• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tomasz Tomaszewski: nie dajmy się oszukać

Magdalena Szałachowska
11 maja 2007 (artykuł sprzed 17 lat) 
aktualizacja: godz. 10:17 (11 maja 2007)
Rozmowa z Tomaszem Tomaszewskim, konsultantem generalnym polskiej edycji magazynu National Geographic.

Zwiedził Pan ponad 60 krajów, widział umierające dzieci, oblicza krwawych wojen. Czy cywilizowana Europa, Polska, Trójmiasto, w którym prowadził Pan warsztaty fotograficzne, potrafią jeszcze czymś zadziwić?

Oczywiście. Tutaj mamy pełne spektrum, od pucybuta do króla, metropolię, nie tylko pełną mieszkańców, ale także turystów, bardzo zróżnicowaną architekturę, brzeg morza z molo, stocznię, w której możemy przeżyć istną nirwanę. W obrębie tego małego świata, nigdzie nie wyjeżdżając, można zrobić naprawdę dobre zdjęcia.

Czy jest przepis na bycie dobrym fotografem? Czego uczy Pan kursantów warsztatów National Geographic Polska?

Po pierwsze próbuję ich przekonać, by wyzbywali się ostrożności. Inwestujemy głównie w odwagę, cechę bezwzględnie potrzebną każdemu, kto chce się parać fotografią. Kurs jest również formą terapii. Uczymy się inteligentnego, wrażliwego spojrzenia na świat, bycia muzykalnym na cudowne momenty nas otaczające. Rozwój technologii zapewnił nam narzędzie, które jest doskonałe, które wywołało wrażenie u ludzi, że niczego nie muszą robić, bo maszyna zrobi za nich fantastyczne zdjęcie. Tak nie jest, zdjęcie nie zawsze jest idealne, czasami trzeba nad nim popracować.

Jak daleko można ingerować w ostateczny wygląd fotografii?

Bardzo niedaleko, w fotografii prasowej prawie w ogóle. Muszę opisywać świat takim, jakim jest, a nie takim, jakim chciałbym, żeby był. Jednak aparat cyfrowy oddaje zaledwie przybliżenie tego, na co patrzył autor, więc dopuszczalne jest zrobienie kilku ruchów: wstawienie punktu bieli i czerni, poprawienie kontrastu, a na końcu wyostrzenie. To wszystko. Jakiekolwiek inne ingerencje, jak poprawianie koloru, wycinanie tła, przenoszenie fragmentów czy kadrowanie jest przeze mnie wypalane żywym ogniem.

Jednak czy samo nasze spojrzenie nie skrzywia świata, na który patrzymy? Przepuszczamy go w końcu przez sito doświadczenia i wrażliwości.

Nie istnieje coś takiego jak prawda i obiektywizm. Chodzi o to, żeby inteligentnie zinterpretować świat, w którym żyjemy. W XXI wieku trudno oprzeć się wrażeniu, że już wszystko zostało pokazane. Więc zdjęcia, będące dowodem na to, że rzeczy istnieją, nikogo nie są w stanie wprowadzić w stan zachwytu i upojenia. By zobaczyć słonia sięgamy do encyklopedii. Zdjęcia, które robimy, muszą stymulować naszą wyobraźnię, zmuszać do stawiania pytań, intrygować, działać zarówno na nasze oko, jak i umysł. Nie fotografujemy sytuacji, kiedy pies gryzie człowieka, ale czekamy na takie, kiedy człowiek będzie próbował ugryźć psa.

Używa Pan krótkich obiektywów często podchodząc bardzo blisko człowieka. Mówi Pan, że jest to łatwe, jeżeli nie ma się złych intencji. Jednak fotografia istnieje zawsze w jakimś kontekście: tytułu, tekstu, podpisu. Czy jest pan w tej luksusowej sytuacji, dającej pewność, co do dalszych losów Pana zdjęć?

Tak naprawdę nie ma takich sytuacji, w których nie można robić zdjęcia. Pytanie brzmi właśnie: co się dzieje z tym zdjęciem? Czy mamy świadomość odpowiedzialności, jaka na nas ciąży, żeby nie zostało wykorzystane w innym kontekście, niż zostało zrobione. Jestem członkiem dwóch agencji fotograficznych, w których istnieje całkowity zakaz używania moich fotografii do celów komercyjnych. Nie życzę sobie, żeby góral, którego fotografuję miał zamiast ciupagi flamaster w ręku. W tej sferze nie daję żadnej taryfy ulgowej.

Pana ulubionym tematem jest śmierć. Jak wrażliwy może być fotograf, jak bardzo może przejąć się sytuacją, na którą patrzy?

Nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie. Nie mam złudzeń, nie zbawię świata, tym bardziej, że sama fotografia jest dość ułomnym medium. Ale przynajmniej robi jedno - pokazuje problemy świata, w którym żyjemy. Co więcej, powstrzymuje niektórych oszalałych polityków przed jeszcze bardziej szalonymi decyzjami. Oni panicznie boją się wolnego słowa, wolnej prasy i nie daj Bóg rzetelnego dokumentu. Gdyby nie ten strach, to ich decyzje mogłyby być katastrofalne.

Czy istnieje coś takiego jak schyłek fotografii?

Nie, według mnie fotografia będzie się doskonale rozwijała przez najbliższe dekady. Być może, że nie będzie już potrzebnych fotografów, bo zdjęcia będą kopiowane, lub wycinane jako kadry z filmów. Obserwuję wprost nieprawdopodobny upadek tego zawodu. Poniekąd powodem tego są nowe technologie, a poniekąd aroganckie przekonanie edytorów, że już wszystko zostało pokazane, że nikogo już nic nie obchodzi, a ludzie chcą być tylko bawieni. Z przykrością patrzę na to, że nie ma miejsca na rzeczy prezentujące jakość i mogące uczynić nas troszeczkę lepszymi i mądrzejszymi. Jeśli człowiek nauczy się myślenia to popełnia mniej błędów, w związku z tym nie tylko jego życie jest lepsze, ale wszystkich dookoła. Pierwszą rzeczą jaką bym zrobił to wysadzenie w powietrze wszystkich stacji telewizyjnych, to najwięksi niszczyciele. Sprzedają nam wizję czegoś, czego w rzeczywistości nie ma.

Czy National Geographic opiera się komercjalizacji?

Też ma z tym problem. Obecnym redaktorem naczelnym wydania w Waszyngtonie jest również fotograf. Widzę, jak straszliwie próbuje walczyć. Dopasowanie do zmieniającego się rynku jest olbrzymim wysiłkiem. Na świecie zawsze znajdzie się jakiś mały procent ludzi, którzy chcą być edukowani, którzy chcą inwestować swój umysł, którzy widzą różnicę między chłamem a jakością. Oni na pewno są i jest ich wystarczająco wielu, by taki magazyn mógł funkcjonować. Problem polega na dotarciu do nich, na poinformowaniu, że istnieje jeszcze taka mała wysepka, gdzie ludzie walczą o to, żeby to wszystko było prawdziwe, sprawdzone, rzetelne i najwyższej, wizualnej jakości.

Ile czasu wymaga zrealizowanie tematu w sposób prawdziwy i rzetelny?

Obecność obcego człowieka, szczególnie mężczyzny, z aparatami, które przypominają kamery telewizyjne, ma niewątpliwie wpływ na rzeczywistość. Ludzie próbują wyglądać troszkę lepiej, to czysta próżność. By opisać świat, fotograf musi otrzymać komfort, jakim jest czas. Dzięki niemu fotograf powoli staje się przezroczysty, przestaje być atrakcyjny dla ludzi i zaczyna robić zdjęcia dopiero wtedy, gdy ludzie przestają udawać. Wiele mam pomysłów na poprawianie rzeczywistości, ale co z tego. Dawniej magazyny chciały mieć najlepszych fotografów, którzy dzięki inteligencji i wrażliwości potrafili stworzyć dobry, autorski materiał. Obecnie otwieramy magazyny i widzimy zdjęcia wielu przypadkowych autorów, których prace zostały ściągnięte z agencji. Niczego się przez to nie dowiadujemy, bo zdjęcia ilustrują to, co jest w głowie edytora, a nie autora, który pojechał tam i tą historię wyrwał, wygrzebał, czy po prostu wystudiował. Co osoba siedząca za biurkiem może wiedzieć na temat świata? Nie kupuję gazety by się dowiedzieć, co ktoś myśli, ale co wie. Chcę rzetelnej informacji. Nie dajmy się oszukać.
Tomasz Tomaszewski - fotograf, członek Związku Polskich Artystów Fotografików, oraz American Society of Magazine Photographers. Publikował swoje zdjęcia w największych magazynach na całym świecie m.in. w Stern, Paris Mach, Geo Magazine, New York Times Magazine, Time, Sunday Times, Vogue, Elle, Die Zeit. Jest trzykrotnym jurorem World Press Photo. Od wielu lat współpracuje z magazynem National Geographic, od 1999 roku jest konsultantem generalnym jego polskiej edycji. Uczy fotografii w Polsce, USA, Niemczech i we Włoszech.
Tutaj znajdziesz relację z gdańskich warsztatów fotograficznych organizowanych przez National Geographic Polska.

Opinie (1)

  • trochę późno się ten artykuł ukazała w porónnaniu do tego kiedy był przeprowadzony :>

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jedynym trójmiejskim artystą, który pracę zawodową w teatrze łączy z karierą poety i frontmana trójmiejskiego zespołu rockowego jest...?

 

Najczęściej czytane