jest gotów do czytania tak złożonej książki jak księga grawitacji to powinien sobie darować lub czytać w jakimś kontekście (np. przejrzeć recenzje tych, którzy zrozumieli coś z pisarstwa majera i douczyć się z tych recenzji zanim zacznie się pisać swoją).

        (...) poezja wymaga w pierwszym rzędzie właśnie wnikliwości.

        dobra recenzja powinna zawierać jakieś argumenty, tu są ogólniki w stylu "nie wywołuje emocji". czyich emocji? moje wywołuje. emocje autora recenzji są jego prywatną sprawą i minimum profesjonalizmu wymaga, żeby argumenty emocjonalne odłożył na bok jeśli chce wypowiadać się o literaturze.

        taka pisanina (zwana szumnie recenzją) zostałaby wyśmiana w każdym poważniejszym piśmie literackim. wstyd panie rudziński, wstyd.

        • 4 4

        • (1)

          zamiast dorabiać ideologię, przeczytaj sobie chodźby encyklopedyczną definicję "recenzji" - może wartościować, może odwoływać się do emocji, może wszystko, szczególnie gdy ma formę felietonistyczną.

          • 3 2

          • recenzja świadczy o recenzencie. jeśli ten ogranicza się do komunałów

            nie potrafi poprzeć swoich zarzutów żadnym (ani jednym!) argumentem, tezy wygłasza arbitralnie, a jego główną bronią jest niezrozumienie tekstu, to nie jest ani recenzja, ani felieton. do felietonu potrzebny jest polot. to zwykła amatorszczyzna. do tego pouczenia, że hłasko pisał prozą (niemożliwe!) - jaki to ma związek z poezją? że poeta nie może się inspirować hłaską? wojaczek się inspirował, to może pan rudziński nasmaruje pamflecik o wojaczku? bo to tu powyżej nie jest recenzją, a pamfletem, do tego napisanym kompletnie bez ikry i błysku.

            • 3 4

    • żal mi ciebie

      jak w temacie

      • 3 3

  • Auuuuuuu (2)

    Dla mnie trzy, cztery ostatnie komentarze, to dzieło tej samej osoby (patrząc po godzinie, stylu wypowiedzi). Ciekawe kogo aż tak zabolało ostre podsumowanie - lojalnych przyjaciół, kogoś z rodziny, a może...?

    • 7 5

    • błąd (1)

      wpisałem jeden komentarz, pozostałe różnią się pisownią i stylem. poza tym ludzi którzy cenią poezję majera jest wielu i nie dziwne, że trzech z nich coś napisało. to grono jest znacznie większe niż "ktoś z rodziny".

      podtrzymuję - recenzja to jest skrajnie amatorską pisaniną człowieka, który nie wie o czym mówi, nie zna podstawowych pojęć i po prostu nie wie jak czytać współczesną poezję.

      a jeśli kogoś ta recenzja zabolała to dobrze? kopnięcie w głowę boli niezależnie czy zawinione czy niezawinione. sz.p. greta ciesz się że zabolało? to niech się kopnie sama, skoro to takie dobre.

      • 4 6

      • Podtrzymuję. A nawet dodam dorzucę do puli "Obiektywnego", który odpowiedział na pierwszy post. Kopać się nie będę.

        • 4 1

  • Recenzja zaiste mocna (1)

    Yeah! Panie Rudziński, przywalił Pan elegancko!

    • 13 5

    • Autor recenzji ma grube kompleksy!

      Żeby tak kogoś "zjechać", trzeba być albo bardzo doświadczonym znawcą literatury, albo zwyczajnie mieć kompleksy, tupet i ego wielkości wiejskiej stodoły! Nie jest Pan znany więc najbardziej pasuje mi ta ostatnia opcja.
      Panie Rudziński, krytycy to nieudacznicy, którzy zwyczajnie nie mają talentu żeby zrobić coś samemu, tak mawiają ludzie i w tym przypadku to chyba prawda. Nie czytałem tomiku poezji autora, którego Pan tak miesza z błotem, ale tę "recenzję" uważam za całkowity brak szacunku do jego osoby. Powinien Pan przeprosić tego człowieka publicznie za te bazgroły!

      • 4 6

  • Biedny niezrozumiały, zarozumiały pijaczek.

    • 4 5

  • Z grawitacją NIE MOŻNA SIĘ ZDERZYĆ !

    Grawitacja nie jest materią ! Ucz sie chłopie, bo widać na fizyce w szkole spałeś, a i normalna ciekawość nie zawiodła cię do takich wniosków. Wiesz, w którym wieku żyjesz ? W XXI..... Podpowiem, że chyba zapomniano o cudzysłowie...
    I fizyka i język polski....

    • 8 7

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie w Trójmieście znajduje się Muzeum Kart Do Gry?

 

Najczęściej czytane