• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Oko-uchem. Rozkapryszone duże dzieci. O spóźnialskich w teatrze

Jerzy Snakowski
21 października 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Oko-ucho. Pożegnanie z tytułem i czytelnikami
Beztroskie duże dziecko nie rozumie, że teatralna machina nie zaczeka, aż ono zechce pojawić się, spóźnione, w teatrze. Beztroskie duże dziecko nie rozumie, że teatralna machina nie zaczeka, aż ono zechce pojawić się, spóźnione, w teatrze.

Kilka dni temu portal Trójmiasto.pl zamieścił list oburzonej czytelniczki, która wybrała się do teatru na spektakl dla dorosłych i musiała go obejrzeć w towarzystwie dzieci. Niestety mam wrażenie, ze spora część nas na zawsze pozostaje dużymi dziećmi. I szczególnie lubimy tego dowodzić w trakcie spektakli i koncertów.



Czy spóźnialskich powinno się wpuszczać na spektakl?

Choć czytelniczka kupiła bilet na ponury dramat adresowany do dorosłych o mocnych nerwach i żelaznym kręgosłupie moralnym, to musiała obejrzeć go w towarzystwie dzieciaków. Słusznie oburzona czytelniczka pytała, któż to zabrał niewinne dziatki na "Czarownice z Salem" (dla niewtajemniczonych: nie jest to opowiastka o zajączku i kaczuszce, ale o bestialskim polowaniu na ludzi) i narzekała, że wynudzone dzieci wierceniem się i pytaniami o prawdziwość cycków aktorek zepsuły wieczór wszystkim dorosłym widzom.

Niestety mam wrażenie, ze spora część nas na zawsze pozostaje dużymi dziećmi. I szczególnie lubimy tego dowodzić w trakcie spektakli i koncertów.

Beztroskie duże dziecko nie rozumie, że teatralna machina nie zaczeka, aż ono zechce pojawić się w teatrze. Gdy więc spóźnione wpada na widownię, nie przyjmuje do wiadomości, że zgodnie z panującymi na całym świecie teatralnymi regułami bileterka posadzi go na takim miejscu, by swym pojawieniem się nie przeszkadzał tym, którzy zechcieli być o czasie i już powoli zanurzają się w innej, artystycznej rzeczywistości.

Jednak rozkapryszone duże dziecko domaga się posadzenia go na miejscu, które wykupił. To nic, że znajduje się ono dokładnie w środku rzędu. To nic, że zgodnie z innym teatralnym zwyczajem, miejsce zajął już posiadacz wejściówki.

"Zapłaciłem!" - ryczy dorosły bachor w twarz bileterkom. Wysłuchałem ich opowieści o krewkich spóźnialskich, którzy dopuszczali się nawet wyzwisk i rękoczynów, byle zająć wskazane na bilecie miejsce. I nic to, że na tym samym bilecie widnieje jako czas rozpoczęcia spektaklu godzina, która minęła kilka minut temu.

Niepokorne i naburmuszone duże dziecko wyrwa się bileterce i zaczyna proces przeciskania się. Jako, że nie jest jeszcze wychowane (i jest już na to za późno), usiłuje w ciemnościach, po omacku dobrnąć na swoje miejsce, tratując stopy innych widzów. Aby okazać skrajną pogardę dla ludzi i świata - ociera się zadem o nosy punktualnych nieszczęśników.

W końcu dociera, wymachuje biletem przed nosem temu, kto zajął jego miejsce, gniewnie unosi ręce, płosząc posiadacza wejściówki bojowym zapachem, który świadczy, że jednak starał się nie spóźnić i biegł. Jest! Miejsce zdobyte! Trzy sceny za nami. Nieważne. Jedna na tyle ważna, że bez niej zrozumienie sztuki będzie ułomne. Nieważne. Cel został osiągnięty. "Siedzę na swoim!".

