- 1 Pomnik twórcy Bitcoina stanie w Gdańsku? (215 opinii)
- 2 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (100 opinii)
- 3 Iwona, ofiara hejtu. O premierze T. Wybrzeże (19 opinii)
- 4 5 wystaw, na które warto wybrać się w maju (7 opinii)
- 5 Pogrzeby, które chcemy zapomnieć (108 opinii)
- 6 Tłum gości i kolejka po autografy (92 opinie)
Sky Orunia na wielkim ekranie. Film o pirackiej stacji w kinach za dwa lata
Ramówkę wypełniały filmowe przeboje z wypożyczalni kaset wideo, bajki dla najmłodszych, a nawet... niemieckie erotyki i przepowiednie wróżki Benity. Na antenie reklamowały się sklepy komputerowe, salony samochodowe i centra meblarskie. Relacjonowano tutaj rozrywkowe życie Trójmiasta, ślub jednego z synów Lecha Wałęsy czy początki WOŚP. Powstała na początku lat 90. Sky Orunia była telewizyjnym fenomenem i pierwszą prywatną stacją w Polsce. Właśnie do tej niezwykłej historii w swoim pełnometrażowym debiucie nawiązuje gdańszczanka Elżbieta Benkowska. Zdjęcia do filmu "Orunia 4ever", oczywiście na Oruni, ruszą w przyszłym roku.
Repertuar kin w Trójmieście
Dwóch młodych i biednych chłopaków marzy o sławie, wielkich pieniądzach i pięknych kobietach. W chylącej się ku upadkowi komunistycznej Polsce zakładają piracką telewizję. Nielegalny biznes okazuje się sporym sukcesem, ale jednocześnie wystawia przyjaźń Seby i Bogusia na ciężką próbę. Obaj muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy spełnianie zawodowych ambicji i pogoń za zyskiem stanowią synonim szczęścia. Odpowiedzi, stojąc za kamerą, poszuka też autorka tego scenariusza, gdańszczanka Elżbieta Benkowska. Mieszkanka Oruni w swoim pełnometrażowym debiucie reżyserskim nawiąże do historii powstania telewizyjnej stacji, która - jak na tamte czasy - była nie tylko lokalnym ewenementem.
"Pirat z Oruni" zaczyna nadawanie
Jest rok 1989. Zbigniew Klewiado, właściciel warsztatu napraw telewizorów na gdańskiej Oruni, jako jeden z pierwszych w okolicy instaluje sobie satelitarną antenę. W tamtych czasach było to prawdziwe okno na świat umożliwiające odbiorcy dostęp do kanałów i treści, o jakich widzowie dwóch publicznych stacji mogli jedynie pomarzyć. Posiadacz nowiutkiego "talerza", wykorzystując swój fach, postanawia nieco podrasować satelitarny sygnał. Ten wkrótce zaczyna docierać do innych mieszkańców Oruni.
Zobacz także: film o ORP "Orzeł" jesienią w kinach
- Chcąc sobie ułatwić robotę, aby się nie podłączać z kablami, zrobiłem sobie taki nadajnik. Gwoździa włożyłem do anteny, obraz był już ładny. Mój kolega, sąsiad dwa domy dalej, przyszedł kiedyś do mnie. Tak sobie gadamy i on mówi: "wiesz co, ja jakiś program mam, jakieś muzyki, sporty". Oho, myślę sobie, wpadnę zobaczyć. Patrzę, a tam kanał ode mnie leci. Pytam go wtedy: "dobra, to co ci puścić teraz?" - wspominał w 2012 r. na łamach portalu mojaorunia.pl sam Klewiado.
Do "Pirata z Oruni", jak go później w swoim materiale nazwie TVP, zaczynają się zgłaszać kolejni sąsiedzi. Oni też chcą w swoim odbiorniku oglądać "jakieś muzyki, sporty". Nie mija wiele miesięcy, gdy niebieska poświata późno w nocy rozświetla już niemal całą Orunię. Tymczasem w pozostałych gdańskich dzielnicach jest ciemno, bo publiczne stacje dawno skończyły nadawanie. W tych przedziwnych i wyjątkowych okolicznościach rodzi się Sky Orunia - nowy wymiar telewizyjnej rozrywki tylko dla wybranych mieszkańców Trójmiasta.
