• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Oko-uchem. Biednemu (czytaj: kulturze) wiatr w oczy

Jerzy Snakowski
26 sierpnia 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Oko-ucho. Pożegnanie z tytułem i czytelnikami
Deszcz - największy wróg letnich imprez plenerowych - potrafi w kilka chwil rozpędzić publikę. Deszcz - największy wróg letnich imprez plenerowych - potrafi w kilka chwil rozpędzić publikę.

Biednemu (czytaj: kulturze) wiatr w oczy. I to zarówno w przenośni, jak i dosłownie. Po kilkunastu latach orania na kulturalnym poletku dochodzę do wniosku, że największym wrogiem wydarzeń artystycznych nie jest finansowe ubóstwo czy sieczka popkultury, ale warunki atmosferyczne.



Planujesz wyjście na imprezę plenerową i zaczyna padać:

Żeby tylko Państwo wiedzieli, ile czasu spędzają organizatorzy, dyrektorzy i wykonawcy na obserwacji termometrów, hydrometrów, barometrów, sprzecznych doniesień serwisów pogodowych i analizowaniu łamania w kościach. Bo jeśli na godzinę przed imprezą miasto zaatakuje śnieżyca - nikt nie wyjdzie z domu. Jeśli z nieba zacznie lać się żar - miast nieklimatyzowanej salki kina studyjnego widz wybierze zimne piwo w ogródku. I niech tylko nastanie maj, a obroty w kasie drastycznie spadną - Szekspir i Mozart przegrywają z grillem.

W skwarne dni cudownym rozwiązaniem wydają się plenery. Opera Leśna, plaża, ulice gdańskiego Śródmieścia, sopockie parki starają się wówczas tętnić kulturalnym życiem. Jednak na skutek chyba nie do końca przemyślanej decyzji naszych przodków znaleźliśmy się w tak nieobliczalnej strefie klimatycznej, że nawet najlepiej zaplanowana impreza musi często przegrać z aurą. Lodowaty, nocny powiew z sopockich lasów potrafi nawet w lipcu przegonić z Opery Leśnej połowę widzów. Scena na Plaży Teatru Miejskiego jest świetnym pomysłem, dopóki sztorm nie zeżre kawałka plaży. Czasem bywa tak zachłanny, że pochłonie i scenę. Feta przyciąga tysiące, które w kilka minut rozpędza jedna letnia ulewa.

Właśnie siedzę w kafejce z wodą chlupiącą w butach. Przez zalane deszczem okno patrzę na ociekającą strugami wody arenę w Weronie. Razem ze mną przemoczona do suchej nitki czterdziestoosobowa grupa wielbicieli opery z Trójmiasta. Mit słonecznej Italii przed chwilą prysł. Czekamy z zaciśniętymi kciukami. "Nuż się rozchmurzy" - oszukujemy sami siebie. A miało być tak pięknie! Włoska gorąca noc! "Aida"! Domingo!

Wczoraj mieliśmy więcej szczęścia. W siódmej minucie "Rigoletta" zaczęło kropić. Niezadaszeni muzycy przerwali w połowie arii i w przedstawieniu nastąpiła stop-klatka. W ciągu kilku minut elegancka widownia, narzucając na siebie niebieskie peleryny przeciwdeszczowe, zamieniła się w dziesięciotysięczną armię smerfów. Po chwili wyczekiwania rozpoczął się masowy rytuał zaklinania pogody - skandowane oklaski i okrzyki, ktoś niezłym tenorem zaintonował operową arię. Ostatecznie chmury rozpędziła niezawodna meksykańska fala. Spektakl potoczył się dalej od momentu, w którym przerwał go deszcz.

Jednak dziś ledwie Domingo zakończył dyrygowanie uwerturą, gdy rozwarły się niebiosa i lunęło z nich deszczem i błysnęło piorunami. Tym razem nie pomogła ani meksykańska fala, ani litania do świętego Tadeusza Judy od przypadków beznadziejnych, ani nawet hymny do świętego Krzysztofa, który potrafi przenieść wybrańców na drugi brzeg rzeki. A jedna z nich właśnie zaczynała przepływać przez werońską arenę.

