- 1 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (26 opinii)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 3 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (70 opinii)
- 4 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (16 opinii)
- 5 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
- 6 Spektakle z Trójmiasta w Teatrze Telewizji (10 opinii)
Bez drugiego dna - o "Fałszywej nucie" Izabeli Żukowskiej
Gdańsk w przededniu drugiej wojny światowej, czasy jego świetności w okresie Hanzy i Trójmiasto dziś. W tych realiach Izabela Żukowska umieściła akcję i losy bohaterów swojej najnowszej książki, "Fałszywa nuta".
Autorka, Izabela Żukowska, znana jest trójmiejskim czytelnikom głównie za sprawą serii kryminalnej o komisarzu Franzu Thiedtkem, czyli z książek: "Teufel", "Gotenhafen" i "Nad miastem anioły", rozgrywających się w Wolnym Mieście Gdańsku i jego okolicach, w latach 30. i 40. ubiegłego stulecia. To samo miejsce i czas akcji znalazły się w jej najnowszej powieści pt. "Fałszywa nuta" - podobnie jak debiutancki "Teufel" rozgrywa się ona w głównej mierze przededniu drugiej wojny w Gdańsku. Jednak nie tylko, ale o tym za chwilę.
Recenzje książek z Trójmiasta
Żukowska jest muzykologiem, autorką słuchowisk, od lat związana z Polskim Radiem, obecnie z radiową Jedynką. To wykształcenie i zainteresowania muzyczne pisarki dały znać o sobie w "Fałszywej nucie". Jak zresztą sugeruje już sam tytuł i okładka książki - rzecz dotyczyć będzie muzyki. Tak główny wątek, jak i bohaterowie związani są ze światem muzyki. Muzyka stanowić będzie dla nich cały świat, a dla niektórych będzie wręcz ważniejsza niż życie bliskich oraz ich własne, poniekąd w imię słów: "Muzyka jest moim zbawieniem". Nawet wybuchająca wojna nie stanie się przeszkodą do dalszej pracy, komponowania i chęci uratowania dziedzictwa muzycznego w postaci zapisu nutowego oraz oryginalnych instrumentów z różnych stron świata (kolekcja Volkera Lewenharta).
Przeczytaj także: Teufel tkwi w szczegółach
Kompozycja powieści została podzielona na dwie części, jednak tak naprawdę rozgrywa się na trzech planach czasoprzestrzennych. Pierwsza część dzieje się w Gdańsku w 1939 roku tuż przed wybuchem wojny i po jej rozpoczęciu. Poznajemy wówczas główną bohaterkę - młodą Lisę Keller, pochodzącą z kaszubskiego Chmielna, a mieszkającą kątem u ciotki w Gdańsku. Marzeniem Lisy jest kariera śpiewaczki, ale póki co, pracuje ona w dzielnicowym lokalu typu Stammkneipe pana Saubera w Schidlitz (na Siedlcach), śpiewając dla gości przy akompaniamencie pianina pana Femke.
Któregoś dnia w lokalu zjawia się Siegfried Lewenhart, znany dyrygent i dyrektor Teatru Miejskiego. Tak zaczyna się cały szereg zdarzeń, których konsekwencje poznamy dopiero na ostatnich kartach utworu, choć autorka nie wyjaśnia czytelnikom wszystkich tajemnic do końca.
Druga część przenosi nas w czasy zupełnie współczesne, w świat niemal "filmowy", niczym ten z agentem 007 w roli głównej, z tą małą różnicą, że Bondem jest kobieta, a mianowicie - bohaterka o jakże śpiewnym imieniu - Melody. To agentka, rzeczoznawczyni, a jednocześnie muzykolożka i muzyk w jednym, o "słuchu absolutnym", "jedna z najlepszych specjalistek w swoim zawodzie", trudniąca się odnajdowaniem skradzionych lub zaginionych instrumentów oraz ich oceną - sprawdzaniem ich oryginalności. Melody Fine (jej prawdziwe nazwisko to Katarzyna Chruścicka) w tym celu podróżuje po świecie - na kilku kartach powieści pokonuje setki kilometrów - od Monte Carlo przez Paryż, Londyn, Sztokholm (gdzie spotyka się z rodziną Lisy Keller), Brukselę, Kopenhagę, aż po Stambuł i wreszcie Trójmiasto.
Trzeci plan powieści zanurza nas w przeszłość i dotyczy losów muzyka, lutnisty i kompozytora z Lejdy - Florinusa de Groot, który za namową tajemniczego pielgrzyma spotkanego w jednej z karczm w Wittenberdze przybywa do Gdańska. Tak zaczyna się historia jego bytności w "mieście, o którym mówiono w Europie, że jest bogate i dumne i dorównuje wspaniałością Antwerpii czy Lubece, a może nawet je swym majestatem przewyższa". Jak można się domyślać chodzi o czasy, gdy Gdańsk przynależał do Hanzy, był on bowiem największym z miast hanzeatyckich tej części Europy. Prawdopodobny czas akcji to XV/XVI wiek, co sugeruje wspomniany rozwój druku (prasa drukarska i drukarnia ojca Florinusa) oraz cumujące w porcie gdańskim statki: kogi, holki i trzymasztowa karaka.
