• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Oko-uchem. Morderca dybie na wydawnictwa i czasopisma

Jerzy Snakowski
3 czerwca 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Oko-ucho. Pożegnanie z tytułem i czytelnikami
Na rynku wydawniczym firmy padają jak muchy. Dlaczego? Na rynku wydawniczym firmy padają jak muchy. Dlaczego?

Sopot coraz intensywniej zasługuje na tytuł letniej stolicy zepsucia. Niebawem, najpóźniej na przełomie lipca i sierpnia, jak nic zyska miano Sodomy lub Gomory oraz odbije pokaźną liczbę turystów Tajlandii.



Jak często kupujesz papierowe książki?

Tak właśnie myślałem, gdy na Monciaku przedzierałem się przez szwadron zaczepnych pań pod różowymi parasolkami, które obiecywały niezwykłe uciechy. Ciekawe, że są one świadczone w okolicach Krzywego Domku - czyżby jego nazwa wzięła się od łacińsko brzmiącego określenia sprawczyń tych przyjemności?

W końcu dotarłem do celu - Dworku Sierakowskich. Przynajmniej w nim spodziewałem się atmosfery niczym z saloniku babuni, gdzie podadzą kawę w filiżance, a za tło muzyczne służyć będzie staromodny szlagier. A jednak dopiero tu nastąpiła eksplozja wyuzdanej dekadencji. Mordowano się tam w wyższych i niższych sferach i jak się miało okazać, były to morderstwa popełniane dla sztuki i poklasku. I cel osiągnięto.

Performance Sopockiego Teatru Tańca "Pan Owen", będący taneczną wersją kryminału Agathy Christie, przyjęto owacyjnie. Na co dzień sielski, oddany pod panowanie sztuk i Bayrona dworek zmienił się w miejsce zbrodni. I to dziesięciu! Średnio po dwie na pokój. Dla jednych była to przednia zabawa (zwyrodnialcy!), dla innych niewesoły komentarz do naszej rzeczywistości. Dla mnie sprawa była oczywista - świadomie czy nie, Joanna Czajkowska zrobiła spektakl o naszym... rynku wydawniczym.

Tu też trup ściele się gęsto i regularnie. Jeszcze nie ochłonąłem po informacji o zgonie jednego wydawnictwa czy tytułu, gdy już pojawia się wiadomość o kolejnym odejściu. Morderca upatrzył sobie opiniotwórcze pisma, np. "Machinę", "Foyer", "Film". Ostatnio do skrwawionej listy dodał "Ruch Muzyczny" i już sobie ostrzy nań nóż. Niektóre tytuły odeszły bezpowrotnie, inne, na szczęście, uległy reinkarnacji i wróciły w formie serwisów internetowych.

Zbój dybie także na grube ryby, czyli wydawnictwa: Ossolineum, Państwowy Instytut Wydawniczy i, o zgrozo!, zaczyna panoszyć się na naszym podwórku. Kilka miesięcy temu z gdańskiej szafy wypadło ciało wydawnictwa Słowo/obraz terytoria z zaciśniętą na szyi pętlą. Uścisk nie był jednak śmiertelny. Wydawnictwo ogłosiło co prawda, że ledwo dyszy, że ogłasza upadłość, ale usiłuje złapać oddech i nadal wydaje. Ale już mniej. I może przerzuci się na ebooki.

Mocno trzymam kciuki, by uszło z życiem. Bo jest to jedna z naszych najlepszych marek. Co prawda elitarna, dla garstki wykształciuchów, do tego o perwersyjnych zachciankach. Bo jeśli takiemu wykształciuchowi zachce się dowiedzieć na przykład czegoś o życiu średniej szlachty w latach 20. XIX wieku w europejskiej części Rosji to może być pewien, że w katalogu wydawnictwa znajdzie odpowiednią pozycję.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że tajemniczy morderca wybrał sobie za cel te oficyny, które wydają nudne książki dla nudziarzy. Ale nie! Bo, tak jak w "Panu Owenie", ręka mordercy nie oszczędziła ani generała, ani lokaja, tak i tu denatami są wydawcy różnych klas. W tym samym czasie, gdy Słowo/obraz powiedziało o swych problemach, okazało się, że śmiertelny cios dosięgnął także wielkiego, komercyjnego gracza - Weltbild Polska i powiązany z nim Świat Książki. Morderca z równą satysfakcją ukatrupia zarówno nudne książki dla nudziarzy w smutnych (nudziarze mówią "wysmakowanych") okładkach, jak i książki w najpiękniejszych oprawach na świecie - kolorowych, tłoczonych, błyszczących pozłotą, przedstawiających wszystkich bohaterów i ich losy tak sugestywnie, że już właściwie nie trzeba czytać tego, co okładają.