Przewodniczka kłamała, mówiąc, że pada tu raz na ruski rok. Pada przynajmniej dwa razy. Przez pewien czas udawaliśmy twardzieli, ale w trzydziestej minucie musieliśmy ustąpić pod naporem kolejnych hektolitrów wody. Na widowni pozostały najwytrwalsze smerfy wierzące w cud. Trudno im się dziwić, skoro przyjechali specjalnie na "Aidę" z całej Europy. A jedyne co mogli obejrzeć, to moknące w deszczu sfinksy, piramidy i sztuczne palmy, które z minuty na minutę coraz smętniej zwieszały swe plastikowe liście, pełniące teraz bardziej rolę rynny niż elementu scenografii.

Smętnym jest pocieszenie, że to nie tylko u nas. A zawodowe spaczenie każe mi liczyć straty. Pieniądze za bilety do zwrotu, honoraria za gotowość do wypłacenia. I robi mi się żal. Żal widzów, żal organizatorów, żal artystów. Tyle wysiłku i pieniędzy, tyle nadziei i wakacyjnych planów. I wszystko na nic - z powodu jakiegoś głupiego frontu atmosferycznego, którego nie powinno tu być. Zatem chwała im, ryzykantom, kulturalnym hazardzistom - organizatorom plenerowych imprez! Niech jak najczęściej świeci im słońce!

O autorze

autor

Jerzy Snakowski

- Oko-uchem to rubryka, w której autor, wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku, autor show popularyzującego teatr operowy pt. "Opera? Si!", dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat trójmiejskiej kultury i nie tylko. Więcej o autorze: www.snakowski.pl

Opinie (21) 5 zablokowanych

  • Pamiętam czasy, kiedy nasza Opera, mimo iż była/jest zadaszona, też przeciekała ;)

    • 13 0

  • (3)

    Szekspir i Mozart przegrywaja z grillem. Na Szekspira moge isc caly rok, najchetniej w okresie jesienno zimowym, na grilla lub posiedziec w ogrodku moge isc przez raptem kilka tygodni. Porownanie wiec niezbyt trafione. Ludzie po zimie chca sie nacieszyc slonce, wypic kawe czy lapke wina na swiezym powietrzu. Na Mozarta moge isc zawsze.

    • 17 4

    • Istota czytelnikow zawiera sie w tym poscie (1)

      • 3 1

      • a czy to coś dziwnego?

        • 0 0

    • :)

      Wydaje mi się ze panu Snakowskiemu chodziło o dwa festiwale (Szekspirowski i Mozartiana), które odbywają się w lipcu i sierpniu, wiec nie można na nie chodzić cały rok. Jeżeli ma Pan/Pani tak wielka ochotę na lampkę wina czy kawę na świeżym powietrzu, to polecam np przy Mozarcie w Parku Oliwskim w trakcie festiwalu ;)

      ..a tak swoja droga, rozczulają mnie tutaj niektórzy hejterzy, którzy piszą i do końca nie wiedza o czym :)

      Pozdrawiam.

      • 3 0

  • Kiedys ktos powiedzial ze nalezy szanowac nawet jedna osobe na widowni bo to swiadzczy o profesjonalizmie artysty !!!!!!!!!!! (2)

    Nalezy spiwac i wyglaszac wiersze przerozne na scenie nawet w czasie poteznej ulewy czy sniezycy mimo iz siedzi na widowni tylko jeden widz . Zagorzaly widz ceniacy sztuke przyjdzie zawsze i bedzie na widowni nawet widzac zamrzajaca artystke ktora pieje w nieboglosy w czasie poteznej sniezycy :) To nawet wzmaga dramatyzm sztuki :) . Zagorzaly widz ma zawsze termos z ciepla herbata , kanapki z mortadela oraz parasol i batoniki energetyczne wiec jest gotowy nawet na wystepy artystyczne w czasie totalnej zaglady :) A przeciez widz to najwazniejszy element sztuki :)

    • 10 2

    • a czy artystka zamarzająca może w trakcie sztuki napić się też cipłej herbaty ?? chyba nie bardzo... nie samym widzem sztuka (1)

      jw.

