• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nastoletnie pisarki z Trójmiasta i ich debiuty

Magdalena Raczek
23 czerwca 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
Pisarzy i pisarek wciąż przybywa. Są wśród nich również ludzie bardzo młodzi, dwudziestoletni i nastoletni. Poznajcie takie twórczynie z Trójmiasta. Pisarzy i pisarek wciąż przybywa. Są wśród nich również ludzie bardzo młodzi, dwudziestoletni i nastoletni. Poznajcie takie twórczynie z Trójmiasta.

Każdego roku na rynku wydawniczym debiutują twórcy, którzy są znacznie młodsi od powszechnie przyjętego wyobrażenia o wiekowym pisarzu kojarzonym z mędrcem lub filozofem. Mają po naście lub dwadzieścia kilka lat i już teraz dużo do powiedzenia. Ich obecność w świecie literackim wzbudza z jednej strony zaciekawienie i zdziwienie, z drugiej nierzadko falę krytyki. Tymczasem zjawisko młodego pisarstwa nie jest nowe. Jako bardzo młodzi debiutowali również niektórzy wielcy pisarze. Zapraszamy do zapoznania się z twórczością nastoletnich i niewiele starszych pisarek z Trójmiasta.



Recenzje książek z Trójmiasta



Przykłady bardzo młodych debiutów można by mnożyć, jednak przywołamy tu kilka znaczących nazwisk. "Frankenstein", jedna z najsłynniejszych powieści wszech czasów, została napisała przez 19-letnią wówczas Mary Shelley. Jeśli chodzi o współczesnych, to przywołać tu warto Christophera Paoliniego, autora bestsellerowego "Eragona", którego zaczął pisać w wieku 15 lat, a wydał dwa lata później. Z kolei na polskim gruncie pierwsza na myśl przychodzi oczywiście Dorota Masłowska, debiutująca w wieku 19 lat powieścią "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną", którą uznana dziś pisarka pisała wówczas, przygotowując się do matury. Niedawno z kolei świat obiegła wiadomość, że honorową Nagrodę Pulitzera przyznano 18-letniej Darnelli Frazier. Co prawda nie za książkę, lecz za film nakręcony smartfonem, ale samo wyróżnienie tak młodej osoby wzbudziło sensację.

Mówi się, że domeną młodych jest poezja, i rzeczywiście - sporo debiutujących to poeci, którzy z czasem zamieniają lirykę na prozę albo też przy niej zostają. Często również debiuty ukazują się w prasie lub czasopismach branżowych (zwykle dotyczy to fantastyki), nie mówiąc już o internecie, gdzie dziś każdy w zasadzie może publikować. Tutaj jednak zajmiemy się debiutantami książkowymi, czyli takimi, którzy wydali swoje dzieła w formie tradycyjnej, czyli papierowej. Jak się okazało - mamy w Trójmieście co najmniej kilka bardzo młodych piszących pań.

  • Michalina Peek autorka książki pt. "Dialog dwóch węży"
  • "Dialog dwóch węży" Michaliny Peek.

18-letnia Michalina Peek i jej "Dialog dwóch węży"



W lutym tego roku uczennica trzeciej klasy X Liceum Ogólnokształcącego w Gdyni - Michalina Peek wydała swoją pierwszą książkę nakładem gdyńskiego wydawnictwa Manufaktura Słów. Jej debiutancka powieść pod tytułem "Dialog dwóch węży" jest historią 17-letniej Tekli Ritauvori. Dziewczyna przeżywa nawrót choroby psychicznej, w wyniku której widzi swojego sobowtóra, Teklę 2.0. Jednocześnie próbuje ukryć swoje zaburzenia, przez co powoli traci kontakt z rzeczywistością. Zapytałam autorkę, co nią kierowało, gdy zdecydowała się napisać książkę, jak dużo zawarła w niej wątków autobiograficznych, a także jakie ma plany na przyszłość.

