- 1 Pogrzeby, które chcemy zapomnieć (73 opinie)
- 2 Tłum gości i kolejka po autografy (77 opinii)
- 3 5 wystaw, na które warto wybrać się w maju (7 opinii)
- 4 Sztuczna inteligencja w sztuce - tak czy nie? (59 opinii)
- 5 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 6 Orzechowski: Szukam dziur w rzeczywistości (16 opinii)
- Mała opera o dużych rzeczach - tak o kameralnym dziele Mikołaja Rimskiego-Korsakowa, skomponowanym do tekstu Aleksandra Puszkina mówi Jerzy Snakowski, autor polskiego tłumaczenia utworu. Czemu mała? Ponieważ w spektaklu śpiewa jedynie dwóch aktorów, akompaniuje im niewielka orkiestra, a w inscenizacji Grzegorza Chrapkiewicza Mozart i Salieri mają do dyspozycji tylko fragment sceny.
O jakich to dużych rzeczach opowiada? O fascynacji i nienawiści jakimi kompozytor Antonio Salieri darzy równocześnie młodego Amadeusza Mozarta. Miłość - bo kochający sztukę Salieru i nie może nie kochać półboga muzyki, cudownie utalentowanego Mozarta. Nienawiść - bo jak nie nienawidzić kogoś, kto ma to wszystko, co sami chcielibyśmy mieć, a czego natura tak bezlitośnie nas pozbawiła?
W spektaklu Grzegorza Chrapkiewicza wszystko jest na odwrót. - Bo burzenie i przestawianie to jego domena - śmieje się Stanisław Daniel Kotliński, odtwórca roli Salieriego. Co poprzestawiał reżyser? Ano widzów posadził na scenie, chór wysłał na widownię, orkiestrę odseparował od aktorów i widzów muślinową kurtyną. To nie koniec zamiany ról. Wykonawcą partii Mozarta jest niezwykle utalentowany i parokrotnie już nagradzany w śpiewaczych konkursach Karol Kozłowski, student Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku. Stanisław Daniel Kotliński, który na scenie jest podziwiającym talent Mozarta Salierim jest zaś... jego szkolnym nauczycielem.
"Mozart i Salieri" pewnie skorzysta na tym, że za sprawą Milosa Formana i jego Amadeusza stosunki między tymi dwoma kompozytorami trafiły do kultury masowej. Zapewne część widzów odwiedzi Operę Bałtycką po to, by skonfrontować film z wizją Grzegorza Chrapkiewicza. Sam reżyser przekonuje - słusznie zresztą - że Mozart i Salieri to utwór psychologiczny, skupiający się na pokazaniu i zrozumieniu zachowania "rzemieślnika, który musi pracować w cieniu geniusza", jednak nie stroni przy tym od używania chwytów rodem z kultury masowej: dym nad sceną ściele się gęsto, chór wyniesiony na galerię nad widownią budzi nieco zbyt oczywiste skojarzenie z chórem anielskim a bohaterowie przebrani są w kostiumy jakby żywcem wzięte z planu zdjęciowego Gwiezdnych Wojen.
Mozart i Salieri
Mikołaj Rimski-Korsakow
według Aleksandra Puszkina
tekst polski Jerzy Snakowski
kierownictwo muzyczne Bogdan Olędzki
inscenizacja i reżyseria Grzegorz Chrapkiewicz
scenografia i kostiumy Hanna Szymczak
reżyser światła Olaf Tryzna
Premiera w sobotę, 29 kwietnia, godz. 19.00, bilety 30-50 zł
Spektakle
Opinie (2)
-
2006-05-01 13:59
szkoda
Kolejny "potworek" Chrapkiewicza. Szkoda bo materiał całkiem niezły a tak ani aktorów ani muzyki. Chrapkiewicz do Ciechocinka!!! zamiast do Bałtyckiej.
- 0 0
-
2006-04-28 20:33
A kogo to ......
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.