Teraz duże dziecko może wyciągnąć zabawki. Czasami zabawki przypominają o sobie same - rozbrzmiewają radosnymi melodyjkami. No i zaczyna się figlarna zabawa w poszukiwaniu po kieszeniach lub w torebce telefonu. Nim telefon zostanie zlokalizowany - przestaje dzwonić. A to dzwoniła druga połowa, która została w domu, by spytać, czy pierwsza połówka zdążyła. Pierwsza nie chce, by druga się martwiła. Postanawia więc uspokoić ją smsem. Bijąca z wielkiego wyświetlacza łuna skutecznie odwraca uwagę od tego, co na scenie.

Sms wysłany. Ale festiwal egocentryzmu trwa dalej. Bo niezbadany i niepojęty jest metabolizm dużych dzieci. Zdaje się, że ciemność wyzwala w nich głód, który oprócz nich znają tylko etiopskie dzieci. Zaczyna się szast-prast, trzask-trzask oraz szurum-burum i już ssany jest słodki cukiereczek. Czy naprawdę natura stworzyła nas tak, że przez dwie godziny nie obejdziemy się bez żarcia?

Gdy jedna z podstawowych potrzeb życiowych, czyli dostarczenie pokarmu, zostanie zaspokojona, duże dziecko spogląda na scenę. A tu - Sodoma i Gomora! Golasy i orgia! Za pieniądze podatników! I już do końca spektaklu nie może się skupić, bo obmyśla, jak tu obsmarować autora, aktora, dyrektora i Adamowicza, za to, że propagują pornografię, nie zauważając (bo spóźniło się na jedną z kluczowych scen), że de facto przedstawienie zjawisko owo napiętnuje i wszyscy wyżej wymienieni ideologicznie są po stronie dużego dziecka.

Ale duże dziecko, obmyślając wpis na forum Trojmiasto.pl, sapie, syczy, kręci z dezaprobatą głową tak zamaszyście, by zobaczył go aktor grający czwarte drzewo w piątym rzędzie. W efekcie oburzony i zniesmaczony zabiera swoje zabawki, złorzeczy i zapiera się, że już nigdy nie wróci do tej piaskownicy.

Niestety - zważywszy na powszechność owych zachowań identyczne obietnice składają ci, którzy przybyli o czasie, syci, pachnący i z wyłączonymi telefonami. Zdecydowanie wolę obecność w teatrze znudzonego czy spontanicznie wyrażającego swe emocje dziecka niż niedojrzałego dorosłego. Temu pierwszemu można jeszcze wytłumaczyć. Drugi - złośliwie nie zrozumie.

O autorze

autor

Jerzy Snakowski

- Oko-uchem to rubryka, w której autor, wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku, autor show popularyzującego teatr operowy pt. "Opera? Si!", dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat trójmiejskiej kultury i nie tylko. Więcej o autorze: www.snakowski.pl

Opinie (110) 4 zablokowane

  • W końcu Panie Snakowski normalny sensowny felieton i do tego dotyczący ważnego zagadnienia związanego z kulturą.

    Sama byłam świadkiem, jak w toalecie panie "pudrowały nosek" na 2 minuty przed rozpoczęciem spektaklu i komentowały, że jeszcze mają wiele czasu, a przecież trzeba się pokazać.

    • 7 1

  • Odp. do Autorki (1)

    No tak bo przecież teatr jest dla elity a kino dla prostaków bez kultury. Z tym telefonem to faktycznie rozumiem ale z tymi spóźnieniami to niech autorka spróbuje zrozumieć delikwenta bo w całym tym artykule zero empatii. Takie czasy niestety, nie wszystko da się przewidzieć. A co do teatru to zamiast patrzeć na siebie i oburzać się o pierdoły to niech pani się oburzy brakiem miejsc dla niepełnosprawnych np: w Teatrze Wybrzeże bo to jest dopiero skandal

    • 6 19

    • A kiedy były takie czasy że wszystko dawało się przewidzieć?

