• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wesele z Krzysztofem Krawczykiem - o "Być jak Krzysztof Krawczyk" Teatru Miejskiego

Łukasz Rudziński
14 lutego 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Spektakl "Być jak Krzysztof Krawczyk" przenosi nas na salę weselną, gdzie do przebojów Krzysztofa Krawczyka bawią się goście pary młodej. Spektakl "Być jak Krzysztof Krawczyk" przenosi nas na salę weselną, gdzie do przebojów Krzysztofa Krawczyka bawią się goście pary młodej.

"Być jak Krzysztof Krawczyk" Teatru Miejskiego w Gdyni zadowoli fanów teatru oczywistego, którego wrogiem są domysły i intelektualne dociekania oraz tych, którzy mają sentyment do przebojów Krzysztofa Krawczyka. Całość zbudowana jest z klisz i kalek kilku znanych filmów i okraszona równym, choć przeciętnym aktorstwem. Podczas premiery obecny był Krzysztof Krawczyk, który po spektaklu nie krył wzruszenia.



Spotykamy się na weselu, które od razu wyda się nam znajome. Para młoda - Marysia (w tej roli Marta Kadłub) i Karol (Maciej Wizner), witana jest chlebem i solą, nie brakuje wzruszeń rodziców czy towarzystwa chętnych do zabawy weselnych gości. Ale od początku coś jest nie tak. Kieliszki nowożeńców po wypiciu powitalnego poczęstunku się nie rozbiły, co panna młoda bierze za złą wróżbę. Szybko okazuje się, że Karol i Marysia są zaprzeczeniem szczęśliwej pary młodej.

Gościom weselnym przygrywa trupa Fantazja, w nieco eksperymentalnym składzie, bo Adam Bardziej (Bogdan Smagacki) śpiewa głównie dlatego, że jest kuzynem pana młodego, choć ma "głosiszcze", jak przyznaje Mietek (Maciej Sykała), obleśny wodzirej i gitarzysta Fantazji. Muzyczny skład uzupełnia Sylwek (Rafał Kowal), głodnym wzrokiem wypatrujący ofiary, bo wesele bez skutecznego podrywu się nie liczy. Obok nich na parkiecie pojawiają się weselni goście.

Znajdziemy wśród nich klasycznego lowelasa, świadka pana młodego, Czarka (Szymon Sędrowski), który odrzucony przez świadkową Agnieszkę Czas (Agata Moszumańska), zajmuje się niezależną bizneswoman Karoliną (Monika Babicka). Dziadek pana młodego, Apolinary (Eugeniusz Krzysztof Kujawski) wpada z kolei w oko matce Adama Bardzieja, Stefanii (Małgorzata Talarczyk). Jest też rozwodząca się para rodziców panny młodej - nieustannie kłócący się ze sobą Barbara (Olga Barbara Długońska) i Konrad (Dariusz Szymaniak). Łzami wzruszenia z powodu ślubu syna oblewa się matka pana młodego Grażyna (Elżbieta Mrozińska), a Proboszcz (Mariusz Żarnecki), jak się okazuje, bardzo skory jest do szaleństw na parkiecie. Między nimi krząta się jeszcze seksowna Kelnerka (Agnieszka Bała) i zblazowany Iluzjonista (Grzegorz Wolf).

Wokalistą (a czasem też akordeonistą) zespołu Fantazja, dbającego o muzyczną oprawę weselnej zabawy, jest mało znany towarzystwu Adam Bardziej (Bogdan Samgacki), fan twórczości Krawczyka i kuzyn pana młodego. Wokalistą (a czasem też akordeonistą) zespołu Fantazja, dbającego o muzyczną oprawę weselnej zabawy, jest mało znany towarzystwu Adam Bardziej (Bogdan Samgacki), fan twórczości Krawczyka i kuzyn pana młodego.
Wesele, jak to wesele - obserwowane z zewnątrz i na trzeźwo z minuty na minutę robi się coraz bardziej upiorne. Niezdarne pijackie umizgi, niewybredne komentarze pod adresem panny młodej, wódka, zabawa, tańce, hulanki, swawole, wraz przygodnym seksem gdzieś na zapleczu i zdradą małżeńską w tle... - takie obyczajowe obrazki serwuje nam autor tekstu i reżyser Andrzej Mańkowski (w Miejskim wyreżyserował wcześniej "Sammy'ego"), ustawiając bohaterów spektaklu w typowo filmowej perspektywie, jakby przed kamerą (co nie dziwi, bo reżyser ma dużo większe doświadczenie filmowe niż teatralne). Postaci wychodzą więc na środek i mówią kierując się wprost do publiczności, czasem w świetle reflektora. Ta formuła wyczerpuje się bardzo szybko, dlatego w drugim akcie reżyser mnoży konwencje i dokłada coraz więcej groteski czy absurdu.