      • 0 0

      • artystka nie moze pic w trakcie lecz po :)

        ona sie musi sztuce poswiecic a widz to tylko widz :)

        • 2 0

  • Ale ,w jakim celu to jest napisane ?

    Żeby się pożalić , zapłakać nad niezbyt udanym urlopem ? Pogody nie kupisz,nie "załatwisz " odgórnie i to jest piękne. Odkrył ze w Europie padają deszcze !!! Fascynujące ! Drugi Kolumb....

    • 16 9

  • to jest napisane w takim celu, w jakim widac na wstepie:

    "największym wrogiem wydarzeń artystycznych nie jest finansowe ubóstwo czy sieczka popkultury, ale warunki atmosferyczne." celem tego tekstu jest pokazanie, że "inni mają gorzej", więc nie ma co się oburzać, że nam władze serwują sieczkę popkultury a na sztuke nie ma funduszy.

    To identyczny mechanizm jak pokazywanie w kółko w serwisach informacyjnych ludzi zarazem biednych, bezrobotnych i niepełnosprawnych, bo to jest komunikat dla odbiorcy: "zobacz jak masz super! wprawdzie jesteś biedny i bezrobotny, ale nie masz niepełnosprawnego dziecka, więc ciesz się i wychwalaj system!" manipulacja polega na tym, że niepełnosprawność dziecka nie zależy od systemu, a bieda i bezrobocie - tak.

    • 9 4

  • Mozart nie przegrywa z grillem..

    ani z deszczem. Na Mozartianie co roku tłum. W tym roku też mimo chłodnych powiewów i lekkiego deszczu, publiczność była przyzwoita (i liczebnie, i - o dziwo - nawet nie było klaskania w nieodpowiednich momentach). Kilka lat temu w niemałym deszczu również mozartowskie i mozartopodobne dźwięki trzymały wokół sceny rzeszę zainteresowanych - pod parasolami, płaszczami przeciwdeszczowymi.

    • 14 0

  • Mimo wszystko kultura z grillem nie przegrywa, z pogodą w sumie też nie. Pamiętam czasy, gdy na scenie letniej w Orłowie mimo deszczu i odwoływanych przedstawień przy kasie stał tłum żądny spektakli. Co coś odwoływaliśmy, liczyliśmy jeszcze większy tłum na kolejnych przedstawieniach. Owszem, starty finansowe są w takich sytuacjach, ale tez cieszy potrzeba, jaką wyraźnie w takich chwilach widać. Potrzeba pójścia do teatru za wszelka cenę, nawet jeśli mamy zmoknąć i zmarznąć.

    • 4 0

  • Pogoda w tym roku dopisała. W sierpniu nie tylko opaliłam się, pochodziłam na grilla, ale również uczestniczyłam w różnych imprezach kulturalnych (dodam w 80% darmowych) na których wcale tłumów nie widziałam - często te same osoby. Trzeba tylko dobrze się rozejrzeć, a każdy kto chce znajdzie coś dla siebie, nawet jeśli pogoda trochę deszczowa. Maruderom zawsze będzie coś przeszkadzać. To pogoda, to niepogoda, to nie ten artysta, to za daleko....
    Pozdrawiam uczestniczących w kulturze!!!!

    • 4 0

  • Kultura powinna się obronić sama (1)

    My nie chcemy płacić przymusowych abonamentów czy chodzić na imprezy sponsorowane z funduszy socjalnych czy nawet chodzić pod przymusem takim czy innym.

    • 12 2

    • świetny pomysł... ale ja mam lepszy

      ... świetny pomysł... ale ja mam lepszy: najlepiej wrzucić cię do klatki z lwami i zostawić byś obrobił się sam (jak przystalo na prawdziwego okoka)! bo budżet na ratowanie zagrożonych pożarciem już w tym roku zamknięty i nikt pod przymusem nie będzie tam właził by ci pomóc...

      • 3 3

  • Dobrze, jak organizator wpuszcza z parasolką

    a z tym różnie bywa

    • 3 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Akcja powieści "Hanemann" Stefana Chwina dzieje się w:

 

Najczęściej czytane