- Napisanie książki było moim marzeniem od dziecka i wreszcie postanowiłam je urzeczywistnić. W dużym stopniu umożliwiła mi to pandemia, ponieważ dała czas i przestrzeń na tworzenie. Myślę, że każdy z nas ma za sobą doświadczenia, którym warto się podzielić, niezależnie od wieku. Za pomocą tej książki chciałam pokazać, że problemy młodego pokolenia często mają poważny wydźwięk, dotyczą ich zdrowia i życia - nie tylko imprez czy miłości. To tylko przesłona, kryjąca prawdziwe trudności. Sam temat wziął się z mojego zamiłowania do motywu sobowtóra oraz potrzeby normalizowania chorób psychicznych. Myślę, że można odnaleźć wspólne cechy między mną a główną bohaterką. Podejrzewam, że nieświadomie przełożyłam do książki też schematy zaobserwowane w swoim otoczeniu. Uważam, że oddzielanie własnej twórczości od życia prywatnego to sztuka, którą zdobywa się wraz z doświadczeniem - mówi Michalina Peek. I dodaje: - Zamierzam kontynuować cykl "Odbicia", później zobaczę, jakie tematy mnie najbardziej intrygują. Nie jestem ukierunkowana na konkretny gatunek, jednak zamierzam eksperymentować, nie wykluczając popełnienia błędów.
  • Pierwsze spotkanie autorskie Zofii Markowskiej w kawiarni "Miejsce" w Sopocie.
  • Zofia Markowska i jej książka "Noir".
  • Zofia Markowska "Noir".
  • "Noir" kryminał Zofii Markowskiej.

17-latka z Sopotu debiutuje powieścią "Noir"



Z kolei Zofia Markowska jest obecnie 18-letnią sopocianką, uczennicą klasy z maturą międzynarodową w IV LO w Łodzi. Tworzy prozę i poezję. Jest miłośniczką sztuki i kinematografii, w których najbardziej docenia kunszt i autentyczność. W swoich utworach łączy uniwersalne prawdy z własnymi z własnymi doświadczeniami. "Noir", wydane w 2020 roku przez Novae Res jest jej debiutem literackim. Zapytałam ją o jej inspiracje literackie.

- Moja rodzina pełna jest miłośników sztuki, przez co zawsze całe moje dzieciństwo wypełnione było rozmaitymi jej rozgałęzieniami, takimi jak lekcje rysunku, szkoła muzyczna, wizytami w galerii sztuki czy kinie. Rodzice, a zwłaszcza mama, zawsze powtarzała, jak ważna jest sztuka i w jakim stopniu definiuje nas samych oraz świat dookoła. Każde z mojego rodzeństwa odkryło swoją sztukę. Ja sama dosyć spontanicznie zaczęłam pisać, pusta strona przyciągała mnie z wręcz magnetyczną siłą i po kilku krótkich opowiadaniach zasiadłam do "Noir". Od tego czasu nie odłożyłam już pióra. Pomysł na książkę pochodzi z nurtu filmowego noir. Jako wielka fanka kina i starego Hollywood poczułam automatycznie więź i sympatię do tego gatunku. W samej sobie codziennie znajduję wiele sprzeczności, a ta świadomość pozwala mi dostrzegać różne oblicza ludzi. Każdy z dialogów, zwłaszcza pomiędzy Michaelem i Ritą mógłby być monologiem, bo żadne z nich nie widzi w sobie nawzajem towarzysza czy rozmówcy, lecz projekcję, odbicie własnych słów. Uważam, że w każdej książce każdy widzi przede wszystkim siebie - mówi Zofia Markowska.
Zapytana o to, czy chce pisać dalej i o swoje plany odpowiedziała:

- Tak, chcę pisać dalej, piszę dalej, bo to stanowi o tym, kim jestem. Jestem każda kropką czy przecinkiem, każdą swoją myślą i zawahaniem. Ciężko jest mi zdecydować się na gatunek lub wybrać, jaki najlepiej do mnie pasuje. Wydaje mi się, że nigdy nie wybiorę żadnego i to nie będzie dla mnie miało zbyt wielkiego znaczenia. Wiem, że będzie to jednak to, kim jestem, będzie to fikcja i będę to ja, być może w Paryżu lub Poznaniu, w zgarbionym osiemdziesięciolatku zapalającym latarnie artretycznymi palcami czy młodej mężatce uciekającej na promie ku obietnicy nowego, lepszego poranka.
  • Laura Chudzyńska i jej książka "Kryształowe dzieci".
  • "Kryształowe dzieci" Laury Chudzyńskiej. Ilustracja na okładce została wykonana przez zmarłego Feliksa Chudzyńskiego.
  • "Kryształowe dzieci" Laury Chudzyńskiej. Ilustracja na okładce została wykonana przez zmarłego Feliksa Chudzyńskiego.