      • 3 0

  • punktualność to domena królów

    na Polaków to nie dotyczy,tak jest i na koncertach i to poważnych
    zresztą, prawdziwe DIWY celowo nigdy swoich występów celowo chyba
    nie rozpoczynają punktualnie, to dotyczy również koncertów
    podobno są duże kłopoty z parkowaniem ot co !

    • 2 2

  • Niestety prostak zawsze pozostanie prostakiem

    • 8 1

  • Spóźniłeś się - nie wchodzisz, (1)

    Masz bilet na swoje miejsce - siedź na swoim,
    Nie możesz się obyć bez żarcia - chodź na kebab,
    Nie potrafisz wyłączyć telefonu - zostań w domu,jesteś imbecylem,
    ale hołota tego nie zrozumie

    • 11 1

    • prawda

      jaka to prawda opisana w kilku zdaniach

      • 0 0

  • Polacy są dość umiarkowanie polichroniczni więc spóźniać się będą i teatr powinien to jakoś uwzględnić. (1)

    Myślę, że w każdej sytuacji przydaje się tzw. zdrowy rozsądek. Machinalne stosowanie procedur przynosi zawsze w końcu więcej zła niż korzyści. Jak ktoś słusznie zauważył zasady są po to by je łamać - a może raczej dlatego, że ludzie je często łamią, łamaliby i łamać będą. Generalnie uczestnictwo nawet bierne we wszystkiego rodzaju imprezach publicznych wymaga pewnego dostosowania się do warunków - niestety - jest to czasami szczególnie niewygodne dla widza, który zostaje "uwięziony" czasami nawet na 2 godziny lub dłużej (dla dziecka z ADHD to koniec świata :) ). Czasami faktycznie realizacja spektalu uniemożliwia wprowadzanie spóźnionych widzów na salę. Stąd też dyscyplinujące zastrzeżenie teatru jest niestety konieczne. Wszędzie tam gdzie jednak jest możliwość ruchu widzów bez szkody i utrudnienia powinno się widza wpuszczać - z tego co pamiętam kina, teatry, filharmonie zawsze tak robiły - wprowadzenie kogoś z latarką do sali, na balkon itp czasami nie powoduje wielkiego zamieszania. Doprawdy nawet najbardziej zdyscyplinowany widz czasami zostaje postawiony pod ścianą, siła wyższa: korek, ulewa, zamieć, stoją kolejki, tramwaje, wypadek - no i co? Przecież to nie jego wina. Myślę, że tylko bardzo chamska obsługa teatru w takich warunkach nie wpuszcza widza jeśli nie spowoduje to zamieszania. A co jeśli widz chce wyjść bo mnu się na przykład spektakl nie spodobał - przecież ma prawo - a to też robi zamieszanie. Jak ktoś powiedział teatr to ciche porozumienie pomiędzy aktorami i widzami. To także ciche porozumienie pomiędzy widzami i obsługą. Generalnie w filharmonii zwykle wślizgnięcie się po rozpoczęciu uchodzi - na wiosnę gdy była tam duża grupa chińczyków zauważyłem, że więcej niż połowa z nich się spóźniła. Azjaci czuli się przy tym zupełnie normalnie - ale wschód, azja - tam kultura zalicza się do polichronicznych. Co do teatru tą polichroniczność trudno jest czasami zastosować - co zrobić gdy teatr zamyka zupełnie wszystkie "sciany" a widownia jest w środku tej klatki - jak np. na "Nie-Boskiej Komedii" w Wybrzeżu? Generalnie obsługa w wybrzeżu jest humanitarna w sytuacjach spóźnień. Generalnie zasada jest prosta: widz powinien zrobić wszystko by się nie spóźnić i nie rozpraszać uwagi innych widzów łażąc tam i nazad a obsługa powinna zrobić wszystko co możliwe by go jednak wpuścić lub umożliwić zobaczenia spektaklu w innym terminie jeśli to jedyne wyjście. Wszystko więc zależy od okoliczności i negocjacji. Myślę, że zmiana zastrzeżenia teatru, że obsługa "może" nie wpuścić widza po oznaczonej godzinie rozpoczęcia (z rygorem braku zwrotu za bilet) było by ukłonem w stronę widzów i wyrazem rozsądnej życzliwości - nic też by nie zmieniało jeśli chodzi o obecną praktykę. Co do podsiadania - często to się zdarza gdy obsługa sadza widzów z wejściówkami na wolne miejsca tuż przed rozpoczęciem - tu chyba sprawa jest jasna, ktoś kto się zjawił 3 sekundy przed oznaczoną godziną ma prawo "wykopać" nowego okupanta miejsca -chyba, że negocjacje potoczą sprawy inaczej. Generalnie kultura w Polsce jest jednak umiarkowanie polichroniczna i teatr jako instytucja "kultury" powinien moim zdaniem uwzględnić te realia kulturowe tam gdzie to jest możliwe.

