- 1 Iwona, ofiara hejtu. O premierze T. Wybrzeże (1 opinia)
- 2 5 wystaw, na które warto wybrać się w maju (7 opinii)
- 3 Pogrzeby, które chcemy zapomnieć (107 opinii)
- 4 Tłum gości i kolejka po autografy (91 opinii)
- 5 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 6 Maj miesiącem festiwali (7 opinii)
Rozłam w Wyspie. Byli pracownicy wystosowali list otwarty
Były już pracownik gdańskiego Instytutu Sztuki Wyspa przekazał Komisji Środowiskowej Pracowników Sztuki OZZ IP list otwarty, w którym opowiedział o sytuacji panującej w placówce. Pisze w nim m.in. o łamaniu kodeksu pracy, opóźnieniach w wypłatach i wykorzystywaniu załogi. Na list odpowiedzieli już prezes IS Grzegorz Klaman i wiceprezes Aneta Szyłak.
Z listu otwartego Radka Orła, pod którym podpisali się wszyscy zwolnieni w ostatnim czasie pracownicy, czyli Kaja Długosz, Dorota Kucharczyk, Adam Mandziejewski oraz Natalia Wiśniewska wynika, że w IS Wyspa od dawna panowały złe warunki pracy, zwłaszcza wśród pracowników nieetatowych.
- Profesor Grzegorz Klaman, prezes i współtwórca "Wyspy", podejmuje decyzję o niepodpisywaniu rachunków i niewypłaceniu wynagrodzenia 15 zatrudnionym w jego Fundacji prekariuszom. W odpowiedzi na to, dochodzi do scysji z zespołem. Klaman każe dwójce domagających się kasy prowodyrów iść cyt. "won", czym tylko prowokuje reakcję solidarnościową. Do 2 inkryminowanych, dołączają 3 kolejne osoby. (...)
Dzień później 5 uczestników strajku traci już formalnie zatrudnienie. Choć udaje się podpisać rachunki, a po kilku dniach wyrwać zarobione pieniądze, zostają z niczym. Wyrzygani na bruk, robiący na umowę o dzieło, nie wypracowali niczego. Bez ubezpieczenia, bez kuroniówki, bez ZUS-u, bez stażu pracy. Umowa zostaje wypowiedziana. Causa finita. Kropka. Koniec. Won - czytamy w liście Radka Orła.
W piśmie były pracownik IS Wyspa opisuje również poczucie strachu, z jakim borykała się załoga placówki, spowodowane brakiem umowy o pracę ("Prekariusz nie jest ani zatrudniony, ani bezrobotny, nie jest również objęty ochroną prawną"), opóźnienia w wypłatach ("dochodzą do 6 miesięcy z rzędu. Najczęściej w miesiącach grudzień - czerwiec. Z uwagi na spodziewane trudności i złe zarządzanie, opóźnienia zdarzają się również w kolejnych miesiącach roku. Ostatecznie, prekrariusz w Wyspie w przeciągu roku kalendarzowego nie widzi swojej zapłaty średnio 7 - 8 miesięcy"), brak regulaminu oraz złe warunki pracy ("Corocznie, mimo 5-6 miesięcy posuchy w płatnościach, prekariusz zmuszony jest do fizycznej obecności w Wyspie. Jako że "przerwa" przypada z reguły na okres jesienno-zimowy, przewiew w portfelu zbiega się z obniżoną temperaturą w budynku, często spadającą poniżej 12 stopni Celsjusza. W budynku zamarzają okna").
Na list szybko zareagowali byli przełożeni Orła. Prezes IS Grzegorz Klaman, również w liście otwartym, punkt po punkcie komentuje zarzuty i zapewnia, że próbował rozmawiać z pracownikami i walczyć o kompromis, także w kwestii wypłat.
- Proponowałem przedyskutowanie tej sytuacji i zastanowienie się, co możemy dalej zrobić, aby zakończyć projekt. Odpowiedzią były agresywne i obraźliwe słowa pana Orła i Mandziejewskiego, że powinni mnie wywieźć na taczce gnoju, waląc w stół żądali swojego wynagrodzenia. Nie dopuszczali ani do dyskusji, ani jakiejkolwiek refleksji o sytuacji, w jakiej byliśmy.