25-letnia Laura Chudzyńska o dopalaczach - "Kryształowe dzieci"



Również z Sopotu jest Laura Chudzyńska, która w ubiegłym roku, mając 25 lat, wydała książkę opartą na faktach pt. "Kryształowe dzieci. Historie uzależnienia od dopalaczy oparte na faktach" (wyd. Novae Res). Zapytałam autorkę, czy temat jej książki jest z życia wzięty.

- Od najmłodszych lat pisanie było częścią mojego życia, jednak zazwyczaj skupiałam się na krótkich formach. W czasach, gdy w Polsce powstały pierwsze tzw. "smartshopy", czyli sklepy z dopalaczami, rozpoczęłam zapiski, zbierałam wycinki z gazet o statystykach i ofiarach śmiertelnych w danych regionach. Później przeprowadziłam wywiady z bliskimi mi osobami, których historie opisałam w "Kryształowych dzieciach". Temat ten jest mi bardzo bliski. Straciłam dwójkę przyjaciół, którzy zmarli w skutku przedawkowania dopalaczy. Przez długi czas obcowałam w tym chemicznym środowisku i zdecydowałam się na napisanie książki, właśnie ku przestrodze młodzieży i ich rodziców, jako że jest to temat, który może dotyczyć każdego. Skutki zażywania dopalaczy zazwyczaj kończą się tragicznie, a fakt, że są to substancje niezbadane, a ich skład ulega ciągłej ewolucji, aby obejść nadchodzące zakazy antynarkotykowe, jest wciąż często tematem nieznanym znacznej części naszego społeczeństwa - mówi Laura Chudzyńska.
Laura Chudzyńska obecnie pracuje nad kolejną powieścią, również opartą na faktach, bo jak twierdzi, ten gatunek jest jej najbliższy. Głównym bohaterem jest Tomasz Załęcki, piłkarz, który zaczynał karierę piłkarską z Robertem Lewandowskim. Z dnia na dzień stał się niepełnosprawny, po tym, jak rozlał się w jego ciele krwiak w wyniku operacji wycięcia naczyniaka osadzonego na rdzeniu kręgowym C1-C2. Książka mówi o tym, jak to jest mieć wszystko i jednego dnia to "wszystko" stracić, jak znaleźć motywację na każdy kolejny dzień, jak rozbudzić w sobie pasję i jak pokochać życie na nowo.

  • Katarzyna Warska to bardzo młoda naukowczyni, której książka o Schulzu ukaże się lada chwila.
  • "Schulz w kanonie" Katarzyny Warskiej wydaje słowo/obraz terytoria.
  • Katarzyna Warska to bardzo młoda naukowczyni, której książka o Schulzu ukaże się lada chwila.
  • Katarzyna Warska to bardzo młoda naukowczyni, której książka o Schulzu ukaże się lada chwila.
  • Katarzyna Warska to bardzo młoda naukowczyni, której książka o Schulzu ukaże się lada chwila.
  • Katarzyna Warska to bardzo młoda naukowczyni, której książka o Schulzu ukaże się lada chwila.

Książka o Schulzu w kanonie lektur



Książkę wydaje również Katarzyna Warska, urodzona w 1993 roku w Iławie, doktorantka na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Gdańskiego, redaktorka i korektorka związana z redakcją czasopisma "Schulz/Forum". Od 2015 roku bierze udział w realizacji projektu badawczego "Kalendarz życia, twórczości i recepcji Brunona Schulza". W rozprawie doktorskiej kontynuuje badania nad życiem i twórczością Schulza w kontekście szkolnym. Jej książka będzie opublikowana na przełomie czerwca i lipca i nosi tytuł "Schulz w kanonie. Recepcja szkolna w latach 1945-2018" (wyd. słowo/obraz terytoria)

- Książka z całą pewnością wzbudzi zachwyt wśród literaturoznawców i szulcologów, ale osoby zainteresowane edukacją np. nauczyciele też znajdą w niej inspirację. Choć Katarzyna Warska skupia się na recepcji Schulza, pisze również historię polskiej powojennej polonistyki szkolnej, a także kreśli obraz byłej i obecnej rzeczywistości szkolnej i pozaszkolnej - społecznej i kulturalnej - mówi Helena Chmielewska, specjalistka ds. promocji i marketingu wydawnictwa słowo/obraz terytoria sp. z o.o.