Golizna, wróżby i prezydent "na telefonie"
W 1990 r. sygnał pirackiej stacji dociera do mieszkańców Oruni, a także części Śródmieścia i Pruszcza Gdańskiego. Brak jakichkolwiek regulacji dotyczących praw autorskich sprzyja stopniowemu rozszerzaniu umownej ramówki. To już nie tylko nadawane z satelity programy i niemieckie erotyki, które królują nocami na antenie Sky Orunia. Pojawia się coraz więcej filmów kopiowanych z kaset VHS. Do warsztatu Zbigniewa Klewiado przy ul. Nowiny przychodzą również sami mieszkańcy - chcą zareklamować swój biznes, pozdrowić na antenie rodzinę lub po prostu zobaczyć "telewizję" od kuchni.
Zobacz także: Kino letnie na molo w Sopocie
To działa w obie strony, bo do orunian wychodzi też telewizja. Klewiado wraz z kolegami zaczyna nagrywać uliczne sondy, relacje z komunii czy zakończenia roku szkolnego, są transmisje z lokalnych festynów, imprez i wydarzeń sportowych, a nawet ślubów (sfilmowano ceremonię jednego z synów Lecha Wałęsy). Jest kącik wróżbiarski enigmatycznej Benity, a przez telefon na pytania mieszkańców odpowiada sam prezydent Gdańska, Franciszek Jamroż. Pojawiają się pierwsi reklamodawcy, a wraz z nimi dziennikarze, prezenterzy i operatorzy. W praktyce - wszyscy, którzy mają jakiekolwiek doświadczenie z kamerą i zapał do pracy. Społecznej, bo zysków z interesu raczej nie ma.
W 1994 r. Sky Orunia otrzymuje nawet koncesję Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. To paradoksalnie początek końca oruńskiej telewizji. Wszystkie formalności wymagają sporych nakładów finansowych. Oprócz tego dochodzi też do personalnych zatargów wśród właścicieli stacji. Dwa lata później, w grudniu 1996 r., Sky Orunia zawiesza działalność. Jak się okazało, permanentnie. Klewiado, który w 2017 r. zmarł po długiej walce z chorobą, żałował po latach, że nie sprzedał stacji w odpowiednim momencie. Do Gdańska przyjeżdżali nawet inwestorzy z Włoch. Sky Orunia do końca jednak zachowała lokalny charakter.
Sky Orunia inspiracją dla filmu
Fenomenem pirackiej stacji po latach zainteresowała się rodowita orunianka Elżbieta Benkowska. Reżyserka w swoim pełnometrażowym debiucie luźno inspiruje się historią Sky Orunia, a pomysł na scenariusz konsekwentnie rozwija już od ponad sześciu lat. Na papierze wszystko jest niemal dopracowane, a w drugiej połowie roku ma ruszyć oficjalnie produkcja "Orunia 4ever". Benkowska ma już za sobą próbną scenę i casting na główne postaci. Reżyserka jeszcze nie chce zdradzać konkretnych nazwisk, ale wiadomo, że w role Seby i Bogusia wcielą się utalentowani i bardzo znani aktorzy. Na planie - wraz z całą ekipą - pojawią się w przyszłym roku.
- Zdjęcia mają się rozpocząć późną wiosną lub wczesnym latem i nie wyobrażam sobie, żeby Orunia nie pojawiła się w filmie. W tym cały sens, aby pokazać ją światu. W założeniu wszystkie zdjęcia plenerowe mają być realizowane na Oruni lub w innych częściach Gdańska. Natomiast wnętrza, ze względu na koszty, będą raczej kręcone w Warszawie. Ile Oruni będzie w filmie? Bardzo dużo, bo ta moja mała ojczyzna jest cichym bohaterem tej produkcji. Nie chodzi mi tylko o architekturę, ale o odwagę i przekorność, którą Orunia mi dała. Główni bohaterowie mojego scenariusza to chłopaki, którzy reprezentują charakterystyczną dla tego miejsca filozofię "nikt nie będzie mi mówił, co mam robić" - przyznaje Elżbieta Benkowska.