Nigdy wcześniej nie twierdziłem, że nie chcę podpisać rachunków lub komukolwiek nie zapłacić - to kłamstwo. Proponowałem wspólne przedyskutowanie i szukanie rozwiązania - traktując tych ludzi jako część zespołu, a nie najemników. Konkluzją spotkania była odpowiedź na moje pytanie, czy w jakimkolwiek stopniu zależy im na dalszym losie Fundacji: odpowiedź brzmiała, że interesują ich tylko pieniądze i to teraz. Otrzymali więc wynagrodzenie za swoją pracę. I raczej tu nie widzę możliwości dalszej współpracy - czytamy.
Klaman przypomina również, że Orzeł współpracował z Wyspą przez 5 lat i znał zasady rządzące Fundacją. Nie zgadza się z zarzutem, że w Instytucie panował nakaz wielogodzinnej pracy:
- Ten wyczerpujący tryb pracy w Wyspie średnio obejmował 4 godziny dziennie, z czego 2 to ględzenie na tarasie i w ogrodzie przy papierosie i kawie. Nieodbieranie telefonów w soboty, bo to należny czas wolny /jak kiedyś powiedział mi pan Orzeł/. Ponadwymiarowe obowiązki przy umowie o dzieło to oczywiście wszystko poza tymi 4 godzinami. Nie uświadczysz tych osób na wykładach, koncertach i innych wydarzeniach organizowanych przez Wyspę - no tylko pod przymusem i wtedy siedzą ze skwaszoną miną w biurze i piją piwo z siatki.
Głos zabrała także wiceprezes Aneta Szyłak, która przyznała, że w Wyspie od dawna nie działo się dobrze i m.in. z tego powodu w lipcu ubiegłego roku podjęła decyzję o rezygnacji z funkcji dyrektor artystycznej Instytutu, a w bieżącym roku kończy pracę w zarządzie fundacji.
- Opis sytuacji jest w znaczącej mierze prawdziwy i odzwierciedlający pułapkę pracy, w jakiej się znaleźliśmy. Rzeczywiście istnieje w zarządzie wieloletnia i głęboka rozbieżność poglądów co do celów i sposobu działania organizacji, w tym stosunku do pracowników - pisze Aneta Szyłak.
Wszystkie listy można przeczytać tutaj.
Miejsca
Opinie (154)
-
2015-11-06 00:22
Komentarz (4)
Jaka jest prawda? Z jednej strony słowa artysty, który od lat 80-tych współtworzył istotne miejsca sztuki w gdańsku, wyspę spichrzów, łaźnię, galerię wyspa, modelarnię i w końcu isw, postrzegany przez niektórych jako osoba autorytarna, prostacka niemalże chamska, nie szanująca współpracowników i bezwzględnie ich wykorzystująca, z drugiej strony słowa młodego mężczyzny, który ma prawdopodobnie większe ambicje niż bycie tylko zwykłym pracownikiem PR, ale zajmuje miejsce jedynie obserwatora, boi się wziąć odpowiedzialności za działanie i dlatego nie jest twórcą, żyje w cieniu artystów, podziwiając ich i nienawidząc zarazem, kąsa wtedy, gdy kij jest daleko, nie odważył się na konfrontację, gdy był wewnątrz. Kto z nich mówi prawdę? Pewnie się nie dowiemy. Ale warto poczuć się zarówno chamskim profesorem, jak i mężczyzną, któremu pozostała jedynie frustracja i poczucie bycia wykorzystanym i przegranym. Wtedy łatwiej zrozumieć innych.