Miejsca

Opinie (81) ponad 20 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • podziwiam

    • 9 8

  • Opinia wyróżniona

    Młode i zdolne pisarki. W szczególności polecam książkę Michaliny Peek. Naprawdę warto przeczytać.

    • 15 16

  • Opinia wyróżniona

    Super!

    Życzę powodzenia i kolejnych publikacji!

    • 19 8

  • A gdzie panowie? (1)

    Czemu pominięci?

    • 16 6

    • Meczyk, piwko, czipsy itd

      • 7 7

  • Język polski (3)

    Naukowczyni?

    Czy ktoś zasłabł na umyśle?

    • 31 9

    • (2)

      Chciałeś zablysnąć ale coś poszło nie tak. Feminiatywy są starsze niż ty i ja razem wzięci , w czasach PRLu zaprzestano stosowania żeńskich końcówek. Teraz do nich powracamy i jest to kwestia wyboru, kto jak chce być nazywany, przy czym obie formy są dopuszczalne.

      • 6 11

      • Jak dobrze przeczytać taką rozsądną opinię (1)

        • 2 10

        • Dziękuję.

          • 0 0

  • Naukowczyni pisze książkini, ciężko to poważnie traktować przy takiej formie. (18)

    • 42 12

    • Tfu..rczynie

      • 5 9

    • Czy autorka artykułu nie widzi, że robi krzywdę paniom przypinając im te łatki feminatywów? (8)

      Zamiast skupić się na treści i warsztacie oraz osiągnięciach pań, autorka artykułu postawiła na pierwszym miejscu ich płeć oraz okrasiła to dużą ilością nieudolnych feminatywów użytych na siłę.

      • 21 9

      • To nie jest żadna łatka!

        Dla mnie łatką nadawanie form męskich gdy opisuje się kobiety.

        • 10 15

      • Nie widzi i się nie wstydzi:)

        • 2 6

      • Pfff (5)

        Jaka łatka? Argumenty przeciw feminiatywom są pozbawione podstaw, a dążenie do ich stosowania ma powody społeczne, których nie trzeba przedstawiać. Zostawmy wybór mówiącym :)

        • 10 11

        • (1)

          Jak ktoś ci ubliża to zostaiwasz to tylko dla mówiącego?
          Nie chciałabym być nazywana filolozka, profesorka czy naukowczynia, jest to wręcz śmieszne czy żenujące, na dobrą sprawę odpowiednie dla kobiet, które nie mają co do pokazania.
          Jestem naukowcem, nie jakaś naukowczynia.

          • 13 5

          • Chcesz być kobietą naukowcem, ok. Chcesz być naukowczynią, też ok. Obie formy są poprawne. Kwestia wyboru.

            • 1 7

        • Nie są pozbawione podstaw ja każde słowo coś znaczy i coś lub kogoś określa tak nazwy zawodów czy funkcji (2)

          są jasno sprecyzowane, ktoś kto pełni funkcje prezydenta miasta jest prezydentem przede wszystkim, nie prezydentką, ponieważ nazwa jej stanowiska nie określa płci tylko funkcje/zawód.
          Oczywiście są naturalne feminatywy takie jak np. pielęgniarka, które przyjęły się w mowie.

          • 9 1

          • O właśnie - przyjęły się w mowie. Język jest narzędziem plastycznym, podlega zmianą, kształtuje rzeczywistość. Pani prezydent i prezydentka - obie formy są dopuszczalne.

            • 0 4

          • Jak nazwiesz mężczyznę, który zajmuje się pielęgnacją w salonie kosmetycznym? Panem kosmetyczką? Nie.

            • 1 2

    • Książka jest rodzaju żeńskiego...

      I nie jest nazwą zawodu, zajęcia

      • 9 2

    • Przezabawne są feminiatywy, ostatnio prawdziwą karuzelę śmiechu wywołała sprzątaczka i kasjerka.

      Pani Katarzynie gratuluję błyskotliwej i ciekawej publikacji. Książka jest pełna wnikliwych analiz, a czyta się ją lekko i z przyjemnością. Ot, informacje dla czytelników nie porażonych feminiatywą, mogących przeczytać więcej niż sam nagłówek.