Myślenie obrazami filmowymi widać praktycznie od pierwszych chwil spektaklu - kamera zresztą przez cały czas towarzyszy uczestnikom zabawy, bo filmuje ich Gospodarz (Leon Krzycki), czego efekty obserwować możemy na dużym ekranie z boku sceny. Salę weselną prostymi środkami zgrabnie odmalowała autorka scenografii i kostiumów Sabina Czupryńska.

Samo wesele bardzo mocno przypomina filmową wersję tej zabawy z filmu Wojciecha Smarzowskiego "Wesele", na podstawie dramatu Stanisława Wyspiańskiego (przywołanego w momencie flirtu między Adamem i Agnieszką), choć wątki między bohaterami prowadzone są inaczej a całość skupiona zostaje na warstwie obyczajowej. Typowo filmowe są także "zawieszenia akcji", gdy nastrój weselnej zabawy przerwany jest przez Policjanta (Piotr Michalski), prowadzącego tajemnicze śledztwo.

Wesele z każdą chwilą staje się bardziej upiorne, a parze młodej (Marta Kadłub i Maciej Wizner) daleko do wizerunku szczęśliwych, zakochanych w sobie bez pamięci nowożeńców. Wesele z każdą chwilą staje się bardziej upiorne, a parze młodej (Marta Kadłub i Maciej Wizner) daleko do wizerunku szczęśliwych, zakochanych w sobie bez pamięci nowożeńców.
Wkrótce dowiadujemy się, że spektakl ma drugie dno, bo poza dość banalnie (choć celnie) opisaną obyczajowością przaśnego wesela, poznajemy prawdziwego Adama Bardzieja, sterującego bohaterami z własnego pokoju. Adam okazuje się demiurgiem, który powołał wirtualny świat i stworzył grę komputerową o weselu, by zadowolić swoją mamę. Nosi koszulkę z wizerunkiem Krzysztofa Krawczyka, bo mama go uwielbia. Dla niej każe swojemu weselnemu alter ego śpiewać przeboje Krawczyka. To mu jednak nie wystarczy, dlatego nawiązuje kontakt ze swoim bohaterem.

Motyw obserwacji wyraźnie zainspirowany filmem "Truman Show" Petera Weira (z domieszką "Bruce'a Wszechmogącego" Toma Shadyaca), jest bardzo dokładnie, łopatologicznie wytłumaczony przez Adama-stwórcę Adamowi-śpiewakowi, a w konsekwencji również publiczności. Tak zresztą jest z każdym wątkiem spektaklu, bo reżyser z przesadną troską dba o to, by widz nie musiał nawet przez moment myśleć o tym, co widzi i wszystko miał podane wprost, bez cienia aluzji czy niedopowiedzenia.

Aktorzy budują swoje role z szeregu epizodów i wypadają w nich na ogół dobrze, ale próżno szukać tu roli szczególnie zapadającej w pamięć. Najciekawszą, niemal niemą rolę buduje bohaterka drugiego i trzeciego planu - Agnieszka Bała jako Kelnerka. Na wysokości zadania staje też Bogdan Smagacki, kreując jedynego pełnowymiarowego bohatera, co nie jest wielkim osiągnięciem, skoro inni pojawiają się w centrum uwagi dużo rzadziej. Najzgrabniej ponadto wypadają Szymon Sędrowski (szczególnie w roli szwedzkiego geja), Maciej Wizner jako słodki drań, Piotr Michalski w emploi sztywnego, przygłupiego policjanta, pełen klasy Eugeniusz Krzysztof Kujawski i przejmująca w ostatnim fragmencie sztuki Małgorzata Talarczyk.

Jednak to, co widzimy na scenie, okazuje się grą komputerową, stworzoną przez prawdziwego Adama Bardzieja. Jego wirtualne alter ego, gdy dowiaduje się o tym, że tkwi w fikcji, zaczyna się buntować. Jednak to, co widzimy na scenie, okazuje się grą komputerową, stworzoną przez prawdziwego Adama Bardzieja. Jego wirtualne alter ego, gdy dowiaduje się o tym, że tkwi w fikcji, zaczyna się buntować.
Najmocniejszym punktem spektaklu jest rytmiczna, pulsująca muzyka Tomasza Stroynowskiego, autora aranżacji piosenek Krzysztofa Krawczyka, których "muzycy" zespołu Fantazja wykonują w spektaklu kilkanaście (wśród nich usłyszymy m.in. "Ostatni raz zatańczysz ze mną", "Za tobą pójdę jak na bal", "Bo jesteś ty", "Parostatek" czy "Mój przyjacielu"). Niedopracowana przez aktorów Miejskiego jest natomiast choreografia przygotowana przez Andrzeja Morawca, wymagająca jeszcze szlifu.

