"Opowiadania z pierwszej połowy" Marka H. Kotlarza to historia o miłości i przyjaźni, pierwszych uczuciach i dojrzałości. Historia o zderzeniu współczesnych 40-latków z rzeczywistością internetową i konsekwencjach podróżowania w czasie, nie tylko za pomocą wyobraźni. Pomysł może nienowy i daleki od doskonałości, ale uczciwie mówiąc, także nie pozbawiony zalet.
Debiutancki zbiór opowiadań Marka H. Kotlarza to głównie opowieść o pokoleniu z przełomu lat 60. i 70., bez wątpienia też o Gdyni, tej współczesnej i tej z przeszłości, brukowanej, z pustymi ulicami, nie lśniącej kolorowymi reklamami, ale we wspomnieniach równie pięknej.
Wspomnienie niczym fotografia w sepii, urocza, nostalgiczna, ciepła. Wprawdzie nawiązująca do ważnych dla ówczesnych mieszkańców tego miasta wydarzeń, kolejnych etapów modernizacji miasta, istotnych zdarzeń politycznych - zanotowanych jednak z dziecięcą naiwnością , pojawiających się w tle zdarzeń kluczowych dla kilku- czy kilkunastoletnich narratorów opowiadań. Taka jest pierwsza połowa zbioru. Gdyby cała książka utrzymana została w takim charakterze...
Druga część to próba pokazania ich bohaterów współcześnie, w świecie oplecionym siecią internetową, w której także na dorosłych czyhają pułapki. Powroty do przeszłości, nostalgia za minionym, tęsknota za niespełnionym, a nieoczekiwanie na wyciągnięcie ręki. Niedojrzała dojrzałość 40- i 50-latków. Niestety przez autora podana w formie nieznośnie nużącej, bez wyraźnego pomysłu, niczym z pamiętnika nastolatki.
Książka Marka H. Kotlarza to propozycja dla gdynian tęskniących za czasami swojej wczesnej młodości. W końcu zamiast czytać całość, po pierwszej połowie można wybrać się na spacer śladami jej bohaterów.
Marek H. Kotlarz (ur. 1959) urodził się i dorastał w Gdyni. Z wykształcenia jest ekonomistą. Ukończył Wydział Ekonomiki i Organizacji Transportu UG. "Opowiadania z pierwszej połowy" są jego debiutem literackim.
Rozmowa z Markiem Kotlarzem
Co skłoniło Pana, by spróbować swoich sił w literaturze?
Chyba nostalgia. Mojemu pokoleniu zdarzyło się dorastać w rzeczywistości zupełnie odmiennej od tej, w jakiej obecnie żyjemy. Po świecie mojego dzieciństwa i młodości niewiele już pozostało. Z jednej strony to dobrze, bo był szary, ubogi i zakłamany, ale z drugiej, to właśnie wtedy przyszło nam przeżywać swoje pierwsze wzruszenia, przyjaźnie i miłości, dlatego dla nas zawsze zachowa też urok. Wydawało mi się, że warto to zachować i pokazać jednocześnie, że bez względu na czasy i ustrój, ludzie zawsze są podobni, stają w obliczu tych samych problemów, podobnie przeżywają swoje pierwsze fascynacje, a często też noszą ślad po nich przez całe życie.
Gdynia jest Pana rodzinnym miastem...
Tak, i dlatego na tle tego miasta, przede wszystkim, rozgrywają się losy bohaterów moich opowiadań. Starałem się odtworzyć jego atmosferę i wygląd, tak, jak je sam wówczas odbierałem. To odległe czasy lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Ale, w gruncie rzeczy, opisywane w nich wydarzenia mogły rozgrywać się w każdym innym mieście Polski, i na pewno podobne się rozgrywały. Dla mnie jednak to była Gdynia, a potem także całe Trójmiasto. Ten świat w moich opowiadaniach rozrasta się, w miarę, jak jego bohaterowie stają się starsi, najpierw jest to kilka ulic, a potem sięga coraz dalej.
W gruncie rzeczy to jednak książka nie o mieście, ale o miłości...
Miłości i przyjaźni, bo to chyba najważniejsze dla nas wszystkich uczucia. Ale miłości o różnych odcieniach, począwszy od tej pierwszej, jaką zaczyna się czuć do rodziców, czy też raczej momentu, gdy zaczyna się zdawać sobie z tego sprawę.
Tyle o dwóch pierwszych opowiadaniach, trzecie to w zasadzie ... romans...
(Śmiech) Rzeczywiście, chciałem w nim spiąć te dwie epoki, dzisiejszą i tą z czasów, gdy chodziłem do liceum. Te światy są zupełnie różne, ale łączy je nasze życie. To my, dzisiejsze pokolenie 40- i 50-latków, dzięki tym błyskawicznym przemianom, jakie następują, rozwojowi telekomunikacji i globalnej sieci, portalom i komunikatorom, łatwiej niż ktokolwiek wcześniej, możemy wrócić do przeszłości. To opowiadanie, to moje własne doświadczenia, chociaż nie moja historia. Mnie również udało się dzięki tym wynalazkom odszukać przyjaciół z dawnych czasów, mieszkających teraz w bardzo odległych zakątkach globu. A wraz z tym pojawiały się wspomnienia w barwach znacznie żywszych, niż dotąd.
Czy ta książka może zbliżyć do siebie pokolenia ?
Chciałbym. Wydaje mi się, że te różnice między nami nie są już taką przepaścią, jaką były między pokoleniem moich rówieśników i ich rodziców. Jeśli dzięki tej książce ten dystans jeszcze uda się nieco zmniejszyć, bardzo bym się cieszył.