      • 4 5

    • (1)

      Ponieważ...?

      • 2 4

      • Jako znana kobietolożka

        tak, to pojawiło się przekazach medialnych. Istnieją granice absurdu. Abstrahując od nieistniejącego słowa kobietolog. Miodek ostatnio omawiał przypadek pisarz, pisarka. Lepiej mówić o kobiecie pisarz, bo to zbiór szerszy niż pisarka. A najlepsza wśród pisarek to mniej niż najlepsza wśród pisarzy.

        • 1 1

    • "Naukowczyni" za każdym razem śmieszy tak samo. Język polski obfituje w tego typu zabawne konstrukty.

      • 7 3

    • Właśnie dobrze, że wraca się do feminatywów. Jak się Pan z nimi osłucha to ta forma nie będzie już taka "dziwna" dla Pana. (2)

      • 2 7

      • Dokładnie, chodzi wyłącznie o przyzwyczajenie się do tych form (1)

        • 1 5

        • Co ciekawe, dzieci nie mają problemu z końcówkami wyrazów. Dziewczynki są nazywane rycerkami, kierowczyniami i to zarówno przez nie same, jak również chłopców. Co cieszy.

          • 0 6

  • Wspaniałe młode kobiety!

    • 6 14

  • Pisarzy coraz więcej, a dobrych książek coraz mniej.

    • 24 4

  • Feminiatywy są ważne (9)

    I świetnie, że autorka ich używa! Język kształtuje rzeczywistość :) a książka Warskiej świetna!!!

    • 11 20

    • (8)

      Najlepsze jest to, żepod takimi artykułami komentują zazwyczaj zbulwersowani strażnicy patriarchatu uważający się jednocześnie za znawców języka, a tak naprawdę możliwości nazewnictwa są dwie i ( tu np. naukowczyni/naukowiec) i obie są zgodnevz zasadami języka polskiego.Młodym pisarkom zycze weny i dalszych sukcesów.

      • 6 12

      • gdyby mi "pedagożka" cokolwiek próbowała tłumaczyć, (3)

        zapytałbym z co jej pani pedagog w szkole przekazała, że tak ją skrzywdziła?
        "Pedagożka" to coś, co jest tak sztuczne i poniżające, że w życiu bym się tak nie pozwoliła nazwać.
        Coś jak pierożka, zamiast pieróg.

        • 9 6

        • (2)

          Insynuujesz, że jestem sztuczna i poniżająca? Ciekawa perspektywa zważywszy na fakt, że mnie nie znasz i nie wiesz co robię na co dzień.
          Ps. Chcesz być kobietą pedagogiem - ok, chcesz być pedagożką - też ok.

          • 1 7

          • (1)

            "Słodka pedagożka" sugeruje, żeś nauczycielką w technikum gastronomicznym :-) Na samą myśl mam wypieki na twarzy ;-)

            • 0 2

            • Powiedział co wiedział, czyli g....no.

              • 1 0

      • Zgadam się!

        • 1 2

      • A nie lepiej pedagowczyni?

        • 2 2

      • To są znawcy w-s-z-y-s-t-k-i-e-g-o, nie tylko języka.

        • 1 3

      • A czemu nie mówicie, że idziecie z dzieckiem do pediatra? Oraz czy jak boli ząb to was leczy dentyst? A kiedy ostatnio rozmawiał z wami psychiatr lub badał ortoped?

        • 0 0

  • bardzo młoda naukowczyni (3)

    I tyle w temacie.

    • 11 6

    • (2)

      Co chcesz osiągnąć pisząc powyższy komentarz?

      • 3 10

      • (1)

        Bez wątpienia Twoją dramatyczną atencję i pełne oburzenie brakiem mojej akceptacji

        • 8 2

        • Kochany, ani mnie to nie oburza, ani mnie to nie boli. Pytałam z ciekawości jakimi argumentami ( piza emocjonalnymi ) kierujesz się, pisząc ten komentarz.

          • 1 6

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (1 opinia)

(1 opinia)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Pierwszy pokaz filmu "Popiół i diament" odbył się w klubie Żak. A gdzie i w którym roku odbył się drugi?

 

Najczęściej czytane