W spektaklu morderca ujawnia się w finale, żądając od widzów braw za mistrzowskie usunięcie wszystkich bohaterów. A kto zabija na rynku wydawnictw ambitnych i pism opiniotwórczych? "Wszyscy jesteście postawieni w stan podejrzenia" - brzmiały pierwsze słowa performance'u.

Jednym głównym podejrzanym wyda się postęp cywilizacyjny i ebook. Ktoś zasugeruje winę zabójczych chomików i torrentów. Inny wzruszy ramionami: "To nie morderstwo. To śmierć naturalna. Taka jest kolej rzeczy! Dziś nikt nie opłakuje glinianych tabliczek". Ktoś inny wskaże na ogłupienie przez mass-media albo podejrzliwie spojrzy na partię, która wprowadziła VAT na książki. Kolejny oskarżyciel uzna za mordercę wydawców, którzy nie potrafili odnaleźć się w neokapitalistyczno-cyfrowej rzeczywistości.

A motywy? Czy tytuły i wydawnictwa giną, bo są... papierowe? Jednak czy przeniesienie treści do sieci uratuje wydawnictwa i redakcje? Kto będzie im płacił za pracę? Wszak niechętnie płacimy za dostęp do informacji w necie. Wręcz wkładamy sporo wysiłku, by do niej dotrzeć, jednak bez ponoszenia kosztów. Wydawcy giną, bo wszystko jest w Internecie? Tyle, że treści tam zawarte nie biorą się z powietrza i często tworzą je ci, którzy zadali sobie trud przewertowania papierowych tomów napisanych i wydanych przez innych wykształciuchów.

Wracając ze spektaklu kalkulowałem niczym Herkules Poirot, a pytania rosły niczym poczucie osaczenia w dobrym kryminale: czy kryzys wydawców oznacza kryzys książki? A to sugeruje kryzys kultury? I czy w związku z tym coś grozi naszej cywilizacji, która za jeden z cudów świata uznała bibliotekę w Aleksandrii, a za przełom uznała wynalezienie druku? A może to już inna cywilizacja?

Dotarłem na nocny Monciak. Tu czytelnictwo kwitło w najlepsze - dziewczyny pod różowymi parasolkami dystrybuowały druki, a panowie oddawali się lekturze, dowiadując się, że są gentlemanami, na których czekają niezapomniane wrażenia w komfortowych warunkach. Natarczywość dziewcząt i ilość rozrzuconych ulotek świadczyły jednak, że i w tej branży dzieje się źle. Czyżby i tu działał jakiś Kuba Rozpruwacz i jednak Sopot pozostanie porządnym i bogobojnym kurortem?

O autorze

autor

Jerzy Snakowski

- Oko-uchem to rubryka, w której autor, wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku, autor show popularyzującego teatr operowy pt. "Opera? Si!", dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat trójmiejskiej kultury i nie tylko. Więcej o autorze: www.snakowski.pl

Opinie (33)

  • wykształciuchy, kajać się (4)

    że nie interesują Was książki "o życiu średniej szlachty w latach 20. XIX wieku w europejskiej części Rosji" i wydawnictwo Słowo/Obraz/Terytoria przez Was upada.

    Wykształciuch to wyborca PO. Na PO nie głosowałam więc kajać się nie muszę.

    • 13 12

    • (1)

      tu nie o "życie średniej szlachty w XIX w" chodzi, ale o to, że lemingów nie insteresuje absolutnie nic.

      • 9 5

      • Tu chodzi o to, że ludzie wolą czytać w internecie, który ma tę ogromną zaletę, że jest INTERAKTYWNY. Dlatego mniejszym wydawnictwom śmierć pisana...

        Jeśli arty będą na poziomie ludzie zapłacą, wystarczy spojżeć na polsbiznesu, gdzie mała część jest bezpłatna, ale za tę lepszą trzeba sporo zapłacić i jakoś chętni są.

        • 1 3

    • k.. ale moher.

      • 0 0

    • Idź oglądaj m jak miłość :)

      • 1 0

  • No cóż

    pozostało tylko kliknąć "Stwórz nekrolog lub złóż kondolencje bliskim zmarłej osoby" pod artykułem.

    Tak to jest, kiedy automatyzmy przejmują kontrolę nad naszym życiem..