- 12 18
-
2015-11-06 00:31
Myślę, że ten młody mężczyzna mógł się nawet spełniać na swoim stanowisku, nie wszyscy muszą być twórcami. Problem w tym, ze za swoją pracę szef płacił mu z półrocznym opóźnieniem i łaską psiocząc przy tym, że w Instytucie SZTUKI powinno się pracować dla idei a nie pieniędzy. Podczas gdy szef i szefowa znają wartość pieniądza i jak nikt inny.
- 21 1
-
2015-11-06 00:42
W drugim akapicie jak byk, że doszło do konfrontacji gdy byli w środku. (1)
List raczej nie dotyczy jednej osoby, ale sytuacji ogólnej zarówno w Wyspie, jak i w światku sztuki; jest też chyba dowodem dlaczego tyle osób głosowało na Razem (nie wiem na kogo oni głosowali i czy w ogóle)
A o tej osobie która pisała list nic nie wiadomo, kim jest, czym jest itd., jakie ma ambicje i ulubiony kolor majtek.- 8 1
-
2015-11-06 00:47
czerwony
- 2 0
-
2015-11-06 00:50
autorze - tu jest ewidentny mobbing i to wyższej bezczelności, o jakiej konfrontacji, o jakiej sztuce
śmiesz gadać? Na dodatek mobbing podbudowany lewicowymi frazesami i artystowską brednią.
- 12 1
-
2015-11-06 02:20
nikt Klamana nie czcił (4)
miałam przyjemnosc pracować przez jakis czas dla Wyspy- nikt z pracowników nie był wpatrzony w Klamana, kazdy usilował po prostu wykonywać swoją robotę, co szanowny pan prof. mgr Klaman bardzo czesto sabotował. gdy przyjezdzał swoim volvo, następowała panika i blady strach - bo a nuż Klaman będzie na kacu albo nie w humorze i znów się zacznie. jechał psychicznie po kazdym, kto pracował w wyspie.
i jeszcze jedno - to naprawde zaden zaszczyt pracować w takim miejscu, nie przesadzajmy, praca jak praca, wiekszosc z nas pracowala tam, zeby po prostu mieć na życie, a przy okazji robić coś w miare ciekawego. fenomen Klamana ( o ile był) bardzo dawno sie skonczył, jego pomysły od 20 lat są wtórne i mierne, żeruje na innych, nie szanując jednocześnie ich pracy.
nie mówię tu tylko o "zwykłych" pracownikach biura, ale też artystach, których prace walały się po zagrzybionych piwnicach albo strychach, o promowaniu jedynie swoich kolegów, o kompletnym braku współpracy z kimkolwiek itp.
brawo Radek!!- 35 1
-
2015-11-06 21:07
pracownicy (3)
Skoro Klaman był taki zły i nie szanujesz jego jako artysty (piszesz, że od 20 lat robi słabe rzeczy ) dlaczego chciałaś pracować dla kogoś takiego? Kasa jest ważniejsza niż idee? Kasa której nie zaznałaś bo ponoć nie płacił jak należy ?
Moim zdaniem powinnaś się wykazać szacunkiem do prof Klamana. Jak czytam komentarze osób które pracowały albo pracują to śmieje się wykazujecie w swoich komentarzach, że nie zasługujecie na dobrą pracę i płacę i Klaman ma takie samo zdanie wam nie wypłacając. Plujecie wymieniacie jego profity, że zarabia, że ma samochód , że robi karierę, że ma super biuro na górze Wyspy. Ma i będzie miał a wy ? Pochwalicie się tym że pracowaliście w Wyspie w swoim CV potencjalny pracodawca zadzwoni do niego z pytaniem kim jesteście i odpowie jakie z was osobniki. :) Świat artystyczny jest mały i pracodawcy w kulturze znają się bardzo dobrze. Pracodawcy czytają i artykuły i komentarze.- 2 9
-
2015-11-06 22:03
Do tekstu "pracownicy"- to grozba
Czy to typowe podejście owego pracodawcy? Moim zdaniem po takim tekście, ci kryjący się "pracodawcy w kulturze" powinni polecieć!
- 6 1
-
2015-11-06 23:46
tym większa odwaga tych ludzi i tym większa im chwała, przecież już ostrzycie siekiery
droga Julio-bez-połyku.