    • 3 13

    • Dawno nie czytałam tak długiego usprawiedliwienia dla własnego spóźnialstwa. Chyba ja żyję w jakiejś innej kulturze (bardziej polichronicznej) a po mieście lewituję bo nigdy nie zdarzyło mi się spóźnić do teatru. A jak stoją tramwaje panie pupa w korach to można wziąć TAKSÓWKĘ.

      • 8 1

  • kupić małe urzadzenie (1)

    zwane zagłuszaczem i ŻADNA komórka nie MRUKNIE w czasie spektaklu; a co do spóźnialski, mój profesor miał zasadę spóźniłeś się nie masz prawa wejść na wykład !!!! i tak powinno być w teatrze

    • 9 0

    • tak i faszerowac widza falami elektromagnetycznymi durna pałko?Ja do takiego teatru z pewnością bym nie poszedł

      • 0 3

  • Niestety..

    Pomimo tego, że jest napisane na bilecie, że spóźnionych nie wpuszczamy, pomimo tego, że w Teatrze NIE POWINNO się jeść ani mieć włączonego telefonu, bo chodzi o kulturę osobistą, to nic do człowieka nie dociera, bo przecież "To aktor jest dla niego, bo ON ZAPŁACIŁ". Ludzie są, jacy są, kultura stała bufetem, i nic na to poradzić nie można, szczególnie, że aktor to też zawód i takie zachowanie przeszkadza mu w pracy. Pomimo tego tekstu i tak przyjdzie jeden na 10, który uważa się za "nie wiadomo co" i będzie siał zniszczenie....

    • 10 0

  • świetny artykuł!

    • 1 0

  • Jednostronnie napisany artykuł. (3)

    Zdarzają się sytuacje losowe którym nie można zapobiec. Czy przez korki na mieście, dziecko sąsiadów które złamało nogę itp. mam siedzieć "na schodach" albo w innym miejscu, chociaż wykupiłem je dawno i chciałem przybyć na czas?
    Skoro wymagamy dorosłego zachowania od spóźnialskich wymagajmy je też od siebie.

    • 3 15

    • Odpowiadam: tak. Korki na mieście to nie kataklizm i można je przewidzieć, sala jest pełna osób które nie mieszkają na zapleczu teatru i na spektakl także musiały dojechać. Jeśli nie ma Ciebie na sali kiedy podnosi się kurtyna to znaczy, że ktoś już zajął Twoje miejsce i nie ma sensu abyś się tam przepychał.

      "Chciałem przybyć na czas" - co to w ogole za usprawiedliwienie? Jak spóźnisz się na poziąg to też piszesz takie reklamacje do PKP?

      • 14 0

    • czy to co piszesz jest dorosłe?

      • 2 0

    • To masz pecha i pogódź się z tym

      zamiast robić awanturę bileterom i przeszkadzać innym widzom.

      • 8 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Który z trójmiejskich statków-muzeum nie jest jednostką Narodowego Muzeum Morskiego?

 

Najczęściej czytane