- 1 Pomnik twórcy Bitcoina stanie w Gdańsku? (167 opinii)
- 2 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (96 opinii)
- 3 Iwona, ofiara hejtu. O premierze T. Wybrzeże (20 opinii)
- 4 Pogrzeby, które chcemy zapomnieć (108 opinii)
- 5 Tłum gości i kolejka po autografy (91 opinii)
Jeśli ktoś spodziewał się odważnej, nowoczesnej inscenizacji "Halki", to najnowszą premierą Opery Bałtyckiej będzie zawiedziony. Pomimo tego, że spektakl robiła reżyserka kojarzona z teatrem dramatycznym, jej opera okazała się bardzo klasyczna i na dodatek nie do końca udana.
Reżyserka gdańskiej realizacji, Ewelina Pietrowiak, aby uprawdopodobnić treść libretta, zapowiadała przeniesienie "Halki" w lata trzydzieste. Jednak poza kilkoma zewnętrznymi emblematami (charakterystyczna pilotka, w jakiej wbiega na scenę Janusz; stroje tancerzy w I akcie, wyjęte z przedwojennego kabaretu) trudno dostrzec zamysł reżyserski na scenie. Ponadto ciekawa scenografia (również autorstwa Eweliny Pietrowiak) - w I akcie inspirowana zapewne modernizmem - aż do finału opery, rozgrywanego w kościele i jego okolicy, pozostaje kompletnie "odklejona" od wydarzeń scenicznych.
Najważniejsze są jednak głosy, przesądzające o wartości inscenizacji "Halki" - koloraturowy sopran, zdolny oddać tragizm sytuacji Halki, stanowczy baryton Janusza, podkreślający małostkowość jego postaci i tenor targanego potężnymi emocjami, zakochanego w Halce Jontka.
W realizacji Opery Bałtyckiej właśnie Jontek (Paweł Skałuba) jest najbardziej przejmujący. Miękki tenor Skałuby unosi się wysoko, szczególnie w czołowych ariach "I ty mu wierzysz, biedna dziewczyno!", oraz "Szumią jodły na gór szczycie" wywołuje całą gamę emocji. Halka Katarzyny Hołysz jest nazbyt patetyczna, przesadnie upozowana na dostojną cierpiętnicę. Hołysz sprawia wrażenie nieco zagubionej na scenie - nieprzypadkowo najlepiej wypada w partiach statycznych, gdy zwolniona jest z zadań aktorskich (słynne arie "Gdyby rannym słonkiem wzlecieć mi skowronkiem", "Ha! Dzieciątko nam umiera, z głodu umiera"). Duży zawód sprawił za to Bartek Misiuda, nijaki jako Janusz, z pozbawionym polotu, a w pierwszym akcie właściwie również barwy, barytonem.
Niestety śpiewacy, poza Skałubą, słyszalni są głównie w recytatywach (podczas premiery, 6 lutego, w pierwszym akcie nie było słychać większej części libretta). Na szczęście wspaniale słychać świetnie dysponowany, prowadzony przez maestro Andrzeja Straszyńskiego, zespół orkiestrowy - obok Jontka Skałuby zdecydowanie najjaśniejszy punkt "Halki". Orkiestra buduje dramaturgię spektaklu i ratuje inscenizację przed nudą.
Szkoda, że reżyserce zabrakło konsekwencji - z odważnej, intrygującej scenografii pierwszego aktu wycofuje się w drugim, ustępując przy tym pola choreografowi (Roman Komassa) i kierownikowi chóru (Dariusz Tabiasz). Balet w folklorystycznym "niby góralskim" tańcu z elementami krakowiaka wypada ledwie poprawnie, chór zaś pomimo niedociągnięć inscenizacyjnych (jedynym pomysłem Pietrowiak na wprowadzenie chóru jest nieustanne witanie się jego uczestników) ma swój najlepszy moment w scenie przywitania nowożeńców Janusza i Zofii (Anna Fabrello).
"Halka" pozostawia mieszane uczucia. Uboga warstwa dramatyczna spektaklu wywołuje spory niedosyt. Nie mam mowy o jakimkolwiek przełamaniu konwencji, czego można by się spodziewać po reżyserce dramatycznej. Nasycona interpretacja Jontka Pawła Skałuby, jasny sopran Hołysz (znacznie lepszej wokalnie niż aktorsko) i wydobywająca bogactwo dzieła Stanisława Moniuszki orkiestra, dają jednak czytelny obraz namiętności i uczuć towarzyszących głównym bohaterom.
Trudno więc jednoznacznie ocenić spektakl Opery Bałtyckiej. Prosta, niekiedy banalna inscenizacja Eweliny Pietrowiak rekompensowana jest po części przez orkiestrę i talent solistów. Pozostaje mieć nadzieję, że gdy spektakl dojrzeje, efekt sceniczny będzie bardziej okazały, chociaż do najsilniejszych punktów repertuaru Opery "Halka", w moim odczuciu, należeć nie będzie.
- fot. Łukasz Unterschuetzl.unterschuetz@trojmiasto.pl
Miejsca
Spektakle
Opinie (69) 2 zablokowane
-
2010-02-08 13:03
Plus Paweł Skałuba / Minus dla baletu
Krótko - BRAWO dla Pana Pawła Skałuby - rewelacja .Balet - porażka - góralskie strasznie nierówno - chyba niewyćwiczone na czas .Mazur - nieporozumienie - choreograficznie !!!
- 19 6
-
2010-02-08 09:39
Nareszcie Halka w naszej Operze
Nareszcie miałam okazję zobaczyć Halkę - operę narodową jak się o nie mówi.
Szkoda, że tak rzadko jest wystawiana. Złośliwi mówią, że to nudna fabuła i szkoda czasu. Byliśmy zachwyceni wystawieniem tego dzieła. Nowoczesna z lat 30tych inscenizacja dodała lekkości, tylko mazur w tych "lekkich" strojach trochę nie pasował.
Oczywiście peany na cześć Pawła Skołuby. Był rewelacyjny i jako jedynego można było zrozumieć o czym śpiewa.
I właśnie brak zrozumienia o czym śpiewają artyści był największym grzechem tego przedstawienia. I co z tego, że każdy Polak powinien znać libretto Halki, ale ja chciałabym również na bieżąco uczestniczyć w spektaklu.
Czy to sprawa dykcji u śpiewaków, czy może złej akustyki sali operowej - na to nikt nie potrafił odpowiedzieć. Bo przecież Skołubie akustyka nie przeszkodziła.- 10 3
-
2010-02-08 08:30
Bez przesady....
Dziewczyna całkiem sympatyczna ...
Ech !- 9 5
-
2010-02-08 08:24
a mi sie podobało
Nie jestem krytykiem, raczej skromnym widzem operowym, ale podobalo mi sie; chociaz czytając te recenzję mozna się z kilkoma zarzutami zgodzic, ale i pochwały dla Pawła Skałuby i dla orkiestry jak najbardziej sluszne - Jontek rewelacja, orkiestra wspaniała - piękne partie solowe.
- 14 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.