- 3 0
-
2015-11-07 00:37
droga julio
akurat z mojej pracy Klaman był zadowolony i zapłacił na czas, nie w tym rzecz. ja przyszłam, zrobiłam to co miałam zrobić najlepiej jak umiałam i tyle. i sądzę, że większość podchodzi do pracy w ten sposób. tu nie chodzi o żaden szacunek, bo jak można go mieć do kogoś (Klaman), kto Ciebie nie szanuje już od wejścia? kto drze się na pracowników, bo akurat ma zły dzień albo kaca? ( a Klaman ma zawsze kaca). kto nie szanuje nie tylko pracowników, ale i artystów, wrzucając ich prace byle jak i byle gdzie, które nie nadają się już potem do niczego, a gdy artysta postanawia doprosić się o zwrot swojej pracy to pracownicy, nie Klaman, muszą świecić oczami, bo "praca zaginęła" albo po prostu grzyb ją zjadł w podmokłej piwnicy. ta instytucja po prostu funkcjonowała źle, a zły przykład szedł z góry, nie z dołu. a co do twórcczości Klamana, to jest ona wtórna bardzo i mocno naciągana, powiela swoje własne pomysły, mieli je na papkę i dodaje do tego garść inspiracji zachodnimi artystami. tak się robi tam sztukę. a raczej kasę.
- 8 0
-
2015-11-06 08:44
opinie niektórych to opinie godne IDIOTY (5)
Niektórzy w komentarzach piszą o sfrustrowanych i przegranych pracownikach. Co o nich wiecie ?? Jak sądzę niewiele. Za to Klaman to wzór cnót oraz przykładny artysta i pracodawca. Ciekawe....,
Dlaczego nikt nie zauważy, że może to Klaman jest przebrzmiałym sfrustrowanym pseudo artystą, który kiedyś wytworzył kilka spektakularnych i zauważonych "dzieł" a później posucha. Może to Klaman jest jak Edyta Górniak znana ze swoich fochów i ciężkiej współpracy - bo odreagowuje brak "sukcesów artystycznych".
A czy człowiek wyzyskiwany i nie opłacony ma prawo do frustracji, zmęczenia i poczucia wypalenia ?? Sądzę, że ma. Z dawnej obsady Wyspy pozostał w zasadzie tylko Radek. Dlatego, że inni pewnie wcześniej powiedzieli DOŚĆ. Radek DOŚĆ powiedział teraz.
W odpowiedzi Klamana wyczytacie praktycznie w co drugim zdaniu, że zarzuca podwładnym pociąg do alkoholu. Wiadomo powszechnie że on sam ma z tym problem, dlatego takie insynuacje kieruje pod adresem innych. I jeszcze hasło, że do Wyspy przyszli nowi wolontariusze. Ciekawe po jakim czasie Oni będą mieli DOŚĆ Klamana ?? Ile będzie na nich działał "urok" pana profesora (celowo z małej litery).- 27 1
-
2015-11-06 19:19
(2)
Nie widziałam by Klaman choć raz zapłacił w buffetowym barze za kieliszek wódki czy wina a śmieje z tych pracowników, którzy nie kupują alkoholu w knajpie tylko piją w skrycie piwo z siatki. Sam nie płaci choć ma regularną pensje a dziwi pracownikom, którzy pieniędzy nie widzieli pół roku.
- 8 2
-
2015-11-06 22:38
(1)
już za samo picie z siatki wpracy powinien Klaman ich wyrzucić
- 2 6
-
2015-11-06 22:51
Witek
Przecież to nie w pracy.
- 5 0
-
2015-11-06 22:13
(1)
Bolek a jak byś ocenił swoją opinię, kogo ona jest godna? Mądrego i sprawiedliwego?
- 0 0
-
2015-11-06 22:19
Jest jeszcze książę Myszkin.