Niestety, reżyser nie ogrywa wystarczająco wiarygodnie niezwykle zużytego zarówno w polskim kinie (po filmach Andrzeja Wajdy i Wojciecha Smarzowskiego po ten temat sięgał także choćby Marcin Wrona w niedawnym "Demonie"), jak i teatrze (liczne uwspółcześnione inscenizacje sztuki Wyspiańskiego, z "Abośmy to jacy, tacy" w reż. Piotra Cieplaka na czele) motywu typowego polskiego wesela. Ucieczka w groteskę i sceny rodem z komedii slapstickowej, podobnie jak żarty z Fundacji ITAKA oraz "przemiana" Adama Bardzieja pozwalająca mu się kontaktować ze stwórcą, są po prostu nieudane. Zaś oczywiste i spodziewane od połowy drugiego aktu rozwiązanie akcji zawiera banalną myśl, wytłumaczoną zresztą szczegółowo w programie spektaklu.

I choć nie można odmówić "Być jak Krzysztof Krawczyk" pewnego nostalgicznego uroku, jaki niesie ze sobą twórczość przywołanego w tytule przedstawienia artysty, to jego czar polega przede wszystkim na sentymencie publiczności do przebojów Krawczyka. Spektakl z pewnością lepiej wypadłby jako produkcja filmowa, bo w realiach teatru zaskakuje naiwnością i dosłownością. To przykład teatru opiekuńczego, po którym nikt nie opuści widowni Miejskiego z poczuciem niezrozumienia zamysłu reżysera i tego, co działo się na scenie.

Spektakl

6.0
55 ocen

Być jak Krzysztof Krawczyk

spektakl dramatyczny

Miejsca

Opinie (23) 1 zablokowana

  • Przyłączam się do opinii pozytywnych o spektaklu, który mogliśmy obejrzeć w sobotni wieczór w TM w Gdyni. Może faktycznie aktorzy nie mieli zbyt dużego wyzwania, oczywiście poza Panem Bogdanem Smagackim i trudno o ocenę ich gry, ale .... kolejna dobra rola Pana Piotra Michalskiego. Wracając do Pana Smagackiego to było fantastyczne jako całość, a strona wokalna to mistrzostwo świata. Oczywiście końcowy utwór mógł i powinien podobać się najbardziej, ale utwory wykonywane wcześniej były trochę "niedoskonałe" dlatego, że tak przewidywał scenariusz sztuki. Ktoś napisał, że dużym obciążeniem jest wystawiać sztukę "śpiewaną" w mieście Teatru Muzycznego, na pewno tak. Nasuwa mi się pytanie, czemu Pana Smagackiego nie widzimy właśnie w tym Teatrze, jeśli nie na stałe, to chociaż gościnnie ? Wielokrotnie dał popis swoich nieprzeciętnych możliwości wokalnych i aktorskich i stąd moje pytanie. Brawo Panie Bogdanie !!! Składam osobne podziękowanie i gratulacje Panu Dyrektorowi Babickiemu.

    • 18 5

  • Dobry spektakl!!

    Fajnie zrobiony, gratulacje dla reżysera - równa gra aktorska, dobra rola p. Smagackiego, świetna M. Sykały, ksiądz przerysowany, ogólnie zachęcam warto zobaczyc. RECENZJA - beznadziejna - zgadzam się z tym, że Pan pisze nie wiedząc o czym...

    • 15 4

  • Tak trzymać

    Dawno nie widziałem sztuki w Teatrze Miejskim zrealizowanej z takim rozmachem. Było na co popatrzeć. BARDZO ALE TO BARDZO MI SIĘ PODOBAŁO... Bogdan Smagadzki jak zawsze świetny..... pozazdrościć, reszta obsady również. Recenzent chyba przysnął albo był na innej sztuce. No cóż zdarz się tym bardziej w Walentynki.

    • 15 3

  • zobacz i sam oceń

    Lekkie łatwe i przyjemne, może mało ambitne ale czy wszystko musi być wyższych
    lotów , czasami potrzebny zwykły relaks a w tym spektaklu to jest.
    Kto chce sie zwyczajnie pośmiać to polecam .

    • 17 1

  • Być jak Krzysztof krawczyk

    A mnie się podobało i już! Ani przez moment się nie nudziłam.Bogdan Smagacki doskonale zagrał swoją rolę !

    • 18 1

  • POLECAM

    Krótko- wciągający,wzbudzający ciekawość i wywołujący uśmiech,a atutem jest muzyka i niełatwa, skądinąd wielowarstwowa gra różnoplanowa - na scenie można wodzić okiem w różnych kierunkach.Choreografia- w sam raz:)

    • 1 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Ważnym trójmiejskim artystą street artu, tworzącym pod pseudonimem M-city, który stworzył "galerię społecznego muralu" komentującą polską rzeczywistość społeczno-polityczną, jest:

 

Najczęściej czytane