Oprócz profesjonalnych aktorów na planie znajdzie się sporo miejsca dla statystów. Bo właśnie na ludziach i ich pragnieniach, marzeniach i problemach - jak podkreśla Benkowska - ma skupiać się filmowy projekt pod nazwą "Orunia 4ever".
- Moim marzeniem jest zorganizowanie castingu dla statystów w Domu Kultury na Oruni. Nikt przecież nie zagra lepiej mieszkańców od nich samych. Co nie znaczy oczywiście, że reprezentanci innych dzielnic Gdańska czy Trójmiasta nie będą mogli uczestniczyć w zdjęciach. Wręcz przeciwnie - kontynuuje reżyserka.
Hollywood na Oruni, czyli odczarować złe uroki
Benkowska swoim filmem chce poniekąd zatrzeć złe wyobrażenia o Oruni, bo pomimo upływu lat i postępującej rewitalizacji dzielnicy nadal właśnie ta część Gdańska nie cieszy się zbyt pochlebną opinią, także poza Trójmiastem. Na początku roku głośno było o reportażu TVP Opole. Orunię pokazano w audycji "Mroczne dzielnice", która opowiada o miejscach cieszących się złą sławą. Tymczasem, jak przekonuje reżyserka "Orunia 4ever", to właśnie miejsce, skąd pochodzi, ukształtowało ją jako człowieka i artystkę. A nie są to czcze słowa, bo rodowita orunianka dziewięć lat temu ze swoją krótkometrażową "Oleną" (zrealizowaną w Gdyńskiej Szkole Filmowej) dotarła na salony - na festiwal w Cannes.
- W gruncie rzeczy w tym filmie opowiadam o sobie. O tym, że jeśli jesteś z Oruni i przez całe życie ktoś ci mówi, jak okropne jest to miejsce, to wydaje ci się, że Hollywood czy Cannes nie są dla ciebie. A okazuje się, że właśnie dzięki temu, że jesteś z Oruni, możesz spełniać marzenia o robieniu filmów, które oglądają ludzie na całym świecie, albo zrobić Hollywood na Oruni - podkreśla Elżbieta Benkowska.
Premierę filmu "Orunia 4ever" zaplanowano wstępnie na 2024 rok.
Opinie (113) 7 zablokowanych
-
2022-06-23 11:41
Piękne Czasy
To była prawdziwa telewizja , takiej już nie znajdziemy !!!
Pali- 8 1
-
2022-06-23 11:20
Wspaniale! (1)
To będzie film roku
- 8 1
-
2022-06-23 11:28
tak
Dla gdańszczan i okolicy!Gdyż kultowa była ta TV!
- 4 1
-
2022-06-23 11:00
Dla młodszych czytelników
Przypomnę że w TV orunia sky pracowała pani Agnieszka, która dziś jada na mieście i opisuje to w portalu Trójmiasto.pl...
- 9 2
-
2022-06-23 10:58
Na film na pewno pójdę
Lubie się teleportować w czasie oglądając lata swojej młodości :)
- 13 1
-
2022-06-23 10:41
Nie byla to telewizja wysokich lotow, ale byla nasza, lokalna, blisko gdanskich spraw. W nas wszystkich byla taka chec dzialania, wiara w lepsze jutro, taka werwa. Piekne czasy mlodosci i wreszcie komuna upadla. O, naiwni, zycie niestety to zweryfikowalo.
- 20 1
-
2022-06-23 10:06
A co tam robi Ferdek?
- 1 0
-
2022-06-23 09:26
Super! Rób swoje Ela
Czekam na film z niecierpliwością
- 9 1
-
2022-06-23 09:19
Orunia 4ever :)
- 5 1
-
2022-06-23 09:16
Tam się piło. Fajnie było
- 3 2
-
2022-06-23 09:11
Miałem wielką przyjemność mieć z p. Benkowską zajęcia na UG, to dzięki niej i jej cierpliwym uwagom mój studencki film jest tak bardzo niczego sobie. :) Pozdrawiam gorąco!
- 16 4
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.