- 1 0
-
2015-11-06 11:02
Trzymam kciuki
Bardzo dobrze, że taka dyskusja ma miejsce, choćby tutaj w komentarzach pod artykułem. To nie jest historia o niewypłaconych pensjach tylko o braku szacunku, o tym, że ludzie nie potrafią ze sobą współpracować, że liczy się władza i ego tego, który aktualnie dzierży stery, że nawet największe instytucje popadają w ruinę jeśli w ekipie jest konflikt.
Proszę zwrócić uwagę, że pod listem p.Orła podpisały się jeszcze 4 osoby. Wszyscy wyszli. Razem. To jest solidarność godna świadomych, dojrzałych ludzi, a nie dziecinada, drodzy państwo.- 24 1
-
2015-11-06 12:56
Pani Aneta Sz. (2)
Nie dlatego w lipcu ubiegłego roku podjęła decyzję o rezygnacji z funkcji dyrektor artystycznej Instytutu, a w bieżącym roku kończy pracę w zarządzie fundacji. A dlatego, że dostała lepszą robotę - jest pełnomocnikiem od powstania Muzeum Sztuki Współczesnej w Gdańsku, czyli dostała pewny etat i jeszcze przypisuje temu szlachetne pobudki, jakoby nagle los osób pracujących w IS Wyspa tak bardzo przejął, że musiała zrezygnować.
- 23 2
-
2015-11-06 13:16
tak właśnie jest (1)
Pani Aneta sprytnie odpowiedziała na list Radka Orła. W związku z nową fuchą nie może sobie pozwolić na czarny PR...
- 12 1
-
2015-11-06 13:28
złotousta Pani Szyłak
Pani Szyłak i pan Klaman to dokładnie ten sam poziom jeśli chodzi o stosunek do pracowników. Rzecz trzeba nazwać po imieniu - oboje są entuzjastami mobbingu. Gdyby IS Wyspa nie była "instytucją sztuki" a "zwykłą biedronką" sprawa już dawno otarła by się o interwencyjne reportaże w którejś z telewizji i ostatecznie skończyła się w sądzie.
A tak.. nagrody od Prezydenta, prestiżowe stołki i totalna bezkarność...- 17 1
-
2015-11-06 13:17
Kompromis w kwestii wypłat?
Jeśli to pańskie zdanie to, panie Klaman, wyszedł pan na szubrawca. I tak szanowane dotąd nazwisko okazuje się być nazwiskiem kogoś, kto nie jest wart podania mu ręki.
- 11 1
-
2015-11-06 13:30
I co będzie w Wyspą?
Z tego co się orientuję Aneta Szyłak już nie pracuje dla ISW bo znalazła ciekawszą posadę więc patrzy na sytuację instytutu z daleka. A prawda taka, że w technikach manipulowania ludźmi doszła do perfekcji. Pokorne przyznanie do błędów w zarządzaniu też jest grą bo wie, że droga, którą w dyskusji obrał Grzegorz skazuje na przegraną. Tworzyli Wyspę razem i oboje sa odpowiedzialni za jej kulawe funkcjonowanie w biurze ale Aneta jest sprytniejsza od Grzegorza, jak tylko poczuła, że Wyspa tonie zmieniła pracę.
- 21 3
-
2015-11-06 15:01
kaska na prywatnych kontach
kaska publiczna na prywatnych kontach na procent trzymana, stąd zaległości w wypłatach
- 10 2
-
2015-11-06 16:16
Ile komentarzy i polubień tylu pracowników i zgodnych opinii (2)
- 1 5
-
2015-11-06 16:38
?
aż tylu pracowników zatrudnialiście?
- 3 1
-
2015-11-06 16:50
Musieliśmy zatrudniać nowych, bo najlepsi wciąż rezygnowali.
- 4 1
-
2015-11-06 18:09
Prawdziwy obraz
Jest to niestety częsty obraz "rynku sztuki", z jego zakłamaniem, nakręcaniem karier i nadętych "osobowości artystycznych". Od lat na podwórku gdańskim, jak prawdopodobnie na światowym. Dobrze, że ktoś to z taką swadą opisał.
- 22 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.