    • 3 0

  • Chytry traci wszystko.Dobrze wam tak. (1)

    A niech padają te wydawnictwa - a przyczyna - " gdy ktoś chce za dużo z chytrości to i nic nie dostanie"

    • 9 1

    • w Wielkiej Brytanii nie tylko książki objęte są zerową stawką VAT, także ubranka dla dzieci

      Teraz wyobraźmy sobie młodą rodzinę (w zamożnym i prorodzinnym kraju jak Polska), która ma do wyboru, albo płacić drakońskie ceny za książki, albo drakońskie ceny za jakiekolwiek produkty dla dzieci. Co ważniejsze?

      • 5 0

  • (5)

    Autor felietonu słabo (jeśli w ogóle) przygotował się do tematu. A wystarczy przeczytać raport o czytelnictwie w 2012 przygotowany przez BN, żeby się dowiedzieć, że audiobooki czyta 6% czytelników, e-booki 7% - i już apokaliptyczna teza o upadku cywilizacji z powodu książek elektronicznych upada.

    Raport odnotowuje też WZROST wypożyczeń z bibliotek publicznych. To chyba dobrze? ;) Czytelnictwo rośnie, wspieranie drogich wydawnictw niekoniecznie.

    • 18 0

    • wysokość podatków na książki w różnych krajach - również temat nieporuszony przez autora felietonu (2)

      "W Polsce stawka podatku VAT na książki papierowe wynosi 5%, a na elektroniczne już 23%. To wpływa mocno na ceny e-booków. W tej sprawie do ministerstwa finansów interweniowali wydawcy, kilku posłów wnosiło interpelacje, ale odpowiedź ministerstwa była zawsze taka sama zmian nie będzie, bo Unia nie ich dopuszcza.
      Badania pokazują, że klient jest gotów płacić za legalne cyfrowe treści w internecie jednakże chce płacić mniej, niż za te same treści wydane w formie analogowej, dostępnej w sklepie. W zamian za to, że nie korzysta z treści pirackich oczekuje od wydawcy znacznych często sięgających połowy ceny towaru upustów. Tymczasem za to, że wybiera treść legalną miałby dodatkowo zapłacić różnicę w podatku VAT. Środowisko ludzi książki oczekuje, że problem ten zostanie w 2013 roku definitywnie rozwiązany. Podział kultury na cyfrową i analogową (w pliku i w formie fizycznej) jest dziś anachroniczny i nie uwzględnia zmian kulturowych i technologicznych
      Próżny trud.
      Przyczyna? Prawo europejskie wymaga dla usług minimalnej stawki podatku VAT w wysokości 15%, a według urzędników e-book to usługa" (swiat czytnikow)

      • 6 0

      • np. w Wielkiej Brytanii VAT na książki i gazety (papierowe) to stawka 0% (1)

        Podobno WB też na leży do UE, ale w Polsce cokolwiek forsuje się niekorzystnego, zawsze jest argument "bo Unia tak każe"... ;)

        • 4 2

        • na leży do EU, czy leży na UE ?

          • 1 0

    • (1)

      Do tego trzeba doliczyć 10 p. p. na czytelników ściągających książki z np. torrentów i wyjdzie na jaw, że jest wręcz tręd zwyszkowy.

      • 2 0

      • Nie wiem, czy trzeba doliczyć, nie mam czasu wracać do raportu, ale z tego co pamiętam pytania dotyczyły czytelnictwa, a nie legalności źródeł. No i procenty się nie sumują do 100, czyli e-czytelnictwo nie wyklucza czytania książek papierowych.

        Ale na pewno jest tendencja zwyżkowa, bo sama znam osoby, które w ogóle albo prawie nie czytały e-booków w 2012 a czytają w 2013.

        • 0 0

  • Chcesz mieć księgarnie to szukaj ich w innych miejscach niż Monciak, SOPOT to kurort

    • 4 6

  • Neoliberalny kapitalizm nie POtrzebuje książek, gazet i czasopism (chyba że propagandowych) a niewolników (jak tych z Bangladeszu którzy zginęli pod zawaloną fabryką odzieży).

    • 9 3

  • (3)

    Ma Pan niezwykłą umiejętność brukania tego co wartościowe. Tym razem z-kurka Pan Krzywy Domek. Czekamy na następne.

    • 5 0

    • (2)

      Oczywiście, że żyjemy już w innej cywilizacji. Jak zwiedzałem Muzeum Archeologiczne w Ankarze w Turcji, turysta z Polski powiedział do syna, na widok glinianych tabliczek "Widzisz synu, to był pierwszy internet".

      • 0 0

      • (1)

        Gdyby Autor felietonu żył w czasach Gutenberga, narzekałby na upadek cywilizacji: brak książek przepisywanych gęsim piórem na pergaminie.

        • 4 1

        • nota bene

          dziwne narzekania u osoby, która swoje felietony upowszechnia wyłącznie w internecie.