Przeczytaj także: TOP 10 kryminałów z Trójmiasta. Co warto przeczytać?
Autorka z dużą swobodą zagłębia się w tę jakże barwną epokę i bardzo udanie oddaje jej charakter: opisuje zarówno ówczesny wygląd miasta, jak i zwyczaje jego mieszkańców (w tym posądzenie bohatera o czary) tamtych czasów - narracja prowadzona jest w sposób lekki, a jednocześnie nasycony fachowym nazewnictwem i faktami (podobnie zresztą dzieje się w części pierwszej, gdzie wplecione zostały niemieckie nazwy ulic i miejsc, co dodaje utworowi specyficznego kolorytu). I to jest niewątpliwie największa siła tej książki - jej tło historyczne oraz zanurzenie się w realia i klimat dawnych czasów.
Tak jak pozostałe powieści tej autorki, tak samo "Fałszywa nuta" ma w sobie coś z kryminału (śledztwa bohaterki w drugiej części), trochę z powieści historycznej (opowieść o Florinusie de Groot z Lejdy) oraz elementy powieści obyczajowej i romansu (relacja Lisy i Siegfrieda). Wszystkie te komponenty dość sprawnie są przeprowadzone i zgrabnie ze sobą połączone, a jednak coś sprawia, że ogólna ocena tej powieści nie wypada jedynie pozytywnie.
Z jednej strony bowiem nuży nadmiar wątków, które zgrabnie, co prawda, spaja główny motyw (muzyka), "klątwa" utworu Florinusa (nie poprowadzona niestety do końca, czyli do drugiej części), a także postać "tajemniczego" pielgrzyma, który zmienia swe wcielenia, stając się esesmanem zabijającym starego Lewenharta, a na końcu występuje jako pomocnik sprzedawcy w stambulskim antykwariacie oraz nosi wdzięczne imię Shaytan...
Przeczytaj także: Rodzinne sekrety skryte w mroku przeszłości - o książce "Skazy" Izabeli Żukowskiej
Szkoda, że skoro autorce zależało na diabelskiej personie, która manipuluje bohaterami i wodzi ich na szatańskie pokuszenie, ona sama nie pokusiła się o stworzenie mniej przewidywalnej i ciekawszej sylwetki diabła. Tymczasem już w pierwszej scenie z pielgrzymem czytelnik odczuwa ostry zgrzyt. Nieciekawie wypada również konfrontacja Melody z Szatanem (czy jak kto woli Shaytanem).
Wieczory literackie w Trójmieście
Z drugiej strony - mimo wspomnianej wielowątkowości, nadmiaru opisywanych zdarzeń i niektórych ciekawych zabiegów, włącznie z pierwiastkiem "metafizycznym" (sam pomysł stworzenia postaci biesa jest interesujący) - książce wydaje się czegoś brakować.
Po namyśle można stwierdzić, że to trochę tak, jakby autorce udało się wymyślić fabułę, naszkicować postaci, a nawet wiarygodnie oddać historyczne realia, przemycić nieco z dziejów Gdańska, napisać o tym, co się zdarzyło, ale zbyt powierzchownie, pobieżnie, bez zagłębiania się w psychologię postaci. Innymi słowy brak książce drugiego dna. Wielka szkoda, bo potencjał miała niezły.
Opinie (2)
-
2019-04-18 09:37
mi to się nawet tej recenzji czytać do końca nie chciało
rozwleczone to jak flaki z olejem po asfalcie
- 3 5
-
2019-04-18 10:12
Dobra recenzja, spodziewałem się artykułu sponsorowanego.
Pani Magdalena trafnie ujęła mankamenty książki. Pisarka I. Żukowska nie tworzy wybitnych dzieł, takie czytadła do kupienia w kiosku, wydane w miękkiej okładce do przewertowania podczas podróży TLK. Wyjątkiem może być zeszłoroczny "Hotel Bristol". Trochę to lepsze od zaniżającej poziom K. Bondy, usilnie promowanej w sieciowych księgarniach.
Pani Izabela całkiem nieźle się sprawdza w Polskim Radiu. Jeżeli ktoś się chce zaznajomić z jej twórczością to lepiej w tamtą stronę się zwrócić. Tematyka często związana z Trójmiastem, a skrupulatne i żywe przedstawienie historycznych miejsc robi wrażenie.- 5 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.