          • 4 0

  • "Jednak czy przeniesienie treści do sieci uratuje wydawnictwa i redakcje? Kto będzie im płacił za pracę?" - pyta dramatycznie (wytłuszczonym drukiem) Autor.

    Przez ciekawość więc zaglądam na stronę (internetową) Empiku do działu "bestsellery" i tam znajduję przykładowo "Bastion" S. Kinga w wersji elektronicznej cena wywoławcza 40 zł, co po odjęciu VAT-u daje ponad 32 zł. za tę pracę. A wydawnictwo raz tworzy komputerową wersję książki do druku w wersji papierowej, później to już sprawa polecenia "konwertuj".

    Teraz zaglądam, ile kosztuje wersja papierowa tej samej książki i znajduję informację "produkt niedostępny". Sprawdzam więc na chybił trafił inne ceny papierowych książek Kinga: 30-36 zł. A wchodzi w tę cenę jeszcze koszt papieru i zlecenia w drukarni.

    Nie rozumiem polityki wydawniczej, ale to w końcu nie mój problem.

    • 6 0

  • Historia pierdzenia - przepraszam, taki tytuł nosi jedna z ksiażek (2)

    wydawnictwa Obraz-Terytoria. Rzeczywiście wysublimowane toto i dla wykształciuchów jak znalazł

    • 4 2

    • (1)

      "Sztuka pierdzenia ukazała się we Francji w roku 1751. Szybko zdobyła ogromną popularność, a jej najbardziej rubaszne ustępy czytano na salonach po spożyciu ostatniego dania wystawnej kolacji."

      Tak zabawiały się salony, aż niespodzianie przyszła Rewolucja Francuska.

      • 4 0

      • Historia lubi się powtarzać

        • 2 0

  • " ..o życiu średniej szlachty w latach 20. " (7)

    Co za koszmarny brak swobody w posługiwaniu się słowem pisanym. Pierwsze słyszę o "średniej " szlachcie w Polsce. Czyli- była oprócz średniej ,jeszcze szlachta mała i duża.Szanowna redakcjo ,Pan "pisarz " potrzebuje koniecznie bystrego redaktora ,który wyłapie większość błędów stylistycznych ,logicznych i gramatycznych.Przemyślcie prośbę.....

    • 1 0

    • a jednak (1)

      bez emocji i epitetów: określenie "średnia szlachta" jest jak najbardziej poprawne. Nie było "małej szlachty", ale "drobna", której niskie rejestry nazywano pogardliwie "gołotą". A ta duża - to magnateria, możnowładcy, arystokracja, w zależności od przyjętego kryterium. Średnia szlachta to już nie drobna, zaściankowa, okoliczna, a jeszcze nie magnaci. To w skrócie - nie chcę zanudzać, a moja wypowiedź nie pretenduje do wykładu naukowego. Bronię tylko autora i redakcję, którym się dostało niezasłużenie od czytelnika.

      • 1 0

      • Używanie nazwy -"szlachta średnia "- czyli z grubsza mówiąc -posesjonaci ,jest nieprecyzyjne , a wielu historyków twierdzi że błędne w odniesieniu do klasyfikacji warstw społecznych w ówczesnej Polsce.

        • 0 0

    • nieprecyzyjne (3)

      Europejska część Rosji ciągnie się do Uralu, więc autorowi chyba chodzi o szlachtę rosyjską (np. Puszkin). Szlachta polska była szlachtą polską.

      • 0 0

      • przecież to był przykład! (2)

        równie dobrze mogło chodzić o zwyczaje godowe kozłów tasmańskich...

        • 1 1

        • raczej nie

          wydawnictwo generalnie publikuje książki humanistyczne w oparach filozofii

          ewentualnie mogłyby to być to (wybrane pod tezę) zwyczaje godowe kozłów tasmańskich z odniesieniem do "znaków w kulturze" europejskiej etc ;)

          • 0 1

        • Człowiek nauki, obojętnie czy będzie pisał o szlachcie czy zwyczajach godowych rybek, celowo i ściśle użyje każdego pojęcia i zdania. Popularyzator nauki zrobi to w wersji lżejszej i atrakcyjniejszej. Natomiast to wydawnictwo - nie twierdzę, że we wszystkich pozycjach - celuje w wizjach i oparach.

          • 2 1

    • nieprecyzyjne c.d.

      Jurij Łotman - Rosja i znaki. Kultura szlachecka w wieku XVIII i na początku XIX w
      (wyd. Słowo/Obraz/Terytoria)

      • 2 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywa się aktor Teatru Wybrzeże, który zagrał w filmie Jana Komasy "Hejter"?

 

Najczęściej czytane